Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość będę_Twym_Aniołem_

5 lat...

Polecane posty

Gość będę_Twym_Aniołem_

ech jak oswoic tęsknotę za kimś kogo już wiecej sie niezobaczy a kocha tak samo nawet dwa razy mocniej...? mój facet pewnego wieczoru wracając z pracy położył się obok mnie, przytulił pocałował. wiedziałam, ze ma ochotę na seks, ale jakoś nieszczególnie tamtego wieczoru. Przeprosiłam, że jestem zmęczona i nie mam sił ;( zasnęliśmy wtuleni. następnego dnia rano o świcie on jechał w trasę na egzamin na studia do innego miasta. miał wrócić wieczorem. Nie obudziłam się, żeby dać mu buzi, życzyć szczęścia. Napisał mi kartkę i zostawił na poduszce, że słodko spałam i nie miał serca mnie budzić, ale wieczorem nie da mi spać. obudziłam się z uśmiechem i wielką ochota na niego. Zaplanowałam dla nas wspólny wieczór.. kolacja przy świecach, wspólna kąpiel, odprężający masaż, i seks do białego rana ;) zrobiłam zakupy, ugotowałam pyszne danie, deserek koniecznie z czekoladą bo uwielbiał. Pojechałam do salonu siostry uczesać się. Na miejscu kosmetyczka mnie ślicznie umalowała. Wracając wypatrzyłam śliczną sukienkę nie drogą 45 zł. Kupiłam ją. cały dzień chodziłam podniecona na myśl o naszym wieczorze. Pisałam mu sms-y, że go pragnę, tęsknię i chcę sie z nim szaleńczo kochać w nocy. Była godzinka 17 w domku miał koło 19. Powoli zabierałam się za rozstawianie wszędzie świeczek. Ubrałam się, wypachniałam. Byłam z siebie zadowolona. mijały godziny.. 19.oo 20.oo, 21.oo jego nie było.. dzwoniłam tak długo, że aż musiałam mu rozładować telefon. Nie wiedziałam co sie z nim dzieje. Stałam w oknie całą noc. Uspokajałam się, ze może został na noc w akademiku.. popił z kumpalmi.. choć nigdy mu sie to nie zdarzało, a jak juz to urzedzał. a tu wiedział, ze na niego czekam... Cała noc nie przespana.. świeczki się wypalały... nad ranem podjechał radiowóz... okazało się, że do mnie zadzwonili. Moje szczęście odeszło.. moja pierwsza prawdziwa miłość.... jakiś wariat wyprzedzał na zakręcie, uderzył w samochód mojego chłopaka, zepchnął go z drogi. śmierć na miejscu.... ;( po paru tygodniach zamknięcia się w sobie, po próbach oswojenia się z rzeczywistością... poszłam do lekarza. Okazało się, że miałam wizytę u ginekologa o której zapomniałam. Babka zadzwoniła mi przypomnieć o niej. Poszłam odebrać wyniki, przy okazji doktor mnie zbadała... okazało się, ze byłam w ciąży.. dopiero po jej słowach dotarło do mnie, że fakt nie miała ostatniej miesiączki. Myślałam, że to nerwy.. niejedzenie... ale fakt, ze też nic niechudłam. Teraz mam cudownego prawie 4 letniego synka. Jest dla mnie całym światem. Ale tęsknię za jego tatą... kocham go tak samo, a może i dwa razy mocniej niż wtedy... co roku żałuję tamtej nocy, że się z nim nie pożegnałam, nie pocałowałam... To strasznie boli... w sercu czuję ciężar. Patrzę na mojego synka i widzę w nim jego... są identyczni.. oczka, uśmiech... czysty tata ;)) on wie, że jego tata nie żyje, ale tęskni za nim i widzę, że też go potrzebuje... jak być jednocześnie mamą i tatą, kobietą cierpiącą i silna jednocześnie?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to czytałam
to mi sie oczy łazami napełniały i pomyślałam sobie jakby mnie sie to przytrafiło, naprawde współczuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość h plus h
szkoda ze na to nie ma lekarstwa.........:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juhuhuhu
Przykre... Zawsze bedziesz za nim tęsknić...Taka wielka miłość... On czeka na Ciebie i napewno chce zebys byla teraz szczesliwa i zebys byla jak najlepsza mama dla waszego synka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość loka..
