Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość adam25l

gdy kobieta zdradza...

Polecane posty

Gość adam25l

Poznaliśmy się w jednym z kieleckich parków, od pierwszego słowa wiedziałem, że to jest ta jedyna. Miała na imię ANNA była studentką pierwszego roku historii, a ja studiowałem na drugim roku geografii Byliśmy parą od ponad 3 lat. Po bardzo krótkim okresie postanowiliśmy razem zamieszkać. Byliśmy parą studencką, wynajmowaliśmy pokój w studenckim mieszkaniu. Żyliśmy szczęśliwie do ubiegłorocznej jesieni. Któregoś wrześniowego wieczoru, ANNA nie była w najlepszej formie, już od samego rana miała pretensje do całego świata. Przeszkadzało jej, że telewizor jest za głośno, że poduszki na kanapie są źle ułożone, że mocnie trzasnąłem drzwiami. Wieczorem zrobiła mi solenną awanturę, o to że przepadłem o internetowy kabel , a jej laptop o mało by nie spadł na podłogę. Myślę, ze był to tylko pretekst do kłótni. Pamiętam jak w ramach "odstersowania" uderzyła mnie w twarz... Wybiegła z mieszkania z płaczem, twierdząc, że nie możemy być razem bo mnie uderzyła. Kosztowało mnie bardzo dużo wysiłku by ją uspokoić, pamiętam jak prosiłem ją żeby wróciła do domu i spokojnie porozmawiała. Jeszcze tego samego wieczoru pogodziliśmy się, wtedy jeszcze nie przypuszczałem, że to dopiero początek... Kilka dni później wszystko wróciło do normy, pamiętam jak przeglądałem pocztę, ku mojemu zdziwieniu napisała do mnie obca osoba (przypuszczalnie jakiś facet) Treść maila była wyjątkowo obleśna, pełna inwektyw pod moim adresem, z treści maila jasno wynikało, że ANNA ma kogoś, a autor listu sugerował, żebym się od niej odczepił bo zasługuje na "prawdziwego samca". Siedziałem i czytałem maila jak wryty. Zrodziła się we mnie niesamowita złość i żal, wybiegłem z mieszkania, błąkałem się po ulicach bez celu dobrych kila godzin, szukając odpowiedzi na najważniejsze pytania; dlaczego, jak mogła? W czasie mojego spaceru poskładałem wszystkie fakty do kupy, ostatnie dni kilka godzin dziennie spędzała przyklejona do laptopa twierdząc, że rozmawia z koleżanką, albo pisze jakąś pracę... Kilka dni wcześniej usunęła wszystkie nasze wspólne zdjęcia z popularnego portalu, uważała, że to jest jej profil i na zdjęciach powinna być sama. Dzień przed otrzymaniem tegoż listu powiedziała mi, że nawet gdyby nam nie wyszło to chciałaby żebyśmy byli przyjaciółmi, ponieważ bardzo mnie ceni jako przyjaciela i człowieka. Po dłuugim spacerze wróciłem do domu. ANNA siedziała przy komputerze, zastanawiałem się długo jak rozpocząć rozmowę; zapytałem wprost. Wszystkiego się wyparła... Wpadła w niesamowitą furię, nim się spostrzegłem odwróciła kota ogonem i nagle okazało się, że to ja jestem wszystkiemu winny, zarzuciła mi wiele rzeczy, nie ukrywam sporo miała racji, niestety nie miała odwagi, żeby się przyznać... Oburzona spakowała swoje rzeczy i pojechała do rodziców. Na do widzenia powiedziała że to koniec i nie możemy być już razem. Z perspektywy czasu myślę, że wyświadczyłem jej przysługę bo sama nie wiedziała jak tą sprawę załatwić. Nie było jej trzy dni. Pamiętam w ciągu tego okresu korzystałem z jej komputera, ponieważ mój nie miał podłączenia do internetu, ściągałem jakieś mało istotne pliki, zauważyłem zdjęcie, na którym przytula się do jakiegoś chłopaka. Miałem łzy w oczach. Zadzwoniłem do ANNY i powiedziałem, że nie musi już niczego ukrywać, wszystko już wiem… Nic nie powiedziała, po powrocie od rodziców, w krótkich słowach, ze Łazami w oczach powiedziała, że poznała kogoś innego. Uznałem, że najlepszym rozwiązaniem będzie przeprowadzka do drugiego pokoju, stwierdziłem, że może nie warto stosować radykalnych rozwiązań póki sprawa całkowicie się nie wyjaśni. Zamieszkałem w drugim pokoju, najbardziej bolesne było zdarzenie, gdy podczas przeprowadzki ANNA rozpłakała się i poprosiła, żebym się nie wyprowadzał, bo jej będzie smutno… Z perspektywy czasu myślę, że był to zwykły egoizm i obawa przed nową sytuacją. Kolejny tydzień minął na udawaniu, że panujemy nad całą sytuacją. W piątek spór rozgorzał na nowo, kolejna kłótnia, kolejne wyzwiska… Przyznaję, wtedy trochę przesadziłem, ANNA znów według schematu spakowała swoje rzeczy i pojechała do rodziców. Jeszcze piątkowego wieczoru wysłałem jej ogromny bukiet kwiatów poprzez pocztę kwiatową. Wydawało się, że sytuacja jest zażegnana, jak bardzo się myliłem… W sobotni wieczór ANNA przyjechała z NIM i kilkorgiem znajomych na „domówkę”. Pamiętam jakim upokorzeniem była sytuacja, gdy ona przedstawiła mnie jako współlokatora. Nic nie powiedziałem, zamknąłem się w swoim pokoju, nie wiedziałem co zrobić, jak się