Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bezradna już całkiem

problem z córką męża

Polecane posty

Gość bezradna już całkiem

Może Wy będziecie miały pomysł, ale muszę opisać sytuację i będzie dość długo, niestety. Mojego męża poznałam kiedy jeszcze formalnie był żonaty (od 13 lat), ale jego żona miała romans z dużo młodszym facetem, małżeństwo nigdy nie było szczęśliwe, bardziej na siłę (oboje uznali, ze to dobry pomysł na uwolnienie się z dość toksycznych domów),a potem już ze względu na dzieci je ciągnęli. Wiem to nie tylko od niego, ale od niej też- spotkałam się z nią, kiedy tylko zaczęłam spotykać się z moim obecynm mężem, powiedziała mi, że ich związek od dawna nie istnieje, że oboje potrzebowali impulsu do skończenia tego i że nie ma nic przeciwko mnie. Tak było do czasu ich oficjalnego rozwodu, przebiegł bez awantur, ale potem się zaczęło. ich córka miała wtedy 12 lat, bywała u nas, miałam wrażenie, ze dobrze się u nas czuje, że mnie akceptuje. Po rozwodzie jej matka gwałtownie zmieniła front - mówiła córce, ze ojciec je porzucił, że nie kocha córki, że go w ogóle nie obchodzi, opowiadała niestworzone historie na teat ich małżeństwa, gdzie zawsze on był winen i nigdy nie był dobrym ojcem, utrudniała spotkania (zabroniła mu wstępu do ich domu, zawsze wywoziła mała na święta, kiedy były dni spotkań młoda zawsze była chora albo miała jakieś ważne sprawy itd). osiągnęła cel - mała znienawidziła ojca, nie odbierała telefonów, kiedy do niej przychodził wrzeszczała, ze nie chce go widzieć, nie ma prawa się do niej zbilżać itd. W końcy mąż powiedział córce, że zawsze może do niego przyjść i zadzwonić, jeśli będzie miała ochotę, ale on nie będzie się jej narzucał. Córka zawsze przypominała sobie o nim w okolicach swiąt, urodzin, imienin - zgarniała prezenty, potem robiła gigantyczną awanturę, wyzywala go i obrażała się na pół roku - do kolejnych świąt. W końcu powiedział jej, że nie godzi się na takie kontakty, że albo spróbują sie dogadać, mogą chodzić razem na terapię, ale nie będzie tylko ojcem od prezentów i labo bedzie jej ojcem w pełni albo sobie odpuszczą. Wtedy znowu mu wykrzyczała, ze ma go w dupie, nie chce go w swoim życiu itd. Tylko to jej życie - za miesiąc kończy 18 lat 0 nie uczy się, kradnie, nie słucha matki, wyzywa ją (dokąd zaczeły się takie roblemy wychowawcze, ex zmieniła taktykę i jest do rany przyłóż, dzwoni do mojego męża po pomoc w ywchowaniu cóki), nie wraca na noce, sypia z kim popadnie (ostatnio jej matka dowiedziała się od terapeutki córki, ze głównie z facetami w wieku swojego ojca, czasem za pieniądze, seks jest na granicy bezpieczeństwa), ma bulimię. Ja wiem i mój mąż wie, ze to wszystko wynika z zaburzonych relacji z ojcem, ale żadne z nas z terapeutką na czele nie wiedzą jak do niej dotrzeć. Może ktoś z was był w takiej sytuacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość strafanzeige
Nie wiem czy przyda Ci się moja rada, ale napiszę ci coś z innego punktu widzenia. U mnie nie było to spowodowane rozwodem rodziców, ale też ogólnie relacjami między nimi i ja byłam taka jak cóka twojego męża- no dobra, może poza wyzywaniem rodziców i kradzieżami, ale reszta się zgadza ;) I wiesz co ci powiem? Nie dacie rady zrobić z tym nic. Albo dziewczyna sama się opamięta (u mnie tak było, pewnego dnia po prostu do mnie kilka rzeczy dotarło), albo stoczy się tak nisko jak się da, i wtedy może się odbije. W przypadku takiej zbuntowanej (chociaż to delikatnie powiedziane) dziewczyny bez jej woli nie zrobisz nic... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewnie głupią babę
