Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wreszcie mi się udało

Uwierzcie w szczęście!

Polecane posty

Gość wreszcie mi się udało

Piszę do wszystkich tych, którzy mają za sobą zawód miłosny, rozczarowanie itd. Dajcie sobie szansę. Uwierzcie w to, że są na świecie ludzie, którzy potrafią i chcą kochać. Na pewno ich w swoim życiu odnajdziecie, bo oni też Was szukają. Ja ponad rok temu zostałam zraniona przez chłopaka. Długo mącił mi w głowie, trzymał w niepewności, bawił się moimi uczuciami i traktował bardzo niepoważnie. Przyciągał mnie swoją tajemniczością, im bardziej stawał mi się odległy, tym bardziej chciałam być z nim. Tłumaczyłam sobie, że może do tej pory nie był gotowy na poważny związek, ale na pewno dla mnie się zmieni, zmądrzeje. Teraz wiem, jaka była naiwna, głupia. On mnie olewał, nie odzywał się tygodniami, by potem beztrosko napisać smsa z pytaniem "co u mnie". Dziś wiem, że głupotą z mojej strony było nawet nazywanie go "swoim chłopakiem". Kolegów znam lepiej, niż znałam jego. Kiedy w końcu, po kilku miesiącach takiego trwania w tej dziwacznej relacji, wszystko się skończyło, byłam najbardziej nieszczęśliwą dziewczyną na świecie. Jakimś cudem zdałam sesję egzaminacyjną, mimo że głowy do nauki nie miałam kompletnie. Całe wakacje przepracowałam, żeby nie myśleć o nim, nie płakać przynajmniej w dzień, bo nocami i tak wyłam w poduszkę. Miałam o sobie jak najgorsze zdanie, w końcu gdybym była fajną dziewczyną, to on na pewno chciałby się ze mną spotykać, a nasza znajomość nie zakończyłaby się w taki sposób. I tak przetrwałam lipiec i sierpień. We wrześniu poznałam kogoś, kto pokazał mi, jak żyć. Nauczyłam się na nowo czerpać radość z najprostszych rzeczy. Ze wspólnego śpiewania w samochodzie, z ust oblepionych watą cukrową, ze wspólnego kibicowania ulubionej drużynie na meczu. Pojawił się w moim życiu w najmniej oczekiwanym momencie. Doładnie wtedy, gdy byłam przekonana, że nic dobrego już mnie w życiu nie czeka, on wtargnął w te moje nieszczęśliwe życie i je przewrócił do góry nogami. I mimo, że ja zraniona po poprzednim związku, nie chciałam wcale się z nikim wiązać, pozostałam wobec niego bezradna. I co najlepsze, wcale nie chciałam się bronić. Nie wolno się bronić przed szczęściem. Wtedy nie miałam nic do stracenia, postanowiłam zaryzykować. Zobaczyć, co wyniknie z tej znajomości, skoro z poprzedniej nic dobrego nie wynikło. I to była moja najlepsza decyzja. Gdybym go wtedy już na samym początku odepchnęła od siebie, nigdy nie byłabym tak szczęśliwa, jak jestem teraz już od 8 miesięcy. Z każdym dniem kocham go coraz bardziej. Nawet jeśli to brzmi jak największy banał, ja naprawdę czuję, że dopiero teraz zaczęłam żyć. On jest najradośniejszym człowiekiem, jakiego udało mi się kiedykolwiek poznać. Potrafi cieszyć się ze wszystkiego, co go dobre spotyka i dzielić się tą radością z innymi. Zupełnie bezinteresownie. Zaraża mnie swoim optymizmem i jest przy mnie zawsze, gdy go potrzebuję. Chce być ze mną zawsze, kiedy to jest możliwe. Czasem muszę się uszczypnąć, żeby w to uwierzyć. Jestem przygotowana na lawinę prześmiewczych komentarzy w odpowiedzi. Ale mimo to, wszystkim przyszłym szydercom życzę takiej miłości, jaka mnie spotkała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja Cię nie wyśmieję swoją drogą,sama też muszę się uwolnieć od widma takiego jednoego,co to nie chciał się wiązać ;p gratulacje,Kochana!! i oby tak jak najdłużej!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wreszcie mi się udało
Aha, jeszcze jedno: mogłam nie opisywać ze szczegółami tego poprzedniego związku. Ale zrobiłam to specjalnie - ze względu na to, że na tym forum, w innych wątkach, piszą dziewczyny, które miały podobne nieszczęście jak ja, spotkać takich niedojrzałych gnojków, którzy nie są gotowi na związek. Ja byłam święcie przekonana (!), że taki typ jest na świecie tylko jeden i akurat ja miałam pecha na niego trafić, bo w głowie mi się nie smieściło, jak można być tak niezdecydowanym i emocjonalnie opóźnionym. I mam nadzieję, że któraś z tych dziewczyn, które mają za sobą podobne doświadczenia, trafi na mój wątek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wreszcie mi się udało
