Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość s.t.u.d.e.n.t.k.a

Boję się grubych facetów. Uczę się uciekać przed nimi...

Polecane posty

Gość s.t.u.d.e.n.t.k.a

.. w kolejkach, autobusach, tramwajach. Wiem już, jak ich omijać, żeby nie odbić się, jak bumerang od obtłuszczonego brzucha i nie słyszeć za sobą: 'Złotko, nic sie nie stało'. Obawiam się, że mają cichą umowę, która każe im dążyć do tego, żeby któregoś dnia dorwać mnie i otoczyć, a później napierać na mnie, aż ja stracę oddech i głos przepraszając ich za zabieraną przestrzeń życiową. Myślę, że mój strach jest uzasadniony. Nie jest podyktowany brakiem tolerancji dla otyłych. Lubię grube kobiety. Wyglądają, jak olbrzymie matrioszki. Mają obwisłe piersi, w dłoniach różańce albo materiałowe torby na zakupy. Na widok otaczającego świata rodzi się w nich bunt, którego nie ukrywają. Chciałyby po babsku zbudować wszystko od nowa. Wysterylizować bezdomne psy. Pijaków i bezdomnych włożyć do wielkiej bali ze starą tarką na pranie. Trzeć nimi tak, aż w końcu by wytrzeźwieli i sporządnieli. Jedna z nich opowiadała mi, że kiedy na mnie patrzy, marzy tylko o tym, żeby utuczyć mnie, jak świąteczną gęś. Włożyć do ust długą metalową rurkę i napchać mi do żołądka tłuszczu. - Później - mówiła - położyłabym cię do łóżka i przykryła ciepłą kołdrą. Zawiązałoby się sadło, urosły piersi i biodra. Tak, lubię grube kobiety. Ich brzuchy, piersi, uda i szerokie łydki są wypracowanymi przez lata zapasami mądrości i hardości. Dbają o swoją grubość. Pięlęgnują i są jej świadome. Ich ciało jest ciepłe i przyjemnie miękkie. Pamiętam gładką skórę. Moje palce zapadały się w niej, jak w drożdżowym, surowym cieście wyrabianym wielkimi dłońmi. Istnieją mężczyźni o ogromnym obwodzie brzucha. Waga nie ma dla nich żadnego znaczenia, bo też dawno zabrakło na niej liczby, która byłaby w stanie oddać wartości ich bezcennych, złotych kilogramów. Pierwszym takim mężczyzną był dla mnie święty Mikołaj. Miałam trzy lata i czekałam na niego cierpliwie w łóżku. Przyszedł w czerwonej czapce i pozwolił mi usiąść na swoim ogromnym brzuchu. Mogłam ciągnąć go za brodę i uszy, a on tylko śmiał się i całował moje policzki i nos. Mieściłam się cała w jego rękach, jak płód w macicy. Szybko zniknął. Później nie doświadczyłam już jego wielkości. Czasem ojciec chrzestny brał mnie na kolana. Spoglądając na niego z dołu widziałam tylko brzuch i kawałek brody. Pępek wychylał się zza guzików koszuli i pamiętam, że mieściłam w nim pięć palców, prawie całą dziecięcą pięść. Mówił, że pozostanę dzieckiem dopóki, dopóty będę mieścić w jego pępku przynajmniej trzy palce. Umarł rok temu, a ja zupełnie nie potrafię określić kim jestem. Mój otyły kochanek, kiedy kładł się na mnie, otaczał mnie zewsząd lejącym się, delikatnym tłuszczem. Było mi ciepło i bezpiecznie. Miał obwisłe policzki i wieczny uśmiech, jak Budda. To był z resztą powód, dla którego go porzuciłam. Moje kościste ciało pełne było zakrzepłej krwi i śluzu, w ilości odpowiedniej dla melancholików. Nie byłam w stanie znieść radosnej otyłości. Teraz zdarza mi się za nią tęsknić, Rzecz zupełnie inaczej ma się z moimi prześladowcami. Grubi faceci mają nalaną twarz. Paskudnie nalaną twarz, z której na świat spoglądają małe, świńskie oczy. Zwyczajowo ich szafki w zakładzie pracy są pełne plakatów bogiń seksu z rozwartymi szeroko nogami i wargami. Trochę przypominają mnie. Mają cienkie nogi i płaskie, prawie wklęsłe brzuchy. Różnię się od nich twarzą i piersiami, nie tak olbrzymimi. Moje sutki nie stoją w wiecznej pozycji na baczność i zupełnie mnie to nie przeraża. Brzuchy grubych facetów są za to takie, jak piersi plakatowych nimf. Puste w środku i dokładnie okrągłe. Można w nie uderzać dłonią i wybijać na nich rytm, jak na tam -tamach. Wiem, że pomiędzy tymi kobietami z plakatów, a moimi oprawcami dzieje się coś jeszcze. W samotności. Okrągłe od piwa brzuchy wychodzą z nocnej zmiany wtedy, kiedy ja jadę na zajęcia. Stoimy razem na przystanku. Szarmancko przepuszczają mnie w drzwiach autobusu, aby później rozpocząć atak. Kiedy siadam - siadają obok mnie. Brzuchy nie pozwalają im na trzymanie nóg razem. Rozchylają kolana tak, żeby dotykały moich. Często widzę rozłażące się w kroku spodnie. Stojąc, otaczają mnie i odbijają, jak małą piłeczkę. Ich poranny taniec na przebudzenie. Część prześladowców ma ciężarówki i samochody dostawcze. Widzę ich łokcie oparte na otwartych szybach, zwisające dłonie z papierosami między zgrubiałymi palcami, przepocone podkoszulki i mętne spojrzenia. Czasem zawieszają je na mnie. Trąbią. Może z zachwytu, częściej dlatego, że znajdują mnie pod kołami samochodu. Tak, właśnie z tego powodu boję się grubych facetów. W końcu codziennie próbują mnie zabić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezłe to jest
ale nie wiem o co chodzi 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frufru
ładna literatura.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość omggggggggggggg
:O radosna tworczosc, napisz ksiazke...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×