młody ogier rzucił, bo się wytraszył jej rozwodu :P stąd zmiana frontu baba musi być strasznie wredna, tępa i zawzięta skoro zniszczyła życie i psychikę własnej córce byle tylko zaspokoić swoje chore ambicje zemsty. I nie sądzę żeby u tej dziewczyny to był tylko młodzieńczy "bunt" - ja myślę że to efekt zrycia psychiki przez matkę. Wzbudziła w niej nienawiść do ojca (i co za tym idzie do wszystkich mężczyzn) stąd robi to co robi (przedmiotowy seks, prostytucja itd). Nie zdziwiłabym się jakby ta matula była tak wyrachowana żeby wykorzystać stan córki żeby ponownie zbliżyć się do byłego męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezradna już całkiem
ja wiem, z czego wynika to wszystko, niestety kilka lat temu bardzo dokładnie przewidziałam taką sytuację i mówiłam o tym i mojej teściowej i mężowi i jego ex - poza mężem wszyscy na mnie wrzeszczeli, ze bzdury opowiadam, że to biedne dziecko i usprawiedliwiali każdy jej wybryk, a jak mój mąż próbował jakoś interweniować, słyszał tylko, że wszystko przez niego. A jak ona miała 13-14 lat to może jeszcze dało by się jeszcze coś zrobić. Ex nie chce na pewno zbliżyć się do mojego męża, ona jest patologicznie niezdolna do życia w związku, ale jest teraz kompletnei bezradna. Na własne życzenie, na pewno, doprowadziła do tej sytuacji, nie reagowała na głosy lekarzy, nauczycieli (a "najzabawniejsze" w tym jest, ze ona jest psychoterapeutką), słonia przed swoim nosem by nie zobaczyła, tylko utwierdzała małą w przekonaniu że jest ofiarą porzucenia przez ojca. Ale to wszystko nie zmienia faktu, ze żal mi tej dziewczyny, kompletnie się pogubiła w życiu, patrzę, jak gryzie sie tym mój mąż - i ta bezradność mnie dobija.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yyyyyyyma
zostaw to , nic nie zrobisz . Ona za miesiąc będzie pełnoletnia , to jej życie i tylko ona będzie mogła coś zmienic . Twój mąż nie będzie się tak gryzł tą sytuacją ,jesli Ty przestaniesz gadac "a nie mówiłam " nie przypominaj mu , może wszystko się ułoży dobrze .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezradna już całkiem
w życiu mu nie powiedziałam "a nie mówiłam". I ja mu nie przypominam. Tylko ex ze dwa razy w tygodniu dzwoni z kolejnymi rewelacjami i prośbą o pomoc. na przemian z wymówkami, że to przez niego :). A on się gryzie. To w końcu jego córka. A na pytanie, które zadał ex, czego od niego teraz oczekuje, usłyszał po prostu ZRÓB COŚ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę
Znów naskoczą na mnie biedne rozwódki. Ale co tam. Nic nie zrobisz. Dziecko mieszka z matką, nie jesteś winna zozpadu ich małżeństwa, zrobiłas wszysyko co w Twojej mocy by zaakceptować jego córkę. Mąż będzie cierpiał za dzieckiem, to zrozumiałe, lecz nie on jest winien niepowodzeń wychowaczych matki. Nie mieszkają ze sobą, nie są rodziną nic ich nie łączy. Nie jego wina, że matka nie potrafiła ułożyć sobie życia na nowo. Wiele kobiet po rozwodzie tak ma, liczą na pomoc byłego i alimenty. Nie chcą się usamodzielnić, nie chcą zacząć czegoś nowego. Wiem, tak łatwiej ale czy lepiej....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę
Ksiądz Tiszner miał zdanie o prawdzie. To co mówi była i dziecko to może być ta trzecia prawda. Nie masz kontroli nad dzieckiem, nie wisz gdzie chodzi, nie zwirza Ci się. Zostałas prawdopodobnie zmanipulowana. Byłej tak lepiej, kiedy tatuś się zajmie, macocha utuli. Niech czuje się winna za niepowodzenbia dziecka. Stary numer, od lat praktykowany. Najpierw nie dawać ojcu dziecka, wydzielać na spotkania, potem jak będzie cierpiał to oddać w całości. Myślę, że dałaś się złapać w manipulacje byłej po same uszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę
