Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość chyba najsmutniejsza

Czy jesteś szczęśliwa w związku ?

Polecane posty

Gość J1987
Hej czarna.łza ! Ja kiedyś miałam podobnie. Co prawda nie mieszkam z moim chłopakiem, a już tym bardziej z jego rodzicami, ale kiedyś też czułam się stawiana na którymś tam miejscu za jego rodzicami, ciocią, bratem i rodziną brata. Mój facet stawiał ich na pierwszym miejscu dlatego, że wcześniej nikogo innego nie kochał na tyle żeby móc ich zdjąć z tego piedestału. Teraz to ja jestem najważniejsza, a jeśli nie najważniejsza, to równie ważna jak oni. Może Twój facet także musi w pełni dojrzeć i uświadomić sobie, że Cię kocha i ze to z Tobą chce spędzić resztę swojego życia. A co do tego utrzymywania przez Ciebie Was obojga, to ja bym postawiła sprawę jasno. Powiedziałabym mu, że oboje zarabiacie, oboje mieszkacie w tym domu, oboje jecie, palicie papierosy itd, a więc i powinniście płacić po równo. Po każdych zakupach, tych wspólnych, domowych, brałabym kalkulator i dzieliła kwotę którą zapłaciłaś na pół. Albo może i lepszym wyjściem byłoby np wrzucanie co miesiąc (W DNIU WYPŁATY) po np 800 czy 1000 zł do wspólnej puszki (przez każde z Was) i opłacanie tymi pieniędzmi rachunków, zakupów itd. a rzeczy takie jak kosmetyki, paliwo (jeśli Ty nie korzystasz z samochodu) i inne tam przyjemności życia codziennego opłacalibyście już każdy z własnej kieszeni. Kluczową sprawą byłoby tylko tutaj ustalenie kwoty (nie za wysokiej), którą oboje byście wrzucali do wspólnego portfela i założenie zeszytu z rachunkami i wydatkami miesięcznymi. Wtedy łatwiej by Ci było odłożyć sobie jakieś pieniądze na czarną godzinę, a może i on by się nauczył oszczędzać. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moim zdaniem to chory pomysł :/ jak można zakładać zeszyt z wydatkami? przeciez jak dwoje ludzi sie kocha, mieszka razem to wszystko powinno być wspólne. Nie ma tak że to jest moje a to twoje, ze skoro ja zarabiam wiecej o te 400 zł to od razu cie utrzymuje. Paranoja jakaś. Wiadomo jak jest z pracą i jakie są wynagrodzenia w dzisiejszych czasach. Trzeba razem sobie radzić, mieć wspólne pieniadze. Moim daniem można to zupełnie inaczej załatwić. Mi osobiście byłoby głupio po każdych zakupach brać kalkulator, dzielić na pół i wołać kase :/ nie ma \"ty\" i \"ja\", \"twoje\", \"moje\". Jestesmy MY i NASZE !!! co to za pomysl, że twój smochód i ty plac za paliwo. Chyba raczej ty tez z niego zcasem korzystasz co? nasz samocgod, nasze paliwo, nasz problem. Proponuje coś taiego: jak odbierzecie wypłate i ty rente. Połóżcie kase na stół, wychodzi że to 3100 zł. Powiedzcie to są naze pieniadze i robimy tak. Odłóżcie na jedną kupke pieniadze na wszystkie rachunki (mieszkanie, prad, szkołe itp). z tego co wam zostanie odłóżcie z 300-400 zł na \"czarną godzine\" to co wam zostanie włózcie w jedno miejsce i to bedzie na bieżące sprawy, jedzenie, paliwo, papierosy. Może jakieś przyjemności, ubrania, kino itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość J1987
vixa, ja nie miałam nic złego na myśli. Po prostu uważam, że skoro facet nie szanuje pieniędzy i uważa, ze skoro coś jest wspólne, to znaczy, ze jest JEGO, a dziewczynie już nie starcza przez te jego wypady z kumplami na piwo pieniędzy na jej własne osobiste wydatki, no to coś tu jest nie tak. Może po prostu wypadałoby go uświadomić, że nie tylko jego potrzeby i zachcianki się liczą, ale także i jej. A kalkulator i wgląd w rachunki może pomógłby mu zrozumieć ile co kosztuje, skoro dotychczas widocznie wszystko opłacała mamusia, a potem dziewczyna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w takim razie związek z takim facetem nie ma sensu, bo zawsze miedzy nimi bedzie problem o pieniadze i do tego wtrącająca się matka. Jesli się z kiks jest to nia ma mowy opodziale na twoje i moje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość J1987
Mi się wydaje, że jej facet nie widzi problemu i tylko myśli sobie, że kobieta się czepia o byle co. Dlatego przede wszystkim trzeba mu to uświadomić (szczególnie, że jeszcze nie są małżeństwem i wspólne mieszkanie wcale nie zobowiązuje do wspólnoty majątkowej). A jeśli mimo wszelkich starań on nie zrozumie jej racji, no to wtedy rzeczywiście ten związek nie będzie miał sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość J1987
A co do zeszytu z wydatkami, to wszystkie bardziej gospodarne osoby takowe zeszyty posiadają. To pomaga w lepszej kontroli własnych wydatków i pomaga w oszczędzaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość saszszka
wszystko było by bardziej proste ,kiedy nie układa sie w związku to mozna by odejsc sobie w kazdej chwili... ale jak to zrobic kiedy wspólna kasa poszła na remont ,czy na kupno auta którym on tylko jezdzi czy zaciągniety jest jeszcze kredyt ,ja bym dawno juz to zrobiła ale to mnie własnie powstrzymuje no i gdzie mieszkac ?wynajmowas a jemu zostawic to wszystko to jest takie skomplikowane ! i dalej pewnie bede tkwiła w tym nieudanym związku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