thin-king: Dziękuję za miłe słowa :) Cieszę się, że dla Ciebie Twój ex to już "tylko" widmo, bo to znaczy, że jest już dla Ciebie przeszłością. Ja myślę, że gdyby nie mój obecny facet, widmo ex również prześladowaloby mnie po dziś dzień. W moim przypadku sprawdziło się porzekadło "na starą miłość najlepszym lekarstwem jest nowa miłość". Możliwe, że w Twoim przypadku będzie podobnie. Miej oczy otwarte, miłość jest wszędzie! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ohoho! to widmo się wlecze za mną,jak smród po gaciach (;p) już dobre 4 lata... i przezyło już nie jednego kolejnego... teraz pracuję nad nowym związkiem i zobaczymy,co z tego wyjdzie.. niestety to wiązek na odległość,a przez to różne głupoty przychodzą mi do głowy. Generalnie czuję się ok,mam fajnego chłopaka a życie jeszcze nie jednym z pewnością zaskoczy ;) Z resztą,sama wiesz,jak zaskakująco zaskakujące potrafi być ;) pozdrawiam ciepło i zmykam spać Dobranoc ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CaIinka
Co prawda n ie mam za sobą, aż tak bolesnych doświadczeń, ale samotność mi doskwiera coraz bardziej i też nie widzę, żadnej realnej szansy na nową miłość. Dlatego też bardzo cieszy mnie Twój post, który dodał mi wiary, że n ie wszystko jeszcze stracone. Wiem, że na miłość nie powinno się czekać, bo ta prawdziwa pojawia się w najmniej niespodziewanym momencie, ale gdy naprawde doskwiera samotność, to każdy nowy dzień przynosi odrobinę rozczarowania... W każdym razie, cieszę się, że Tobie się udało i po Twojej wiadomości trochę bardziej pozytywnie patrzę na przyszłość, jednak bez ciągłego rozglądania się dookoła w poszukiwaniu miłości. Tak trzymaj i życzę dalszych powodzeń!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wreszcie mi się udało
thin-king: No cóż, 4 lata to strasznie długo. Pewnie przez ten czas wiele osób udzielało Ci już rady w stylu "on nie jest wart Twoich łez, nie zasłużył na Twoje nerwy" itd., więc nie chcę być nieoryginalna. Zresztą, do mnie przez te kilka miesięcy mojej wegetacji, też żadne dobre rady nie docierały. Człowiek do wszystkiego sam musi dojść, sam zrozumieć, sam siebie przekonać, że zasługuje na szczęście. I wierzę w to, że kiedyś dasz sobie szansę i zbudujesz silny związek, zostawiając za sobą przeszłość i złe wspomnienia. A to, że pracujesz obecnie nad nowym związkiem, to bardzo dobrze! Trzymam kciuki i życzę powodzenia :) Calinka: Wiesz, moje życie tak się ułożyło, że też zaznałam kiedyś samotności. Wiem, jak te uczucie potrafi ogarnąć całe serce człowieka, odebrać nadzieję, chęć do życia, wiarę w siebie. Człowiek w samotności nie potrafi funkcjonować, nie czuje się potrzebny. Nie znam recepty na wyleczenie się z samotności. Dla mnie lekarstwem okazał się chłopak, dla Ciebie może to być przyjaciel czy ktokolwiek. Cieszę się, że mój post dał Ci trochę wiary w jasną przyszłość. Jestem pewna, po swoich doświadczeniach, że każdego człowieka czeka w życiu coś dobrego. I życzę Ci tego z całego serca. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szukajaca swojego mezczyzny
Fajnie, ze jestes z NIM szczesliwa. Tez sie spazylam w sierpniu 2008, do tej pory onim mysle i jeszcze tesknie ... Tylko ze teraz wiem zeby nie ufac zbytnio, i nigdy najwiekszego szczescia nie wiazalam z mezczyzna, ona ma byc ze tak powiem "uzupelnieniem" ... Wiem ze spotkam odpowiednia osobe, czuje to :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona smutna 86
