Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość chyba najsmutniejsza

Czy jesteś szczęśliwa w związku ?

Polecane posty

Gość chyba najsmutniejsza

j.w. czy jesteście szczesliwe w swych zwiazkach ,jesli nie proszę podajcie główny powód przez który zapomniałyście co to znaczy byc szczęsliwa u boku rzekomo kochanej osoby.Tak sobie myślę czy ja sam a napiszę czy może wpisów bedzie co liku ? Osobiście skoro ja założyłam ten topik to na bank musi byc coś nie tak i to niestety jest prawda.Swojego męża kocham bardzo ale jest niestety alkoholikiem i tą całą miłosc szlag trafia niestety,ból który mnie rozdziera jest przeokropny,świadomie niszczy wszystko:miłośc,rodzinę i siebie. jestem ta pierwsz zakochana i nieszczęsliwa przy swym mężu jest jeszcze ktoś ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mariusz2456
zeby to jedna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ale w którym związku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odejdz od meza alkoholika
inaczej zmarnujesz zycie sobie i ewentualnym dzieciom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jghasjk
Nie jestem szczęśliwa, ale z własnej winy. Kocham Go bardzo, jest dobrym człowiekiem mimo kliku wad, ale kto ich nie ma. Jednak to Ja, sama doprowadzam do tego, że czuję się nieszczęśliwa - pożądaniem do innego mężczyzny ... nie miłość tylko zwykłe pożądanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klementynka27
a u mnie jest tak: brak czasu mamy dla siebie kompletnie, jak już jestesmy razem w domu to zwykle padamy ze zmęczenia i ledwo dajemy radę się przytulic:( częściej marzę o byciu z mężem niz z nim jestem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Carla Bruni--
Jestem. Oboje równie mocno staramy sie pielegnować nasz związek. Znam jego wady i akceptuje je - kocham zalety. Mimo ze jest miedzy nami super to wiem ze.. ..niebezpiecznie jest wierzyć ze cos trwa wiecznie. Czas pokaze jak bedzie dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba najsmutniejsza
Spodziewałam się ze będa rady typu-odejdź ,nie marnuj dzieci itd.,ok,oczywiscie ,natychmiast -tylko mmam jedno malutkie pytanie ,przygarnie nas ktos ,możemy u kogoś zamieszkac ? Chętnych będzie pewno strasznie dużo co to pomogą w razie czego ale właśnie jak dojdzie do czegoś to wszyscy znikają jak rosa na trawie. chciałabym zebyśmy trzymały się tematu:tak czy nie ,jesli nie to dlaczego ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ayo technologi
jestem, ale z przerwami. np przez tydzien każdego miesiąca totalnie mi odbija bo mam ZNP szaleją mi hormony płaczę z byle powodu, dołuje się i bez kija to najlepiej nie podchodź.. ale ogólnie nie mogę narzekać.. chciałabym tylko żeby częściej mówił że mnie kocha zamiast tylko to okazywać.. c'est la vie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem szczęśliwa. Wiadomo,że są dobre i złe chwile. Ale jeśli dwoje ludzi potrafi się w takiej sytuacji odnaleźć i mają wspólny cel to jest ok. Mój partner o mnie dba i sttara sie jak może abym była szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem szczęśliwa. Wiadomo,że są dobre i złe chwile. Ale jeśli dwoje ludzi potrafi się w takiej sytuacji odnaleźć i mają wspólny cel to jest ok. Mój partner o mnie dba i sttara sie jak może abym była szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba najsmutniejsza
virginia kogo ty się pytasz ? Ten kto ma kłopoty nie ma rodziny ani przyjaciół,nie wiedziałas o tym ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajajjaja
nie jestem, pomimo tego, że nie mam tak poważnego problemu jak autorka tematu. Ja jestem olewana, najważniejsze są sprawy zawodowe, mamusia, obiad u mamusi, dopiero później ja. O ile wystarczy mu sił, bo zwykle obowiązki zawodowe są na tyle wykańczające, że starcza mu tylko później na mamusie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bruneteczka26
Calkiem podobnie mam i ja... niby jest ok, ale najwazniejsi sa inni mamusia... siostra... jej dzieci... ja tam gdzies na koncu o ile sie znajdzie na mnie czas, a najlepiej zebym to wszystko robila dla niego, a on hmmm o mnie nie pamieta... i tak to niby szczesliwie :( ech

