Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Kenniks

Zarejestrowani
  • Zawartość

    117
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

7 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Po pierwsze to dlaczego i kto zerwał? Bo drugie ja pisałem wyżej, nie wracaj do czegoś co się rozpadło. No z jakiejś przyczyny do tego doszło. Jeśli widzisz szanse na prace obu stron i naprawienie relacji tam, gdzie coś się zachwialo. Ja bym chciał wrócić, ale na pewno nie od razu, bo mimo wszystko nie ufam już w 100% i to rola drugiej osoby, żeby takie zaufanie odbudować. Stąd też nie staram się o powrót, bo skoro ona zerwala i nie chce kontaktu, to ja to w zupełności szanuję. Jednak wracając do Ciebie to nie znam sytuacji aż tak dobrze, być może opisałaś coś więcej w tym wątku, jednak nie sledzilem go od początku.
  2. Bo wciąż nie przerobilas uczuć do byłego. Nie pozwalasz im odejsc lub też pogodzić się z nimi. Czy czaś nastawiasz się, żeby wrócić. Dlatego inni faceci irytują.
  3. Przynajmniej poczucie humoru i dystans do siebie Ci pozostały! Hahaha
  4. 5Chyba jest nas dwóch w takim razie. To ta moja druga osbowosc :D A poważnie to moja pierwsza taka sytuacja :D chociaż ze zwrotem "obszerne posty pisaleś" mogę się w pełni utożsamiać... hehehe
  5. Mam ten sam nick od 7 lat tutaj ;) wiec musiałaś/musiales mnie z kims pomylić. A moje posty w tym temacie się dość świeże, jak i sama moja sytuacja.
  6. Ja na szczęście jej nie widuje. Nawet zaproponowałem kawe i się zgodziła, zaproponowała wstępny termin, po czym zamilkla. Ja niestety nie będę biegać za kimś, kto tego nie chce. Nie wiem czy bym się tak szybko podniosł widując ją cały czas. Tunel jest niesamowity przy niej, jednak nie sądzę, żeby to było ostatnie takie uczucie ;)
  7. Ja tez polubiłem u niej mnóstwo małych drobnych i dziwnych rzeczya poza tym patrzylismy na siebie z takimi iskrami w oczach jak nigdy przedtem na nikogo nie patrzyłem, chociaż dobrych kilka kobiet się przez moje życie przewinęło.
  8. Mialem takie uczucie na początku. Jednak tak, jak napisałem gdzieś wyżej - emocje są w nas i to my sami je wszystkie tworzymy. Umiem kochać, wiec pokochać kogoś innego. Taka prosta zależność. Chociaż nie powiem jako bym wcale nie tęsknił. Tęsknię, ale się z tym wszystkim pogodziłem. Bo miała słuszność rozstając się ze mną. Dlatego nie ma we mnie gniewu i bólu, który być może jetrzyłby się w duszy. A tak wydaje mi się, że cały czas widziałem swoją stronę pięknego obrazka, jakim byliśmy dla mnie, a nigdy nawet nie otworzyłem oczu, żeby spojrzeć z jej perspektywy. Dopiero rozstanie uświadomiło mi mnóstwo rzeczy. Czy rozumiem dlaczego tak się stało? Nie wiem, co kierowało jej decyzja, ale wiem co mogło ją spowodować i dzięki temu jestem bogatszy o doświadczenia dla przyszłych relacji.
  9. A ja się po prostu dobrze nastawilem do tych spotkań ;) U mnie to jest bardzo świeże i gdzieś tam z tyłu głowy ciągle ona. Nie umiem odpuścić w 100% stąd też odczuwam swoistą dysproporcje pomiędzy pobieżnie odczuwanymi emocjami a stanem faktycznym rozumnego umysłu. Lecz staram się jak mogę i otwieram na nowe znajomości. Zostawiam wszystko w ręce losu. Jeśli ona zateskni i się odezwie. Genialnie! Ucieszę się i nawet nie odpiszę. Bo dopóki nie wyleczę się do końca nie ma sensu na kontakt. Z bardzo prostej przyczyny. Pewna relacja, związek już się skończyły. Być może bez mojego udziału, bo zostałem postawiony przed faktem dokonanym, ale się skończyło. Nie ma czegoś takiego jak powrót. Bo to ponowne rozpoczynanie czegoś, co już raz zawiodło. Jeśli już cokolwiek budować to nową i lepszą relację opartą na doświadczeniach i bledach tej poprzedniej. A żeby to zrobić naprawdę trzeba usunąć i rzucić w zapomnienie poprzedni związek. Po jaką cholerę? Można by zapytać. Ano po to przede wszystkim żeby uzyskać swiadomość i wiedzieć na pewno, ale też nastawić się na nową relację. Bo być może to nie będzie ta stara osoba, bo już nie będzie nami kompletnie zainteresowana, ale ktoś zupelnie nowy. A wracają do spotykania się z innymi osobami to ja zawsze szukam zalet na początku. To pomaga mi się zaangażować w nową znajomość i zburzyć ten wewnętrzny mur. Który nawet pomimo mojego odrzucenia jego istnienia gdzieś tam wewnątrz mnie wciąż stoi i chociaż nie ma się dobrze, to wciąż istnieje.
