rodzice szantazuja mnie emocjonalnie /

kurwa. nie znosze ich. mam lat 28, stalego chlopaka, truja mi caly czas o zeniaczce i dzieku, ja w zyciu nie wyjde za maz jesli nie pomieszkam troche z facetem bo kota worku brala nie bede. o mieszkaniu mowy nie ma u nich bo to fanatyczni katolicy i wykleliby mnie z odziny, wie ckolo sie zamyka. ostatnio matka dowiedziala sie z emi sie nie ukloada z afcetem i teraz ojciec do mnie dzowni i mi gada ze matka przez mnie spac nie moze, nie wiem chyba sie boi ze stara panna zostane. w rodzinie wszyscy pozenieniv i jej wstyd chyba za mnie. choelra by to wziela. orzeciez nie moge zyc tak jakby oni chcieli tylko tak jak ja chce. ale jak mi mowia takie cos, ze przez mnei nei spia to siada mi to na sumieniu - dziwne jakby nie siadalo. kurde jeszcze mnie bardziej uwioazali psychicznie, bo wzieli na siebie kredyt na meiszkanie, splacamy w trojke, ale teraz zaluje, bo uwiazalam sie dokumentnie. kurde nie wiem co robic, taka jestem zla. znowu mysle sobie ze to ja cos zle robie, a ja tylko chce zyc po swojemu :/ pomozcie dobrym slowem