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Takie madre Wy wszystkie jestescie . Sypie sie zwiazek a wy jedziecie po partnerze zamiast zastatnowic sie nad swoim postepowaniem i swoimi bledami . Ty tez autorko napewno nie jestes idealna i mezowi przysiegalas przed Bogiem , ze bedziesz przy nim na dobre i na zle a jak sie okazuje , ze maz ma problem z alkoholem to Ty juz wrotki i nara i sie pytasz obcych ludzi na forum kto Cie przygarnie . Kobieto puknij sie w glowe . Twoj maz jest chory a Ty powinnas mu pomoc a nie uciekac od niego . Macie razem dziecko tak ? Ja bym nie chciala miec takiej matki co by mnie zabrala od taty bo on pije . Wiec Ty tez nie zachowuj sie jak gowniarz uciekajacy od problemow . Ja wiem , ze jest ciezko . Ale czy jest w Tobie choc troche empatii ? Pomysl jak on sie czuje , i dlaczego zaczal pic ? Musi byc powod . Jak mu robisz ciagle awantury zamiast spokojnie z nim porozmawiac to nie dzwie sie mu , ze woli wypic i miec wszystko gdzies . Nie zachowuj sie jak meczennica . Wez sie w garsc bo ludzie maja gorsze problemy i nie uzalaja sie nad soba jak Ty . Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba najsmutniejsza
Kicza twój post to istny kicz,czytaj uważnie i dopiero coś napisz. Twój wywód jest po pierwsze nie na temat a po drugie skąd ty takie informacje wyrwałaś ,że ja proszę ludzi na forum żeby mnie ktoś przygarnął.Odpowiadałam tylko na wcześniejszy post,ktoś mi sugierował żeby odejśc, nie niszczyc siebie i dzieci-jeszcze raz odpowiem bardziej dosadnie .Gdyby było gdzie to już wczoraj by mnie tu nie było ale niestety nie mam gdzie się wyprowadzic i muszę znosic ta miłosc "alkoholową",każdy mi radzi:wyprowadź się, tylko nikt nie ma pomysłu gdzie,dzisiaj już na takie rady odpowiadam pytaniem:mogę u ciebie zamieszkac ?nie ma odpowiedzi i nie ma rad.Kicza mów za siebie ,nie znasz mnie więc mnie nie obrażaj ,a może ty identyfikujesz mnie z sobą ?Jeszcze raz ci przypomnę temat:___Czy jesteś szczęśliwa w związku ?_____Nic nie ma o wołaniu o pomoc ,o radę, o cudowne uzdrowienie mojego męża ,nie o nim mowa.Chciałam jedynie by kafeteriuszki wypowiedziały się czy są szczęśliwe czy nie ,a jeżeli nie to powód -krótko i na temat ,bez pouczeń ,bez wyzwisk.A tobie widzę trudno jest się tak zachowac,no cóż,bywają i tacy ludzie.Jak ja się zachowuję w stosunku do męża i co ja zrobię ze swoim związkiem to jest a kurat moja sprawa ,a napewno już nie twoja ,wiec zdobądź się na odrobinę przyzwoitości i nie wtrącaj się w czyjeś życie,nie jestes o to proszona. A tak już na marginesie,wiesz cokolwiek na temat choroby alkoholowej czy dopiero będziesz czytac na googlach ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
DO chyba najsmutniejsza -bądz szczęsliwa nie słuchaj ludzi tylko siebie -pomóż mężowi to jest choroba jak każda inna bądz dzielna nie poddawaj się a przez pomoc drugiemu bedziesz szczęśliwsza.Ja jestem szczęsliwa i cieszę się życiem bo życie jest piękne nawet z problemami....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba najsmutniejsza
dzisiaj też same kwitnące szczęściem siedzą przy kompie ,czy może sa takie co kochają i cierpią ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość //
kicza ty ot chyba nigdy nie bylas w zwiazku a piszesz jakbys niewiadomo jak sie znala....sory ale jakbys miala takie problemy jak inne kobiety to bys nie byla taka madra!!!://///

