Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kogel-mogel70

Ja już nie chcę!!!

Polecane posty

Zawsze chciałam mieć 2- 3 dzieci, 5 miesięcy temu urodziłam synka. Ale postanowiłam, że już więcej dzieci nie chcę. Wkurwia mnie to traktowanie kobiet w szpitalu jak jakieś zwierzęta, zero zrozumienia i poszanowania, zero jakiejkolwiek pomocy, no chyba, że trafi się na jakąś ludzką położną, ale takich mało... albo zapłaci się grube tysiące za prywatną klinikę. Powiedziałam mężowi: NIE! Więcej dzieci nie chcę. Chcę się rozwijać, pracować zawodowo, zapewnić swojemu dziecku wszystko, czego będzie potrzebował. Nie czuję się na siłach, żeby urodzić i wychować kolejne dziecko, to nie dla mnie. Teraz siedząc w domu z synem wpadłam w jakąś depresję, nic mnie nie cieszy, wszystko mnie wkurwia, czuję się zamknięta i ograniczona czterema ścianami. Ale mąż oczywiście mnie nie rozumie? Traktowali Cię jak zwierzę? Przecież szybko urodziłaś, miałaś dwuosobową salę po porodzie, wszystko było OK. Kurwa, ale szkoda, że nie on musiał jęczeć w tym szpitalu i rodzić to dziecko, a póżniej błagać pielęgniarki z neonatologii, żeby zajęły się dzieckiem, bo ja potrzebowałam póść do łazienki, wzią prysznic, czy spokojnie zjeść, podczas, gdy dziecko ryczało, płakało... Teraz kolki, zęby, wszystko inne. Nie umiem się poświęcić, nawet nie karmiłam syna piersią, bo nie chciałam. Czy któraś z Was mnie rozumie, czy też tak ma?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tak mialam
w szpitalu polozne byly straszne. cieszylam sie ze wrocilam do domu ale niestety znow czekal nas szpital - problemy zdrowotne dziecka . znów niemile pielegniarki i traktowanie rodziców niczym karalucha w sali, a dziekco przedmiot do eksperymentowania. Też mialam depresje. Chccialam uciec na bezludną wyspe. kilka miesiecy po porodzie zaszłam w drugą ciąże. Byląm zla zmeczona chcialam miec juz to za sobą (dzieci potrzebują rodzeństwa żeby byly szczesliwe wiec machne to rodzeństwo odrazu skoro i tak mam w domu siedzieć i potem bede miała z glowy) Meczyłam się całe 9 meisiecy. Urodzil sie dzidziuś zdrowiutki wesoły istny anioł. od 3 tyg przesypia cale noce bez karmienia, ciągle się usmiecha. Starsze dziecko urosło i nie potrzebuje mamy 24 na dobe, młodsze też już niedługo przestanie być niemowlakiem. Podjęłam dobrą decyzję. Dużo łatwiej mi z moją 2 niż bylo z tym jednym. Jakoś lepiej sie organizuje a dzieci zajmują się jedno drugim. Starsze bawi sie z młodszym a ja mam duzo czasu na wszystko. a poród? cóż bylam przygotowana na to jak mnie potraktuja i nierozczarowalam się. Nastawilam sie na kilka dni i do domu. zacisnelam zeby i przezylam. To tylko 3-4 dni. A później całe życie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wertykjh
masz depresję.Nie tak wygląda życie z dzieckiem.Pewnie ,że człowiek czuje sie czasami ograniczony i zamknięty,ale cieszy sie też tym ,że może byc z dzieckiem a nie podrzucać je obcym. masz depresje i szukaj pomocy lekarskiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już tak bardzo zmęczona
Też tak miałam i mam - nadal dziecko absorbuje cały mój czas, wieczorami czasami padam i nie mam sił sie wykąpać ALE nie odmówiłam dziecku karmienia piersią - poprostu nie mogłam dałam to co miałam dla niej najlepszego poświęciłam sie przez 13 miesięcy jestem z siebie dumna! :) Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, żebym z własnej chęci nie karmiła piersią. Wyrzuty sumnienia by mnie zżarły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie podrzucam dziecka nikomu, spędzam z nim cały czas, ale mam dość, najchętniej zapłaciłabym opiekunce i poszła do pracy, ale nie mogę z pewnych względów. Nie mam wyrzutów sumienia, że nie karmiłam. Po tym, jak musiałam to robić w szpitalu, miałam strasznie poranione brodawki, wyłam z bólu, a dziecko i tak ciągle było głodne, a ja leczyłam rany ponad miesiąc! Dostał butlę i był szczęśliwy i zadowolony, dłużej spał. Po wyjściu ze szpitala do domu odżyłam, ale nie na długo, chciałam pobyć z nim sama, ale mąż mnie nie rozumiał, nie rozumiał, że potrzebuję odpocząć, tylko od razu goście, odwiedziny. Prosiłam, błagałam, żeby dał mi czas, ale on nie, bo nie wypada, no jak to, żeby jego rodzina nie widziała dziecka, co ja chcę? Odludka z niego zrobić. Wszystko mnie męczy, wszystko nie tak, czasami siedzę i zastanawiam się po co mi to wszystko było...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kogel mogel chcesz pogadac
