przeze mnie moja żona mogła zginąć...

mogła zgniąć... poprosiła mnie, bym coś dla niej zrobił. nie zrobiłem, bo byłem zły i chciałem się na niej wyżyć. prosiła, a ja odesłałem ją z kwitkiem. nie posłuchałem. a teraz leży w szpitalu... jak ja mam jej spojrzeć w oczy?

złóż pozew rozwodowy!! :P O Boże - każdy przecież w złości robi głupoty. Daj na luz

poprosiła mnie, bym sprawdził jej koła w aucie, bo zauważyła, że przy skręcie dziwnie coś drapie. ja byłem wkurzony, powiedziałem jej że nic jej nie sprawdzę, prosiła mnie kilka razy, ja zabrałem się i poszedłem do kumpla, miałem gdzieś jej gadanie. następnego dnia ona jechała do pracy. i miała wypadek. właśnie przez to koło. zablokowało się, auto wyleciało z drogi, uderzyło w drzewo. to było 3 tygodnie temu, a ona nadal leży w szpitalu... połamane nogi, miednica, wstrząśnienie mózgu.. odwiedzam ją w szpitalu tylko kiedy wiem, że akurat śpi. boję się jej spojrzeć w oczy... mogłem ją zabić.

człowieku - jeśli to nie durna prowokacja to na litość boską odwiedzaj ją nie tylko kiedy śpi ale zdecydowanie również wtedy kiedy ona nie śpi - przeciez ona Cię teraz potrzebuje!!!! ok - stało się co się stało, widocznie tak musiało być, ale teraz .... czy nie uważasz że ona może myśleć że masz ją głęboko w poważaniu skoro ona jest uziemiona w szpitalu a Ty nie przychodzisz??

Ja bym na jej miejscu wystapila o rozwod!

Bóg dał Wam drugą szansę i od Was zależy co z tym zrobicie...

No cóż... Teraz ma szansę pojąć głębię mądrości ludowej: "Chcesz coś zrobić dobrze, zrób to sam".

badz przy niej dzien i noc,trzymaj za reke,wspieraj,pomagaj a nie tak!!!!Bedziesz musial ja przeprosic i prosic o wybaczenie.....ale jesli Cie kocha to da Ci szanse!!!!!!!!!!

\"żyj i rób tak jakby jutro nie miało istnieć\" przede wszystkim przeproś żonę i błagaj o wybaczenie jeśli jeszcze w ogóle masz jakieś szanse

ja jako technik mechanik po czymś takim mógłbym sobie w brodę pluć, ale jeśli nie jesteś z zawodu mechanikiem, to wypadało chociaż samochód do mechanika zaprowadzić, a nie picować teraz farmazony

nie mam odwagi... nie potrafię. boję się zobaczyć jej oczy. nawet nie wiecie jak ja się podle czuję, chciałbym zniknąć, żeby już nigdy nie musiała mnie oglądać. jak ja mam z tym żyć? jak ona będzie z tym żyć? że mogła zginąc przez własnego męża?

idź do zakonu kamedułów bosych jak mały rycerz Wołodyjowski

musisz sie zebrac na odwage, wtedy zawaliles i teraz musisz byc przy niej

jesteś okropnym człowiekiem, ignoranem, który nie zasługuje by być z innym człowiekiem! chyba ze z wlasnym kuplem, którego już raz wybrałeś ! Żałosny jesteś!!! Jakby mój mąż tak się zachował to nie chciałabym go więcej widzieć!

-1/10 :O:O

Jestes strasznym dupkiem ... Na miejscu zony nie chcialabym na ciebie wiecej spojrzec, tylko zazadalabym zabrania walizek... I do tego jestes tchorzem, bo boisz sie z nia o tym porozmawiac i przeprosic. Bleeeeee