Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

macoszenka

zero kontaktu

Polecane posty

jestem mężatką, mamy dwoje dzieci, oboje jesteśmy po rozwodach ja z poprzedniego związku dzieci nie miałam, mój mąż zostawił byłą żonę i dzieci (dwoje) i wszystko byłoby dla mnie całkiem fajne (rodziny się wzajemnie akceptują, ślub kościelny nawet był, wszystko ładnie i pięknie), gdyby nie to, że on z dziećmi z poprzedniego małżeństwa NIE UTRZYMUJE WCALE kontaktów!!! nie rozumiem tego...mnie to męczy! mamy nasze dzieci, mnie to nie powinno w ogóle obchodzić, ale... jak zaczęliśmy się spotykać, będąc w tym samym mieście jeszcze, on jeździł do dzieci codziennie - czytał bajki, kładł spać, miał obowiązki potem, jego była (dodam, bo ważne, na wieść, że ON kogoś ma)zaczęła robić straszne problemy, dzwoniła kiedy może wziąć dzieciaki, czyli \"natychmast\" albo nigdy, rzucała słuchawką, niby nic takiego strasznego, ale jak się ma z takimi przykładami doczynienia codziennie, to... no i w końcu ON, mój mąż, dowiedział się o sprawie o alimenty, która została założona jeszcze kiedy byli małżeństwem i jeszcze kiedy oni mieszkali razem...i dostał alimenty wsteczne i się obraził przez całe małżeństwo pracował TYLKO ON, on kupil mieszkanie, samochód, działkę, on to wszystko wyprowadzając się i rozwodząc odddał i zostawił i nie wziął ani grosza...nie chciał kasy, tylko oczekiwał, że jeśli rozmawiają normalnie o ich wspólnym majątku to mówią szczerze...okazało się, że ona go okradła i wszystko co było jest jej a wszystko co na minus jest ...wspólne szczerze, proszę się kasy nie czepiać, bo mnie to gówno obchodzi, wzięłam sobie faceta z długami, mamy rozdzielność, niech sobie płaci co sobie na zaciągał z byłą żoną, ani ja ani moje dziec odpowiadać za tatusia nie będziemy..... ale tam są dzieci do ch*ja!!! ja NIGDY nic przeciwko tamtym dzieciom nie miałam i cały czas się pytam - przepraszam, PYTAŁAM - jak to będzie z wakacjami, kiedy naszym dzieciom powiemy...i NIC ON, mój mąż i OJCIEC CZWORGA dzieci (dwoje naszych) NIE WIE ON nie wie jak to będzie, on nie wie kiedy powiedzieć dzieciom o jego przeszłości on NIC nie wie i chyba, mam takie wrażenie, że nie bardzo chce wiedzieć... a ja się boję, że jednak to nie jest dobra opcja, żeby zamiatać popiół pod dywan...ja chcę rozmwaiać, wiedzieć, tłumaczyć, no w końcu co mam k**wa moim dzieciom powiedzieć? nic??? czekać, aż tatuś się zdecyduje, żeby ich poinformować w wieku 16 lat, że mają \"rodzeństwo\"??\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lunaaaaa
moze tamte dzieci nie sa za bardzo zainteresowane kontaktem z tatusiem krory zostawil mamusie dla jakiejs kurwy ktora rozbila im dom...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:-) tamte dzieci są za małe jeszcze na takie decyzje, zresztą, z tego co wiem, to kontak miały z tatą dobry jak on jeszcze się kontaktował... reszta bez komentarza, chociaż ludzie się czasem rozwodzą, wiesz? z różnych powodów, ale jednak rzadko - jeśli w ogóle- ktos trzeci sobie wchodzi i rozbija, lub zabiera małżeństwo to nie dzbanek, przykro mi, że tak swoje właśnie traktowałaś, może to był błąd :p ja też jestem zresztą po rozwodzie, wiem jak to wygląda i wiem kto jest odpowiedzialny za związek - Ci co go tworzą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bardzo prosiłabym o wypowiedzi bardziej bogate w słownictwo, bo te wszystkie "kurwy" i "szmaty" nie robią na mnie wrażenia i raczej niewiele wnoszą do tematu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eh macoszenko