to pisz na nr 7061121

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obawiam się, że to brak zrozumienia ze strony Partnera (głównie) spowodował, że nie chcesz kolejny raz nieśc takiego bagażu.I wcale Ci się nie dziwię.Ciążę i poród wspominam kozmarnie i na długo będę miała traumę po szpitalu i zachowaniu ichniejszego personelu.. ale tak fajnie mi się z mężem układa, że poważnie zastanawiam się już teraz nad drugim (córka ma 7 miesięcy i tydzień). Mogę liczyć na pomoc z Jego strony, w weekendy oddaję mu dziecko i się wysypiam. ni yobrażam sobie, by spraszał kogokolwiek do domu mimo moich protestów. I w drugą stronę. Po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na moje oko to depresja
ale mąż powinien cię wspierać-powiedz,ze oczekujesz jego pomocy bo sama nie dajesz sobie rady.Wybierz się koniecznie do psychologa.Nie wiem jak natrętna była rodzina męża-ale u mnie wszystko było jasne-przychodza zobaczyc dziecko-pół godzinki i do widzenia.Bez jakis nasiadowek,obiadków i tym podobne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ngLka aż Ci zazdroszczę Waszych relacji. Ja niestety nie mogę na niego liczyć. Ciążę wspominam świetnie, czułam się wspaniale, dobrze wyglądałam, poród dobrze tylko w 2 ostatnich godz. po zmianie położnej, ta druga baaardzo mi pomogła. Ale jak przypomne sobię tą położną, która była ze mną na początku, zamiast pomóc, podpowiedzieć, to siedziała, piła kawkę i wpierdalała jakieś ciasta to miałabym ją ochotę udusić. Muszę się wygadać, bo mąż mnie nie rozumie, uważa, że to moje wymysły i fanaberie. A naprawdę szkoda, że to nie on musiał urodzić. Powiedziałam mu, że mogę adoptować dziecko, ale on nie chce o tym słyszeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wspierać? Przed świętami miałam kupę roboty, mąż siedział na podwórku i mył samochód. Poprosiłam, żeby się pospieszył i przyszedł posiedziec z małym, a on na to, że w jego domu rodzinnym jakoś nikt ojcu nie kazał siedzieć z dzieckiem i matka sobie ze wszystkim radziła. No kurde, 5 miesięczne dziecko, sprzątanie, pieczenie. A jak wyglądały ich odwiedziny? Przyjechali sobie o 19, bo wcześniej nie mieli czasu, siedzieli do 23 chyba, jak nie dłużej, nie mogłam się polozyć, odpocząć, bo ciągle ktoś przyłaził do pokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to w sumie problemu nie mas
z... musisz sie tylko dobrze zabezpieczać,zeby nie zaliczyc kolejnej ciąży skoro jej nie chcesz.Wiadomo,ze nasze plany i marzenia weryfikuje życie.A może za 5 lat znów poczujesz chęć bycia mamą?Tak na gorąco-tuz po porodzie,kiedy przy dziecku trzeba czuwac 24h/dobę ciężko jest powiedzieć-chcę jeszcze!!!!Ale jesli tak nie bedzie a mąz będzie nalegał-dobrze jest zapamiętac i przypomniec sytuacje kiedy zostawałas sama z problemami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O wpadkę raczej się nie martwię, chociaż przypadki się zdarzają... Na dzień dzisiejszy żadne argumenty nie trafiają do mojego męża, więc nie wiem, czy za 5 lat trafią. Wtedy już na pewno nie zapragnę ciąży i bycia matką, ponieważ mam inne plany i nie czuję się stworzona do macieżyństwa. Mam tylko nadzieję, że ta sytuacja z mężem nie odbije się w żaden sposób na moim dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to w sumie problemu nie mas