zachować. Wybrałem radykalne rozwiązanie, wyszedłem z domu i udałem się do ulubionego pubu, dużo wtedy wypiłem, zastanawiałem się co zrobić z resztą tak „uroczego” wieczoru. Chciałem iść do kina, wiem teraz to jest głupie, ale wtedy nie myślałem racjonalnie. Zorientowałem się, że zapomniałem kluczy wróciłem do mieszkania by je zabrać, wiedziałem, że jestem mocno wstawiony. Zapukałem do drzwi , otworzyła ANNA. Bardzo się wzburzyła na mój widok, wkurzyła się bo przecież miałem zniknąć na cały wieczór, a teraz jej zepsułem imprezę, powiedziałem, że tylko zabiorę klucze i znikam. To ją jeszcze bardziej rozsierdziło, wpadła w szał, że ja tylko potrafię psuć, uderzyła mnie w twarz…. Już nawet nie wspomnę, że w przedpokoju było kilkoro znajomych, dodam naszych wspólnych znajomych. Najbardziej zabolały mnie jej słowa, że zachowuje się jak baba i nie potrafię się wziąć w garść, tylko jak można wziąć się w garść, widząc jak jakiś obcy facet mizdrzy się do ANNY i czuje się bardzo swobodnie w naszym wspólnym pokoju. To był jeden z najgorszych dni w moim życiu. Kolejne tygodnie mijały na utarczkach słownych, najgorsze jest to, że ilekroć próbowałem porozmawiać, kończyło się to kłótnią. Zrobiłem mały wywiad okazało się, że ON to zwykły podrywacz i nie szanuje dziewczyn, po prostu traktuje jej jak przedmioty. Usiłowałem ją ostrzec, ale to przyniosło odwrotny efekt. Chciałem się wyprowadzić, ale za każdym razem jak o tym wspominałem ANNA wybuchała, robiła awantury, a ja chyba nie miałem, nie mam na tyle samozaparcia żeby podjąć tą decyzję wiedząc , że to ją zrani. Dzisiaj mamy już połowę lutego wciąż mieszkam w tym samym mieszkaniu, z ANNĄ . Nic nas nie łączy, tylko przyjaźń. Aczkolwiek jest to bardzo trudna przyjaźń… Za każdym razem ile razy wspomnę o tamtych wydarzeniach ANNA robi mi wyrzuty, trzaska drzwiami , zupełnie jakbym to ja zdradził. Ona nigdy nie zdobyła się na jakikolwiek wyraz skruchy , nigdy nie powiedziała nawet krótkiego przepraszam. Czasami mam wrażenie, że wpadłem w jakieś zamknięte koło, z którego nie ma wyjścia. Kilka razy chciałem odejść wyprowadzić się, ale ona za każdym razem manipuluje i z początku nie spostrzegłem tego, ale teraz już wiem, że ona potrzebuje chyba takiego chłopca do bicia. Cieszę się bo w czerwcu kończę studia, a to będzie doskonałym pretekstem do rozpoczęcia życia od nowa, dzisiaj wiem, że już chyba nigdy się nie zakocham, ostatni związek kosztował mnie zbyt wiele nerwów. W społeczeństwie istnieje stereotyp, że to faceci zdradzają, nie prawda kobiety równie dobrze zdradzają, kłamią, oszukują, kręcą, a o tysiąc krotnie manipulują lepiej od facetów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olivka123
Ciekawe opowiadanie. :-%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adam25l
życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no co ty nie
często miły facet trafia na złą kobietę i odwrotnie. ucieknij. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhghghg
Bo to zła kobieta była.... Nie masz na tyle jaj, żeby się wyprowadzić, trzasnąć drzwiami i urwać z nią kontakt?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhghghg
Widocznie jesteś za miękki rzeczywiście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja przeczytałam trudne doświadczenie, tym bardziej, że cały czas jestes pod jej wpływem i mimo świadomości, że toba manipuluje - pozwalasz jej na to... wyprowadź się - moim zdaniem jest to klucz do zdrowienia...nie rozumiem dlaczego swoje zdrowienie odkładasz o 2 miesiące...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciezka praca
przeczytalam:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już dawno powinieneś zachować się jak mężczyzna i stanowczo rozegrać sytuację. Jak możesz przyjaźnić się z kim, kto Cie jak przyjaciela nie traktuje? Na tej imprezie potraktowała Cie jak szmatę... Ja bym w ogóle nie wyszedł z mieszkania. Przecież mieszkacie tam razem, to nie jej mieszkanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tomcioszek
Autorze : wiem co czujesz - miałem podobna sytuacje - tez jestem geografem i koncze niedługo studia :) a teraz na powaznie : Moim zdaniem : wyprowadz sie jak najszybciej i jak najdalej, skasuj ja z portali, tel , poczty. Nie pozwala Ci odejsc (wyprowadzic) bo traktuje Cie jako koło zapasowe. Na takie kobiety jest jeden sposób: odciac sie od nich całkowicie i nieodzywac sie ani słowem. Gwarantuje Ci (choc tego sie nie dowiesz) ze kiedys ona zateskni za Tobą . Z drugiej strony domyslam sie ze Wasz zwiazek był zawsze udany i pewnie to ją znudziło bo kobiety szukaja wrazen...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×