Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Nierozumiejąca wciąż

List do Pana Boga

Polecane posty

Gość Nierozumiejąca wciąż

Drogi Panie Boże, Ty wiesz, jak się nazywam. W moim nie długim życiu miałam okazję doświadczyć wielu przeżyć: dobrych i złych. Ciepło wspominam swoje dzieciństwo. Dziękuję Ci za moje życie, za wspaniałą rodzinę, zdrowie, dach nad głową, za to, że nigdy nie byłam głodna i miałam okazję poznać wielu wspaniałych ludzi. Dziękuję też za ten dzień i za Słońce, które dzisiaj tak mocno świeci. :) i za uśmiech moich najbliższych i tych zupełnie nieznajomych. W tym momencie dziękuję Ci szczerze i z całego serca za to, co mam w chwili obecnej. Mam też świadomość, że kiedyś odbierzesz mi to wszystko, co jest dla mnie najcenniejsze. Całe życie starałam się żyć dobrze. Nie miałam kontaktu z alkoholem, papierosami, narkotykami. Zdarzało mi się kłamać lub oszukiwać... ale rzadko. Czasem bywałam leniwa, albo zbyt dużą wagę przywiązywałam do wyglądu. Innym razem chełpiłam się, że posiadam wiedzę większą niż inni. Zdarzało się, że byłam wredna i złośliwa. Przepraszam Cię, Panie Boże za swoje grzechy. Nawet jeśli są to ludzie, których nie znam. Biedni, głodni, smutni, spragnieni, chorzy i kalecy. Czuję się bezsilna wobec cudzego cierpienia. Ilekroć wyobrażam sobie ich nieszczęścia, z całego serca dziękuję Tobie za wszystko co mam. Innym razem marzę o tym, żeby wyzbyć się wszelkich uczuć. Nie mieć sumienia. Wymazać wiele rzeczy pamięci. Nie współczuć tym ludziom. Chciałabym być obojętna na ich cierpienie. Nie chcę kochać, żeby ktoś nie wykorzystał mojego uczucia dla własnych celów. Gdy się kogoś bardzo kocha, bywa że poświęca się swoje życie dla niego (nie koniecznie przez śmierć). W miłości pragnę dawać kochanej osobie szczęście, uśmiech, dobroć, wsparcie, szczerość, zaufanie i pomoc. Często bywa, że ktoś kto kocha jest postrzegany jako słaby. Troszczy się o dobro innych, nawet kosztem własnego. Dzisiaj i ja cierpię, bo naiwnie wierząc w miłość zostałam oszukana. Mój ból nie jest w nawet namiastką tego bólu, jaki odczuwałeś na krzyżu i jaki czuła Twoja matka patrząc na Twoją śmierć. Wiem, że wielu ludzi przede mną cierpiało z różnych przyczyn. Gdy były wojny, bitwy, klęski... w tych czasach również wielu ludzi ogromnie cierpi z tych samych przyczyn. Piszę swój list do Ciebie w miejscu, w którym skupiają się ludzkie problemy. Tutaj każdy ma jakąś sprawę, z którą nie potrafi sobie poradzić. Nie mam prawa oceniać, czyj problem jest większy, albo ważniejszy. Czytając niektóre wypowiedzi jest mi smutno, czasem nawet mam łzy w oczach (to często mi się zdarza, nawet gdy patrzę na smutne filmy), a niektóre wydają mi się zabawne. Każdy wiąże się z brakiem zrozumienia. Jesteśmy ludźmi, potrafimy się porozumiewać na tyle sposobów... gestami, mową, pismem, znakami, czynami. Więc skąd jeszcze tyle nieporozumień? Wciąż oddzielamy się od siebie granicami Państw, barierą językową, dzielimy innych na "lepszych" i "gorszych". My - "ludzie". Krzywdzimy swoich bliźnich. Ty mówiłeś, że cierpienie jest nieodłączną częścią naszego życia. Bez smutku, nie ma radości. Bez przykrych pożegnań nie ma radości z powrotów. Dzisiaj ja czekam na powrót. Po jednym z najsmutniejszych pożegnań w moim, nieistotnym dla nikogo życiu. Ciągle, nie wiem dlaczego, wierzę że ktoś, kto żegnając mnie powiedział, że nie chce mnie znać, wróci. Skąd we mnie tyle egoizmu? Dlaczego dla spokoju własnej duszy chcę, żeby ktoś inny wyświadczył mi przysługę? Dlaczego będę cierpieć, dopóki ta osoba nie zrobi tego, co bym chciała? Czy moje życie w jakikolwiek sposób jest zależne od tej osoby? Jak mogę sobie pomóc? A gdyby zniknęło wszystko i zostałabym tutaj sama... pewnie mój umysł nie ukształtowałby się. Nikt nie mógłby mnie skrzywdzić. Wtedy zapewne byłabym nieszczęśliwa, bo czułabym się