tam są dzieci do ch*ja!!! no w końcu co mam k**wa moim dzieciom powiedzieć? To dwa cytaty z twojej wypowiedzi. Kogo chcesz kultury uczyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie chcę nikogo uczyć kultury tekst jest bardzo emocjonalny, dlatego te przekleństwa ale jest różnica pomiędzy przeklinaniem a wyzywaniem, dosyć istotna, nie wiesz? powiedzieć "kurwa" kiedy uderzysz się w palec a wyzwać sąsiadkę od "kurew" to dwie zupełnie inne rzeczy nauczyłaś się kopiować i wklejać a masz braki w rozumieniu podstawowych pojęć :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carinae
podejmij decyzję sama, taką która jest Ci najbardziej bliska i słuszna Twoim przekonaniom. Przedstaw ją mężowi i daj mu czas na oswojenie się. Za jakiś czas zapytaj co o tym sądzi. Jeśli dalej nie będzie wiedział to znowu mu powiedz jak to widzisz i daj mu czas na zastanowienie się, oczywiscie powiedz, że do tego wróciciie. Najrozsądniej będzie, tak mi sięwydaje, jak sama podsuniesz rozwiązanie. A on niech się z tym prześpi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eh macoszenko
ton twojej wypowiedzi narzucił ton odpowiedzi, ot co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
carinae - dziękuję za odpowiedź widzisz, dla mnie zupełnie normalne i na miejscu byłoby gdyby on się z dziećmi normalnie kontaktował, dzwonił, odwiedzał - wtedy nie byłoby problemu, bo mnie by nie męczyło ani co powiedzieć naszym dzieciom czy kiedy, ani nie zastanawiało jakim on jest człowiekiem, skoro potrafi być jednocześnie dobrym mężem i ojcem tutaj i jednocześnie zupełnie się nie odzywać tam tylko, że to juz trwa jakiś czas, on rozmowy unika, twierdzi, że nie ma sensu ani mozliwości, a przecież z drugiej strony jest też była, która sobie jakoś to wszystko pewnie też już poukładała i tamte dzieci, które też pewnie rosną i zadają pytania ja nie chcę podejmować decyzji za niego, bo to nie do mnie powinno należeć, te dzieci mają rodziców i to oni powinni się postarać, żeby jakoś te sprawy ułożyć - a oni sami jak dzieci mam wrażenie, że żadnemu z nich - ani mojemu mężowi, jako ojcu, ani jego byłej żonie, jako matce nie zależy na tych kontaktach, skoro nie robią nic, żeby to zmienić, to możliwe? mnie to dziwi poprostu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carinae
Mnie też by to dziwiło. Na pewno nie jest to łatwa sytuacja. Rozmowa i jeszcze raz rozmowa może jednak pomóc, tylko żeby on chciał. Spokojnie, bez nerwów, bez pokazywania że Cię to dziwi, że nie potrafisz tego akceptować, tylko tak na luzie zaproponuj mu jakies wyjscie. Czasem facetom trzeba podsunąć rozwiązanie a im sie i tak będzie wydawało, że sami do tego doszli. No i niech tak myślą. Grunt, żeby efekt był zadowlający. On podejrzewam ma w sobie dużo żalu do tej byłej żony i woli cały rozdział w tym dzieci z tamtego związku zamknąć za sobą. Jednak same wiemy, że to nie jest rozwiązanie. Dziś może czuć obojętnośc i nie chcieć do tego co było wracać, ale przyjdzie kiedyś taki czas, że wspomni sobie o tamtych dzieciach i wyrzuty sumienia mogą być ogromne. Może delikatnie mu to zasugeruj. Jakkolwiek by się nie podziało dziś jest dziś a za paręnaście lat może się w nas obudzić takie jeszcze uczucie o jakim dzisiaj nawet nie śnimy... Spróbuj w nim obudzić te uczucia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kiedy