Boze, poplakalam sie. Przytulam Cie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość będę_Twym_Aniołem_
dziękuję wam wszystkim za miłe słowa... Jestem ciekawa czy są tu kobiety, mężczyźni w podobnych sytuacjach?? czy mają jakieś porady??? najbardziej się boję, tego że popełnię gdzieś błąd w wychowaniu. Z Rafałem było mi łatwiej. Szymuś teraz jest jeszcze malutki, ale co będzie za parę lat... Postaram się być dla niego przyjaciółką. Mam nadzieję, ze będzie mi ufał i przychodził z każdym problemem. Wiadomo jacy są chłopcy o pewnych sytuacjach wolą rozmawiać z ojcami.. Boję się, że wychowam go inaczej niż by chciał tego Rafał... albo popełnię gdzieś błąd, którego on by nie zrobił... ;(( Mam tyle obaw, niepewności... Po odejściu Rafała byłam załamana... nie wychodziłam z domu, nie jadłam.... brałam dużo nasennych leków. Chciałam umrzeć ;(( Bałam się o ciążę, że początki mogły zaważyć na zdrowiu Szymonka. Ale chyba moje serduszko nad nami czuwało, synuś urodził się śliczny i zdrowy ;). Byłam zła na Boga, że zabrał mi najukochańszą osobę. Byłam z nim od 8 klasy podstawówki. 8 lat razem.. plany ślubne, wspólne mieszkanko.. jednego dnia wszystko legło w gruzach... Szymuś dał siłę... musiałam się szybko ogarnąć... Ale nie dnia bym nie myślała o Rafale. Wieczory są najgorsze. Gdy Moje maleńkie serduszko pójdzie spać... siedzę sama i spoglądam w okno... łzy same płyną.... Jak Ja Go Kocham. Mimo iż 5 lat go już nie ma przy mnie moja miłość jest silniejsza. Nie chcę z nikim innym być w życiu. Jestem zła na przyjaciół, gdy mówią, że powinnam kogoś poznać, dla siebie, dla Szymka... ;(( wiem, że chcą dobrze... ale ja sobie nie wyobrażam być z kimś innym.... Tylko Rafał jest w moim sercu... No i moje maleńkie serduszko. Jemu chcę się poświęcić... przelewam na nie całą miłość. Psychologowie nie umieli mi pomóc... Staram sie być silna, ale to trudne, gdy tęsknota trawi moje serce.... ;(( W domu jest pełno rzeczy Rafała.. jeszcze żadna rzecz jego nie znikła... Tak mi łatwiej... boję się z nim żegnać na zawsze, Boję się zapomnieć choćby jedno najmniejsze wspomnienie.. Choć Bolą i palą mnie od srodka z żalu są dla mnie wszystkim... Tylko synek trzyma mnie życiu... ale czekam na dzień, gdy spotkam się znów z Rafałem ... wiem, że jest blisko... chroni nas... ale ja tak bardzo go potrzebuję ;((( Jak zmniejszyć ból, tęsknotę, tak by chociaż przez jeden dzień nie płakać ... ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutneee
;-( smutne to bardzo ! współczuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a-nnka
wiesz..smutne to bardzo...ale mysle,ze twoim błedem jest to,że nie mozesz sie pogodzic z jego odejsciem... pozwól u odejsc..pogódz sie z tym, ze go juz nie ma,kochaj..ale nie żyj wspomnieniami życie jest tu i teraz,masz dla kogo życ,skup sie na synku... wiem,wiem,że łatwo mi mowic..ale dopóki nie pozwolisz mu odejsc..doputy nie zaznasz spokoju.... życze ci duzo sił i spokoju ducha:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jejku Kochana... az sie poplakalam :( nie jestem sobie w stanie nawet wyobrazic co czujesz...ale dzieki Twojej historii zrozumialam zarowna ja jak i pewnie wiele innych osob,ze powinnam cieszyc sie kazda chwila spedzoną z Ukochanym, bo moze mi go w koncu zabraknąć.... widac ,ze jestes wspaniala kobieta, wychowasz Synka najlepiej jak potrafisz.. a o Rafale nie zapominaj , placz jesli Ci to pomaga...ale nie zapominaj rowniez,ze zycie toczy sie dalej ... sciskam Cie mocno 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ukłony_w_Twoja_strone
jesteś silną osobą podziwiam Cie ja nie wiem co bym w takiej sytacji zrobila... nie wiem czy bym dała sobie rade ostatnio czesto sie klocilam ze swoim mężczyzną. ale kocham go i wiem ze on mnie kocha. i tak jak sobie czytalam Twoja historie postanowilam nie tracic czasu na klotnie, na zle słowa wypowiadane w strone ukochanej osoby.... zycze Ci duzo duzo duzo duzo duzo szczescia, zeby Twoj synek byl zdrowy i szczesliwy w zyciu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ****Milusia****