saszka jeśli nie ejsteście małżeństwem to nie odzyskasz pieniedzy włożonych w remont czy kupno auta. Chyba że facet okaże się na tyle uczciwy że bedzie cie spłacał jeśli auto i mieszkanie zostanie jego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość J1987
Kurcze, rzeczywiście, o tym nie pomyślałam. Dlatego właśnie uważam, że póki nie ma pierścionka i podanej daty ślubu, to nie wolno się wiązać żadnymi zobowiązaniami typu kredyty czy wspólne remonty, bo jeszcze wszystko się może zmienić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość saszszka
no własnie tak ,jestesmy małzenstwem ,i jesli ja odejde to wszystko ,bardzo bedzie skomplikowane mam niezłą prace i zarabiam ,ale czy mam sie dorabiac znowu od początku ,choc niekiedy mysle ze , wole byc sama i skromniutko sobie zyc niz mieszkac z kim kogo sie nie kocha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ChYBA NAJSMUTNIEJSZA moja mama tez kocha mojego tate i ja tez go kocham ale jak pije potrafi nie trzezwiec przez miesiac to mowie ze go nienawidze i chetnie bym mu cos zrobila. Nigdy mnie nie uderzyl i nie skrzywdzil w sposob fizyczny ale mama 23 lata i nerwy w strzepach przez jego pijackie gadanie, bo on nas rani slowami. Nie wiem jak moja mama z nim tyle wytrzymala. za drugi przyklad podam Ci moja znajoma ktora tez miala meza alkoholika i ona potrafila powiedziec mu zeby wrocil mieszkac do swojej matki, nie wzieli rozwodu, razem wychowali swoje dzieci, on oprzytomnial i przestal pić ale juz nie wrocil do domu mieszkaja osobno utrzymuja ale dobre kontakty. I jak by ona nie zrobila tak to pewnie meczyla by sie z dziecmi ta jak moja mama i ja. Wiec dobrze sie zastanow co zrobisz i czy jestes w stanie wytrzymac z mezem alkoholikiem w imie milosci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Różowa_Dama
Ja też nie jestem szczesliwa w zwiazku... Bo facet nie do konca okazuje mi ze mu na mnie zalezy... Chociaz wszyscy wokol zazdroszcza mi ze z nim jestem to tak naprawde nie ma czego zazdroscic... czasem mam dosc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikt nie nauczy nas żyć.....
cześć dziewczyny, nie można nie odpisać.... bo wydaje się, ze każdy ma takie albo podobne trudne chwile w związku.... Trudno jest żyć z kimś kogo się nie Kocha to na pewno, ale czy nie czasem trudniej odejść....?! Ja odeszłam od chłopaka i do dzisiaj nie wiem czy dobrze postąpiłam,. Nie wieżę w miłość już nie...... Za dużo bólu aby można było ufać,że coś takiego istnieje. Chyba Najsmutniejsza ma rację, doradzać każdy może ale pomóc to już inna sprawa.... Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biały łabędź
Ja mam to samo co Kafetera. Niby kocham swojego faceta, ale nie czuję się szczęśliwa. Zawsze marzyłam o innej miłości. W naszym związku są ciągłe kłótnie po których ja najczęściej płaczę. Często nie potrafię powiedzieć partnerowi co czuję, bo boję się jego reakcji. Nie raz chciałam skończyć ten związek, przestać się męczyć, ale nie potrafię. Zawsze wracałam do niego, bo jest wrażliwy i bardzo cierpiał. I tak ciągle. Błędne koło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mialam romans 5 lat
bo mnie mąż dobijał i nie szanował i czułam sie przy nim jak ostatnia zdzira, a na głowie stawalam zeby byl zadowolony, przypadkiem spotkalam kogos, przy kim poczulam sie wartosciowa kobieta.. niestety, on tez ma zone i po jakims czasie dalam sobie spokoj, bo wiem, ze od niejnie odejdzie bo maja dziecko, i ja chyba sama tez nie mam sily na rozwod, bo boje sie zostac sama z dzieckiem, a w lamzeniestwie chociaz nadal sie bardzo staram to maz dalej tego nie docenia, nie pracowalam, to narzekal ze nie pracuje, poszlam do pracy, do narzeka ze nie ma obiadu na czas, a jak padam z nog, bo mnie nie ma caly dzien w domu i juz nie ma siły... wczoraj mi wypomniał, ze jak ugotowal makaron to ja go tez jadlam... zaluje mi jedzienia czy co, przeciez to ja zarabiam...plakac mi sie chce i wtulic w jakies bezpiecne ramiona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dgs
nie jestem, nie kocham go, może jest to spowodowane rutyną, sama nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lhooq
jestem bardzo szczesliwa. chcialabym zeby tak bylo zawsze, choc wiem, ze róznie w zyciu bywa. mam nadzieje ze bedzie nam się wiodło :) zycze wszystkim aby byli tak szczesliwi, jak ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dgs
lhooq- a ile jesteście razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczupłaiwredna
Ja raz jestem szczęśliwa a czasem czegoś mi brakuje. Głównym problemem jest nuda i zmęczenie... a to dobrze nie wróży...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karjina
tez jestem szczesliwa...to nie jest facet bez wad, ale te wady nie sa az tak wielkie, ze nie moglabym ich zaakceptowac...zreszta ja tez mam wady...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×