Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Jestem gotowa on czeka...

ZARĘCZYSZ SIĘ ZE MNĄ!?

Polecane posty

Gość Jestem gotowa on czeka...
A więc tak... Nie piszę CHCĘ, bo to byłoby dziecinne, ale PRAGNĘ i POTRZEBUJĘ. Skoro to odczuwam to nie widzę potrzeby by poprostu nie myśleć o zaręczynach. POTRZEBUJĘ pewności, poczucia bezpieczeństwa zamiast tymczasowości, w której teraz jestem. Chętnie wzięłabym pod uwagę to on o tym myśli, ale nie chcę też byśmy zrobili tak jak on chce bo to powinna być wspólna decyzja, a nie tylko jego. On mówi - "dla mnie to i tamto"... Nie chce o tym porozmawiać, znaleźć jakieś wspólne wyjście, kompromis, termin w którym podejmie jakąś decyzję (choćby powiedzmy: za około 3-4 lata chciałbym wziąć ślub z Tobą). Rok bycia razem to oczywiście mało, ale my rok MIESZKAMY RAZEM! To dużo więcej niż jak ktoś ze sobą spotyka się 2x w tygodniu przez 4 lata. Rozmawiałam z nim o tym jak ja to widzę. Ale ON CHCE tak i tak, i w ogóle nie widzę by ważne było to co mówię. Skoro dla niego zaręczyny to nic wielkiego, tylko wyznaczenie terminu ślubu to dlaczego nie chce zrobić tego skoro mnie kocha i niby chce być ze mną? Zazdroszczę pozaręczanym, pożenionym i dzieciatym koleżankom - owszem. Ale nie dlatego, że one mają coś a ja nie. Zazdroszczę, bo tego potrzebuję tak bardzo! Chciałabym mówić MÓJ NARZECZONY, a nie MÓJ CHŁOPAK, ale nie dla pochwalenia się, tylko dla poczucia bezpieczeństwa uczuciowego. Nie czuję się dość kochana. Widzę jak on się troszczy o mnie, gdy jestem chora, ale nie mówi że chce ze mną spędzić resztę życia! Powiedział dwa razy, przy takich rozmowach o ślubie, gdy już łzy mi płynęły po policzku i powiedziałam że potrzebuję zapewnienia. Powiedział że przecież chce wziąć ślub ze mną. To było dwa razy, jakby pod przymusem, bo jego kobieta chce zapewnień... Pewnie, że zaręczyny niczego nie gwarantują i nie o gwarancję mi chodzi, ale raczej o poczucie bezpieczeństwa, którego nie mam. Całe życie NIE CZUJĘ SIĘ BEZPIECZNIE, PEWNIE. Albo brakuje mi miłości, albo pieniędzy, albo poczucia bycia kochaną. To trudne uczucie. Nie czuć się nigdy do końca szczęśliwą. SKORO SIĘ KOCHAMY to mam poczekać? A skoro mnie kocha to dlaczego nie chce się zaręczyć? To co tyczy się odkładania pieniędzy - to jeszcze bardziej frustruje. Bo skoro myślę o ślubie to jak mogę żyć w mieszkaniu w które nie mam wkładać kasy? To boli, że nie mogę normalnie dzielić życia z nim tylko być w związku, w którym jestem jakby sama. Wiem, że tak trzeba i tak będę pewnie robić, bo szkoda byłoby być naiwną... Ale z drugiej strony to wszystko boli. Czy on mnie nie kocha na tyle by chcieć się zaręczyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem gotowa on czeka...
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem gotowa on czeka...
