Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kris-tofor

Idę se ulicą

Polecane posty

Gość Kris-tofor

Idę sobie ulicą Świętojańską.... Zaloguj się E-mail OnetHasło Niepoprawne dane Objaśnienia Loguj się bezpiecznie Zapomniałem hasła Anuluj ....czyli, główną ulicą Gdyni ( a było to jakie 3 dni temu). I się nudzę. Nudzę się, bo nic nie miałem do kupienia, ani oglądania. I sobie myślę - coby tak kogoś spotkać. I raptem; jak mnie nie walnie jakaś "małpa" w plecy! Myślę sobie co mnie napadli w biały dzień w środku miasta. Patrzę co za łobuz mnie napada - morda stara, łysy jak kolano, tak z dwa metry wzrostu, czyli o jaki łeb wyższy ode mnie, i jeszcze z kolczykiem w uchu...znaczy mafiozo. I ćwok pyta - "co nie poznaje się"? Jak mnie w końcu olśnił, to ruszyły wspomnienia! Otóż był jaki rok 71-72. Raczej 72, bo w pamiętnym "Grudniu" to nie było. Gierek doszedł do władzy - ta? To te lata były? Idziemy we dwóch, właśnie ową Świętojańską. Narąbani jak bąki. Bo raz, że zwolnili nas z zajęć warsztatowych w szkole, a dwa co była taka knajpa; "Kapitańska", czy "Bosmańska", a może jeszcze inaczej (jak kto zna Gdynię, to będzie wiedział...taki okrąglak na Świętojańskiej, blisko Baltony, naprzeciwko kina Warszawa, centrum handlu dolarami...heheheh, a dzis tam teren kościola jak mi się zdaje), i nas młodocianych, w tej knajpie, uraczyli piwem. I Ten, obecnie z kolczykiem w uchu, wtedy z kudłami ( zresztą, jak ja sam) po sam pas ( a dziś łysy niczym kolano, co nie znaczy, że ze starości wyliniał! Ostrzygł się paskud jeden) pyta czy umiem tańczyć "Zorbę". Nie umiałem. Więc zaczął mnie uczyć. Świętojańska zrobiła się, dla przechodniów, nie dostępna bo dwóch idiotów tańczy "Zorbę". Cała szerokość chodnika nasza. No i co się miało stać, to się stało. "Halt" wrzasło jakieś gburowate, paskudne takie. I legitymację wyciąga, coby pokazać, że ważne jest. Co robi Ten Wtedy Kudłaty? Wyjmuje ważniakowi legitymację z łapy i mówi "dziękuję". Ważniak głupieje. To było na wysokości apteki i naprzeciwko prezydium miasta. I był tam sobie "kibel", czyli kosz na śmieci i moze jest do dzisiaj. Ale niech mi tu kto nie myśli, że Kudłaty, wrzucił tą legitymację do kosza! Kudłaty wziął ważniaka za ramiona, podniósł do góry i ....nadział zadem w ów kosz! Nie pokazywałem się, po tym wydarzeniu, na Świętojańskiej jakie pół roku. Do dziś, dawno zdąrzyłem zapomnieć, że coś takiego miało miejsce, a pobitego wtedy rekordu świata w biegu na średnie dystanse jakoś nikt do dzis nie zaliczył. Szkola się skończyła. Kudłaty znikł na całe wieki, został niemal zapomniany ( na Naszej Klasie głąba nie ma, co zostało Mu wypomniane i ocenione nagannie), aż się pojawił! W mordę i jeża! Mamy obecnie paru trutni do wsadzenia do kosza! Kontakt z Obecnym Łysym będzie trwał, więc sobie "warzniaka" wybierzemy. O tym, gdzie i jak uczciliśmy spotkanie, lepiej nie mówić... hehehe. Kristofor

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kalamo
Hahahaha... noo przygoda niezła :D aż zaciekawiłeś tym jak uczciliście spotkanie - opowiadaj dalej :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×