Ja mialam taka same historie z tym chlopakiem bo Ci nie wyszlo:( Zakonczylam to w pazdzierniku....potem kogos poznalam....ale trwalo to moze 2 miesiace.... nie bylam szczesliwa....od stycznia jestem sama........i powiem Ci,ze nie wierz,ze w koncu poznam kogos kto mnie pokocha.....Ty mialas szczescie,bo od razu po zranieniu spotkalas kogos,dzieku komu uwierzylas,ze jeszcze bedzies szczsliwa....ja niestety nie,wiec coraz bardziej jestem zdesperowana i nieszczesliwa:( życze szczescia i az Ci zazdroszcze....🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja mam bardzo podobną sytuację, zarówno jeśli chodzi o eks jak i o teraźniejszego faceta :) tylko że u mnie nowa znajomość jest jeszcze w powijakach, ale Towja opowieść napawa mnie optymizmem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wreszcie mi się udało
like_hell: Tobie też życzę szczęścia! :) szukajaca swojego mezczyzny: Rozumiem Twoje obecne podejście, trudno się dziwić, że jest takie a nie inne. Ja też w życiu nie przypuszczałam, że facet może stać się kimś dla mnie najważniejszym (poza mamą). No ale pojawił się, i wcale się nie pytał, czy tego chcę czy nie, bezczelny :D Grunt, że Ty Kochana jesteś wypełniona optymizmem i wierzysz w to, że spotka Cię szczęście :) Tak trzymaj! zagubiona smutna 86: No widzisz, jednak takich typów jest pełno. Na nasze nieszczęście, bo zostawiają później dziewczynie traumę i uraz przed facetami na długi czas. Ale naprawdę nie warto marnować ani dnia na rozpamiętywanie drani. No ale ja jestem mądra dopiero teraz, a swoje i tak musiałam wypłakać. I Ty też musisz. To, że Ci nie wyszło z kolejnym facetem to nie Twoja wina. Musisz szukać odpowiedniej osoby. Albo nawet nie szukać, ale zwyczajnie pozwolić jej znaleźć Ciebie. Zobaczysz, jeszcze kiedyś będziesz się śmiała z tego, że nie wierzyłaś w to, że będziesz szczęśliwa :) ania1311: Za Ciebie też trzymam kciuki! Trzeba pomagać szczęściu! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobra dobra dziewczyno
ale jesteś młoda, za 10 lat powiedzmy możesz być już po ślubie, rozwodzie, z dzieckiem i prawdziwie zranionym sercem, bo to co teraz przeżyłaś można nazwać najwyżej młodzieńczym zauroczeniem, ba nawet nie byłaś w długoletnim związku, który to zakończył się czymś co boli bardziej od niedojrzałości, a więc zdradą i porzuceniem pomimo kilku szczęśliwym, spędzonych lat lat z wydawałoby się na początku ideałem (czyli jak u ciebie). Inną szansę na miłość ma młodziutka dziewczyna bez bagażu, a inną kobieta po 30,40, z dziećmi, po rozwodzie itd. To fajnie, że się zakochałaś. Ja Ci życzę jak najlepiej i żebyś już nigdy nie płakała. Ale to się bardzo rzadko zdarza i możliwe, że jeszcze nie raz zapłaczesz, czego Ci nie życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wreszcie mi się udało
No pewnie. Jasne, że może się tak stać. Wiesz co, najdłużej byłam z chłopakiem 3 lata. Nie zostałam zdradzona ani upokorzona, po prostu się rozstaliśmy. Te doświadczenie też mnie czegoś nauczyło. Podobnie jak te kolejne, z niedojrzałym emocjonalnie dupkiem, o którym już pisałam. Ale na pewno nie nauczyło mnie to tego, żeby nie dać sobie szansy na coś dobrego. A jeśli skończy się to źle, to trudno. Z tego też wyciągnę jakieś wnioski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona smutna 86
autorko ja tam nie wierze,ze bede jeszcze wesola:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wreszcie mi się udało
zagubiona smutna 86: Wiesz co, też tak miałam. I też nie wierzyłam w dobry scenariusz. Jeśli liczba w Twoim nicku to data Twojego urodzenia, to jesteśmy w tym samym wieku. Masz dopiero 23 lata i całe życie przed Tobą. Ja wierzę, że wspaniałe życie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a dlaczego zaraz
Oj, dziewczyny, dziewczyny.... Czasem bywa tak, że poczatek jak wyzej a potem powtórka z rozrywki. Nie wolno wpadac w euforię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wolno
jasne, że wolno wpadać euforię. Ba, nawet trzeba! Trzeba się cieszyć obecną chwilą, tym co jest tu i teraz. Bo jutro może mnie nie być. I co mi po tym, że będę się dziś martwić o to, że mój kochany jutro może kogoś poznać i się zakochać? Zmień myślenie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pot Niecony
wlasnie uwierzylem. i co dalej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×