ale mąż nie moze cię zmusić do rodzenia mu dzieci skoro ci nie pomaga!!!!!!!!!!!to nieuczciwe i niesprawiedliwe.A jesli chce miec kolejne dziecko to niech zbiera na prywatna klinikę i znieczulenie .Pewnie niestety jest z tej kategorii mężów,ktorzy by tylko zapładniali i puchli z dumy,ze są tatusiami..a dzieckiem niech się przejmuje zona.Niestety mimo młodego wieku wsród moich kolezanek kraza opowiesci o mezach co to swoj udział w powołaniu dziecka na swiat ograniczyli do orgazmu.O asyscie przy porodzie nie ma mowy-a jeśli juz sie jakis rodzynek znajdzie to ło matko ale BOHATER!- i to on zbiera oklaski i gratulacje a nie wymaltretowana kobieta.No nie muszę mówic,ze narodziny pierorodnego/ej opija się z kumplami 2 dni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mąż był przy porodzie, ostatnie1,5 godz, ale musiał wyjśc na 15 minut, bo zzieleniał i prawie zemdlał. Jak mu o tym przypominam mówiąc, że ja tam leżałam i to wszystko czułam, a on prawie zemdlał od samego patrzenia, to stwierdził, że kobiety rodzą od zawsze i tam już jest, bo są bardziej wytrzymałe ma ból i takie jest jego gadanie. Widział tylko zachowanie tej drugiej połoźnej, przy tej pierwszej nie był, bo nie pozwoliła mu wejść i nie wie jaka ona była. Po porodzie, kiedy ja leżałam w szpitalu wypił tylko z moimi rodzicami, ale później owszem, z jego rodzicami, z wujkami, ciotkami, braćmi, tak całe święta, sylwestra i nowy rok, a ja oczywiście czas spędzałam z synem. Oczywiście na nie karmienie piersią zareagował z wielkim HALO, bo jak to, jego matka tak samo. A sama karmiła swoje dzieci tylko przez 3 tygodnie. I zawsze jest tak, że jego mamusia świetnie zajęłaby się naszym dzieckiem, jak już pójdę do pracy, bo moja mama wnuka rozpieści, a jest naprawdę odwrotnie, bo wiem jak jego matka wychowała swoje obecne wnuki. I ja nigdy nie zostawiłabym z nią swojego dziecka. I tak już jest, że wg niego kobieta jest od zajmowania się dziećmi a on od innych rzeczy. Jego matka prawie całe życie przesiedziała w domu, więc i ja powinnam albo siedzieć w domu albo zostawić syna z jego matką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no sory ale
czy ty nie wiedzialaś jake poglądy ma twoj mąż???????????? nie wiedzialas ze jego zdaniem baba słóży tylko do rodzenia wychowywania dzieci prania sprzatania? Nie wiedzialas ze nie bedzie cie wspieral i ze uwaza ze tylko ty masz obowiazek wychowania dziecka? No wybacz ale jako małżenstwo penie rozmawialiscie na temat tego co i jak ma wyglądac tak ? Wiec musialas zdawac sobie sprawe z tego ze pomagac nie bedzie! To teraz nie placz tylko go uświadom ze albo ci pomaga bo to rola rodzicw albo sie pakuj i odejdz bo cale zycie bedziesz miala jeszcze jego jako dziecko dodatkowe w domu albo siedz przy nim i udawaj ze jest ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
On taki nie był przed ślubem, zmienił się dopiero jak byłam w ciąży, tak od 6- 7 miesiąca, ale dopiero odkąd synek jest na świecie jest taki jaki jest. No sory ale, myślisz, że nie kazałam mu się pakować? Powiedział, że dobra, pakuje się, ale zabiera ze sobą dziecko. I co mam robić? Tak to nie ma czasu na opieke nad synem, a jak każę mu się wyprowadzać, to nagle znajdzie i czas i sposób na to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kogel - dziwi mnie twój brak asertywności. możliwe, że post piany przez pomarańczkę był średnio przyjemny ale jest w nim trochę racji. nie wierzę, że tak się zmienił. Nikt sie tak nie zmienia - po prostu pewne cechy wyszły na jaw po porodzie ale wyszłyby przed ciążą, gdybyście dużo ze sobą rozmawiali o tym jak wyobrażacie sobie wspólną przyszłośc, wychowanie dzieci, łączenie tego e zmęczeniem i pracą. Taka prawda.inna sprawa - dlaczego nie próbujesz nic zmienić? Ja, jeśli narzekam, to też zakasam rękawy i pracuję nad tym, tj jeśli miałabym na głowie dziecko i przygotowanie świąt - nie zgodziłabym się na przygotowanie świąt samej. Dla mnie to jest proste i logiczne. Nie i kropka i w de mam czyjeś oburzenie. Chce, bym przygotowała? niech pomoże.Ulegając utwierdzasz go w przekonaniu, że słusznie postępuje - więc jak chcesz go zmienić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasiakasia...
