Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
nebridam

rozstanie z chlopakiem

Polecane posty

witam wszystkich, moja historia pewnie nie różni się szczególnie od historii wiekszości dziewczyn, które były kiedys zakochane, były z kimś i nagle ukochana osoba postaowila odejść, chociaż wydawało mi się zawsze że nasz związek był wyjątkowy...byliśmy ze sobą 1,5 roku, mieszkaliśmy w tym samym akademiku(nie w jednym pokoju) i razem konczylismy te same studia...początek naszej znajomości był przepiękny, znaliśmy się ale nagle odkryliśmy się z innej strony, byliśmy dla siebie chodzącymi abstrakcjami. wszędzie razem, fascyacja i tak dalej...nagle jakoś po pół roku spostrzegłam, że on sie odemnie odsuwa, ucieka, cześciej jeżdził do domu...wiecej czasu mial dla pracy i kolegów niż dla mnie. gdy nie widzieliśmy sie jakiś czas (tydzien)uczucie ozywalo...po spędzeiu 2 miesiecy wakacji w obcym mieście i z inymi znajomymi w pokoju stracilismy nasza intymność, ktora juz w zasadzie tak do konca nie powrocila nigdy. Zaczely sie rozmowy jak byc powinno a nie jest, ja zaczelam sie czuc niekochana, choć on mowil że tak nie jest, zaczełam być zazdrosna o każda osobę w jego życiu i każde zajęcie, bo nie poświęcał mi prawie wogle czasu, uwagi i nie okazywal czulości...twierdzi ze bedzie sie staral po każdej naszej rozmowie zeby bylo lepiej, nie kłócilismy się rozmawialiśmy, a zachowywal się tak samo i nie wiem czy nie potrafil czy nie chcial...czul sie ograniczony...wiec dawalam mu wiecej wolności, ale wiedzial ze bylo to sztucze...rozmowy rozmowy i nic...czulam to, sama go o to zapytalam...stwierdzil ze musimy sie rozstac. już od miesiaca nie jestesmy ze soba, ale dalej mieszkamy na tym samym pietrze w akademiku ciagle rozmawiamy, staram sie to przerwac ale jest to trude, wspolni znajomii...i zastanawiam się czy to ja popelnilam gdzies blad, czy on,czy po prostu nie pasowalismy do siebie. wiem ze przestalo byc dobrze w naszym zwiazku , ale ja chcialam walczyc, chcialam podnieść to i staralam sie maxymalnie roznymi drogami a on poprostu zwatpil w to wszystko...uciekl i podkulil ogon bo nagle mu sie odwidzialo mimo tylu wspolnych naszych plaow na przyszlość...czy ktos jest jeszcze w takiej sytuacji? bardzo prosze o rozmowę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×