Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość agnes13

od miłości do beznadziejności.....

Polecane posty

Gość agnes13

2 lata po slubie,na początku było ok, a teraz beznadzieja..zero rozmowy,zero zrozumienia,kłótnia pretensja i ciągle coś...jedno co sie udało to synek 4 miesięczny żyje dla niego...straszne,ale prawdziwe zastanawiam sie gdzie jest błąd,aby był związek w miare ok trzeba dwojga...co zrobić odejść?czy to jest rozwiazanie?...to sa dopiero problemy ach to zycie..daje w kość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnes13
nie jestem juz młoda ,mam 33 lata:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnes13
własnie tak pojawiło sie dziecko i maż jest górą jestem usidlona zamknięta w czterech scianach jest mu na rekę..nie ma rozmowy jak tylko chce z nim o czyms popgadac to oczywiście mam mu dac spokój...liczy sie tylko jego mama i tata bo to jedynak przed slubem było ok ja 1 miejsce miałam a teraz...jest jak jest straszne tak myslę że wiele kobiet przechodzi przez to co ja teraz macierzynstwo do łatwych nie nalezy jak musisz liczyc tylko na siebie..rodzice 250 km także skazana jestem na całą ta sytuację a kłótni mam juz dość....musi byc zle aby było lepiej mam nadzieje ze jeszcze słonko zaswieci dla mnie ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hghghghg
ja tez myslałem ze bedzie mi lepiej i cierpie od 12 lat:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm kurcze a mąż nie jest przypadkiem dda? ja mam chłopa dda i wiem co to znaczy...wiesz nie obraź się ale może też jest tak że po urodzeniu dziecka zaniedbałaś się kompletnie,odsunełaś od niego? oni tego nie znoszą i bardzo dziwnie reagują...a może to po prostu naturalna faza kryzysu która minie mam nadzieję.a mówiłas mu że Ci źle? co Ci nie pasuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnes13
a co ci bede pisac,peqwnie sie cieszysz ze inni maja gorzej niz ty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ej wcale tak nie pomyślałam:/ przykro mi ze masz taki problem.wiem że łatwo sie mówi odejdź.ale to nie takie proste.my kobiety mamy zbyt miękkie serca dla tych bydlaków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ebambiiiiiiii
miałam podobnie, wytrzymałam 2 lata po urodzeniu dziecka i zrezygnowałam z dalszej walki. mój były też był jedynakiem i też na początku byłam najważniejsza, a potem jego mamusia wiedziała nawet co mamy w lodówce. bywał w domu rodziców sam, ja ostentacyjnie byłam zapraszana tylko na święta, do nas nie raczyli przychodzić wcale.. bo za daleko - w końcu mieszkaliśmy aż na drugim końcu Warszawy, faktycznie bardzo daleko..wnuka w tym czasie widzieli całe 5 razy. teraz jestem w cudownym związku z fantastycznym facetem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnes13
tego wczesniej to nie ja napisałam...powiem tak zaraz po ciąży wziełam sie za siebie przytyłam 14 kg juz jest prawie ok cwicze przy nim dieta i wogóle dbam o siebie,fak pojawienie sie dziecka troche zmieniło nasza sytuację...jest zaborczy,ma swój tok myślenia..wielokrotnie myslałam o wyprowadzce ale coś mnie trzyma..cięzko mi tom w kilku słowach opisac przejeb....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fajnie ze sie wziełaś za siebie,plus dla takich kobiet.nie dziwie sie że Ci ciązko,w końcu macie dziecko,jesteście rodziną.a na jakąs terapie nie zgodziłby się? czasem łątwiej jak osoba trzecia spojzy na problemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnes13
wierze ze sie zmieni,ze nie bedzie mnie bił po twrarzy,ze w koncu zrozumie ze go kocham...dziecko potrzebuje ojca ...bede cierpiec dla dobra dziecka...kurwa to zycie jest pojebane:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnes13
Boże dziewczyny muszę coś z tym zrobić...wczoraj kłótnia dziś zero telefonu od niego jak ja jak dziecko zero zainteresowania a do mamusi 10 telefonów typu co tam!!! nan już pomalutku dość...coś mnie trzyma nie wiem co strach..przed czym ze sobie nie dam rady...mam prace..znajomych...tkwić i czekać ze sie zmieni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
masz znajomych czy przyjaciół?bo jeśli masz przyjaciół to na pewno dasz sobie rade:) to stara życiowa prawda-przyjaciele są ważniejsi niż jakies tam miłości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnes13
kurcze ktoś pisze w moim imieniu mój mąz mnie nie bije

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnes13
ktoś pisze w moim imieniu 13;54

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnes13
człowiek cały czas ma nadzieje i kurcze na tym sie kończy...moi znajomi wszystkiego nie wiedzą bo co tu opowiadać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a potem stwierdzisz że pół zycia zyłaś nadzieją.jeśli jest Ci tak źle jak mówisz to odejdź.albo przynajmniej rzuć taki pomysł,ciekawe co zrobi.jak mu zalezy to stanie na rzęsach zeby Cie odzyskać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnes13
jestem na ulopie macierzyńskim powrót do pracy czerwiec...myslę to wpiz...zostawić pokazać ze mogłam pójsć do grudnia na wychowawczy wrócic do domu rodzinnego...mam dylemat straszny szkoda tylko synusia on jest najwazniejszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnes13
dzieki ze piszesz ze mna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnes13
tak juz jest studia,praca,slub..dzidzius i koniec szczescia...jestem ciekawa ile trzeba czasu aby sie pozbierac po takim czymś...bo do tanga trzeba dwojga czyż nie? nic na siłę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z mojego doświadczenia...pół roku.zerwałam związek który był dla mnie hmmm nie do uwierzenia! kochałam kretyna tak zę aż sie żyga chciało.ale jakoś dałam rade.świat mi sie zwalił na łeb.ale po pół roku zobaczyłam światełko:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnes13
hhmm silna kobietka z Ciebie...zobaczymy jak u mnie wszystko sie rozegra...wiem ze jaka decyzje podejme nie bedzie mi lekko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×