Dziewczyno Ty masz depresje poporodowa. Zostaw dziecko z mama, tym bardziej, ze piersia nie karmisz i idz do psychologa, nawet do psychiatry. W innym wypadku zameczysz sie. Duza wina lezy po stronie Twojego meza - brak pomocy, zrozumienia. Pomoz sobie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chce, ale nie potrafie. On naprawde byl inny i nie dam sobie wmówić, że nie widziałam tego. Rzomawialiśmy, owszem, ale wszystko miało być inaczej, miało być dziecko, wspólne zajmowanie się nim, szczęście z tego i cała reszta. A teraz ja muszę się wszystkiego wyrzekać, a on nie. Ja muszę wyrzec się kontaktu z ludźmi, pracy, a on nie. Twierdzi, że jesli przed ciążą pracując 6 dni w tygdoniu, czasami 7 ( praca umysłowa), nie miałam na nic czasu to dlaczego teraz ma mi to przeszkadzać i wogóle. A jak ja muszę gdzieś wyjechać na cały dzień, to syn od razu wędruje do mojej mamy, bo mąż musi odpocząć. A wtedy kiedy on twiertdzi, że jego matka jest lepsza od mojej pytam dlaczego zatem od podrzuca syna mojej, zamyka się, ale nie wyciąga z tego wniosków. Tak samo z mieszkaniem. Mamy w planach budowę domu, ustaliliśmy przed slubem, że kupimy sobie działkę w danej miejscowości i tam się pobudujemy, a on teraz wyskakuje z tekstem, że bedziemy mieszkali tam, gdzie jego rodzice i koniec. Naprawdę wszystko się zmieniło dopiero od czasu ciąży, wcześniej było inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Więc to ZMIEŃ. Nie ma, że nie potrafisz, potraszisz! To wymaga wyrzeczeń, oczywiście, będą awantury - niema tak gładko.Jesśli myślisz, że mój od początku garnął się do dziecka to BARDZO się mylisz.pozwalasz sobie na takie traktowanie, więc go wyręczasz = sam z siebie się nie zmieni, zrozum, bo jemu jest wygodnie. Jak sama nad nim nie popracujesz, to nie wróżę Ci miłej przyszłości. niestety ale jest to po części Twoja wina.Współczuję Ci, owszem, bo nie jest przyjemnie mieć wszystko na swojej głowie ale nie rób z siebie bezradnego dziecka, masz swój rozum, miej i godność. powiedz w końcu NIE - tak jak on to z łatwością robi. To jedyna droga wypracowania kompromisów. Są jeszcze dwa wyjścia nie wymagające takiej pracy:- godzisz się z tym- odchodzisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobiety, to gdzie wy rodziłyście te dzieci. Ja całkiem dobrze wspominam i ciążę, i poród mimo tego, że był bolesny i długi, ale nie popadajmy w paranoję, nikt nigdy nie powiedział, że będzie prosto, łatwo i przyjemnie. Autorko, potrzebujesz czasu, rozluźnienia. Teraz za wcześnie na chociażby myślenie o rodzeństwie, a co dopiero planowanie czy zastanawianie się na poważnie, czy chce się znosić ból i znój 9 miesięcy i porodu po raz drugi, trzeci czy czwarty. Odpocznij, odpręż się i zrelaksuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gawędziaro, co cudownie, że super wspominasz poród ale pamiętaj, że wiele zależy od tego czy rodzisz w małym mieście gdzie wszyscy się znają, na jaką zmianę trafisz i jak długi poród masz oraz jak bolesne skurcze. Mnie po 3 dobach skurczów w końcu pocięli, potem nie mogłam liczyć na niczyją pomóc w siadaniu. koszmar.A w ciąży miałam wszystkie dolegliwości jakie tylko były możliwe. Szczęśliwie jednak uniknęłam chorób w tym okresie.Więc miej na uwadze, że nie wszyscy tak cudownie mają jak i Ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ngLka, z tego co wyczytałam, to powinnam mieć na uwadze tylko te, które źle wspominają poród, bo w tym temacie pisują tylko takowe. Pozwól więc, że napiszę : \" Nie wszystkie porody i ciążę muszą wyglądać tak źle i być tak bolesne\", \"Nie każdy personel i szpital, to istna tragedia i zero szacunku dla pacjenta\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alina wu