Niech mąż zaproponuje matce dziecka, że będzie mieszkać z Wami. Będziecie się nia zajmować. Pod warunkiem jednak, że to sądownie zostanie zrobione. Opieka nad dzieckiem zostanie przekazana ojcu w całości, matka niech łoży na utrzymanie córki. Odczepi się się wtedy, znam takie, kasa ważniejsza od dobra dziecka....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy ty czytasz
" myśle " przecież tu chodzi o prawie 18 letnią dziweczynę !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezradna już całkiem
dokładnie - to jest prawie dorosła dziewczyna, więc nie ma co już mówić o opiece sądowej. Poza tym będę szczera - mieszka z nami 14-letni syn mojego męża (jej brat, on sam chciał przeprowadzić się do nas, bo już kilka lat temu nie mógł wytrzymać z siostrą, która ciągle mu dokuczała i awantur z nią w domu) i mój syn - ma 10 lat. I żaden z nich nie zasługuje na dom z takimi problemami - bo na nich to też by się bardzo odbiło i to bardzo. Pomijam już warunki lokalowe, gdzie kompletnie nie ma miejsca dla młodej dziewczyny. Bo kiedyś bardzo poważnie rozważaliśmy takie rozwiązanie. Ale ona miała wtedy 15 lat, wtedy sąd bierze pod uwagę opinię dziecka, a ona wszem i wobec głosiła, ze nienawidzi ojca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę
To jest problem. Problem bo jest rozbite rodzeństwo. Radykalnym, ale bardzo trudnym wyjściem jest zwrócenie się do sądu rodzinnego o skierowanie byłej i córki na terapię rodzinną. Sąd może jednak w związku z tym, że jest dwoje dzieci rozbitych pomiędzy dwie rodziny nakazać terapię dla wszystkich. Może nawet dobrze, bo wtedy inaczej by mogły się ułożyć stosunki między wami. Pisze sąd, bo domyślam się, że była nigdy by nie zgodziła się na takie rozwiązanie, wie lepiej co jest dobrae dla jej córki, wie lepiej jak żyć i sie zachowywać. To trudna sytuacja. Sądy w zasadzie nie orzekają oddzielnego wychowania rodzeństwa. Jeśli była jest ciągle sama, wy macie normalną rodzinę to trudno się dziwić, tym bardziej dorastającej pannicy, że jest po prostu chorobliwie zazdrosna. Nie z siebie, bo dziecko samo tego nie wymyśliło, ale jest to zazrość podsycana przez matkę, to że brat ma rodzinę, brata zabtali do kina, brat pojechał na wycieczkę itp. To są lata kadzenia dziecku do głowy. Współczuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mysle
jak czytam co piszesz to nie wydaje mi się abyś myślała / myślał ! lepiej zmień NICK

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak już jest bezradna
że każdy płaci i odpowiada za swoje decyzje ja nie uwierzę, że dziewczynka tak w jednej chwili uwierzyła matce, że ojciec jej nie kocha, że porzucił, tu trochę zmiękczyłaś swoją historię gdyby czuła więź z ojcem, gdyby miała z nim dobry kontakt, to te zawirowania przebiegałyby inaczej i niestety wina nie spada tylko na matkę, ale i na ojca i pośrednio na Ciebie i ewentualnego kochasia matki nikt z Was w pogoni za swoim szczęsciem, za motylkami i prawem do ułozenia sobie życia nie pomyślał co ona czuje, jak to widzi, jak przeżywa - a u nastolatków bywa z tym różnie sama jestem rozwódką, mam drugiego męża rozwodnika i wiem ile czasu poświęciłam na to by mój syn zaakceptował mojego drugiego męża, by synowie drugiego męża zaakceptowali mnie (a byli nastolatkami cała 3) to długa historia, ale nigdy w wyborach życiowych, podejmowanych decyzjach nie pomijałam uczuć tych osób

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezradna już całkiem
