DZIECI NISZCZĄ Małżeństwo!!!!

Ja widzę to inaczej. Prosto jest być małżeństwem szczęśliwym i udanym, gdy nie ma w nim żadnych większych problemów (głównie lokalowych i finansowych), jeśli młodzi szczerze, w sensie, nie bez przymusu osób bądź okoliczności wstąpili w związek małżeński, z tzw. miłości. Wraz z pojawieniem się dziecka, niestety, siłą rzeczy pojawia się w związku kryzys. Kobieta potrzebuje ogromu pomocy, wsparcia i zrozumienia w tym ciężkim dla niej okresie, a mężowie niestety nie zawsze są w stanie, a często nie chcą odpowiedzieć na te potrzeby (pomoc w obowiązkach domowych, wstawanie do dziecka w nocy, umożliwienie pracy zawodowej kobiecie, rozwoju czy też innego rodzaju aktywności i wyjścia do ludzi, odpoczynku!!!). Dodatkowo jeśli nie ma wsparcia z zewnątrz - rodzice, rodzeństwo, dziadkowie lub koszty tego wsparcia są zbyt wysokie (np.narzucenie wizji wychowania bądź życia małżeńskiego, uzależnienie finansowo-lokalowe) to kryzys tylko się pogłębia. Stąd coraz więcej rozwodów i dzieci-jedynaków. Ot, cała magia. Nie tyle dziecko niszczy małżeństwo, co fakt jego pojawienia się wystawia związek na próbę. Wszystko zależy od okoliczności życia i możliwości własnych w pokonaniu tego kryzysu. Albo się z nim wygra, albo nie.

gość dziś bardzo dobrze napisane.

jak widac ludzie nie traktuja powaznie bycia ze soba nie tylko "na dobre i na zle", a nawet w nietypowych sytuacjach, kiedy jeden wspolmalzonek powinien pomoc drugiemu, a przynajmniej go zrozumiec. Wina nie w dzieciach , tylko w nieodpowiedzialnych dorosłych, nie potrafiacych wywiazac sie z deklaracji.

Taa, jak malzenstwo rozpada sie z powodu dzieci, to jak sie zachowa, gdy jedno z malzonkow zachoruje, stanie sie niepelnosparwne, wylysieje, bedzie miec zmarszczki, straci pracę - itd. Nie sadze,zeby to przetrzymalo :).