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzadzudzi
"Czy on mnie nie kocha na tyle by chcieć się zaręczyć?" na to pytanie nikt ci nie odpowie, to wie tylko On. coz, przyznam, ze ja nie rozumiem twojego stanowiska (sama mieszkam z facetem 1,5 roku i daleko mi do zareczyn i planowania slubu). ale to sa twoje potrzeby i masz do nich prawo. z tego co piszesz to ty "pragniesz i potrzebujesz" a on mowi "dla mnie to i tamto"... chyba problem tkwi w komunikacji lub w tym, ze kazde z was jest uparte i nie chce ustapic. piszesz: "to powinna być wspólna decyzja, a nie tylko jego" ale rowniez i nie tylko twoja, prawda? problemem jest tu, ze on nie ma checi o tym rozmawiac, czegololwiek ustalic. trudno cokolwiek poradzic w tej sytuacji, ale wydaje mi sie, ze jedynym wyjsciem jest to, o czym pisalas- poczekanie troche, a jesli nie bedzie zmian to niestety- rozstanie. zwiazek musi zaspokajac potrzeby obydwojga partnerow, a jesli ty masz potrzebe zareczyn i slubu, a on zycia w konkubinacie to bedzie wam ciezko sie dogadac, chyba ze ktos ustapi. a na to sie nie zanosi. ja radzilabym ci jeszcze pogadac z nim, niekoniecznie w temacie zareczyn, ale tego, ze nie czujesz sie dosc kochana. to jest, moim zdaniem, wiekszy problem i powod, dla ktorego tak chcesz tych zareczyn- chcesz potwierdzenia milosci. tu nie chodzi o to, czy on codziennie mowi, ze cie kocha (nie kazdy to potrafi) liczy sie co robi, czy daje potwierdzenie swjej milosci w czynach. jesli nie czujesz sie dosc kochana powiedz mu to. musicie rozmawiac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z innej planety
Doloze i ja swoje trzy grosze Dla mnie sytuacja i potrzeby autorki jest dosc jasna. Chce stabilizacji, chce rodziny, nie chce za kilka lat obudzic sie z lapa w nocniku. Sytuacja tego faceta tez jest dosc jasna. Jest w ukladzie , ktory mu odpowiada w takiej wersji w jakiej jest obecnie wiec logiczne jest , ze nie czuje potrzeby aby to zmieniac. Rozbieznosc potrzeb. Droga autorko - napisalas , ze idealnie do siebie pasujecie? Czy jestes tego pewna? Inwestowania w jego mieszkanie nie polecam. Takich rzeczy po prostu sie nie robi. Tak samo jak nie inwestuje sie w niepewne interesy czy niepewne znajomosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem gotowa on czeka...
Nie w uporze jest problem. Raczej w innych potrzebach. Trudne jest to, że on nie ma ochoty o przyszłości w ogóle rozmawiać. Nie mówi nic o niej, nie chce odpowiadać na pytania, rozmawiać... Poczekam, nie będę poruszać tego tematu przez dłuższy czas, zobaczymy co będzie. Jak za rok się nie oświadczy to się wyprowadzę, może wtedy doceni mnie i zechce być moim MĘŻEM, z którym będę chciała dzielić życie. Wtedy będziemy też mieć więcej kasy na ewentualny ślub. Poczekam. Choć to trudne, gdy nie zna się jego zamiarów, żyje codziennością. Kiedyś facetów pytał ojciec dziewczyny czy ma wobec niej jakieś zamiary, a teraz nawet dziewczyna nie wie na czym stoi... On nie jest z tych co chce żyć na wieki bez ślubu. Ale chyba mu poprostu wygodnie tak jak jest. Zaręczyny = ślub = dzieci... A ja chcę tylko czuć, że on tego chce i też marzy jak ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewiasta77
Do autorki Potrzebujesz stabilizacji bezpieczenstwa i to mają zapewnić zaręczyny bo nie chcesz się obudzić za kilka lat...itd Zastanów się przecież nawet po ślubie może odejść od ciebie Zaręczyny czy slub nie są zadną gwarancją stałości uczuć!!! Dziwne, uważasz, że wasz związek jest tak idealny a brak w nim zaufania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na jego miejscu
powiedziałabym ci na odczepnego że za 3 lata ci się oświadczę :P Jednocześnie pomyślałabym że jak już te 3 lata miną wcale nie muszę tego robić, ostatecznie zawsze mogę zmienić zdanie :P A ty przez ten czas nie marudziłabyś bo byś wyczekiwała :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem gotowa on czeka...
