natalia24.85 0 Napisano Kwiecień 23, 2009 Jakby tu zacząć, jakieś 5 miesięcy temu rozstałam się ze swoim facetem,byliśmy ze sobą prawie 5lat.Po rozstaniu różnie bywało,ogólnie utrzymywaliśmy kontakt,mialam wrażenie,ze on daje mi sygnały, że chce wrócić(on zerwał,bo mu sie znudzilam, nikogo nie mamy),jednak to bylo tak z czystej symaptii.Ogólnie zaliczyliśmy kilka ostrych wymian zdań,ale nie na tyle,żeby sie do siebie nie odzywac.W pewnym momencie kontakt z nim byl dla mnie toksyczny, ni to przyjaźń ni kochanie....Ja nie czuję sie na silamch,zeby sie z nim przyjaźnic, zerwalam kontakt, zaczął o niego zabiegac jakos po tyg,ale ja juz zrozumialam i przemyslałam wiele spraw,bylam jak na smyczy, gotowa na jego skinienie, on to dostrzegł.kiedy zaczęłam z nim rozmawiac, powrócil jego ton pana i władcy, szybko na gg sie pożegnalam i cisza przez tydz,dzis znów sie odezwal,dziwnie jakoś jakby z pretensją,że wczoraj spedzialm miło wieczór(razem pracujemy, a wiecie jak to w pracy, wszystko sie niesie tam gdzie nie powinno).Myslał,że sie umówialm z facetem i sie nadal umawiam, mężczyźni myślą,ze jak miy wieczór to od razu z facetem.Dziś minelismy sie w wejściu do windy i oprócz witam nic.Poczulam sie dziwnie, ale jakos tam spokojna jestem, wygralam,myslał,że be chciala z nim rozmawiac,zacząć dialog a tu nic oprócz przywitania.Odezwal sie na gg, jak tam mój facet, czy fajny, odp ,ze nie mam teraz faceta i cisza.Moglabym kombinowac,ale nie chce, czuje,ze go to irytuje,a ja mam sadysfakcje.Coś we mnie chyba stopniowo wygasa, jak to kiedyś ktos powiedział:bo o uczucie trzeba dbać,a ja nie mam zamiaru już na niego czekać,a on?chyba do niego dociera,ze mi przestalo zależec.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach