Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Laminia

Samotne i silne łączmy się!!!

Polecane posty

Gość Laminia

Witam. Mam 40 lat. Od niemal 5 jestem sama. Mieszkam z córką. Mimo kilku prób nie udaje mi się z nikim związać na stałe. Powody są różne - głównie jednak chodzi chyba o to, że ja tak naprawdę nie chcę juz mieszkać z mężczyzną. Na cholerę mi w moim domu pierdzący facet ze swoimi skarpetami, gaciami i HUMORAMI. Nie chce mi się już być kucharką i sprzataczką. Jestem niezależna finansowo, mam wspaniałą córkę i dwa psy:-) Dopadajś mnie jednak lęki - co będzie kiedy moja Mała pójdzie na studnia. Zostanę kompletnie sama. Znajomi - głównie małżeństwa - są zajęci własnym życiem. Trudno ciągle siedzieć im na karku. I stąd pomysł na to FORUM - może uda nam się stworzyć małe towarzystwo wzajemnej adoracji:-) Póki co możemy pisać - pisać o wszystkim! O urodzie i zdrowiu, samotności i próbach nawiązania znajomości, wrednych koleżankach i kiepskich relacjach z matkami, pracy i urlopach, ciuchach i butach....itd ZAPRASZAM Kasia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie trafiłaś z tematem
Sądzę, że nikt się nie wypowie, bo take osoby są na celowniku - są złośliwcy którzy potrafią storpedować takie tematy, jakby zazdrościły autorkom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie trafiłaś z tematem
Ja jestem taka, chętnie porozmawiam, ale obawiam się pisać na forum po złych dośiwadczeniach w innym temacie, ktry się rozwijał latami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefka burczymucha
pomysł fajny, może się topik rozwinie ,ja chętnie pogadam ,bo narazie ze swoją samotnością to chodze do psychologa i wlaśnie dowiedzialam się ,że tak naprawdę to jestem silną osobą.mam 47 lat i jestem na zerze pod każdym względem i nie widzę tej sily u siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laminia
Jeśli nie trafiłam z tematem to padnie śmiercią naturalną. Ale rezygnować z powodu złośliwców - nie ma mowy:-) Najlepszy sposób - ignorować. Nie odpowiadać na durne posty. Szybko się nudzą i odpadają. Nie rozumiem bezpodstawnej złośliwości i wrogości. Nie jestem samotna wyłącznie z własnego wyboru. Byłam mężatką przez 13 lat. Wymieniono mnie na młodszy (16 lat różnicy) model. Przez pierwsze dwa lata nie potrafiłam się z nikim związć bo ciągle gdzieś podświadomie porównywałam kazdego mężczyznę do eksia. I albo bałam się gdy widziałam podobieństwa, albo zbyt długo żyłam z mężem , przywykłam do określonych zachowań i każdą odmienność traktowałam jak wadę. Błędne koło. Problem stanowi dla mnie tak naprawdę całkowita akceptacja obecnego stanu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laminia
Do Stefki ... Mnie też wmawiają, że jestem silna - i chyba w to uwierzyłam. Żyję, radzę sobie, wychowuję dziecko, buduję dom. Więc jakoś nieźle się trzymam:-) Gdybym jeszcze mogła z kimś będącym w podobnej sytuacji pogadać... Wydaje mi się, że gdybym miała taka bratnią duszę, której nie trzeba tłumaczyć, że owszem bycie singielką ma swoje zalety, ale są takie dni , takie tygodnie kiedy samotnośc wali mnie przysłowiową pałą w łeb! Większość znajomych to małżeństwa . Mają swoje lepsze i gorsze okresy. Ale maja też wspólne święta, sylwestry, sobotnie wieczory...itd Nie chodzę do psychologa - choć i o tym myślałam - wolę wypad na zakupy, do kina, na spacer. Myślę, że grzebanie w mojej psychice - kiedy dokładnie wiem co mi doskwiera mija się z celem. nie wierzę też, że obca osoba z kompletnie innym bagażem doświadczeń powie mi jak mam żyć, jak zaakceptować swoją samotność - a co gorsza nawet jeśli mi powie to czy ja w to uwierzę, przyjmę i wykonam:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dolcevitta
