chyba nie chce slubu...

dlaczego ? bo ludzie są zakłamani ot co. Zasady odeszły na drugi plan. Sypiam z żonatym - nie ma problemu. Okłamuję męża/chłopaka - nie ma problemu. Szacunek do drugiego człowieka to rzecz bardzo rzadka, a przecież to szacunek jest podstawą każdego dobrego (w moim pojęciu) związku

wiec jesli u ciebie tak jest, to badz spokojna, ja musze powiedzic,ze z biegiem lat coraz bardziej sie przywiazuje do męza i nie wyobrazam sobie zycia bez niego. A na poczatku tez mialam obawy.Tak duzo fajnych przezyc mamy, dogadujemy sie bez slow, lapiemy w lot swoje mysli , wspolnie obdgdaujemy znajomych i dzieci ( nie mowie,ze niezyczliwie, razcej przyjaznie) i zawsze dochodzimy do moze nie slusznego, ale milego wniosku,ze to MY mamy rację. Wspolnie dzialamy, mamy wspolne cele, jestesmy solidarni, przez co czujemy sie silniejsi.

no i moze dobrze ,ze nie ma gwarancji...jakby byla to juz w ogole by sie porabalo wszystkim

tak stokrotko, mam doswiadczenie, ba doswiadczenia, ale to Twoj topik i Twoja decyzja, oby byla sluszna i przemyslana, czego Ci zycze

super...ciesze sie, ze jestescie szczesliwi, ja tez znam szczesliwe malzenstwa...tylko dlaczego jest ich coraz mniej?

stokrotka nawet nie wiesz jak ja cie rozumiem, mam tak samo, nalegalam na ślub, wiekszośc formalności juz z tym załatwionych a ja sie teraz zastanawiam po co mi to wszystko, czy źle mi jest w wolnym związku ? raczej nie

przywiazac to sie moze pies do czlowieka, a nie zona do meza.. no ja nie moge

na szczescie ja nawet nie mam pierscionka....cos tam bylo kiedys na poczatku ale rozeszlo sie po kosciach...tak po prostu sie tylko zastanawialam czy to ma sens...i przestalam nalegac...bo w sumie to jest mi dobrze..a ty kochana tez sie zastanow poki jest czas

do no wreszcie: Nie wiem, jakie masz doswiadczenia, ja mam juz dorosle dzieci. Gwarancji nie ma, rzecz jasna, a wspolne wspomnienia nie musza byc dobre, ale to juz od ludzi zalezy, jakie będą.

no wlasnie...przywiazanie....przyzwyczajenie...koszmar...nie chce zeby sie ktos do mnie przywiazal...jak do dzrewa tylko zeby mnie kochal i chial ze mna byc...ostani facet powiedzial mi,ze on umie byc sam, ze nikogo nie potrzebuje...ja na poczatku zareagowalam gwaltownie...jak to? sam? oboze? a potem tak sobie pomyslalam,ze to w sumie dobrze, ze jest ze mna bo tego chce a nie dlatego ze boi sie samotnosci...

nic nie robie innego od dluzszego czasu tylko sie zastanawiam co zrobić, a na dodatek w moim zyciu pojawił się ktoś kto nie jest mi niestety obojetny

no to jesli sie jeszcze ktos pojawil i ty sie zastanawiasz...to z pewnoscia malzenstwo nie jest dobra decyzja...chyba nie czas na malzenstwo...moze nawet to nie czas na tego faceta..

do "jesli ludzie sie kochaja" a jak jest z tym nieszczesnym seksem? tak samo jak z reszta? milosc i szacunek sa wazniejsze a seks schodzi na dalszy plan czy leca iskry jak na poczatku...bo z tym tez jest slabo z tego co sie orientuje...

widze stokrotko, ze dobrze myslisz, wiec jestem spokojna o Twoja decyzje bo na pewno bedzie sluszna. Sama wiele rozumiesz i niech nie zamącą Ci inni Twojego toku myslenia