Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lady_bird86o2.pl

ratowac ten związek czy nie?

Polecane posty

Gość lady_bird86o2.pl

chciałabym was się poradzic w kwestii mojego związku z moim chłopcem z którym jestem już ponad dwa lata. mamy po 20 parę lat (23 i 22) z tym , że on jest ode mnie rok młodszy... ostatnio w naszym związku burze małe i duże... niestety... w sumie często było pod górkę, były łzy, łzy, łzy... jednak zawsze jakoś dochodzimy do porozumienia i wszystko wraca do pierwotnego stanu żeby za jakis czas znów coś wybuchło niedobrego... Przyczyny tego są dośc znaczne...tzn : -moja zazdrosc o niego( jest taka jedna panna która w sumie kiedys była jego "bliską" koleżanką, teraz przeze mnie zerwali kontakt, ale ja cały czas-I TO JEST W TYM NAJBARDZIEJ CHORE-mu ją wypominam) -momentami on zachowuje się tak jakby mu w ogóle nie zależało... dlaczego to ja zawsze muszę mu proponowac zeby u mnie został, on nigdy nie wyjdzie (po 2 latach) z inicjatywą : " a może bym tak dzis został u ciebie?" no moze pare razy mu sie zdarzylo...:/ co prawda on mnie zabiera czesto do siebie na weekendy...(co 2 tyg) wtedy robimy cos razem, jest milo i fajnie, wieczorami czasem oczywiscie sex... jestesmy blisko, znamy dobrze siebie i swoje rodziny...wszyscy mnie tam akceptują i bardzo lubią... raz już rozstalismy się, jednak następnego dnia umawialismy się na to że przywiezie mi rzeczy, przyjechał bez nich, chciał znów ze mną byc... parę razy mnie oklamal, ale to na początku związku, i w sumie już zapomnialam ale nie ufam mu do konca przez to, czasem zdarzy mi się że go skontroluje...po prostu musze:/ czasem czuje strasznie że jest za mną, kocha mnie,jest pomocny, i w ogóle, ale czasem wydaje mi się że jest gdzies daleko i wtedy zaczyna się koszmar jest chamski, zgania wszystko na mnie...że wszystko moja wina i sie kłocimy przeze mnie ponadto sprawa sms'ow...rzadko, ale czasem mi odpisuje kiedy ja mu napisze cos milego... jak on pisze to 500 sygnałkow pusci pozniej jak mu nie odpisze... wychodzic tez rzadko gdzies wychodzimy razem...on jest domatorem woli siedziec w domu...cos robic na dworze ze mna czy cos:/dla mnie to za malo... kocham go strasznie, ale nie do konca jestem spelniona w tym związku... są takie chwile że ło....chociaz ostatnio malo juz takich chce to ratowac?ale powinnam?bo mysle, placze i nie wiem jak to zrobic pomozcie cos

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość andzeliiiika
Wczoraj wróciłam z Łodzi. Badanie wyszło dobrze chociaż nie do końca ale jest pocieszające. Zobaczymy jak wyjdzie reszta badań gdy położę się do szpitala w czerwcu. Wizyta w łodzi udała się. Troszkę poleniuchowałam, odpoczęłam a przede wszystkim nie myślałam o problemach w domu. Można powiedzieć, że to było dobre posuniecie. Jednak był i minus tego wyjazdu. Nie widziałam swojej córeczki już trzy dni. Tak mi sie za nią juz tęskni. Chciała bym ją wycałować i poprzytulać sie do niej. Wolę nie myśleć o niej to lepiej to znoszę.Bez córeczki czuje się jakoś hmm nawet nie wiem jak to określić. Więc wole zająć się czymś co nie pozwoli mi na myślenie o Niej. W końcu miałam możliwość pójścia na spotkanie z bioterapeutą. Akurat trafiłam na spotkanie na którym mówiło się o chorobie którą ja też mam i tym bardziej mnie to zainteresowało. Chwilkę rozmawiałam z panem Rafałem który prowadził to spotkanie i powiedział mi wiele ciekawych słów oraz prawdę. I powiedział mi również, że widzi przy mnie mamę. Eh i kolejna osoba mi to powiedziała, że wszędzie jest mama. Bardzo ciekawe było to spotkanie i chciała bym jeszcze pójść tylko czy najbliżsi nie będą mieli znów zastrzeżeń ale jak teraz się im przeciwstawiłam i poszłam to myślę, że następnym razem też tak zrobię. W Łodzi poznałam też bardzo miłą i sympatyczną kobietę. Zadziwiła mnie troszkę swoja osoba. Oczywiście w dobrym znaczeniu. Nigdy nie sądziłam, że człowiek może mieć w sobie tyle spokoju, ciepła i będący beż nerw. Ta kobieta taka właśnie jest. Cieszę się, że ja w końcu poznałam bo same rozmowy przez telefon nic mi o niej nie mówiły. Troszkę mi wstyd bo pomyślałam, że moja mama mogła by taka być. Zazdroszczę jej dzieciom, że maja taką mamę ale nie będę tak do tego podchodzić bo zazdrość to największa choroba. Cieszę się tym co mam i z tego, że mam to co było mi pisane. Zmęczona troszkę jestem. Chyba pójdę pospacerować. Jest fajna pogoda a wokół cisza i spokój. Mysle,ze powyzsza historia cie natchnie i bedziesz znala odpowiedz na dreczace cie pytanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość St.Bolo
Rozmowa to chyba coś najlepszego. Musisz mu o wszystkim powiedzieć, na spokojnie, niech on też powie co o tym sądzi. Prześpijcie się z tym i na drugi dzień porozmawiajcie znowu. Niech każde z was się zastanowi, co jest dla was lepsze, czy rozstanie, czy to żebyście nadal ze sobą byli, mimo wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×