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kafetera
Ja niestety popełniłam największy błąd życia. Zakochałam się było mi dobrze więc trwałam w tym związku, ale nie była to miłość przynajmniej zawsze marzyłam o innej miłości nie czuję tego co powinnam na jego widok. Ale go w jakiś sposób kocham i nie potrafię odejść, bo wiem, że on będzie nie szczęśliwy, a jest dobry i wspaniały. Dlatego nie odejdę. I zaręczyn nie odwołam i wiem, żę dzieci też będą. Chyba, że jeszcze kiedyś poczuje naprawdę to coś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna.łza
Od prawie 3 lat jestem w związku, od prawie 2 mieszkamy razem. Dobrze mi z nim, ale z dnia na dzień coraz bardziej mam dosyć jego matki. Wtrąca się we wszystko, krytykuje. On zarabia 1300 zł, ja mam 1050 wypłaty i 750 renty po ojcu. Do tej pory nie brałam pod uwagę pieniędzy, nie miały dla mnie większego znaczenia, ale ostatnio mam dosyć utrzymywania go, bo mam dopiero 21 lat i uważam że jest na to czas. On kupił ostatnio samochód. Oczywiście w kredycie na 5 lat, jakby tego było mało to miesięczna rata o zgrozo wynosi niemal 600zł. Często wychodzi z kolegami na piwo, oczywiście wypija ich ze 2,3 czasem 4. Najbardziej boli mnie to, że obiecał mi, że będzie zarabiał dodatkowe pieniądze na allegro, ale już o tym wcale nie pamięta. Na mojej głowie są wszystkie rachunki: media, prąd, gaz, woda, tv+internet, dodatkowo moja szkoła i że tak powiem "utrzymanie" jego samochodu. Zakupy robi max 3 razy w miesiącu, do tego wydajemy ok 500zł na papierosy. Mam dość takiego układu, bo to ja go utrzymuje. On chyba nie zna pojęcia oszczędzać . Przeważnie w pracy jada śniadania za ok 8-10 zł, więc tak naprawdę ja choć chciałabym odłożyć, to nie mam z czego. Ta renta jest przecież dla mnie, na moje wydatki, a nie na zaspakajanie jego potrzeb! Wczoraj kłóciliśmy się o pieniądze, więc jego matka dowaliła "to ile Ci potrzeba pieniędzy??!! przecież masz 1800zł a M. zostaje 700 przecież ja mu daje na szkołę!! Anka też się kłóciła z Wojtkiem ( M. brat z byłą żoną) o pieniądze. M. jak za dużo wody zużywasz to przynoś ubrania do domu ja ci będę prała . Jedzenie jest w domu możesz przychodzić tu jeść" Czy nie uważacie, że jakaś hipokrytka, która wcale nie zna sytuacji nie powinna wtrącać się w nasze sprawy? Takim gadaniem tylko pogarsza nasze stosunki bezczelnie włażąc z buciorami w czyjś związek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość J1987
Cześć, No to ja się czuję podobnie jak kafetera. 4,5 roku temu poznałam faceta, zakochałam się i od tego czasu jesteśmy razem. No i niestety ciągle jest coś nie tak. A jeśli coś jest nie tak, to za każdym razem kończy się to moimi łzami (mechanizm obronny - coś przykrego, smutek=łzy) - nienawidzę tego :( . A najczęściej chodzi o seks. Kochać się zaczęliśmy 3 miesiące temu. I nagle on powiedział stop. Że on się z tym czuje źle, że nie mamy ślubu, a on by wolał tak "legalnie" itd. Tak, to prawda, od początku było tak, że gdy kończyliśmy się dotykać, to on stwierdzał, że żałuje, że nie powinniśmy, ale myślałam, że skoro już w końcu przeszliśmy na ten kolejny etap "wtajemniczenia" to mu to jakoś przejdzie. Że zrozumie, że przecież nie robimy nic złego, że nikogo nie krzywdzimy. To zaczął się tłumaczyć zaufaniem moich rodziców, ewentualną ciążą i swoim sumieniem. A co jest teraz? Zawsze się to kończy tak, że jak już hormony zaczynają mu buzować(co jakieś 2-3 tygodnie), to zaczyna mówić o seksie, że ma na mnie ochotę itd, zaczyna mnie rozbudzać, a ja zawsze ulegam (tzn. nasze dotykanie lub przytulanie się kończy się jego wytryskiem) po czym już mu ochota przechodzi i chęć na mnie wraca dopiero kiedy znowu hormony dadzą o sobie znać. A kiedy ja mam na niego ochotę, to mówi, że on by wolał nie, że nie wolno, że nie mamy ślubu, ze co na to rodzice, że może być ciąża itp. I jaki z tego morał? Taki, że ja podczas każdego spotkania z nim płaczę, bo mam ochotę na jego dotyk, a on mnie dotykać "nie chce"(tzn. sumienie mu nie pozwala) przez co namawiając go na jakieś czułości i słysząc odmowę czuję się jak k...a :( I teraz nie wiem czy to nie ten facet, czy to ja mam coś pomieszane w głowie, że robię z igły widły...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuuuuuuuuuuuuuuu
W związku trzeba się cieszyc drobnostkami dużymi i małymi od rana do wieczora,a najważniejsza jest radośc życia i wtedy jest się szczęsliwą żoną,narzeczoną,dziewczyną dużo wysiłku to nie kosztuje.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zola1987
ja chyba tez nie jestem do końca szczęśliwa. Mój facet ma 27 lat a zachowuje się jak szczeniak.Ogląda się za małolatami etc. Wiem, że to zdrowy męski odruch ale nie rozumiem czegoś takiego. Poza tym znalazłam u niego lewe gg, na którym nawijał z jakimiś dziewczynami z czatu. Sama nie wiem co o tym myśleć bo się jakoś wytłumaczył (choć we mnie niepewność na zawsze pozostanie) Nieraz jest fajnie między nami, ale zachowujemy się bardziej jak koleżeństwo. Nie nawadze się rozstawać z facetem, jakbym mogła to bym całe życie była z jednym ale chyba jak mi cos nie pasuje to dalej jest bez sensu. Ogólnie czuje się przez niego kochana ale ta niepewność czy mnie przypadkiem nie zdradza... masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość makulka
ja rowniez jestem nieszcesliwa chociaz sa lepsze i gorsze momenty!! Dla mojego faceta najwazniejszy jest jego ojciec matka i siostrzyczka ktora ciagnie od niego kase na kazdym kroku.... A ja proszac o glupi wypad gdzies z nim ciagle slysze nie mam na to kasy:( ale oczywiscie siostrzyczce trzeba dac ile tylko mozliwe!! Jak sie klocimy to tak ostro ze szkoda gadac... chociaz nie powiem czasami jest oki!! No i dodatkowo zero okazywania uczuc. przychodzi z pracy siada do kompa i to cale moje zycie z nim:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×