samotnie. Skąd w nas tyle paradoksów? Zawsze chcemy tego, czego nie możemy mieć. Sami przysparzamy sobie cierpień swoimi pragnieniami. A z innej strony marzenia są dla nas źródłem motywacji. Czy jeśli pozbędę się swoich pragnień, będę szczęśliwsza? Jak mogę się ich wyzbyć? Marzę, Boże, żebyś dał ludziom dużo mocy, żeby zaczęli wierzyć w siebie, żeby odkryli Ciebie w sobie, żeby ZROZUMIELI siebie nawzajem i odnaleźli właściwe porozumienie. Chciałabym, żeby nie sprawiali przykrości innym, myśląc jedynie o własnych potrzebach. Dziękuję Ci, że poświęciłeś mi swoją uwagę i wysłuchałeś mojej modlitwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieeee
Amen...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frufru
o. i to jest modlitwa. i spowiedz w zasadzie tez. mówiąc prosto - szacun autorko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nierozumiejąca wciąż
Ciekawe, czy Bóg mi kiedyś odpowie? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieeee
Daj 100 na tacke...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nierozumiejąca wciąż
Nie chodzę do kościoła. ;) Ale modlę się i swoim życiem staram się trzymać Dekalogu i innych zasad moralnych biorąc przykład z Jezusa. nieeee - nie rozumiem dlaczego tak się dzieje, więc w modlitwach zadaję Bogu pytania. ;) Mam nadzieję, uzyskać kiedyś satysfakcjonującą odpowiedź. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kosciol to tylko budynek. mam wrazenie, ze pan bog daaaawno temu juz niego uciekl. ego duchowienstwa rozrozlo sie do tego stopnia, ze dla boga nie ma tam juz miejsca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Psedłonim_
:-) Już Ci odpowiedział. "Ten, kto szuka jakby już znalazł\". :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nierozumiejąca wciąż
Ok, szukam, czyli jakbym już znalazła. Ale nadal nie rozumiem! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laallalala lalalala lalalaa
kto wierzy w Boga?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość margo69
Ach jakże to ładnie napisałaś. Naprawdę. I moge się pod tym podpisać. Przeżywam właśnie takie same rozterki. I mam ten sam zamęt i łapię się na tych samych paradoksach. Ktoś kiedyś powiedział,że z wszystkich rzeczy wiecznych miłość trwa najkrócej.A ja i tak nadal czekam na coś ,co wiem,że nigdy nie wróci. I też chciałabym zrozumieć. Boże daj mi łaskę zrozumienia. Odezwij się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cierpimy zawsze wtedy gdy dodajemy cos do rzeczywistosci - jakies iluzje, jakies oczekiwania, jakies... zastanow sie teraz, co ty dodalas do rzeczywistosci...zamiast przyjac ja taka, jaka ona jest ...bo to dosyc ostre slowa - \"nie chce cie znac\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość margo69
jeśli moge odpowiedzieć myslę,że nie zawsze dodajemy coś do rzeczywistości,nie zawsze jest tak,że tworzymy iluzję,czasami zwyczajnie zostajemy oszukani, albo jak w moim przypadku, coś się zmienia,wypala,mija i wtedy czujemy tylko rozczarowanie i żal a mimo to nie przestajemy czekać i kochać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nierozumiejąca wciąż
Chodzi o to, że ta osoba już kilkakrotnie mnie zostawiała (dotychczas nie używając tych ostrych słów), jednak zawsze wracała ze skruchą. Widziałam, że żałował, że odwracał się ode mnie i że nie było mu dobrze z tym, jak mnie traktował. On sam nie potrafi zrozumieć swojego zachowania. Tym bardziej ja. ;) Chciałabym, żeby Bóg nam pomógł. Są pewne zaburzenia psychiczne, które chociaż występują u jednostki, potrafią zaburzyć ład w myślach i uczuciach wielu osób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nierozumiejąca wciąż