Na szczęście nie jesteś na jego miejscu :P JA NIE CHCĘ BRAĆ TERAZ ŚLUBU!!! Chcę tylko zaręczyć się, by czuć, że on myśli o mnie jako o swojej przyszłej żonie. Nie rozumiem gdzie tu brak zaufania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z innej planety
Samym czekaniem nie zmienisz sytuacji. No bo niby co ma sie stac w ciagu tego roku? Jakis cud? Jestes z Czestochowy? Jesli chcesz czekac to wykorzystaj ten czas na uswiadomienie mu, ze moze jednak sie myli .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzadzudzi
hmm, w takim razie juz wiem, czemu nie czujesz sie dosc kochana: "on nie ma ochoty o przyszłości w ogóle rozmawiać. Nie mówi nic o niej, nie chce odpowiadać na pytania, rozmawiać..." to jest, wg mnie duzy problem. pisalas, ze wasz zwiazek jest super, ze sie dogadujecie, ze chcesz, zeby byl mezem.. myslalam wiec, ze problem tkwi tylko w tych nieszczesnych zareczynach, ale z tego co napisalas teraz, nie jest tak do konca. jesli facet nie mowi kompletnie nic o przyszlosci z kobieta, z ktora jest, to nie dziwie sie, ze nie czujesz sie pewnie, nie czujesz sie kochana. przeciez to naturalne, ze jesli kogos sie kocha ma sie wspolne plany i mniej lub wiecej, ale jakos o tej przyszlosci sie wspomina. jestes pewna, ze chcesz, zeby to ON byl twoim mezem? nie czujac sie wystarczajaco kochana przez niego, chcesz zeby byl mezem? jestes go pewna na 100%, czy myslisz, ze zareczyny i slub taka pewnosc ci daja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem gotowa on czeka...
Czy to dziwne, że źle się czuję w sytuacji gdy nie wiem w co inwestować? Gdy nie wiem czy za trzy lata nie będę znów sama, bo on o mnie nigdy nie myślał jako o żonie? Mam 26 lat, pragnę założyć rodzinę, mieć dziecko, a nie w wieku 29 lat stwierdzić się, że ktoś (kogo kochałam) zabrał mi coś ważnego. Nie powiedziałam, że on mnie nie kocha!!! Ale to ważne, bym czuła że chce kiedyś mieć ze mną wspólną przyszłość. Żyję w tymczasowości. Nie wyłożę na remont mieszkania, które jest jego, bo nie chcę kiedyś żałować, że byłam naiwna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzadzudzi
napisalas: "Nie czuję się dość kochana. Widzę jak on się troszczy o mnie, gdy jestem chora, ale nie mówi że chce ze mną spędzić resztę życia! Powiedział dwa razy, przy takich rozmowach o ślubie, gdy już łzy mi płynęły po policzku i powiedziałam że potrzebuję zapewnienia. Powiedział że przecież chce wziąć ślub ze mną. To było dwa razy, jakby pod przymusem, bo jego kobieta chce zapewnień... " dlatego pytam, czemu chcesz brac slub z kims, przez kogo nie czujesz sie wystarczajaco kochana?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem gotowa on czeka...
Wiem, że mnie kocha. Ale dlaczego nie mówi nic o wspólnej przyszłości? Jak mam mu uświadomić, że źle robi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem gotowa on czeka...
Jest cudownym, mądrym i odpowiedzialnym mężczyzną. Kocham go i chcę by był ojcem moich dzieci. Wiem, że mnie kocha, bo widzę to, ale potrzebuję czegoś więcej niż KOCHAM CIĘ i troski podczas grypy. Niegrzecznie powiem: każdy były mnie kochał ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzadzudzi
hmm... teraz piszesz, ze wiesz ze cie kocha. w takim razie czemu wczesniej napisalas, ze nie czujesz sie dosc kochana...? uczepilam sie tego, bo uwazam, ze slub nalezy brac tylko, gdy jest sie stuprocentowo pewnym siebie nawzajem. ty, jak piszesz, takiej pewnosci nie masz. i nie bedziesz miec nigdy. zareczyny mozna zerwac, a po slubie wziac rozwod. jesli teraz nie bedziesz pewna partnera, to nie zmieni sie to ani jak bedzie narzeczonym ani jak bedzie mezem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z innej planety
Niegrzecznie odpowiem Kazdy byly Cie kochal ale zaden sie z Toba nie ozenil? Moze warto poszukac gdzie robisz blad?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzadzudzi
jesli temat zareczyn i slubu jest dla ciebie tak ekstremalnie wazny to powiedz mu wyraznie: "daje ci czas do ......, jesli do tego czasu nie zdecydujesz sie na zareczyny/slub to odejde". moze to bedzie brutalne, ale skoro tego tak potrzebujesz to nie bedziesz szczesliwa zyjac, jak do tej pory.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem gotowa on czeka...
Już wyjaśniam. WIDZĘ, że mnie kocha. Widzę, jak troszczy się o mnie. Widzę jak dba. NIE WIEM czy chce ze mną się zestarzeć. Nie wiem czy chce bym była jego żoną i matką jego dzieci. Potrzebuję tej pewności, by nie czuć się tylko tymczasową dziewczyną. Za późno na tymczasowość, gdy mam szeroko rozwinięty instynk macierzyński i pragnienie stabilizacji, poczucia bezpieczeństwa uczuciowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem gotowa on czeka...