ja nie twierdzę że wina absolutnie leży po stronie matki, wiem, że mój mąż ideałem ojca nie jest i kilka rzeczy mógł w życiu zrobić lepiej, jednak była zrobiła bardzo dużo, żeby kontakty z córką zepsuć. Sama postaw sie w sytuacji dziewczynki, dorastającej, bardzo emocjonalnie związanej z matką, która stawia się w roli ofiary, opowiada o tym jak zostały skrzywdzone i uczy postawy - nie tylko do ojca, ale i całego świata - wszyscy są przeciwko mnie i robią wszystko, żeby mi dokopać. Mała nie znienawidziła ojce w jednej chwili, to trwało - szliśmy z nią na spacer, wracała do domu i matka jej opowiadała, ze to dlatego, ze ojcu szkoda kasy, żeby iść z nią do kina, zapraszałam ją na święta i potem dowiadywałam się, że wstydzę się małej, bo nie zaprosiłam swoich rodziców, pojechaliśmy na wakacje nad jeziora i też szkoda było kasy na coś lepszego, kupowaliśmy jej sukienkę i matka mówiła jej jaka jest paskudna itd, itd. Każde słowo było naczej interpretowane - np. mała skarżyła się że jest gruba - mój mąż jej na to, że wygląda dobrze (bo wygladala), nie jest tylko typem drobnym, ma mone kości , więc nigdy nie będzie wychudzoną modelką - była przy niej urządziła aferę, ze powiedział córce że jest gruba itd. Była sprawa w sądzie o bardzo wysokie alimenty, była twierdzila, że mąż w ogóle nie kontaktuje sie z dziećmi, nic im nie kupuje - bardzo szczegółowo opowiadała to córce (mocno zdziwiła się w sądzie ilością zdjęć jakie mąż miał z pobytu dzieci u nas, współnych spacerow, wakacji itd i tym, że miał rachunki na wiele poniesionych wydatków) - i ta sprawa skończyła się wyrokiem sądu mówiącym, ze syn będzie mieszkała z ojcem - tym bardziej, że taka była jego wola. Długo by pisać o tym wszystkim, ja nikogo nie chcę wybielać, ani mojego męża ani mnie - rozwód jest trudny, każdemu czasem gdzieś mogą puścić emocje, ale z pełnym przekonaniem mogę swtoerdzić, że ani on ani ja - nigdy nic przeciwko niej nie zrobiliśmy. Ja wiem, że ona w duzym stoponiu manipuluje matką, zna jej czułe punkty, czasem mam wrażenie, że podświadomie działa w taki sposób, żebu ukarać właśnie matkę a nie ojca. I to niby nie mój problem, ona ma rodziców i jest prawie dorosła. Ale złość z bezsilności, bo naprawdę było widać wcześniej co z tego wyniknie, aż się we mnie gotuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koleżanka75
autorko, jeżeli było jak piszesz to ani Ty ani Twój mąż nie macie sobie nic do zarzucenia to po pierwsze. Po drugie, jak pisała "strafanzeige" ona musi osiągnąć dno, żeby się odbić. Teraz możecie tylko patrzeć i czekać. Matka nie jest dla niej żadnym autorytetem i nigdy nie będzie, więc na jej pomoc nie macie co liczyć. Ona sama też nie chce nic zmieniać, bo dopóki jest kasa to jest jej dobrze jak jest. Czekać i nie kontaktować się z nią a na jej kontakty nie odpowiadać. Ona musi poczuć, że traci wszystkich bliskich, że jeżeli się nie opamięta to zostanie sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna macocha 4
|"tak już jest bezradna", wiesz, ja bym jakies jeszcze 10 lat temu to samo napisała, że nie wierzę, że dziecko tak bez oporów wierzy matce jeśli ojciec jest ok. ale niestety za mną dośc dramatyczna historia "walki" o córkę męża, razem z mężem oczywiście. i podobnie jak u całkiem bezradnej, jak zapraszaliśmy małą do domu, to było źle że nie do kina, jak do kina to źle że szkoda nam kasy jeszcze na klecję, jak dostawała prezenty to zawsze za tanie bo tacie było szkoda, jak dostawała ode mnie to na pewno ja od kogos dostała i dlatego jej oddaję że zepsute albo