kogel-mogel70!! miałam dokładnie tak jak ty! pół roku przepłakałam, aż poszłam do pracy. Wtedy mi się odmieniło, ale nadal nie chciałam mieć więcej dzieci. NIGDY WIECEJ. Gdy mały skończył rok zaczęliśmy zauważać i niego i u nas groźne objawy dawania mu wszystkiego i rozpieszczania go na maksa. Zdecydowanie przesadzaliśmy. Postanowiliśmy pewnego razu, że skoro rpzezyliśmy poprzednią ciążę i niemowlaka, to i drugiego przeżyjemy, a przynajmniej będą mogli ze sobą rozmawiać. Jestem teraz pod koniec drugiej ciąży, pierworodny ma 2 lata i razem z mężem wiemy, że dobrze zrobiliśmy, że będzie z głowy, ale więcej - nie w tym życiu. To ciężka harówka zwłaszcza dla tych, którzy nie chcą się poświęcić w 100%, ale też pracować i rozwijać swoje zainteresowania. Jestem w o tyle bardziej komfortowej sytuacji, że miałam 100% wsparcia w mężu! Gdyby nie on - już by mnie pewnie na tym świecie nie było. Potrafił wyprosić z naszego mieszkania jakieś 2 tygodnie po porodzie swoja mamę, która przejechała pół Polski w odwiedziny do wnuka, bo ja nie chciałam jej wtedy widzieć...!! Miałam niezłą depresję i non stop płakałam. Teraz nadal mąż robi wszystko w domu. Sprząta, gotuje i zajmuje się małym więcej niż ja, bo jak wrócę z pracy - niewiele mogę fizycznie zdziałać. I pomyśleć, że nigdy mu tego jeszcze nie powiedziałąm - jak wiele mu zawdzięczam.... Trzymam za ciebie mocno kciuki! uwierz mi - to minie i będzie lepiej. A jedno dziecko czy więcej - co za różnica. Ważne, żebyście wszyscy byli szczęśliwi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alina wu
a - mój poród to też był istny horror... Najgorsza chwila mojego życia. I ŻAŁUJĘ, że czytałam rady typu: "to wcale nie boli aż tak" "będzie ok" gówno prawda - nie było i nigdy nie będzie ok!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Współczuję i częściowo rozumiem. Częściowo, bo mimo ze miałam zajebiście bolesny poród, myślałam ze odchodzę z tego świata, to jak juz byłam na sali poporodowej wszystkie problemy zniknęły. Mogłam nie jeść, nie czułam potrzeby snu, nie byłam zmęczona, nawet nie przeszkadzało mi to, że przenosili mnie z sali do sali. Byłam oszołomiona szczęściem i radością:) W domu było już gorzej...codziennie kolki przez 3,5 miesiąca, zaraz po kolkach 3 miesiące rehabilitacji metodą Vojty, następnie alergie pokarmowe, pyłkowe itd. Wszystko to przeżywałam sama, bo maz nie miał na to czasu i całymi dniami siedział w pracy:( Sama nie mogłam się juz doczekać powrotu do pracy i też na początku mówiłam że juz nie chce dzieci. Dziś stwierdzam że baaardzo chcę urodzić jeszcze jedno, a najlepiej jeszcze jedną córę:) Może nie już i teraz, ale w przyszłości na pewno:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale numerrrr
wiecie co, jak czytam wasze argumenty, o urodzeniu drugiego dziecka zaraz jedno po drugim i będzie z głowy to mnie to śmieszy. Poczytajcie sobie o wpadkach. Tak moja koleżanka myślała i ma już 4 dzieci no bo dwie wpadki. ja tam wolę drugie zostawić w razie czego na wpadkę. A co do tego, że jak będą starsze to lżej, to guzik prawda, dorosłe mogą sprawiać inne kłopoty wychowawcze, skąd wiecie, że będą idealne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×