czytam o różnych sytuacjach i problemach z odwiedzinami, o zachłanności i roszczeniowej postawie, to wiem, że gdyby były kontakty pewnie mielibyśmy przez to dużo problemów, bo była mojego męża właśnie z tych, co to jej się wszystko należy i dzieci pewnie też w takim przekonaniu są wychowywane teraz, bez tego wszystkiego jest nam dobrze, spokojnie, mamy swoje życie tylko, że tamte dzieci nie zniknęły, chociaż w naszym życiu nie są obecne i w przyszłości mogą sobie o ojcu przypomnieć albo on sobie może przypomnieć nagle a przecież jesli teraz na kilka lat wszystko "zawiesi" to potem małe szanse, żeby udało się im zbudować jakiekolwiek pozytywne relacje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
carinae - widzisz, tylko ja się trochę boję tego wszystkiego :-) wiem, śmieszne to, ale obawiam się, że nasza rodzina na tym wszystkim ucierpi, bo jego była nie jest (przynajmniej nie była nigdy wcześniej) osobą ugodową, zawsze musiało być wszystko po jej myśli, on często musiał zmieniać plany, bo spotkania z dziećmi się przesuwały w różne strony... ja nigdy nie miałam nic przeciwko temu, ale teraz sytuacja jest inna - mamy też swoje dzieci, rodzinę i spokój który zostanie zburzony na pewno...i zastanawiam się czy warto tam, jesli on się zdecyduje odezwać, czeka go niemiłe przyjęcie pewnie, dużo tłumaczenia, będzie musiał nadrobić "zaległości", oczywiście wszystko naszym kosztem, kosztem naszego czasu i czasu dla naszych dzieci pojawią się problemy, napewno bedzie nam dużo trudniej niż teraz i myśle poprostu czy namawianie go ma sens? nie daje mi to spokoju, chciałabym żeby było normalnie, ale czy odnowienie kontaktów sprawi, że będzie normalnie? czy tylko będzie gorzej? jak czytam co kobiety wyprawiają, jak grają dziećmi to boję się tego, że tak właśnie będzie i nie dość, że nic tak naprawdę się nie naprawi, to jeszcze ta sytuacja popsuje to co mamy i co budujemy między nami myślę o tamtych dzieciah, zastanawiam się jak to na nie wpływa ale myślę tez o naszych dzieciach i jak to wpłynie na nie, przecież jako matka to chyba normalne, że stawiam je na pierwszym miejscu dziwi mnie tylko to, że tamta kobieta swoich dzieci na pierwszym miejscu nie stawia i ta sytuacja zdaje się je nie przeszkadzać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a może któraś z byłych żon się wypowie? czy ma dla Was znaczenie kontakt dzieci z ojcem, kiedy ten ma własną rodzinę? czy wolałbyście, żeby Wasze dzieci uczestniczyły w zyciu ojca i jego nowej rodziny, jeśli jego żona byłaby pozytywnie nastawiona i chętnie przyjęła Wasze dzieci do ich rodziny? czy przeciwnie, niech sobie żyją swoim życiem i się nie wtrącają, a ojciec jak wybrał odejść do innej kobiety to niech spada? i jak się chce kontaktować to tylko na Waszych warunkach, takich, żebyście mogły jaknajwięcej ingerować w ich życie? bo ja mam wrażenie, że spora część byłych żon, których mężowie zakładają nowe rodziny traktuje te kontakty z dziećmi jak pole walki, próbę sił, żeby pokazać byłemu mężowi i jego rodzinie, że one się wciąż liczą, że ich zdanie jest najważniejsze i czasami udaje im się dużo napsuć swoją obecnością, jak facet jest dupowaty i nie wie sam kogo ma się słuchać, ale często jednak kończy się tak jak u nas, jeśli facet nie daje sobą pomiatać i nikogo się nie słucha tylko sam te decyzje podejmuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nikt nie pomoże? jak żyć z człowiekiem, który udaje, że nie ma przeszłości? dać spokój? chyba tak zrobię, bo nic dobrego z tego nie wynika i pewnie nie będzie tylko jak mam przed dziećmi nie robić tajemnicy, kiedy to temat "tabu"? jak mam im "naturalnie" powiedzieć, że ojciec ma innych potomków??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę
