Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość marl

Czy powinnam pójśc do psychologa? prosze o pomoc, nie wiem co mam robic.

Polecane posty

Gość marl

Właściwie od zawsze mam poważne problemy ze soba, jako dziecko bałam się zwierząt, jak już byłam np z danym psem oswoijona - wszystko było ok. Ale przy nowo poznanych zwierzętach dostawałam szału, nie mogły koło mnie chodzić, dotykać moich nóg, w miarę upływu lat problem minął ale pojawiły się nowe. Miała tiki nerwowe z mruganiem oczami, mniej więcej w 2 klasie szkoły podstawowej, rodzice byli ze mną u okulisty i przeszło. Wróciło może pare lat później na 2 dni, ale to przecież nic takiego. Później zaczęła się lawina problemów, dokładnie w gimnazjum, zaczęłam się zacinać gdy coś mówiłam. Sama ze sobą rozmawiałam normalnie, ale miałam straszne problemy w kontaktach z innymi ludźmi. Parę słow potrafiłam normalnie wypowiedzieć, ale miałam problem z całymi zdaniami. Udało mi się to po częsci opanować, potrafiłam normalie odpowiadać na lekcji, potem nawet wchodzić do sklepu i prosić o coś. Wszystko sama bez żadnych leków. W II klasie licealnej wszystko się nasiliło, stałam sie zamknięta w sobie, nie odzywałam się do nikogo. W czasie gorszych dni unikałam odpowiedzi choć wiedziałam co i jak. Poza tym pojawiło się drżenie ciała, głowy, nadmierne pocenie się w stesujących sytuacjach, czerwienie się twarzy. Nie potrafiłam nikomu spojrzeć w oczy. Zaczęłam unikać kościoła, bo tam też nie potrafiłam usiedzieć. Miałam ataki, robiło mi się duszno, w miejscach publicznych muszę ciągle przełykać ślinę, mam ściśnięte gardło, to wszystko widać i słychać.. Obecnie zdaje maturę, przez stres wszystko się nasiliło. Może to głupio zabrzmi, ale jestem bardzo mądra, egzamin z polskiego i angielskiego był banalny, dobrze mi poszedł, ale nie tak jakbym chciała. Na polskim jeszcze jakoś uszło, ale na słuchaniu na angielskim nie potrafiłam sie skupić. Poza tym jeden tekst czytałam 5 razy żeby coś zrozumiec. Teraz w domu widze, że to były banalne zdania, wszystko przez ten stres:/. na prawdę chciałabym się tego jakoś pozbyć ale już sama nie wiem jak. Chciałabym pójść na resztę egzaminów bez stresów, normalnie rozmawiać z ludźmi, chodzić do kościoła. Od rodziców ciągle wysłuchuje, że nic w domu nie robie i się nie ucze, że moja siotra jest lepsza, ma dużo lepsze oceny, nawet stypendium, że zawsze gdy chcą chodzić do kościoła, a ja to co? no właśnie, a ja czuje że mogłabym to wszystko osiągnąć, gdyby nie te ataki. Dużo sie uczę w domu, ale nigdy nie potrafiłam przekazac tej wiedzy. Co mam zrobić żeby zacząć żyć normalnie? Czy powinnam pójść do psychologa? bardzo prosze o pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myślę,że tak, na początek idź porozmawiaj z psychologiem. Ja miałam podobnie,może nawet gorzej,nie potrafiłam odp. na lekcji na byle pytanie,choć może i nie jestem mądra ;) ale nie aż tak głupia na jaką wychodziłam :o . No a teraz po tylu latach wcale nie jest lepiej, kilka lat temu kompletnie się załamałam, przestałam wychodzić z domu, teraz staram się wygrzebać z tego ale nie wiem jak to będzie, chyba już za późno dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marl
sate, ale przecież nie ma ludzi głupich, są tylko mniej zdolni. Mi Pan Bóg dał wielką wiedze, szkoda że tylko możliwości do tego nie dołączył.. To straszne wysłuchiwać ciągle od wszystkich, że się nie ucze, choć wiem, że jest inaczej.. Ta nerwica, fobia, lęki zniszczyły mi całe liceum, chciałabym to przerwać. Raz jest lepiej, raz gorzej, czasem wydaje mi się, że sama z tego wyjdę, ale za każdym razem objawy poarszają się. W związku z tym dzisiaj doszłam do wniosku, że powinnam w końcu pójść do psychologa, tylko jak to zrobić? do tego na nfz trzeba długo czekać. Pomoc rodziców będzie konieczna, tylko, że ja sie boje że oni nie zrozumieja. Około rok temu byłam u mamy z prośbą o psychologa, ale dala mi cos lekkiego na uspokojenie i uznala że to pomoze. Od tego czasu nadal się męcze. Jak jej o tym powiedziec ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no nie wiem niestety...ja z moją też nie rozmawiam o swoich problemach,więc nie umiem Ci doradzić, nie wiem jakie masz z nią relacje,ale z tego co piszesz chyba nie najlepsze,skoro tak Cię porównuje i krytykuje... dobrze,że masz chociaż poczucie własnej wartości, ja już nawet nie pamiętam czy je miałam kiedykolwiek... hmmm...a jak u Ciebie przyjmuje psycholog? dowiadywałaś się? trzeba się może zapisać wcześniej. U nas przyjeżdza raz w tyg. ale to są raczej takie konsultacje i nie trzeba się zapisywać ani nic, ale nie wiem jak to jest jak normalnie przyjmuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marl
