Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Anna Nowak

Czy w związku można mieć wątpliwości ?

Polecane posty

a ten pierwszy to dupek - nikomu ne zycze takiej sytuacji takiego znikniecia be zśladu... ludzie zcasem odpierdzielaja takie szopki ze aż starch

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i nie powiem Ci ze miałaś zostac z tym drugim - tylko trochę prędzej zrozumiec że to Nie ten i nie w czasie oświadczyn - poprostu trochę prędzej trzeba było powiedziec NIE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co do tego pierwszego - gdyby Cie nei zostawił to kto wie moze byś byął z ni do końca życia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frufru
stary, dwa lata związku, ja nawet nie myslałam o żadnych ślubach a ten mi z pierścionkiem wyjeżdza :) jak go tylko zobaczyłam w tej sytuacji juz wiedziałam że odpowiedz jest odmowna. miałam przyjąć pierścionek, zgodzić się i próbowac to potem rozwikłać?? bez sensu jeszcze bardziej. owszem, byłam zakochana, było mi z nim dobrze, ale co z tego - żyć się z nim nie dałoby i tyle. a człowiek musi myśleć o swoim szczęściu. odrobina zdrowego egoizmu jest BARDZO wskazana bo można sie wsadzić na taką mine ze... PS. i nie, nie myslę o nim. po co?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gąbka zielona
frufru - wszystko rozumiem co piszesz oprócz jednego: "owszem, byłam zakochana, było mi z nim dobrze, ale co z tego - żyć się z nim nie dałoby i tyle"... Nie potrafię pojąć jak można być zakochanym i wiedzieć, że z nim się nie da żyć? Wytłumacz jeśli możesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frufru
normalnie. do tego żeby z kimś życ nie wystarczy miłosć. potrzeba jest odpowiedzialność, stabilność, poczucie bezpieczeństwa. bez tego - są tylko chwile miłego szaleństwa i MĘKA życia codziennego. a to zabije związek tak czy inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gąbka zielona
aha :) teraz rozumiem już wszystko :) I muszę to powtórzyć: masz 100% racji :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frufru
ja nie wiedziec czemu przeważnie mam rację ;) pewnie dlatego że pisze o tym o czym mam pojęcie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To zcemu siedziałaś z nim dwa lata co;) nieładnie Pani frufru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mogłaś mu zresztą dac szansę powiedziec że oczekujesz stabilizacji i poczucia bezpieczeństwa że z oświadczynami sie pospieszył ze potzrebujesz czasu itp:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak dla mnie to moze racje masz ale podejście do ludi to już nie i aja tam mam inne podejście wiec cóż nie podzielam entuzjazmu gąbki:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poprostu ajk ktoś ma w dupie czyjeś uczucia to ma u mnie krechę:P a nikt nie jest idealny:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zresztą frufru coś kręcisz gdzieś msi być haczyk - nie znam twego życia wiec nie oceniam ale coś ukrywasz:P i wątpę abys go kochała:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gąbka zielona
Ale każdy jest inny i ma inną "twardość"... :) Dlatego rozumiem frufru..:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frufru
Jezu ile razy mam powtarzac. bo byłam zakochana i było mi z nim fajnie. odpowiadało mi to co się działo, byłam szczęśliwa, on był szczęśliwy, było git. do fajnego życia "tu i teraz" wystarczyło. na wspólną przyszłość - trochę za mało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no tak każdy ma inną "twardość" ale jak sie jestw zwiazku to powino sie miec na uwadze tez ta drugą stronę - jej uczucia, być odpowiedzialnym za to - zwiazek to nie życie w pojedynke, zresztą frufru dobrze wie że w zyciu nie jest dealnie i że kryzysy tez dosiegają jej związek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to dlaczego nie dałaś mu szansy na jakąs zmianę tylko zerwałaś co? Napisz konretnie czemu nie chciałaś sie z nim zwiazac a nie pierdzielisz - za przeproszeniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frufru
Vampire Ty wez pisz jeden konkretny post, bo ja Ci zaczne odpisywać a tu pietnascie innych sie narobi w miedzyczasie i po co to takie... mam Ci wszystko opisywać az tak dokłądnie? o tym jak sobie wyobrażamy przyszłośc rozmawialiśmy dosć szczegółowo. z naszych rozmwó wyszło to, że wprost i w oczy mu powiedziałam że takiego życia nie chcę, że kocham go ale takiej przyszłosci sobie nie wyobrażam i że jesli chce planowac ocś powaznego to musi - krotko mowiac - dorosnac. nie dorósł. i tak oto w tym stanie niedorośnięcia (a przypominam ze to stary chłop był) oświadczył mi się. gdy zapytałam co i jak, jak on widzi naszą przyszłośc, jak to i tamto - odpowiedz padała ciągle ta sama "nie wiem, jakoś to będzie, grunt żebyśmy byli razem". no sorry, ile czasu mu jeszcze dawać?... poza tym - zdecyduj się. kryzys w związku to nic innego jak właśnie wątpliwości. albo z nich powstaje, albo je rodzi. jesli dopuszczasz kryzys to czemu krzywisz sie na wątpliwosci? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fru fru ty chyba mnie nei rozumiesz ja nie krzywie sie an wątpliwości tylko na biedolenei o wątpliwościach na forum:P to raz a dwa no cóz facet się pospieszył jak tak:P szkoda go ale cóz skoro uwązasz że nie dałby ci szczęścia to Twoja sprawa - ale bedąc w zqwiązku powinas sie spodziewać że prędzej zcy póxniej będzie chciał sie z Toba ozenić itp. szkoda że wasze rzomowy go nie zmobilizowaly do dziaalnia - przyznam ze ja tez bym nie mógl sie od tak oświadczyć gdybym nie maiął zaplecza domu itp. a utrzymanie rodziny... moglas mu da c zcas jak go kochaąś , moglas mu pomóc - faceci czasem sa jak małe dzieci trzeba ich prowadzic za rękę - no cóz szkoda mi faceta bo z tego co piszesz to musiał Cię kochac, i pewnei wrażliwy był.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
musze pisać serią postów aby temat nie zleciał an dół i czekac az Ty raczysz odpisać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frufru
juz mnie mdli od tego ciagłego wyznawania ile mam lat. 30. a nie odpisuje bo jednak w tej robocie coś czasem musze zrobic, a nie tylko na Kafe klepac, nie?:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frufru
"moglas mu da c zcas jak go kochaąś , moglas mu pomóc - faceci czasem sa jak małe dzieci trzeba ich prowadzic za rękę - no cóz szkoda mi faceta bo z tego co piszesz to musiał Cię kochac, i pewnei wrażliwy był." ja miałam wtedy 27 lat, on był o prawie dychę starszy :D naprawdę uważasz że ja miałam wtedy czas i ochotę go pare następnych lat prowadzić za rączkę?? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pierdzielisz aj tez w pracy ludzie na mnei dziś dziwnie patrzą ale to walę:P Ogólnie to cóz nadal mi przykro tego kolesia ale jakieś sensowne srgumenty masz, szkoda tyko że skończyło sie to jak konczyło... Nie byłaś swiadoma że on est jaki jest ze prędzej czy póxneij będzie sie chciał z Tobą chajtac? Kochałaś go a jednak ten krok dalej nei chciaalś zrobić - narazie sie to wydaje tak - ten pierwszy dal Ci porządnei w kość tym odejściem drugi był jak plaster na ranę a trzeci cóż - jak tos ie mówi wyszalałam sie to trzeba się statkowac;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uuuuu no to jak na 37 lat to trochę bez podejscia gościu;/ ja mam 24 lata ale kyurcze chajtac sie zamierzam jak będe miał dobrze płatną pracę i jakieś własne mieszkanie - chocby wynajęte:P zreszta dobrzeze ze nie zerwalaś z nim jak bylibyście narzeczeństwem - bo wwtedy byłoby to jeszcze bardziej niesmaczne:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frufru
na mnie się ludzie nie patrzą ale maszyna wyje żeby jej zapodac próbki więc wiesz :P no widzisz. Ty masz jakąs wizje moze przynajmniej, jakis szkielet planu. a on wtedy myslał że składki do ZUSu to się odkładają tak jakby na jego właśnym koncie i że on je moze wybrać z ZUSu jak bedzie chciał :) I strasznie się zdziwił jak sie okazało że ot nie tak działa... a ze Ci go żal... cóz. To jego wybór. z tego co wiem nie zmienił się do tej pory. a czy byłam świadoma? - no jakże, ja mu powiedziałam że ślub to jak do niego dorośnie a ten cóż, jak zwykle, kompletnie się tym nie przejął i tyle. zresztą - to że mi się oswiadczył to nie znaczy że by się ze mną ożenił, bo to ten typ co to wiesz, romantycznie miec narzeczoną, ale żona to już takie trywialne... tak czy siak - zrobiłam jak uważałam za słuszne i dobre dla mnie i nie żałuję. a co do moich związków - wydaje Ci się źle i tyle :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZuzannaZuzanna
Vampire - zgadzam sie z Tobą w tym, że należy być odpowiedzialnym za to, że się wzbudziło u drugiego człowieka uczucia i za stworzony wspólnie związek. Ale zgadzam się tez z dziewczynami, że kiedy któras ze stron stwierdza, że jest coś nie halo, to nie ma sensu tego ciągnąć. Gdybys tkwił w związku z poczucia odpowiedzialności i niejako z wewnetrznego przymusu, to czy byłbys w pełni szczęsliwy ? Chyba raczej nie, a jesli nie byłbys szczęsliwy, to Twoja kobieta na pewno też by nie była. Więc jaki w tym sens? Oczywiście, że nalezy mieć ciągle na uwadze uczucia drugiej osoby , dlatego trzeba się probowac rozstac tak, by jak najmniej urazić drugą osobę. A co do wywlekania wątpliwości na forum ? No chyba po to jest forum i akurat nie rozumiem, dlaczego się tego czepiasz? Przeciez nie ma nic w tym zlego, zwłaszcza jeśli komuś pomaga podykutować o swoich wątpliwościach czy wyciągnąc wnioski z obiketywnych opinii innych forumowiczów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ok przyznaję zostałem przekonany... Nie powinienem wyciągac zbyt pochopnych wniosków - impulsywny jestem i nieiedy słowa działaja na mne jak płachta na byka:P dziekuję za rozmowe - poprostu moze zbyt nadwrażliwie podchodze do kwesti miłości - bo sam zostałem zostawiony - czy byłbym szczęsliwy jakby cos było mi nie na rekę, gdyby przewyższaly to pozytywy to pewnei byłbym szczęsliwy ? Cóż zawsze mozna się zmienic, tylko faceci zmieniają se powoli:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale nadal mi zal tego faceta:P:P męska solidarnośc:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×