Macoszenka, wydaje mi się że trochę przesadzasz, nad wyraz chcesz sie wybielić przed dziećmi swojego męża. Pamiętaj o tym, że co było to minęło. Matka i dzieci z pierwszego małżeństwa Twojego partnera mają swoje życie. Nie wiem, czy też mają nowego ojca czy nie. Ty masz Swoją rodzinę ona swoją. Masz dbać o to co jest w zasięgu Twoich rąk a nie o to co dawno temu sie rozpadło. Rozumiem jakieś wyżuty sumienia, poczucie winy. Nie naprawisz tego co kiedyś się skończyło. Masz dbać o to co jest i walczyć by to trwało. Nie wchodzi się do tej samej rzeko jeszcze raz. Więc nie karz partnerowi wracać do starych wspomnień bo może się okazać, że byłe i dzieci będą większą pokusą dla niego niż ty i nowa rodzina...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a-aśka
Nie odpowiem ci tak do końca na twoje pytanie, bo mój ex nie ma drugiej rodziny, więc nie wiem, co bym czuła. Póki co to walczę o każde spotkanie, które odbywają się na zasadach exa. On przychodzi kiedy chce i na jak długo chce. Po kilku latach odpuściłam sobie jedynie to, że nie zmieniam juz dla jego widzimisię planów. Nie wiem, jaka jest twoja ex, bo obraz przekazywany przez twojego męża na pewno nie jest tak do końca obiektywny. Nie masz pojęcia, jak bolą pytania dziecka "Dlaczego tata nie przychodzi?", "Dlaczego tata nigdy nie ma dla mnie czasu?". Czasami zastanawiam się czy nie lepiej urwać te sporadyczne kontakty, aby mój syn zapomniał i nie czekał. Może tak też było w twoim wypadku? Nie piszesz, ile tamte dzieci mają lat, jak długo nie mają kontaktu z ojcem. Jeżeli za długo, pewnie tego nie będzie się dało odbudować i może lepiej nawet się nie starać. Tam może być nagromadzona tak duża ilość żalu, pretensji i kłamst, że nic nie poradzisz. Myślę, że będąc na twoim miejscu przeprowadziłabym ostatnią rozmowę z mężem, aby mieć czyste sumienie, że coś zrobiłaś w tej sprawie. Potem chyba odpuściłabym sobie, bo widzę tu tylko twoja chęć, aby cokolwiek zrobić, a to o wiele za mało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziękuję Wam dziewczyny za odzew tak chyba własnie zrobie, dam sobie spokój, bo chyba czuję że porywam się z motyką na słońce :o ja chyba nic nie mogę w tej sytuacji, tak naprawdę nawet jeśli sprowokuje jakies kontakty, to potem obawiam się, że nawet ich utrzymanie spadnie na mnie, a to chyba za wiele na moje nerwy przeciez ma swoje dzieci, swoją rodzinę, a pewnikime odbiłoby sie to na nas, na naszym czasie, naszych zobowiązaniach, naszych dzieciach - muszę jednak nas postawić na pierwszym miejscu, tak jak mówicie tylko nie mam pojęcia jak mam o tym dzieciom naszym powiedzieć? i kiedy? bo skoro tata się wycofał, tamat jest tamatem "tabu" i nie ma okazji, żeby jaoś spontanicznie i przy okazji wspomnieć o tej cholernej przeszłości, to jak mam powiedzieć? nie chcę robic tajemnicy, nei chcę, żeby na naszych dzieciach dodatkowo się ta sytuacja kiedyś odbiła, ale przecież nie mogę ot tak nagle przy obiedzie kiedyś wyskoczyć: "aha, jeszcze jedno, tata ma dzieci z inną panią, ale nic więcej nie wiem, a teraz zamknij buzię i podaj mamie ketchup" :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a-aśka
