10 sekund...

...tyle podobno wystarczy aby stwierdzic, czy facet jest naprawde zainteresowany kobieta. a jak tu czytam, jak to niektore dziewczyny juz na samym poczatku \"walcza\" jak lwice, zeby faceta zatrzymac albo chocby soba zainteresowac to zawsze mysle: nie tedy droga, ale jestescie za mlode zeby to wiedziec. przynajmniej na poczatku musi byc bez stresu, bez ciaglego analizowania i zastanawiania sie. milo, fajnie, spontanicznie i z pelna otwartoscia. jesli taki jest poczatek, to moze cos z tego kiedys byc.

zgadzam sie

ze sporo dziewczyn to wie, ale wiekszosc ma niestety bardzo niska ocene wlasna i jak juz jakis sie na chwile nimi zainteresuje to czynia z niego pol-Boga, bo moze inny sie juz nigdy nie trafi, wiec trzeba do upadlego o niego walczyc. Szkoda tylko, ze wiatrakom jest obojetne, czy o nie walczymy czy nie (patrz Don Kichot).

poprzez mowe ciala, mowe gestow, wyraz twarzy, wyraz oczu...czyli da sie to zauwazyc nawet bez slow. problem w tym, ze trzeba kogos, kto to potrafi zinterpretowac bo to wymaga ogolnej znajomosci psychiki czlowieka, a nie kazdy niestety taka posiada.

Jakas racja w tym jest .. Tak samo jak sie spojz na faceta.. albo ma to cos albo i nie .... A co do mowy Ciala .. to moze masz jakas dobra strone na ten temat ..? Bo własnie poszukuje .. podstawowe rzeczy wiem, ale chcialabym sie doksztalcic..

jesli kobieta ma to cos....to 5s starczy... :)

ale czasem samo zainteresowanie nie wystarczy, bo. np. facet jest nieśmiały. I klops wtedy, gdy kobieta sama się o niego nie postara...

problem w tym, ze "to cos" bardzo trudno zdefiniowac, bo dla kazdego oznaczac to moze cos innego. co tlumaczy dalej, ze jeden reaguje na nasze "cos", a inny nawet tego nie zauwaza. chyba wiec sprowadza sie to wszystko do: "trafil swoj na swojego"

podobno nawet niesmialy facet jesli kobieta mu sie podoba, wysyla sygnaly, tyle, ze sa tak niesmiale, ze trudno je normalnemu czlowiekowi zauwazyc

Sygnały wysyła, zgoda. Bo mu się kobieta podoba. Ale to nie znaczy, że coś zrobi, by ją poderwać. Uważam, że kobieta może śmiało się starać o faceta, który jej się podoba, przecież nic nie traci. A niektórzy zyskują przy bliższym poznaniu dopiero. Albo tracą.

oczywiscie ze masz racje, ja mialam na mysli te kobiety, ktore od poczatku widza, ze u faceta nie iskrzy, albo juz dawno przestalo iskrzec i nadal walcza, placza, rozpaczaja...bo on jej (juz) nie chce a ona go wciaz tak kocha. nie znam przypadu, zeby takie uklady skonczyly sie szczesliwie.

gdyby wiekszosc sie z tym tematem zgodzila, to nie byloby tu na tym forum o czym pisac i prosic o rady. kazdy probuje oszukiwac siebie na wlasny sposob...z nadzieja,ze moze sie akurat uda

Póki jest nadzieja, to można walczyć. Ja znałam kilka par, w którym jedno sobie "wychodziło" drugiego. Jak komuś naprawde zależy, tak łatwo nie odpuści. Choć oczywiście łatwiej znaleźć sobie kogoś innego w tym czasie.