sama na urlop

Mam zalegle 10 dni z poprzedniego roku i musze wykorzystac do konca maja, szef mi zagrozil, ze jak nie pojde to mnie wyleje. Niestety moj facet nie ma dodatkowych dni wiec nic wziac nie moze. No i tu jest problem bo albo siedze w domu albo jade gdzies sama. Z jednej strony posiedzialabym w domu bo i jest co robic, z drugiej w tamtym roku mialam wolne tylko na swieta i jestem juz przemeczona. Z trzeciej w pracy mam sajgon. Moj facet mowi zeby zostawila komorke w domu i jechala gdziekolwiek zeby odpoczac ale co ja sama moge robic. macie jakies pomysly?

Nie możesz pojechać np. do rodziny?

Rodzina pracuje wiec co niby bym miala robic u rodzicow? Siedziec caly dzien w domu i sie nudzic? Znajomi tez pracuja, po pracy biegna do domu bo niektorzy juz maja dzieci. Do rodzicow i tak jade teraz na dlugi weekend a potem to sie zobaczy :/ Myslalam, zeby pojechac do jakiegos klasztoru, gdzies czytalam ze to takie wyciszajace wczasy ale sama nie wiem.