Owszem, laVita - masz rację. Jeśli kogoś kochasz, to chcesz ufać tej osobie i wierzysz jej. Nie jesteś w stanie przewidzieć, że Cię oszuka. Gdybym wiedziała, że się przewrócę, to bym się położyła. ;p hehe Bardzo zaufałam temu człowiekowi i teraz wiem, że nie powinnam była. Ale już jest po wszystkim, nie można cofnąć czasu. To nie moja wina, że tak mnie potraktowano. Tylko jego. To on nie miał taktu, ani dobrych manier. Wiedział w jaki sposób może skrzywdzić mnie najbardziej i wykorzystał to z premedytacją. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frettt
modl sie o to aby tylko tego typu problemy miec w zyciu takimi głupotami Bogu głowe zawracasz??? jak smiesz??!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nierozumiejąca wciąż
Bóg jest w każdym z nas i jest dla każdego człowieka. ;) Ty nie masz prawa licytować, czyje problemy są ważniejsze. Nie musisz mnie pouczać. Po prostu odczuwam ból spowodowany brakiem zrozumienia. Moim wobec wszystkich problemów i brakiem porozumienia między wszystkimi ludźmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"To on nie miał taktu, ani dobrych manier\" ...bo kilkakrotnie od ciebie odchodzil, a ty go ciagle na nowo przyjmowalas? nie dalo ci to juz wtedy do myslenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorki topiku - zrozumiesz jak przyjdzie pora.Kiedy ???Nie wiem.Nikt nie wie.Nie pomyślcie sobie , że jakaś nawiedzona jestem,ale ostatnio zawaliło mi się życie.Zmarł Mój Mąż.Miałam milion pytań do Boga , do Mojego Męża.Jednej nocy,po ciężkim przepłakanym dniu ,przyśniło mi się jak mówi do mnie ,że za życia nie poznamy wszystkich odpowiedzi , nie zrozumiemy wszystkiego do końca.Więc cierpliwości życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nierozumiejąca wciąż
Co do jego zachowania to jest bardzo złożony temat.. i na jakich zasadach to wszystko się odbywało i jak to wyglądało, jaka była sytuacja - nie chcę tutaj o tym pisać. Po prostu tego nie rozumiem. Chciałabym po prostu, żeby było dobrze. ;) Żeby on był szczęśliwy no i ja przy okazji. ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Psedłonim_
To, czy będziesz szczęśliwa, zależy wyłącznie od Ciebie samej. Jesteś mądrą osobą, więc nie mam wątpliwości, że znajdziesz swoje szczęście. Bo ono jest tuż obok Ciebie. Podobnie ja Twój Bóg. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Psedłonim_
Podobnie jak nasz Bóg. Przepraszam za nieścisłość. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojojojojj
no, nie koniecznie..... np. jeśli ona chciałaby być z facetem, bo kocha go nad życie i to jest jedyna droga do jej szczęścia, a on w ogóle nie chce jej znać, no to raczej szczęśliwa chyba nie będzie nigdy tak w 100%.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Psedłonim_
Kwestia podejścia do miłości, czyli odpowiedzenia sobie, czym miłość jest w swej najgłębszej istocie. Człowiek głęboko i bezwarunkowo kochający jest człowiekiem szczęśliwym i spełnionym. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hg
Ja jestem szczęśliwa i spełniona. Kocham męża i dzieci, troszczę się o nich. Widzę w tym... sens mojego życia. A kościół to dla mnie nie tylko budynek;). Jestem wieżąca i praktykująca. Moje marzenia? Chcę aby dzieci były szczęśliwe, abym mogła zestarzeć się z moim mężem, żeby kiedyś bawić się z wnukami;). Dziękuję Bogu za to co mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hg
wierząca -sory za ort.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ty mówiłeś, że cierpienie jest nieodłączną częścią naszego życia. Bez smutku, nie ma radości. Bez przykrych pożegnań nie ma radości z powrotów. ja tego nie znam nie słyszałem by tak bóg mówił wszem ludzie tak ale bóg to nie bóg chce żeby byśmy byli szczęśliwi Modlitwa Módl się często, żarliwie i z pokorą. Modlitwa, szczególnie dziękczyn¬na, ma niewyobrażalną moc... Dziękuje Ci, Boże Za zdrowie i pokarm Za miłość i przyjaciół Za wszystko, co zsyłasz mi w swojej dobroci. Dziękuje Ci, Ojcze Niebieski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×