Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ComeCloserAndSee

Ciągle się zmieniam i udaję - jak być sobą??

Polecane posty

Gość ComeCloserAndSee

Nie wiem, a w każdym razie chyba nie pamiętam, jaka jestem. Co jakiś czas, w każdej nowej sytuacji wymyslam sobie nową siebie. "Nową" czyli lepszą, ale ciągle coś innego mi w sobie nie pasuje, więc obawiam się, że nie jest tak, że się ciągle rozwijam. Raczej jestem niestabilna i dziwna. Trafiając do nowego środowiska wymyślam sobie, że będę jakaś tam. Tak było w pierwszej klasie liceum, potem na wakacjach, potem w wakacyjnej pracy, potem na pierwszym roku studiów, potem w pracy w czasie urlopu dziekańskiego. Teraz przyłapuję się na tym, że już kombinuję, jaka będę na drugim roku studiów, który zacznę od października. Poznaję kogoś nowego i dzień przed spotkaniem kombinuję, co mu powiem, żeby sobie pomyślał, że jestem taka a taka. Zdarza mi się kłamać i opowiadać jakieś zmyślone historie z przeszłości, żeby się dopasować do roli. Chodzi chyba o to, że mam straszne kompleksy i nie lubię siebie. To prawda, ale jak się polubić, skoro ja nawet nie wiem, jaka jestem?? Doradźcie jakoś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lalalallilola
a może taka właśnie jesteś - zmienna - różna w zależności od sytuacji - przestań się nad tym zastanawiać i bądz taka jaka jesteś , jak sięczujesz w danej chwili, nawet gdyby to oznaczało , że codziennie będziesz inna - tylko przestań kłamaći wszystko będzie ok:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasia s.
Ja bym radziła udać sie do psychologa - serio. To uciekanie w kłamstwa, to zmienianie rzeczywistości... sama sobie raczej nie poradzisz. Chociaż jesteś już na dobrej drodze - zauważyłaś, ze siebie nie lubisz. No i tu tkwi sedno sprawy. Zaakceptuj siebie taką jaka jesteś. Nie bój się, ze ludzie Cię odtrącą. Jedni może tak, ale inni nie. Nie każemu musisz się podobać. Masz podobać się przede wszystkim sobie samej. Bo to Twoje zycie, a nie cudze. I masz żyć tak jak tego Ty chcesz, a nie tak jakby chciało otoczenie. Nie bój się, ze jak przestaniesz układać scenariusze rozmów to wydasz się komuś nieinteresująca. Masz wyobraźnię (to przeciez wiesz), a jak masz wyobraźnie, i to dość bujną, to nie jesteś jakąs tam byle pustą Jolcią, tylko ciekawym człowiekiem. I jeszcze raz radzę przemysleć pierwsze zdanie, które napisałam. Trzymaj się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lalalallilola
no może przejść się do psychologa , ale nie róbmy zaraz z niej wariatki zaraz - fakt - kłamstwa są głupie bo kiedys i tak się zamotasz i wszystko wyjdzie albo ludzie którym opowiadałaś o sobie sprzeczne historie kiedyś moga się spotkać i zgadac i wyjdziesz na czuba co kłamie:D:D:D a co do zmian osobowości - ja czasami czuję się piękna i przebojowa i wtedy jestem barzdiej otwarta zaczepialska, ubieram się kolorowo i sexy a czasami czuję sie jak ostatnia paskuda i wtedy staram się nie rzucać w oczy -tak ama i raczej jakoś mocno szurnięta nie jestem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasia s.
To, ze radzę komuś pójście do psychologa nie oznacza, ze uważam kogoś za wariata. Radzę tak, ponieważ sama korzystałam z takich porad i uważam, ze czasem lepiej od razu udać sie do specjalisty niż samej latami szukać rozwiązań. Ja tez przed laty bawiłam się w układanie scenariuszy, moze nie uciekałam się do kłamstw, ale tez nie lubiłam siebie. I nie było to miłe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ComeCloserAndSee
Psycholog? Ajajajaj. Nie, bałabym się i wstydziła. Chyba, że sobie nadal nie będę z tym radzić,to może się odważę... Ale to przeszkadza mi w życiu. Odtrącam ludzi, jeśli wyczuwam, że poznali mnie zbyt dobrze albo że wypadłam ze swojej roli i przestaną mnie lubić. Mam grupkę przyjaciół, małą, którzy znają mnie jak nie od przedszkola, to od liceum, ale przy nich zachowuję się w miarę swobodnie, bo łączą nas całe lata znajomości i wiem, że nie przestaną mnie lubić ot, tak, zwłaszcza, że nie widuję się z nimi codziennie. Problem pojawia się, kiedy wchodzę w nowe towarzystwo. Wymyślam sobie, jaka to będę fajna i przez jakiś czas jestem, ale potem się męczę albo mam zły dzień i wypadam z roli. Uciekł ode mnie nawet chłopak, w którym się na zabój zakochałam. Unikałam go, przekładałam spotkania, bo ciagle wydawało mi się, że jestem dla niego nie dośc dobra, że muszę jeszcze trochę schudnąć, przeczytać jeszcze takie a takie książki, przesłuchać płyty itd. Kiedy się już spotykaliśmy, to tak manipulowałam rozmową, żeby wyjśc na fajną i mądrą, kokietowałam go, rozkochiwałam w sobie, a potem uciekałam, żeby mnie przypadkiem nie poznał za dobrze. Koszmar, cholera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasia s.