niemodne. do tego stopnia, że jak dostała od nas komórkę, to pytała co z nia jest nie tak że jej dajemy. jak dostała komputer, to awantura była taka z rzucaniem w męża filiżankami na klatce, że ma 100 tys na koncie a dziecku "tylko" tyle kupił... ha. nie mamy stu tysięcy na koncie. ale mała w końcu uwierzyla. nie mamy takich problemów jak całkiem bezradna, mała nie kradnie i nie puszcza się, ale ma olbrzymie problemy psychiczne, jest znerwicowana i wylękniona. nie dlatego, że mąż nie dopełnia swoich obowiązków, bo dopełniał. jak mała pochorowała sie tak, że rzygała od rana do nocy przez ponad tydzien na koloniach, bo matka zadzwoniła i powiedziała że ojciec już jej nie chce widziec to pedagog wymusił na byłej terapię dziecka. wtedy był wezwany mój m. na rozmowę i dowiedział się że to... przez niego. wiem, niestety wiem już bo na własnej skórze i bardzo, bardzo boleśnie się o tym przekonałam, że niektóre byłe manipulują dziecmi strasznie, a jeśli robią to umiejętnie i podepra np. kilka razy omdleniami lub "atakiem serca", dziecko ze strachu że straci tez matkę zrobi i powie wszystko. jest też tak, że dziecko jeśli widzi, że np. mówienie dobrze o tatusiu kończy sie awanturami i jest źle przyjmowa ne przez mamę, to się "dostraja" i zachowuje w taki sposób, żeby sprawic "przyjemnośc" mamusi. a mamusia jest zadowolona tylko wtedy, kiedy na tatusiu psy wieszamy taka rodzinna gra, w "zły tata". jak jeszcze matka umiejetnie wplecie w to strach o swoje zdrowie, to juz bardzo łatwo uznac na 100% że przez tatę mama choruje, przez tatę mamy "gorzej" i przez tate ja mam wszystkie problemy, w szkole, z rówieśnikami i sama ze sobą. tak się zastanawiam, czy takie mamuśki sa dumne z tego, do jakiego stanu doprowadziły własne, jakby nie patrzec, dzieci? rada jest tylko jedna, porządna i głęboka terapia. jeśli młoda ma bulimie i wystepuje zagrożenie jej życia to myślę że pomysł o nakazie sądowym jest jak najbardziej realny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezradna już całkiem
ona chodzi na terapię - od dwóch lat ... i był na spotkaniach z terapeutką mój mąż i mieli wspólną terapię we troje. Chyba nie wierzę w skuteczność terapii. I tak jak pisałam wcześniej - jej matka jest psychoterapeutką :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja pierdykam
autorko, ja niewiele moge pomoc, bo nie bylam w takiej sytuacji, ale powiem Ci dwie rzeczy: 1. cholernie Ci wspolczuje i podziwiam wytrwalosc 2. slyszalam opinie psychologa, ktory wypowiadal sie na temat dziecka, ktory byl "wstretnym i niedobrym", po prostu nieznosnym bachorem dla swego ojca, dziecko mieszkalo z matka, ktora prawdopodobnie podsycala nienawisc do ojca... otoz psycholog stwierdzil, ze dziecko w takiej sytuacji jest zazwyczaj niedobre dla tego z rodzicow, ktorego bardziej kocha i z ktorym bardziej chcialoby byc!!! to taka reakcja, dzieciak jest pogubiony, probuje zwrocic na siebie uwage... to dobrze wrozy! ;-) corka Twojego meza dorasta, nadejdzie dzien, w ktorym przejrzy na oczy, ale nie mozecie jej wchodzic w dupe bez mydla, zeby tez nie myslala, ze jest pepkiem swiata, powinno sie ja traktowac zupelnie normalnie zycze powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna macocha 4
bezradna, "nasza" póki chodziła do psychologa, było widac konkretna poprawę, była usmiechnięta, przyjaźnie nastawiona, dało sie z nia normalnie pogadac. niestety mamuni nto nie pasowało, powiedziała po pół roku że nie będziemy jej z dziecka wariata robic i po następnym pół roku wszystko wróciło do znanej "normy". ja osobiście w terapie wierzę, może po prostu terapeutka jest do bani. rozejrzyjcie się, jest teraz sporo możliwości i sporo metod.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezradna już całkiem