😭😭😭😭😭😭😭😭😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ukłony_w_Twoja_strone
porady? słyszałam że trzeba przyjąc i ZAAKCEPTOWAC trudna sytacje tylko wtedy mozna zaczynac od nowa... ale nie przezylam czegos takiego wiec nie wiem, tak jak wspomnialam wczesniej pewnie bym sobie nie dala rady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podziwiam Cię . Ja bym tak nie potrafiła , mieć tak dlugo kochana osoba a potem zostac sama z dzieckiem - jestes silna ... niewyobrazam sobie ,że moglabym stracic moja najukochańszą osobę :((((( Wspomnienia - to co zostalao ci teraz po nim :* Pewnie czuwa gdzies nad tobą ;((:*** ah az mi łezki poleciały

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Smutna historia i oczywiście współczuję,tylko... czy to aby nie prowokacja?Coś wiele tu sie nie zgadza,nic nie piszesz o rodzicach, czy też teściach czy ci pomoagali, poza tym nie spotkalam sie z syt,zeby po takim czasie z recepcji dzwonili,że ktos sie nie zgłosił do lekarza i jakos to tak dziwnie,że smierć i potem wiadomośc o ciązy, poza tym ten przyjazd policji do ciebie do mieszkania, a nie do jego rodziców( miał wpisany w dowód adres waszego mieszkania?)I wybacz jeśli cie mylę,ale dokładnie taką sytuację spotkałam opisaną w jakimś brukowcu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość straszna historia
ja bym rady nie dała .. ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama grzesia
na bank będziesz najlepszą mamą na świecie dla WASZEGO SYNKA,wierzę ci ze kochasz dalej i to bardzo,nie możesz inaczej ,nie możesz kogos innego pokochac,wiem ,ja mam tak samo z miłościa .Tak bardzo kocham swojego męza a nie powinnam -jest alkoholikiem -łatwiej byłoby mi odejsc,niepotrafie.Z SYNEM BARDZO DUŻO ROZMAWIAJ I ZAWSZE MÓW MU ABSOLUTNĄ PRAWDĘ .Zyczę ci wszystkiego czego nie masz,niech ci szczęście sprzyja i pamiętaj duzo się usmiechaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość będę_Twym_Aniołem_
natalia24.85 nie jest to prowokacja ... moja historia jest prawdziwa... ;(( co do lekarza. Chodzę do prywatnego ginekologa. Babka zadzwoniła dwa dni wcześniej upewnić się czy będę. Wizytę zamawiałam z grubo ponad 1,5 miesięcznym wyprzedzeniem. Miałam się po takim czasie zgłosić po cytologię i inne wyniki. W takim gabinecie a jest to jeden z droższych w moim mieście takie praktyki są stosowane. dla nich każda pacjentka, która nie przyjdzie to grosz w plecy. A w ciąży byłam w 5/6 tygodniu. poza tym przed jego odejściem chcieliśmy dziecka. Zrezygnowałam z antykoncepcji pół roku wcześniej. Byłam gotowa miałam 23 lata. Moja siostra rodziła wtedy dziecko ja tak bardzo chciałam takiego maluszka. Doczekałam się, ale w zamian straciłam jego =( Dałam mu imię Szymek, bo Rafał takie imie wybrał, gdy już długo wcześniej rozmawialiśmy o dziecku i imionach dla dziewczynki i chłopczyka. Zawsze mówił, że chciałby mieć wpier córeczkę, bo chce żebym była szczęśliwa. a ja zawsze mówiłam, że chcę synka, żeby on był szczęśliwy i dumny. Co do Policji. Tak miał w dowodzie adres, i zawsze nosił karteczkę w dokumentach, że w razie jakiekolwiek wypadku mają mnie zawiadomić i rodziców. Jego rodzice kupili większe mieszkanie, a w starym zamieszkaliśmy my. Stad adres w dowodzie. Rodzina mi zawsze pomaga, ale im też nie jest Łatwo. Kochają Szymusia całym sercem. Mama Rafała szczególnie. On jest jest jedynym cudem jaki pozostał jej po synu. Ja też zastanawiałam się jakim cudem ta ciąża. Nawet może to głupie, ale myślałam, że to Rafał jakimś bożym cudem zdziałał, żeby mi dać powód do życia.... Nie szukam tutaj podziwu, czy współczucia. Ja daję radę.. muszę mam dla kogo żyć. Mam sporo przyjaciół, bez nich też bym się załamała. Zazdroszczę im czasami. Zwłaszcza, gdy zapraszają