ja tez chętnie dołaczę W tym roku stukla mi 40stka.....sama ,samotna,,,,,bez dzieci tylko krótkie,bez powodzenia zwiazki za mną...do psychologa ..zastanawiałam sie ostanio...po nieudanym,beznadziejnym,zaklamanym zwiazku.....ale powoli wychodze na prosta,,,staram się godzic z tym ze bede juz sama....i musze dac sobie rade....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anja7
Chętnie się przyłączę , jestem sama , bywam samotna. Czasem jestem w związkach . Coraz rzadziej . Po latach poszukiwań stwierdziłam , że facet nie jest mi potrzebny. I bardzo sie tej mysli przestraszyłam . Nie chcę byc sama i nie chcę byc z żalosnym dupkiem , niezdolnym do miłości , emocjonalnym popaprańcem . Czy jestem silna? Nie jestem chyba taka znowu słaba. Jęsli pasuję to czasem wpadne . A krytyki forumowej sie nie boję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anja7
wiekowo pasuje , mam 38 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefka burczymucha
u Was dziewczyny jeszcze nie jest źle .Ja trafilam do psychologa ,bo już niewidziałam żadnego sensu ,(bez pracy ,schorowana,bez znajomych ,bez oszczędności ,bez mieszkania i wsparcia kogokolwiek)tak jak wcześniej napisalam zupełnie na zerze, chciałam sobie dać radę ale nie mam możliwości , osoby kiedyś będące całym moim życiem , wyciągnely ze mnie wszystko ,i zostawily bez żadnych skrupułów ,codziennie udaje że sobię radze ale tak naprawde nie widzę przyszłości ,i nie wiem co dalej jak to wszystko wytrzymam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"osoby kiedyś będące całym moim życiem , wyciągnely ze mnie wszystko ,i zostawily bez żadnych skrupułów\" Stefka, możesz rozwinąć? Kto Cię tak urządził?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laminia
Stefka - nie może być aż tak źle!!! Może znajdziemy Ci jakiś punkt zaczepienia. Masz przecież jakiś zawód(?) Dla mnie praca przez pierwsze kilka miesięcy była dobrą odskocznią. Mam też znajomą, która w krytycznym momencie swojego życia zaczeła pomagać ludziom śmiertelnie chorym. Dawała im tyle z siebie, że o własnych problemach nie miała siły mysleć. Umarło jej dziecko - więc innym śmiertelnie chorym dzieciom zaczęła czytać bajki. Chodzi wieczorami do hospicjum i czyta. Niby nic wielkiego - ale dla mnie mistrzostwo świata. Ja w chwili słabości potrafiłam tylko płakać i użalać się nad sobą. Anja - wiek nie ma tu znaczenia. Liczy się solidarnośc jajników:-) Dziewczyny - taka piękna pogoda a my siedzimy w domu:-( Kupiłam sobie w piątek mega buty na szpilkach i nawet nie chciało mi się dzisiaj wyjść i pokazać je światu. Wiecie nad czym ostatnio dumałam - chciała bym mieć dziecko! Głupi pomysł??? Wiem. Ale cos mi sie porobiło z głową. Wiem, że to kiepski sposób na samotność, ale znowu jak przed laty gapię się na maluchy i strasznie chciała bym poczuć znowu ten cudny ciężar w ramionach. Cholera! Tylko gdzie znaleźć odpowiedniego dawcę:-) :-) :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Noooo Laminia, z tym dzieckiem to chyba ździebko za długo zwlekałaś :P a dawca? hmmm to chyba najmniejszy problem. Mnie czasem dopada myśl, że jestem nic nie warta i moje poczucie własnej wartości sięga dna. Potwornie boję się samotności ale też nie chcę za wszelką cenę trzymać się portek po to tylko, żeby mieć je blisko i zawsze. Przekonałam się, że to zawsze nie jest zawsze i płaci się za to chorendalną cenę. Moim marzeniem jest kawałek ziemi, uprawnej pod krzewy, ogródek...... Ale chyba to tylko marzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laminia
Nooo kurde wiem, że trochę późno mnie dopadło:-) Mam już 16 letnią córkę i ona za chwilkę wyfrunie z gniazda więc miała bym czas dla maleństwa. Ale doskonale wiem, że to nierealne. Nie chcę fundować na starcie dzieciaczkowi niepełnej rodziny i nieznanego tatusia. Trauma na całe życie. Przyjdzie poczekać na wnuki. Byle nie za wcześnie!!!! :-) Absolutnie rozumiem Twoje pragnienie posiadania kawałka ziemi. Ja jak tylko stałam się właścicelką mini-ogródka dostałam na tym punkcie kompletnego szmyrgla. Nawet dzisiaj sadziłam róże, wyrywałam chwasty, kupiłam na allegro 13 sadzonek - głównie liliowce. Uwielbiam te kwiaty. Są wdzięczne , mało wymagające i absolutnie piękne. Jest ich tyle odmian, że zaspokoją wszelkie gusta:-) Ja mam już łacznie z dzisiejszymi ponad 20 odmian , a są ich setki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laminia