No tak, praca z psychologiem do najlżejszych nie należy. Nieraz jest ciężko. Ale uświadomiłaś sobie, ze jest Ci tym źle. Chłopak uciekł... następny tez zwieje... Nie akceptujesz samej siebie, masz niską samoocenę, boisz się bliskości. Może zacznij czytać na ten temat? Psycholog na pewno zacząłby terapię od prześwietlenia Twojego dzieciństwa. Moze na początek przeczytaj ksiązkę Toksyczni rodzice? Ona pozwoli Ci na "zdiagnozowanie" problemu. Będziesz wiedziała dokładniej w czym tkwi problem. Piszesz, ze rozkochiwałaś chłopaka w sobie, a potem uciekałaś, żeby przypadkiem nie poznał Cię za dobrze. A co by się stało, gdyby Cie poznał? Rzuciłby Cię? Lęk przed porzuceniem? Przed samotnością? Kurcze, przerabiasz moją przeszłość. Mogę Cię tylko przytulić wirtualnie i namawiać na ratowanie siebie. Zacznij czytać: Toksyczni rodzice, Toksyczna miłość, Droga do bliskości itp. Biblioteki i księgarnie są pełne tego typu książek. Każda coś wnosi, pozwala uswiadomić sobie pewne rzeczy. Poznasz i zrozumiesz samą siebie - a to już prawie akceptacja. I to chodzi, nie? Bierz sie do pracy nad sobą i ciesz się życiem. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ComeCloserAndSee
Hmmm, to, że moi rodzice byli toksyczni - wiem. Czy w tej książce jest napisane, jak sobie z tym poradzić?? Nie wiem zresztą, czy jestem w ogóle w stanie się zaakceptować... Kurde.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to samo co tu
"ciagle wydawało mi się, że jestem dla niego nie dośc dobra, że muszę jeszcze trochę schudnąć, przeczytać jeszcze takie a takie książki, przesłuchać płyty itd. Kiedy się już spotykaliśmy, to tak manipulowałam rozmową, żeby wyjśc na fajną i mądrą, kokietowałam go, rozkochiwałam w sobie, a potem uciekałam, żeby mnie przypadkiem nie poznał za dobrze. Koszmar, cholera". mam to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to samo co tu
ciagle czulam sie nie dosc dobra,ale ja wrecz balam sie odzywac, zeby nie palnac czegos glupiego i co najlepsze zawsze cos takiego powiedzialam, usmiechalam sie glupkowato z tego strachu, czy mnie polubi, kreowalam sie na kogos innego, albo na nikogo, zeby jak najbardziej moc sie dopasowac do niego, obserwujac go. :O pracuje nad soba, ale co z tego, skoro ciagle uciekam przed facetami, bo sie boje, ze jak mnie blizej poznaja stwierdza:co ja w niej widzialem?" i wole, zeby miedzy nami nic nie bylo, ale mijajac mnie na ulicy myslala: fajna z niej dziewczyna, szkoda, ze nam nie wyszlo", nic" jest beznadziejna, ciekawe, kiedy znajdzie kolejnego, ktory da sie nabrac"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasia s.
Cały czas myslę nad jakąś jedną konkretną książką, która mogłabym Wam polecić. Ale nic mi do głowy nie przychodzi, bo trudno jednym słowem okreslić problem: niska samoocena? lęk przed bliskością? obawa przed samotnością? Przejrzałam dzisiaj Toksycznych rodziców pod kątem tego, czy są tam wskazówki jak sobie poradzić. Wydaje mi się, ze jako takich wskazówek tam nie ma - są za to przykłady z zycia dorosłych - jaki wpływ na ich dorosłe życie miało takie a nie inne zachowanie rodziców. Można tam odnaleźć swoje zachowania. A jak sie już je sobie uświadomi to juz tylko krok do rozwiązania. Żaden psycholog ani terapeuta nie daje rad. On poprzez umiejętne zadawanie pytań daje "pacjentowi" do myslenia. Pomaga tez w wyciągnięciu wniosków. Cały proces "zdrowienia" jest zależny od nas samych, od naszego umysłu, on się toczy w naszych myslach. Zacznijcie od tych kultowych Toksycznych rodziców, których ja przeczytałam ze snobizmu, a w trakcie czytania okazało się, ze ta książka to jednak mnie dotyczy. Sięgnijcie po książki Pia Mellody -np. Toksyczna miłość, Lęk przed bliskością. Byc może dobra będzie książka Koniec współuzależnienia. I nie sugerujcie się tytułami, że Was to nie dotyczy - w każdej coś znajdziecie o sobie. Ja wypozyczałam książki z bibliotek jak leci- jeśli była ciekawa i o mnie - to czytałam, jeśli do niczego - to wymieniałam na inną. Zerknijcie na stronę www.kobieceserca.pl - jest tam sporo ciekawych artykułow, są propozycje warsztatów, jest możliwość uzyskania porady mailowej - moze to Wam pomoze. Życze i Wam, i sobie samej, powodzenia i wytrwałości. Łatwo nie będzie, ale warto!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×