mnie na swoje śluby. Ja nigdy takiego szczęścia nie zaznam. Tworzą rodziny, pełne, szczęśliwe a ja każdego dnia stawiam czoła przeciwnościom i samotności, która niszczy. ale nie jestem w stanie pokochać nikogo więcej. Nie wyobrażam mówić komuś innemu, że go kocham. Czułabym się tak jakbym zdradzała Rafała, naszą miłość. Nawet jeśli on by chciał, żebym z kimś była - ja tego nie chcę. Weszłam tu przypadkiem na forum, z początku pomyślałam, że to forum dla zakochanych nastolatek, których jedynym problemem jest, jak powiedzieć chłopakowi, że go kochają. Ale gdy poczytałam nie które tematy spostrzegłam, że są też osoby po przejściach z doświadczeniami. Ciekawi mnie, czy są osoby takie jak ja. samotne z wyboru, kochającego całe życie jednego partnera/ partnerkę. Boję się chwil, kiedy mój synuś zacznie pytać o tatę :( Chodzę z nim na cmentarz. Wie, że tatuś tu "mieszka", ale jest jeszcze malutki. Nie rozumie wszystkiego. Niedługo zacznie zauważać, że inni chłopcy mają tatusiów a on nie. Jak wtedy uczyć go, że tatusia mieć nie będzie? A jeśli wpadnie w złe towarzystwo w przyszłości, jeśli nie uchronię go przed wszystkim. Przydałby się ktoś stanowczy, kto czasem pogrozi palcem. Jak się tego nauczyć, Żeby wiedzieć wszystko. Rodzice mi pomagają, ale ja chcę sama go wychowywać. Po to ma mnie, że mam go w życiu wszystkiego nauczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie chcialam cie urazic,tylko wiesz kiedys komus starałam sie w jakis sposób pomóc,bo niby mial wielki problem na granicy życia i śmierci,a po jakims czasie pojawil sie tekst:PROWOKACJA, myslałam,ze mnie strzeli ze wściekłości,bo naprawde sie tym kimś przejęłam i dlatego.Mam nadzieję,że sobie poradzisz, nie zmartwiaj sie, skoro byłas tak długo silna, teraz też dasz rade

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stenia 1970
Jestem po bardzo podobnym przezyciu, ale innym zakonczeniu. Moj maz mial wypadek samochodowy jak bylam w 8 miesiacu ciazy. Czekalam na Niego tamtego dnia, wracal z pracy... myslalm, ze pojechal kupic lozeczko dla dziecka... ale niestety mial wypadek.... dowiedzialam soe o 3 nad ranem. Szukalam Go wszedzie. Lezal 3 tygodni nieprzytomny w szpitalu. Lekarze nie dawli zadnych szans, ale jednak. Urodzilo sie chore dziecko z powaznymi komplikacjami. Maz dochodzil do siebie. Dluuuga rehabilitacja i walka o zycie dziecka. Miedzy czasie stracilismy dom w huraganie na Florydzie. Potem juz mialo byc wszystko dobrze. Dzisiaj jest 6 lat pozniej.... dziecko zdrowe, kochane... z mezem po tym wszystkim nie potrafimy znalezc wspolnego jezyka. Niestety zadecydowalam o rozstaniu. Zmienil sie strasznie, to nie jest ten sam czlowiek. Zamkniety w sobie, pozbawiony radosci zycia, brak usmiechu.... stal sie obcy dla mnie dla dziecka! Dobrze, ze masz takie wspomnienia..... Szanuj je i przekazuj dziecku, Ono zrozumie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stenia 1970
Ach.. jeszcze dodam. Od tamtej pory wyprowadzilismy sie z Florydy, aby zapomiec, aby wrocic do miejsc gdzie bylo nam dobrze, gdzie bylismy szczesliwi... niestety nie pomoglo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
serdecznie współczuję, autorko. Jednak uważam, że wyidealizowałaś partnera, nie wypłakałaś, nie pozwoliłaś odejść i że wybacz, ale źle robisz. Minęło 5 lat. Czas podziękować losowi za to co było. I pozwolić temu odejść Jest to przeszłość, czas pozwolić sobie na zapominanie i na życie teraźniejszością. Ja również uczepiłam się kurczowo przeszłości i od niedawna zaczynam rozumieć, że źle robię. Postanowiłam zapomnieć. Wiem, że nie jest łatwo. Jestem czasem bardzo smutna i nie widzę sensu. Nie umiem sobie wyobrazić, żebym potrafiła z kimś innym być niż z Nim. Ale postanowiłam nie poddawać się. Każdego dnia mówię sobie: zapomnij. Każdego dnia mimo ogromnego smutku i złego samopoczucia mówię życiu nieśmiałe i smutne, ale \"Tak\". Nie można żyć wspomnieniami. I nie jest dobrze ograniczyć się wyłącznie do miłości do dziecka. Bądź dzielna i wybierz mądrze. Również dla synka. Pomyśl, że synek będzie potrzebował pełnej rodziny i mężczyzny na co dzień - nawet jeśli to nie będzie Jego rodzony ojciec, to nic. Jeśli będzie porządnym facetem, to też będzie stanowił dla synka wzorzec męski. Wybacz , jeśli Cię zraniłam. Piszę z serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość będę_Twym_Aniołem_
