Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość inkubator

nie kocham swojego dziecka

Polecane posty

Gość zolzy...
ie wiem co ci doradzic. zaufaj sobie i swojemu cialu. jak urodzisz to wszystko sie zmieni.. spojrzysz dzidziulkowi prosto w jego male sliczne oczka i odplyniesz na zawsze . zakochasz sie bez pamieci... zobaczysz... przypomnij sobie jak to bylo za pierwszym razem... ja tez mam dziecko drugie juz a pierwsze ma 12 lat i tez sie balam jak to bedzie ale mowie ci ; dasz rade. jestes silna i sama nawet sie o te sile nie podejrrzewasz. pokochas z je z pewnoscia.. :) 🌼 dla ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moze nic sie nie zmieni...
i poprostu bedziesz robic dobra mine do zlej gry, ja jestem w tej samej sytuacji,do tego nie mam oparcia w partnerze,wiec nie wiem co dalej bedzie,wczoraj mu zapowiedzialam niby zartem ze jak sie dziecko urodzi,kupie sobie wodke i bede codziennie chlac.Nie mam ani sily,ani ochoty na uzeranie sie,budzenie po nocach,karmienie i caly ten marazm.Chcialam oddac do adopcji ,ale on sie nie zgadza i po drugie mam zagmatwana sprawe osobista,wiec jest to niemozliwe z kilku powodow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkasiatchilli
Jestem w podobnej sytuacji, choć moje macierzyństwo było planowane i chciane. Zawiodłam się na partnerze, już na początku ciąży, kiedy potrzebowałam bliskości odepchnął mnie twierdząc, że od tej pory darzy mnie inną gamą uczuć niż przed ciążą i odrzuca go mój celulit. Potem okazało się, że nie jest w stanie zarobić na naszą rodzinę, ukrywał to przede mną twierdząc, że na d wszystkim panuje i jego firma świetnie prosperuje tylko ma opóźnienia w płatnościach. Firma oczywiście padła, a my żyjemy zapożyczając się. Na szczęście spłacę długi po porodzie, bowiem otrzymam świadczenia z tytułu urlopu macierzyńskiego. Po drodze wypłynęło jeszcze parę innych kłamstw jakimi mnie karmił. Całe dnie siedzi przed komputerem zalogowany na jakiś dziwnych forach o duchowości, sekretach i tym podobnych bzdurach i usiłuje telepatycznie przyciągnąć pieniądze, albo flirtuje z jakimiś babeczkami na skype. A ja jestem w 9 miesiącu ciąży i przede mną perspektywa zasmarkanego płaczącego maluszka i samotności w jego wychowaniu, podobnej do samotności w ciąży. Mój partner snuje kolejne świetlane plany na przyszłość, a ja przytakuję póki co, bo nie chce mi się z nim kłócić. Najgorsze są emocje, z którymi sobie nie radzę, bo każdy ruch dziecka powoduje u mnie złość a gdy zamiera czuję radość i nadzieję, że może... Mam czasem takie myśli i marzenia, że nie wiem czy będę mogła spojrzeć w oczy dziecku, które się urodzi. . Na USG nawet nie patrzę w monitor, bo mi się od razu płakać chce. Zdjęcia trafiają od razu do kosza, nawet na nie nie spoglądam. Potem są gigantyczne wyrzuty sumienia, niepokój, nieprzespane noce, płacz... Tak oto moja ciąża upływa zamiast na radości. Rodzina pyta co się dzieje, a ja tłumaczę wszystko hormonami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieto lae to nie jest tak
że ty nie kochasz swojego dziecka! to partner cię zawiódł, Ty nie mając wsparcia w nikim odgrywasz się w myślach na Bogu ducha winnym dziecku wierz mi, że to dziecko jest dla ciebie w tej chwili błogosławieństwem przekonałaś się jaki naprawdę jest Twój facet i to dziecko pozwoli Ci sie podnieść z dołka jeszcze się zdziwisz, gdy się urodzi to maleństwo i wykrzesi z Ciebie tyle dobrych i pozytywnych uczuć:) byle do szczęśliwego rozwiązania, zobaczysz:) powodzenia i wszystkiego dobrego:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamiiii
straszne to co piszesz. mysle ze to wina twojego partnera powinnas sie z nim rozstac .jesli po urodzeniu dziecko nie zmienia sie uczucia do niego to je oddaj do adopcji czy okna zycia zeby mialo szanse na normalny dom i kochajaca rodzine.bycie nie kochanym i nie chcianym zniszczy mu cale zycie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×