Czasu wprost jemu nie wyznaczę, bo chcę BY CHCIAŁ, a nie MUSIAŁ. Nie chcę go przymuszać. Co zaś tyczy się kochania przez byłych - przecież większość z nas ma doświadczenia z byłymi, którzy mówią że kochają. Ale tylko RAZ spotyka się takiego, kogo chce się poślubić na 100%.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dam Ci mój przykład ja 22 lata, on 30 lat 6 lat razem nie mieszkamy razem ale widujemy sie codziennie i jakoś nie spieszy mi sie do zareczyn ani do ślubu. on jakieś dwa lata temu wspominał o zareczynach ale ja nie chciałam i dał spokój, nie chciałam bo nie byłam na to gotowa, bo zareczyny to już jakaś deklaracja co do wspólnego dalszego życia a teraz dał spokój i powiedział że poczeka na mnie. w tym roku na Wielkanoc zareczyliśmy sie a ślub za rok na wiosne, warto było czekać ze wzgledu na mój wiek gdy zaczeliśmy sie spotykać chciałam sie przekonać czy to ten, czy nie zostawi mnie po pół roku jak sie z nim nie prześpie, jakoś daliśmy, zauważyłam że ma poważne plany co do mnie ale musiał sie starać udowadniać mi to aż 6 lat. teraz wiem że warto było tyle czekać, on też tak sądzi i jest szczesliwy jak nigdy , ja zresztą też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzadzudzi
ok, staram sie zrozumiec twoj tok myslenia. tak jak napisalam wyzej- jesli do szczescia sa konieczne te zareczyny to powiedz mu, ze nie chcesz tak zyc, a jesli to sie nie zmieni to odejdziesz. swoja droga nadal uwazam, ze wiekszym problemem jest to, ze nie czujesz stabilizacji w tym zwiazku, niz zareczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzadzudzi
nie jestes w stanie sprawic, by on chcial, a nie musial. to tylko on moze zmienic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem gotowa on czeka...
OK, być może macie rację i tych zaręczyn BARDZIEJ (choć nie tylko!) potrzebuję ze względu na fakt, że ja jestem go pewna na 100%, że to TEN, a on nie daje mi poczuć, że chce mieć ze mną wspólną przyszłość. Co do tego wieku i czekania... Ja mam 26, on 30. Chcę już założyć rodzinę. INSTYNKT MACIERZYŃSKI MOŻE BOLEĆ, gdy nie można mieć nawet pewności że się ziści...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jasne. Na gwałt chce ślubu, a potem dołączy do szanownego grona kafeteryjnianek, trzęsących ze strachu dupą. A bo sąsiadka ładna, bo już mnie nie kocha, a bo ta suka go uwiodła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z innej planety
nie jestes w stanie sprawic, by on chcial, a nie musial. to tylko on moze zmienic. - BZDURA To jest dokladnie to co musisz sprawic jesli chcesz zmienic swoja sytuacje. Inaczej mozesz sobie to czekanie podarowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przepraszam CIę autorko ale...
po 1,5 roku to ja na jego miejscu też nie chciałabym JESZCZE się zarzęczać ani brać ślubu. Rozumiem Twoje poglądy, Twoje wątpliwości, bo sama mam podobne w stosunku do mojego faceta. Tyle, że my jesteśmy ze sobą ponad 5 lat, a nie 1,5 roku... Poczekaj, a nie tak wszystko na już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem gotowa on czeka...
Z innej planety - więc co wg Ciebie mam robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem gotowa on czeka...
Hmmm... My mieszkamy ze sobą, znamy się już dobrze. Mam naprawdę silnie rozwinięty instynkt macierzyński, pewność że to TEN... na co czekać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewiasta77
Autorko chyba odbierasz sobie cala przyjemnosć płynącą z sakramentu jakim jest ślub Nie boisz się ze jak już weżmiecie w końcu ten ślub to będziesz zyła w świadości ze ty go zmusiłas do tego a nie że on chciał tak naprawde. zresztą jak można na kimś wymuszać takie decyzje!!! A co do zaufania... nie jesteś pewne ze jak sie nie zaręczycie to czy cie nie zostawi...zaufanie w związku chyba nie na tym polega :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×