Steniu przykro mi :-( mam nadzieję, ze jakoś się wszystko poukłada i będziesz szczęśliwa. Bolt wiesz dla mnie moje Kochanie było idealne. Prze 8 lat bycia razem nigdy się z nim nie kłóciłam. Były jakieś drobne różnice zdań, ale kłótni żadnej. w towarzystwie znajomych uchodziliśmy za idealna parę. Gdy inni się kłócili, nam by coś takiego przez myśl nie przeszło. Nie byliśmy parą co wiecznie za rączki się ściska i całuje gdzie się da. Żebyście sobie nie pomyśleli, że słodki i nudny związek. byliśmy po prostu zgrani i dobrani pod każdym względem. Rozumieliśmy się. Uzupełnialiśmy... Zawsze znajdowaliśmy kompromis. Dużo rozmawialiśmy znaliśmy się doskonale. Nie musze go idealizować, on dla mnie był idealny. fakt być może nie pozwoliłam mu odejść. Za mocno go kocham. Zapominać nie chcę ;( .... Wiem, że prędzej czy póxniej Szymonowi będzie brakować taty. Ale nie chcę się wiązać z kimś tylko dlatego, że w domu potrzebny będzie mężczyzna ;( Mam przyjaciela... Poznałam go jeszcze jak Rafał był obecny. Też się zaprzyjaźnili. Tylko, ze on mnie kocha. Jakiś rok temu się o tym dowiedziałam. Zawsze jest przy mnie gdy go potrzebuję. Gdy Szymuś pierwszy raz zachorował i musiałam jechać z nim do szpitala wystarczył telefon, a Damian był za 5 minut. Kupuje zabawki małemu. Dba o nas tak jakbyśmy z sobą byli. Głupio mi jest. Prosiłam by przestał, że nie musi, ale odpowiada, ze chce. O jego miłości dowiedziałam się od przyjaciół. Ponoć się im zwierzył. Spytałam kiedyś go dlaczego jest sam. Odpowiedział, że nie ma dla niego kobiety idealnej, która by go chciała, Ale jest taka, która kocha lecz ona go nigdy kochać nie będzie. Spojrzał mi się w oczy i już więcej nie pytałam. Wszyscy próbują jakoś nas połączyć.. ale choć jest fantastycznym facetem niestety ja go pokochać nie umiem. Nie chcę by cierpiał przeze mnie... ;((( Czasami wydaje mi się, że męczę moich najbliższych, smutkiem, żalem... Przyjaciółka planuje ślub. Żyje tylko tym wydarzeniem. Wszystkim opowiada non stop co załatwiła itp. cieszy się. Gdy ja dołączam do towarzystwa milknie... Temat ślub.... ;( Próbują być delikatni, nie sprawić mi przyjemności, smutku... ;( wiem, że to też ich meczy. Mam wrażenie, że w moim towarzystwie tłumią swoje szczęście, żeby mi się przykro nie zrobiło. Chciałabym przynieść sobie ulgę i innym.. ;((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SAMOTNA MAMA GOSI
WIEM COS O TYM! ALE RAD NIE MAM NIESTETY :-/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość będę_Twym_Aniołem_
A Ja bym właśnie chciała jakieś porady od kogoś, kto przeszedł cos podobnego w życiu... nie chodzi mi o szukanie kogoś nowego, albo nowego tatusia dla synka, tylko jak przetrwać tęsknotę?? z roku na rok jest coraz gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cięzka sprawa
widze po mojej mamie... mimo że jest z kims nowym nadal kocha mojego ojca... a mineło juz 12 lat. co do wychowania dziecka... jedna rada zrob wszystko zebyscie byli blisko ze soba... buduj zaufanie:) to jest bardzo wazne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dlaczego tylko my
dlaczego takie rzeczy spotykają nas kobiety?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja bym sie zalamala
ja nie wiem co bym zrobila w takiej sytuacji. Musisz byc dzielna dla syna i dbac o niego. smutne bardzo ze takie historie spotykaja ludzi. Myslalam ze tylko w filmach jednak nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×