A z facetami - 100% racji!!! Właśnie 3 m-ce temu pogoniłam takie bezużyteczne portki! Jak okreslilła go moja znajoma - androgeniczny pieszczoch domowy!!! Na diabła mi facet, który widzi we mnie swoją mamusie i kocha mnie bo taka jestem dobra i ciepła jak Ona! A za moimi plecami kopie na portalach randkowych! bleeee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefka burczymucha
mąż mnie zostawił jak zaczelam chorować znalazl sobie jakieś towarzystwo chyba kogoś ma (wczesniej też mnie zdradzal )mieszkam z nim razem niestety sytuacja prawna jest dla mnie nie korzystna ,ale musiala bym długo wam pisać jak to wygląda jedynym wyjściem jest dla mnie wyprowadzka ,ale gdzie i za co ?A tak ciągle znoszę upokorzenia typu wynoś się itd .Jeżeli chodzi o pracę to jestem na rencie 460 zl mieś ,dotej pory dorabiałam sprzątaniem (schowałam honor do kieszeni)ale będę musiala z tego zrezygnować bo zdrowie już mi nie pozwala ,znajomi uciekli bo chyba myśleli że będę prosić ich o pomoc ,rodzice mają swoje życie i usłyszałam od nich "corciu bardzo ći wspołczujemy ,ale nie możemy ci pomóc"Dorosly syn nie interesuje się mną wcale ,jak ja nie zadzwonie to sie nie odezwie ,Zawsze pamiętałam o imieninach ,urodzinach świętach ,to ja zawsze dzwonilam z życzeniami , na Wielkanoc ja nie zadzwonilam do nikogo ,i do mnie też nikt nie zadzwonil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefka burczymucha
to mniej więcej tak wygląda ,nie myślcie że się żale ale pytalyście jak jest,więc trochę opisalam sytuację

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie bardzo wierzę, że w sytuacji małżeńskiej możesz być wyrzucona na bruk, a mąż pracuje? Może zaskarżyć go o alimenty na Ciebie. Nie rozumiem, jak dziecko nie może widzieć problemu matki, coś się gdzieś zagubiło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laminia
Stefka - jesteś pewna co do sytuacji prawnej? Sprawdziłaś to? Po tylu latach małżeństwa masz takie samo prawo do mieszkania/domu co on. Pracowałaś, więc twoje dochody wliczały się do budżetu domowego. W razie rozwodu - jeśli faktycznie chodzi na boki - masz prawo do ozeczenia jego winy, a tym samym alimentów z powodu drastycznego obnizenia standardu życia i spłaty z mieszkania/domu. Nie daj sobie wmówić, że nic Ci sie nie należy!!! Niedawno rozwiodła się moja znajoma - ponieważ to była jego wina sąd przyznał jej dom, który on miał po dziadkach. Są takie precedensy. Najgorsze, że chorujesz - na to już żadnej rady. Dbaj o siebie!!! A z dziećmi tak to już jest - są nasze póki jesteśmy im potrzebni. Może źle oceniasz znajomych. Może zwyczajnie z delikatności nie chcieli się wtrącać, pszeszkadzać! Spróbuj nawiązać kontakt. Dobrze jest mieć do kogo usta otworzyć choć raz na jakiś czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laminia
A z życzeniami wielkanocnymi miałam to samo! Zawsze wysyłałam pierwsza setkę sms-ów. W tym roku dałam spokój. Dostałam może z 3 - od agenta ubezpieczeniowego, mojej pracownicy i jednej koleżanki - też samotnej. Reszta znajomych mnie olała! Kiedyś robiłam wielkie imprezy, sylwestry, urodziny eksia. Miałam w domu po 20 - 30 osób. Teraz nikt mnie nie zaprasza, nie dzwoni. Ale o tym już pisałam... Nie chcę przynudzać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefka burczymucha