było trzech psychoterapeutów. jeden bardzo konkretny był po jeździe z bulimią, stwierdził , że młoda robi wszystko świadomie i świadomie manipuluje rodzicami i że przede wszystkim ma bardzo zaburzone relacje z matką. Ale to był lekarz w szpitalu, jako takiej terapii nie prowadził, polecił jakieśc dwie panie i do nich młoda chodzi i tutaj już słychać jedno - to biedna, zagubiona dziewczynka, która błaga o kontakt z ojcem. Tyle że żadna nie potrafi powiedzieć, w jaki sposób ten kontakt nawiązać. Rozmwiały kilka razy z moim mężem i jak opowiadał im jak wyglądają te kontakty, potrafił powiedziec tylko "ale ona ich potrzebuje". Jak ktoraś z Was ma namiary na dobrego terapeutę w Łodzi, będę wdzięczna. Bo na razie mam wrażenie, że jak te panie przeczytały kiedyś w książkach, że za złe zycie opowiada ojciec- tak nic innego nie potrafią zobaczyć. A młoda kiedyś powiedziała ojcu wprost, że z nim nie ma zadnej zabawy, bo on się nie daje wkręcać tak jak matka, czy terapeuta, którym po lekturze ksiązek swojej mamy, doskonale wie co mwóić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a nie mozesz sobie odpuscic
tej dziewuchy? niech mąz sie tym martwi, a ty nie jestes rodziną, ja bym takie cos wrednego olala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezradna już całkiem
wiesz, tak własciwie to nie jest tak, że ja jakoś cierpię z tego powodu czy bardzo przeżywam emocjonalnie. Trochę mi jej żal, męża bardziej, ale nie zatruwa mi to zycia. Tym niemniej jak da radę, czemu im nie pomóc? Jak nie da- to trudno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna macocha 4
tez jestem z łodzi owszem, znam kilku, np. jacek lelonkiewicz (podobno najlepszy terapeuta rodzinny) który przyjmuje na gdańskiej, albo krzysztof klajs czy katarzyna szymańska z instytutu ericksonowskiego z wioslarskiej, jak chcesz typowo o bulimię to się dowiem. mogę jeszcze polecic panią renatę lisowską, słyszałam że bardzo dobra i doświadczona terapeutka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna macocha 4
no, ja sie bardzo przejmowałam relacjami z córką męża. jakos sie nie moge zgodzic, że to "nie-rodzina". a teściowa to rodzina?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezradna już całkiem
czarna macocho - dzięki. Lisowska juz była, chyba mam inne zdanie na ten temat :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna macocha 4
tamtej nie znam osobiście tylko ze słyszenia, więc mozliwe że masz rację, ale pan klajs jest naprawde ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezradna już całkiem
znalazłam pana Klajsa, spisałam, dam namiary mężowi. Nie wiem dlaczego, pomimo że jestem kobietą, mam większe zaufanie do mężczyzn - terapeutów. Tak samo jak w sądach zazwyczja sprawniej idą procesy prowadzone przez sędziów a nie sędziny :). Ale to tylko luźna dygresja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odpowiedzi mnogie
Wiesz, może ona oprócz terapeutów (w to nie wątpię) potrzebowałaby kogoś do pogadania? Kogoś anonimowego, dla kogo byłaby również anonimowa. Wtedy ciężko jest o manipulację (w której jest dobra), a dodatkowo łatwiej się otworzyć. Taka opcja mogłaby być użyteczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna macocha 4
wiesz, ja też pomyślałam że jak kobietami młoda tak łatwo kręci to facet może sobie łatwiej dac z nią radę. powodzenia życzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×