Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kamilaaaaa89

Miłość - kto opowie swoją wyjątkową historie?

Polecane posty

Gość Kamilaaaaa89

Tak chciałam się wygadać... Mam 18 lat i pewnie mnie tu niektórzy zjadą ze małolata ^^ hmm :D i wypowiada się na taki temat... ale jednak... chciałabym żeby każda z was jeśli będzie tylko chciała opowiedziała swoją wyjątkową historie :) pierwsza będę ja :) ehh nigdy jakoś nie miałam szczęścia w "miłości" zawsze dostawałam w dupę a bardzo trudno było się mi zakochać a jak juz to zawsze kończyło się to porażka. Faceci którzy do mnie zarywali nie wiem czy nie w moim typie czy ja po prostu nie chciałam i czekałam aż w końcu znajdę tego jedynego... i aż się zakocham przyznam ze zaczęłam w to wątpić ze w końcu kogoś znajdę nie szukałam na siłę chłopaka bo to nie ma sensu "żeby mieć chłopaka" hmmm na pokaz? bo inne koleżanki mają... stwierdziłam co ma być to będzie... No i zaczeło to sie tak ze poszłam do Liceum gdzies ok pazdziernika czy listopada napisał do mnie koleś rok starszy na gygy ze szkoły jak mi to mówił "to w sumie było tak dla jaj". Pierwsze rozmowy trwały 10min może :D Przyznam sie szczerze ze on mi się wogóle nie podobał jak go zobaczyłam to stwierdziłam po co ja wogóle z nim pisze śmiałysmy się z koleżankami z niego... po paru miesiacach trwały juz godzine :D a po 1,5 roku znajmosci gadaliśmy bez przerwy kazdy dzien po prostu jak kumple... dogadywaliśmy się, w ogóle pierwszy raz mi się tak dobrze gadało z facetem no i postanowiliśmy się spotkać... w wakacje wszystko było ok na pierwszym spotkaniu fajnie było mieliśmy o czym gadać... na drugim spotkaniu byłam sama w domu rodzice wyjechali zaprosiłam go do siebie wypił o parę piw za dużo zaczął mnie całować nie chciałam tego i on po prostu wyszedł a ja żałowałam tego... ale jednak potem mi go brakowało nie wiedziałam o co mi chodzi... trzecie spotkanie ja podpita on podpity na jakieś zabawie przyjechał do mnie zaś się całowaliśmy tym razem pod drzewem..... nie pozwoliłam mu się dotknąć... seria nie udanych spotkań popsuło się miedzy nami ale gadaliśmy dalej ze sobą w końcu stwierdziłam ze zaczęło mi na nim zależeć i kurcze byłam o niego zazdrosna nie chciałam się nawet samej sobie do tego przyznać wmawiałam sobie ze to jest nie możliwe... ja i on = kompletna bzdura jakaś... nie nie to nie to... a jednak nie mogłam sobie go wybić z głowy po pewnym czasie powiedziałam mu co czuje on stwierdził ze nie chce mieć dziewczyny i w sumie wiedziałam ze się mu nie podobam... najwyraźniej skoro taki kit mi pocisnął... płakałam... nasza znajomość prawie się zakończyła... ale ja postanowiłam o niego walczyć... zależało mi na nim chociaż nie byłam do niego przekonana na 100% było trudno trwało to pół roku, gadaliśmy potem znowu się spotkaliśmy w "normalnych warunkach" zero alkoholu i było fajnie parę normalnych spotkań i zaczęło coś iskrzyć miedzy nami. sama w to nie wierzyłam... wszystko toczyło się swoim tempem ja nie nalegałam będzie co będzie... I CO JEST W TYM NAJPIĘKNIEJSZE ZE PO TYLU KATORGACH I 2 LATACH ZNAJOMOŚCI ZACZĘŁO MIEDZY NAMI COŚ KWITNĄC PIĘKNE UCZUCIE... wygląd nie był dla nas istotny tylko jak się ze sobą dogadujemy nasze charaktery... wszystko idealnie pasowało... teraz on jest dla mnie najprzystojniejszym i najukochańszym najcudowniejszym mężczyzną a ja dla niego najukochańszą najcudowniejszą i najpiękniejszą kobietą... jesteśmy ze sobą od 5 miesięcy jest idealnie... nigdy w życiu tak kogoś nie kochałam tak jak kocham jego... chciałabym być już "jego na zawsze" i chce żeby on był tym jednym jedynym z którym będę miała w przyszłości dzieci... inni faceci się nie liczą tylko on... mój

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no cóż coś ccc
idealnie to jest tylko na początku, na razie jest różowo, ale potem zacznie się normalne życie w którym szacunek i miłość są najważniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×