ile czekac na zareczyny?

Ile powinnam czekac na zareczyny i oswiadczyny faceta jesli oboje mamy ponad 30 lat,spotykamy sie jednak jedynie 5 miesiecy,narodzil sie jednak temat wspolnego mieskania razem,ale ja nie chce tak bez slubu,wiec ile powinnam czekac na zareczyny skoro oboje jestesmy juz "starzy"?

tyle, aż bedziecie gotowi na małżeństwo..?

coz powinnas poczekac az facet poczuje sie gotowy na oswiadczyny:) nie wiem co innego mozesz zrobic:)

dobry temat my mamy po 23 i tez się nad tym zastanawiam bo tez pojawił sie temat wspólnego mieszkania za rok po studiach chyba cie rozumiem bo nie wiesz czy i ile masz wogóle czekać a wiadomo że o takie rzeczy nie spytamy,powinno wyjśc od faceta no i jestesmy w kropce....

w okolicach 30...bez mieszkania razem to bardzo marna szansa by się facet oświadczył. ja radzę olać temat ślubu, bo to na kij potrzebne. a jak bardzo ci potrzebny ten ślub to postaw facetowi sprawę jasno. 30 lat a podejście jak u 20 latki :/

Naprawde wolalabym mieszkac z nim po deklaracji ze bedziemy razem juz zawsze,moda wiadomo jest taka ze nalezy sie "wyprobowac",nie chce jej jednak ulegac a facet nalega zebysmy sobie cos razem wynajeli od "zaraz",wiec sie zastanawiam jesli on bedzie czekal z oswiadczynami jeszcze 1-2 lata to ja tak dlugo nie zdecyduje sie z nim zamieszkac,ale czy w tym wieku warto tyle czekac?

Jaka moda, raczej dobry sposob na poznanie, co to za zwiazek gdy chodzi sie tylko na randki , niech sie napatrzy na Twoje oblicze bez makijazu i rozwalonych wlosach codziennie rano taki szok :D, zobacz jak rozwala skarpetki po domu , jak sie dogadujecie w sprawach typu gotowanie sprzatanie , brudzenie :D, czy jestescie w stanie zneisc sie gdy komus cos jest np chory zly itd . Powiedz mu ze sie zgadzasz ale np do konca roku i albo w swieta zareczyny albo sie wyprowadzasz

No właśnie, mój np. raczej nie kwapi się do mieszkania razem, bo już teraz widzi, jakie są między nami różnice i nie wie, czy potrafiłby to znieść na dłuższą metę :O Jednocześnie twierdzi, że mnie kocha i chce z mną być...podejrzewam, że rozpadnie się to, gdy ja zacznę naciskać na jakieś skonkretyzowanie planów co do nas. Wyobraźcie sobie, że on nie potrafi normalnie funkcjonować, gdy jest ze mną, np. woli ze mną leżeć w wyrze, niż gdzieś wyjść, coś pozałatwiać...i dlatego są na tym tle kłótnie, gdy mówi mi np. że nie mam dziś zostawać na noc, bo jutro chce wcześniej wstać i coś porobić...nosz cholera, czy ja mu bronię?! Moja wina, że przy mnie się rozmamłany robi :O Czarno to widzę. Dziś mu to uświadomiłam. Chcę miłość prostej i nieskomplikowanej! Gdzie taką sprzedają...?