  10. Ja wam chętnie odpowiem moja perspektywę. Nie będę się wdawać w szczegóły samego związku, bo według mnie przyczyna zawsze leży gdzieś pośrodku. Nikt nie jest bez winy jeśli któraś ze stron podjęła decyzję o rozstaniu, zazwyczaj po przemysleniach i uwierzcie mi na słowo, to też nie jest łatwe. A czy to ważne po czyjej stronie jest tej winy więcej? To przepychanka kompletnie bez sensu wtlaczajaca w nasze serca jeszcze więcej żalu, nienawiści i goryczy. W moim przypadku to był grom z jasnego nieba, który rozwalił mnie na kilka dni. Brak chęci do życia, głód (a raczej jego kompletny brak przy niejedzeniu) i myśli krążące wokół związku i nie mogące w żaden możliwy sposób się uspokoić. Co mi pomogło? Mój umysł. Tak, to narzędzie, które w pierwszej chwili zawodzi jak płuca odcięte od tlenu, probujac złapać oddech i wrócić do bliskiej osoby dla tej dawki tych głupich hormonów i substancji zwanych neuroprzekaznikami. A przez to robimy najglupsza rzecz po rozstaniu, jaka zrobić można. Kontaktujemy się, próbujemy walczyć i nie dajemy drugiej osobie spokoju. Czy to działa? Nigdy. Bo ta osoba wręcz przeciwnie jeszcze bardziej się zniechęca. Nie ma dobrego sposobu na przerobienie zaloby i oduczenie się tych chęci. Każdy musi przerobić to po swojemu i w indywidualnym czasie. Mnie trzymała myśl, żeby stać się lepszym. Nie dla niej, nie dla kogoś! - ale dla siebie. Bo tego teraz potrzeba najbardziej. Dialogu z samym sobą. Podbudowania własnej wartości i perspektywy. Innej niż smutek i łzy. Takiej, w której patrzymy na błędy własnej, na błędy drugiej osoby i ruszamy do przodu. Czy jest łatwo? Nigdy. Zwątpienie, ogarniajaca pustka i wspomnienia wspólnych chwil wracają niespodziewanie i dają nam po kościach. Czy kiedyś miną? Nie wiem. Być może nigdy. Wspólne piosenki, wspólne prezenty, wspolne potrawy, wspólne restauracje, wspólne ulice, wspólne dni. Wszystko wraca. Po co? Żeby utwierdzic w przekonaniu, że to było coś cudownego. Bo bylo! Aczkolwiek trzeba zaakceptować to drugie słowo: "bylo" i wiedzieć, że się skończyło. Dopiero ta świadomość daje chwilowe uwolnienie i pozwala ruszyć na przód. Bo jeśli się stanie w miejscu to jaki wszystko ma sens? Ta druga osoba patrzy na ten wrak człowieka, którym się staliśmy i tylko utwierdza się wszystko jednym (to zerwanie było sluszne). Wiem, że mało kto posłucha tej rady. Jeżeli ktoś z Tobą zrywa - odejdź! Nie rozmawiaj, nie dyskutuj, nie dawaj logicznych argumentów. Po prostu odejdź i się nie odzywaj. Chcesz szczerości? Tak! To zdecydowanie najlepsza opcja, bo być może już po paru dniach osoba, która zerwala mając świadomość straty odezwie się. A może nigdy tego nie zrobi. W każdym bądź razie, jeśli w głowie wciąż ma się powrót to on nigdy nie nastąpi. Jesli dzialacie, przestajecie się odzywać dla drugiej osoby. To wszystko zawiedzie. Zawiedzie po postawiliscie na piedestale kogoś, jakaś druga osobę, a nie siebie. Dlaczego zerwanie tak bardzo boli? Bo straciliscie druga osobe? Nie. Boli tak cholernie mocno, bo straciliście siebie. Tak jest, gubiąc się w tych wszystkich emocjach i myśląc, że tak należy. A związek to nie tylko dawanie siebie, ale też branie. Zaburz ta równowagę a miłość i kochanie diabli wezmą. Nie można tylko dawać, nie można tylko brać. Mam nadzieje, ze ktoś z was to zrozumie i spojrzy na swoje życie z innej perspektywy. W jakim celu to piszę? Żebyście mogli zrewidowac swoje myśli i pogodzić się z przeszłością. Z decyzją drugiej osoby i z myślą, że nie mogła tego zrobić. Owszem mogła. Związek to dwie osoby, ktore cały czas walcza o siebie. Jeśli któras ze stron przestaje walczyć lub (o dziwo tez) któraś ze stron walczy zbyt mocno to ta więź między dwojgiem ludzi pęka. Stąd moja rada jest tylko jedna. Odetnijcie się i skupcie na sobie. Na sympatii do innych ludzi. Wyjdzie z domu i zacznijcie coś robic. Bo wtedy przygnebienie napływa z mniejszym natężeniem.
  11. Kenniks

    FLIRT

    Mam pytanie teoretyczne, czym własnymi słowami dla was jest flirt? Jakie są granice i czy go lubicie?
×