chyba nie chce slubu...

mialam straszne parcie na slub...ciosalam facetowi o to kolki na glowie ale im czesciej tu wchodze tym jestem bardziej przerazona..mam wrazenie ,ze po slubie wszystko sie rozsypuje, ludzie juz o siebie nie dbaja,nie staraja sie...mam racje?

chyba jestes osoba rozchwianą emocjonalnie no i watpie zebys kochala tego swojego chlopaka. Po co Ci ten slub?

madra decyzja, szczegolnie jak jestes przed trzydziecha..

po co mi slub?bo myslalam,ze scala zwiazek, ze fajnie jest powiedziec calemu swiatu islubowac sobie w obecnosci bliskich,ze sie bedzie kogos kochalo do konca zycia...a teraz mysle, ze to moze wszystko zepsuc..ot taka refleksja z wieczora

a i owszem...jestem przed 30 tką...

koniec z mitami! Slub nie scali ani nie scala zwiazku!!!!

no wlasnie tez mi sie tak wydaje...czytam wpisy tych nieszczesliwych kobiet i mezczyzn, ktorzy mysleli,ze to najlepsze co moglo im sie prztrafic a teraz klops..

dokladnie tak, szczegolnie malzenstwa zawierane w mlodym wieku maja niewielkie szanse. Po trzydziestce mozna sie ew. zastanowic...

Ale takie jest życie. Ono nie jest usłane różami. Małżeństwo to przecież obowiązki, życie razem i rodzina a nie życie jak księżniczka.

Prawnie mozna uregulowac konkretne sprawy ,a taki wolny zwiazek i swiadomosc ze ktos moze w kazdej chwili odejsc chyba bardziej mobilizuje, wiesz,ze ktos z toba jest bo chce a nie dlatego, zewiaze cie jakas"umowa" a z drugiej strony to piekne zawrzec taki sakrament...

zgadza sie...ze obowiazki,ale przeciez mozna znalesc czas na to zeby isc na spacer,przytulic sie do kogos,podzielic sie obowiazkami...tak chyba robia dojrzali luzdie a po tym co czytam na forum wiekszosci odbija i nie robia juz nic...obarczaja sie nawzajem obowiazkami...zwalaja na siebie prace...znika gdzies namietnosc..pasja...tego sie boje

Dupa prawda, nie ma co generalizować. Samo to sie nie rozsypie, o zwiazek tzreba dbać!! Moi rodzice są po ślubie 25 lat a kochają sie i świata nie widzą poza sobą. jak mama wyjechała, dzwonili do siebie 2 razy dziennie, matka płakała ze chce wracać, ze teskni a ojciec pisał jej ciagle esy ze mu rozerwała serce tym wyjazdem... to 25 lat po ślubie. I niejeden taki związek jeszcze znam. Bo o zwiazek tzreba DBAĆ, samo nic sie nie zrobi.

Ale tak po prostu jest i tego nikt nie zmieni. Czy z ślubem, czy bez z czasem wkrada się rutyna, znudzenie partnerem itd. Najważniejsze to jest w/g mnie to, że się ma swoją rodzinę i kogoś przy boku.

ale nie masz wrazenia,ze dzisiejsze zwiazki sa inne niz kiedys? ze ludzie inaczej podchodza do kwestii milosci? ze traktuja ja raczej jak kontrakt? moi rodzice tez byli 25 lat ze soba a dzis byliby 30 gdyby moj tata nie umarl...tymczasem dzisiejsze malzenstwa trwaja srednio 5 lat...kryzysy zaczynaja sie po 2...co jest?

Jo. Przez 25 lat dbać o związek. Ludzie się dobierają w pary i po prostu są ze sobą. Skoro się dogadują, to dobrze. Różni są ludzie.

Właśnie co jest?! Rutyna... dbac tzreba, zeby jej nie było, jak zaczyna powoli zwisac druga osoba i kobieta staje sie kurą domową a facet zarabiaczem to jest rutyna. Nie wiem, dla mnie to głupota ze po ślubie sioe zmienia. ja takowy na pewno wezme i bedę sie z całych siła starać zeby było dobrze.

ja chyba też się zniechęciłem. jakoś przestałem wierzyć w uczciwość ludzi, a w szczególności kobiet. Chyba już ludzi nie stać na szczerość i uczciwość, mało komu chce się starać... taka smutna refleksja

maciek dokladnie o to mi chodzi...po prostu trzeba miec chyba szczescie i trafic na kogos odpowiedniego i samemu sie starac...

wiesz, na statystyce mnie uczono, że duża próba to minimum 30 egzemplarzy. Takiego doświadczenia nie mam, ale powoli liczba historyjek o złych ludziach zdradzających swoich partnerów się do takiej liczby zbliża.. tak więc może lepiej nie ufać

bajki koncza sie na slubie krolewny z krolewiczem i napisami "i zyli dlugo i szczesliwie". Ciekawe dlaczego nikt nie napisal dalszego ciagu wydarzen.. Pozdrawiam wierzacych w bajki

za dużo kafeteri czytacie ;) ale fakt ludzie teraz są takcy rozwiaźli, ze to tragedia...

ty macius bo wpadniemy w jakas paranoje..a ja z natury jestem zazdrosnica..ty mnie nie strasz...jeszcze bardziej.....ja chce wierzyc w milosc i wiernosc....i pasje i namietnosc i w to ze to moze dlugo trwac...czy ja naprawde jestem taka naiwna...szczesliwi malzonkowie PISZCIE!!!!!

chyba rzeczywiście za dużo kafeterii... ale moje historyjki tyczą się tylko osób które znam osobiście, kafeteria to tylko kawałek internetu :-) moje osobiste doświadczenia skłaniają mnie do schowania marzeń o małżeństwie do kieszeni :-)

a chpocby bardzo przyjaznia, to dlugie bycie razem wzbogaca ich jeszcze o wspolne przezycia, wspomnienia, wspolne dzieci, wspolne mieszkanie - przez to wszystko bardzo sie przywiazuja do siebie. Oprocz tego,ze jestes zakochana, powinnas swojego faceta przede wszystkim bardzo lubic, miec z nim o czym pogadac,wtedy masz gwarancje,ze bedzie ok.

wlasnie to chcialam uslyszec...dzieki za te slowa...ja tez tak uwazam...tylko mnie zdolowaly te historie niekoniecznie rodem z kafeterii...ale zycia...niestety

szczesliwych malzonkow nie ma na kafe, no moze 1/10

no tak, najwazniejsze, ze uslyszalas to co chcialas uslyszec ,o rany dziewczyno!

nie..to nie tak...nadal uwazam,ze po slubie z ludzmi dzieje sie cos dziwnego...wlasnie chcialam do tego wrocic...dlaczego tak sie dzieje?

no wreszcie...skoro tak twierdzisz to rozumiem,ze masz wtym temacie jakies doswiadczenia tak?mozesz napisac cos wiecej?

nie ma jeszcze na szczescie dozywotniej gwarancji na drugiego czlowieka, a takie bzdety, ze wspomnienia, dzieci itepe itede to mozna miedzy bajeczki