Nie potrafię ci nic sensownego poradzić. Pewnie sama zostawiłabym problem, aż się "sam rozwiąże", choć przypuszczam, że nie jest to najlepsze wyjście i trudno je komuś doradzać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyrzuty sumienia
wyrzuty sumienia? najpierw rozwalilas rodzine a teraz co ????? dobrze ci tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do pani nade mną: ja nigdzie o \"wyrzutach sumienia\" nie pisałam :D nikomu rodziny nie rozwaliłam, jak sobie to wyobrażasz? przechodziłam, weszłam i rozwaliłam? trochę to sproszczone podsumowanie kilku nieudanych lat małżeństwa zakończonego rozwodem, nie sądzisz? ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a poza tym skwitowanie: dobrze Ci tak, chyba trochę nie na temat :o mi całkiem nieźle, dziękuję :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja ich nie mam nawet jak zostawiać, nie moje ;-) wystarczy, że tata je zostawił, na nim psy sobie wieszaj, masz moje pozwolenie, bo to w końcu jego odpowiedzialność, nie sądzisz? a co do \"kurewki\", to idź kurewko na inny topik i sprawdź szybko co to znaczy, zanim kogoś innego obrazisz bezpodstawnie ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja dodam
Ze faceci zawsze mowia ze malzenstwo ich jest ,,Be,, A POTEM KUREWKI SIE DZIWIA ZE EX - BLUZNI, ps w pewnym momecie ty zostaniesz sama z twoimi dziecmi .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja dodam
I teraz jestes mezatka a wczesniej kochanica ....be..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zunie
Witaj Macoszenko. Rozumie Twój niepokój. Też przez to przechodziłam. Mój ex, za nim się pobraliśmy miał córkę z czasów kawalerskich. Nie utrzymywał z nią kontaktów żadnych, chociaż jako już żona bardzo o to zabiegałam., tym bardziej, że pojawił się nasz syn. W końcu dałam spokój. Lata mijały.... i minęło ich prawie 20 i pojawił się kryzys w naszym małżeństwie. Tak duży, że nie potrafiłam sobie z tym wszystkim poradzić i wystąpiłam o rozwód. W gre nie wchodziły osoby trzecie. Mój ex rozwiódł sie również ze swoim synem. Po jakiś trzech latach skontaktowałam ich ze sobą, aj, dużo by pisać..... i wiesz co? Pomimo, że nigdy nie nastawiałam syna przeciwko ojcu, to teraz syn nie chce tego kontaktu i też za bardzo nie chce o tym rozmawiać. Na dzień dzisiejszy oboje nie zabiegają o siebie.Boli mnie to, ale cóż ? Samo życie. A o przyrodniej siostrze nie ma bladego pojęcia. I jak podsumować mojego byłego męża? Smutne, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trtr
Macoszenka, takie jest życie. Rodziców czasem przerasta opieka nad dziećmi. Dotyczy to zwłaszcza ojców, tak uformowanych przez naturę, że łatwiej im kochać dzieci z którymi mają cały czas kontakt i na których matkach wciąż im zależy. Podejrzewam że twój mąż odczuł że dzieci z poprzedniego małżeństwa mają dobrze i bez niego. Nie czuł się tam potrzebny a czworgu i tak by nie zapewnił najlepszej opieki. Koncentruje się więc na tych dzieciach, na które ma wpływ, w które warto mu inwestować, dlatego że kocha ciebie. Nie zadręczaj się. Poza tym... może dałaś mu dzieci, które łatwiej kochać. Oczywiście skoczą u na mnie matki-polki ale ja twierdzę że są dzieci, do których własna matka usposabia się życzliwiej i takie, które wzbudzają mniej ciepłych uczuć. W efekcie jedno łatwiej porzucić, innego się nie zostawi tak samo łatwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×