właśnie w mojej miesjcowosci nie ma wizyt psychologa. musialam bym jechać do miasta, wszystk ok bo mam miesięczny, w sumie wiem gdzie, ale boje się troche, sama nie wiem czego, moze że ktos mnie wyśmieje. Z kimś bliskim zawsze lepiej. Z mamą mam straszne stosunki, pamiętam jak raz powiedizala mi żebym się opamiętała i przestała zacinac, to było w 3 gimnazjum. mam do niej straszny żal że wtedy mi nie pomogla tylko się wydarla i wyśmiala..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to przykre,że bliska osoba zamiast pomóc to jeszcze zdołuje :( i niestety takie rzeczy negatywnie wpływają na psychikę. Psycholog nie powinien wyśmiać,choć różne przypadki się zdarzają jak i ludzie są różni, ale miejmy nadzieję, że nie będziesz miała takiego pecha. A nie masz żadnej zaufanej osoby, która by poszła z Tobą, byłoby Ci raźniej. może jakaś koleżanka? Trzymaj się MARL, muszę kończyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marl
no ok, takiej całkiem zaufanej nie mam. Może babcia, tylko ona mnie rozumie, ale trudno mi zawracać jej głowę swoimi sprawami. Aczkolwiek ona widzi, że coś jest nie tak, bo daje mi różne ziólka i ziolowe tabletki uspokajające. Niestety to przestało łagodzić objawy. Wiem, że na pewno mam silną wolę, bardzo chce dostać normalne życie, nauczyć się wszystkiego od nowa, ale trudno mi wykonać ten pierwszy krok, dlatego obiecuje sobie że jeszcze dziś porozmawiam z mamą. Jak znowu będzie miała coś przeciwko to pójdę do taty po kasę, bo chce dobrego psychologa, a nie kogoś kto mnie dodatkowo zdołuje. dziekuje za dobre rady. Aha, i mam chłopaka, to dla niego chce się zmienic, przy nim jestem sobą, nie mam objawów, ale chce żeby miał normalną dziewczynę, która cieszy się życiem i nie boi się takich rzeczy. Jeszcze raz bardzo dziękuje za wsparcie. trzeba w końcu wziąć sprawy w swoje ręce, bo to przecież moje życie i tylko ja mogę na pawdę o nie zadbać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bjkgkl
Dziewczyny, to się da opanowac, ale bez psychoterapii i pewnie nawet psychiatry - nie da rady... Najpierw: psycholog, który zdiagnozuje stopień nasilenia nerwicy, a potem z reguły trzeba jeszcze iśc do lekarza, który wypisze recepty. Nie wiem, czy macie tego swiadomość, ale psycholodzy nie maja prawa wypisać recept na psychotropy, to może zrobić wyłacznie lekarz - psychiatra... W każdym razie psycholog wespół z psychiatrą mogą was wyciągnąć z tych wszystkich dołków. Psychoterapia plus dobrze dobrane leki, a czasem - nawet sama psychoterapia, bez wsparcia farmakologicznego - może zdziałać cuda, w sensie: osoba skrajnie nieśmiała, której lęki społeczne utrudniają funkcjonowanie w grupie, może zacząć żyć normalnie i nauczyć się w pełni wykorzystywać wszystkie swoje atuty. Przy czym - polecam kolejność: najpierw psycholog, potem lekarz. Bo leki nie zadziałają aż tak "zbawiennie" bez psychoterapii, to będzie tylko pomoc doraźna, a nie prawdziwa zmiana życia, natomiast czasami może się okazać, że wystarczy sama seria rozmów z psychologiem, bez brania leków. Ale najlepiej to połączyć, póki pacjent nie nauczy się nowego rozwiązywania kłopotów i radzenia sobie ze stresem, leki bardzo ułatwiają mu funkcjonowanie. Tak, że nie ma się co wstydzić:) weżcie się za swoje zdrowie, a za 5 lat, broniąc prac magisterskich, będziecie w pełni sprawne, bedziecie umiały sprzedać swoją wiedzę - bez obaw i lęków:) tego wam zyczę z całego serca i bardzo mocno was pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marl
jestem pewna że psycholog mi pomoze, bo juz sama nieraz sobie pomoglam, tak że nauczylam się wchodzic normalnie do sklepu czy siedziec w kosciele. Z pozoru banalne czynności stały sie dla mnie katorgą. Wyszłam z tego raz, wpadłam znowu.. Wiem, że można wiele osiągnąc samą silną wolą i wiarą w siebie, dlateog będę walczyć, bo to przecież moje życie. leków wolałabym uniknąć, bo nie chce sie uzależnić, a różne opinie już o nich słyszałam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marl
Już jestem po, mama mnie nie zrozumiała, zaczęła zarzucać, że nie mówie jej o swoich problemch - z kolei jak mówie to widac jak reaguje..nazwała mnie wariatką. Uznała że robie problem z niczego i rozmowa skończyła się jak zawsze na krzykach. Głupio mi tak mówić o swojej mamie, ale ona na prawde ma male pojęcie o życiu, o problemach o głebszym podłożu. Nie rozumiem dlaczego tak jest. Bardzo bym chciała dogadywać sie z nią jak z babcią, ale nie potrafie. Powiedziałam jej o wszystkim, o tym co mnie boli najbardziej, że bardzo długo niszcze swoje życie, że nie chcialam jej wczesniej tym martwic, a ona mnie jeszcze dobiła.. Teraz na prawde nie wiem co mam robic..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szkoda,że mama nie zrozumiała. Niestety tak bywa, ja miałam podobnie. Może jednak z babcią porozmawiaj, a może chłopak by z Tobą poszedł? A to,że nie płacisz nie oznacza,że Cię potraktują gorzej,możesz iść płatnie a trafić na kogoś niefajnego. Ja bywam bezpłatnie i pani psycholog jest naprawdę w porządku. I naprawdę radzę Ci iść, póki jeszcze jesteś młoda i masz wiele przed sobą, bo może być jak u mnie,czego Ci nie życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×