moja sytuacja jest pogmatwana wszystko co działo się w moim życiu było chore ,jeżeli chodzi o mieszkanie to mniej więcej wygląda tak że wygonić mnie nie może ,ale psychicznie umilić życie to i owszem .bylam u prawników niestety sytuacja jest beznadziejna .Doszlam do wniosku że menele mają większe szanse na normalne życie niż ja.może jak topik przetrwa wszystko Wam opisze .A ze znajomymi próbowałam ,ale są bardzo zajęci swoimi sprawami zawsze slyszalam ,że musimy się spotkać pogadać trele morele itd a potem przez wieki cisza,dalam już spokój .nie chcę sie poddać dlatego chodzę do psychologa ,ale realnie patrząć to nie mam żadnej alternatywy na zmiany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laminia
Stefka - a czy są na teraz jakieś rzeczy, zajęcia , które Cię cieszą, sprawiają przyjemność??? Może pójdźmy w tym kieruku? Pogadajmy o drobnych radościach. Ja uwielbiam czytać. Ponieważ książki drogie - kiedy zamieszkałam w O. zapisałam się do biblioteki. Wieczorami najczęściej zasiadam z książką i uciekam w inny świat. Kocham też moje psy. Mam dwie suczki rasy West Highland White Terrier. Starsza jest spokojna i przyjazna. Młodsza to totalna wariatka - ale i źródło wielkiej radości. Ciągle cos psoci, ale uwielbiam ją tak jak i tą grzeczną. Oczywiście moją największą radością jest moja córka. Mam jednak świadomośc, że ona ma już swój świat. Znajomych, szkołę , hobby. Nie chce jej ograniczać i trzymać przy sobie. Robiła bym jej tym krzywdę. Mam starszego brata, ale on mieszka na wybrzezu, a do tego jest marynarzem. Właśnie przed chwilą dzwoniłam do niego. Jest w porcie w Rotterdami, ale jeszcze tydzien temu ganiał się po Oceanie Indyjskim z somalijskimi piratami:-) Ten to ma życie:-) Wybaczcie mi moje błędy - jestem dysortografikiem. Totalnie mi wsio ryba jak się co pisze:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefka burczymucha
Lamina oczywiście ,że mam radości i staram się z nich czerpać jak najwięcej ,też próbuje czytać ,lubię obejrzeć dobry film lub dokument,ale czoraz trudniej mi się skupić,bo mam galopade myśli no i podobnie jak Ty mam dwa psy rotwailerkę z charakterem typu Boże jakim mnie stworzyleś takim mnie masz i kundelka mniejszego niż jamnik ktory rządzi w domu orazz kociczkę wszyscy żyją w pełnej harmonii(chociaż im się udalo).Tylko one okazują mi uczucie, a ich radość zawsze jak wracam do domu jest nie do opisania. Był jeszcze kocur ,ale zakochał się i przepadł już nie ma go miesiąc , stracilam już nadzieje że wroci .Błędami przestałam się przejmować jak poczytalam inne topiki .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laminia
Też przez chwilkę miałam kociczkę. Moja młodsza sunia uznała ją za swoje dziecko i nawet dawał jej ssać sutki. Cyrk na kołach. Widok psa noszącego kocię w zębach totalnie mnie rozbrajał. Przygarnęłam 4-tygodniowego kociaka, który nas wszystkich zawojował. Łącznie z psami. Niestety sytuacja sie skomplikowała i po kilku tygodniach oddałam maleństwo znajomej na wieś. Teraz kociczka sypia z nową panią w łóżku i ma cały dom tylko dla siebie:-) Czy Twoje psy sie uśmiechaja kiedy wracasz do domu? Moje strzelaja takie "smaile", że pękam ze śmiechu. Naprawdę pocieszny widok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewkaaaaaa
Ciekawy temat dla silnych kobiet :-D Zagladacie tu jeszcze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Assssssska
Nie zaglądają. Ile można się oszukiwać, że bez faceta jest ok :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Silezia
Ja za chwile zostane sama i przyznam, ze troche sie tego boje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martynaluc
Darmowy portal dla ludzi samotnych. Łączmy się i nie płaćmy portalom randkowym! sympatycznisamotni cba pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Ile można się oszukiwać, że bez faceta jest ok" Dla mnie jest ok, wiejski głupku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobieto ja Ci doradze też zostałam sama ale mam plan:) obawy są nieptrzebne:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×