Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zdołowana bardzo

Nie chciałam brać ślubu, a teraz widzę, że to było złe myślenie

Polecane posty

Gość Zdołowana bardzo

Mam na koncie kilka długich związków, w którymś momencie zawsze zacząć się przejawiać motyw ślubu, ale zawsze uważałam, że papierek nie jest potrzebyny - myliłam się. Mój ostatni związek trwał 5 lat, mam z niego dziecko. Niestety nie przetrwał narastających problemów i rozeszliśmy się. Pewien czas byłam tylko sama z dzieckiem, potem poznałam mojego obecnego chłopaka, partnera czy nie wiem jak go w sumie mam nazwać. Jesteśmy razem 1,5 roku. Rok czasu mieszkamy razem. On jest rozwodnikiem bez dzieci, ja panna z dzieckiem. Rozmawialiśmy na temat ślubu w pierwszych miesiącach znajomości, ale oboje stwierdziliśmy, że ten papierek w urzędzie nie jest na potrzebny, że wesele to koszty, itd. Że jest dobrze tak jak jest - po 1,5 rocznym związku ja widzę, że się myliłam. To że nie mamy ślubu zaczyna sprawiać, że czuję się jak 5 koło o wozu. Jego rodzina nadal uważa, że on jest chyba nadal sam, nie mają oporów zadzwonić o każdej porze dnia z błachych powodów. Bo brat chce z nim porozmawiać, bo kuzyn chce żeby go zawieść gdzieś, bo kolega chce z nim wyskoczyć na imprezę. Mój facet pracuje na delegacjach. Widzimy się tylko w weekendy. Kiedy już jest te dwa dni w tygodniu, to nie potrafimy spędzić razem 1 wieczoru czy popołudnia, żeby ktoś od niego czegoś nie potrzebował, nie zważywszy na to, że my możemy mieć jakieś wspólne plany, że mamy jakieś obowiązki, dom, zakupy,itd. Jego rodzicom nie mam nic za złe, bo jak jest jakaś uroczystość to zapraszają mnie razem z nim. Problemem jest jego rodzeństwo,dalsza rodzina i koledzy którzy zapraszają go samego beze mnie. Wczoraj się bardzo pokłócilismy, bo cały weekend wyglądał tak, że on tylko wchodził i wychodził, tłumacząc to że rodzinie się nie odmawia. Uważam, że gdybym była jego żoną na papierze może ich podejście do mnie było by inne niż traktowanie mnie jako jego współlokatorki a naszego domu jak hotelu w którym on nocuje. Może gdybyśmy byli małżeństwem traktowano by nasz związek poważnie i 10 razy by się ktoś zastanowił zanim by chamsko z butami ingerował w nasze życie. Przykro mi jest bo mimo że nie mamy ślubu traktuję go jak swojego męża. Obok mojego dziecka jest najważniejszą osobą w moim życiu. Natomiast z jego strony widzę inna hierarchię. Najpierw jest jego rodzina, potem dopiero ja. Wspominał ostatnio, że szykuje mu się wyjazd rodzinny ze swoimi rodzicami i rodzeństwem na wieś do dalszej rodziny. Oczywiście nie zostałam w nim uwzględniona bo do rodziny nie należę, bo żoną jego nie jestem. Przykre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gówno prawda ze papierek sprawi cud. Myslisz ze jak dostaniesz pierscionek, slub, to bedziesz mu tym papierkiem przed nosem machała za kazdym razem?? To nie slub Wam pomoze tylko ROZMOWA. Facet widocznie nie potrzebuje Cie az tak bardzo skoro weekendy spedza poza domem, w tygodniu tez go nie ma a Ty jestes na uboczu. Slub tylko cie u niego uwiaze a nic nie zmieni. Zreszta o slubie moze byc jeszcze gorzej, bo facet moze dojsc do wniosku, ze cokolwiek zrobisz Ty i tak nie odejdziesz bo przeciez trzeba wtedy sie rozwodzic. Lepiej pogadaj z facetem czego oczekujesz, co Ci przeszkadza. Zreszta jesli dla niego wazniejsze sa inne rzeczy od Ciebie to sie zastanow czy ten zwiazek ma sens.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co, nie rozumiem ani zachowania Twojego partnera, ani zachowania Jego rodziny, która Cię ignoruje...Co z tego że nie masz "papierka"? Ja też nie mam z moim M, a jednak Jego rodzina mnie akceptuje i nie czuje się jak 5 koło u wozu. Gdy M jedzie do rodziny, ja jadę z Nim. To kwestia szacunku. Może Twój partner nie traktuje Cię poważnie a w związku z tym - i Jego rodzina?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdołowana bardzo
Kiedyś też myśłam, że papierek nic nie zmieni. Ale widzę, że zmienia dużo w podejściu rodziny i otoczenia. Przykład taki - koleżanka po 6 miesiącach znajomości zaręczyła się. Cała rodzina zaczęła ten związek wtedy traktować poważnie. Traktują ją jak jego przyszło żonę, rodzinne wyjazdy, rodzinne uroczystości. Rodzice jej i jej narzeczonego poznali się i spotykają się od czasu do czasu - niby tylko jeden pierścionek a dużo zmienił widać - nie tyle w relacjach między nimi, ale w relacjach między nimi a otoczeniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo Ty zamiast powiedziec facetowi ze chcesz poznac jego rodzine, ze chcesz z nim jechac, ze chcesz uczestniczyc w zyciu jegho rodziny to analizujesz zycie innych osob. A nie pomyslalas ze facet tej twojej kumpeli ma wiecej oleju w głowie i wie, ze jak sie jest para to sie poznaje z rodzicami?? To twoj facet ma jakis problem i zamiast nalegac na slub to powinnas przemowic mu do rozumu. POza tym... mozesz byc jego zona a i tak siedziec calymi dniami w domu, bo on nie bedzie chcial Cie ze soba zabierac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdołowana bardzo
Problem jest też w tym, ze nie wiem jak mam poukładać relacje mojego dziecka z jego rodziną. Moje dziecko ma już 6 lat i dużo pyta ja nie wiem jak odpowiadać. Czasem zabieramy go do rodziców mojego chłopaka, ale nie wiem jak on ma się do nich zwracać, na ciocia, wujek, pan pani, babcia dziedek. Kompletnie nie wiem jak. To samo dotyczy jego rodzeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bryggittta
Zdołowana - papierek faktycznie niewiele zmienia, ale pomaga w wielu kwestiach (chocby urzędowych). Dziwnie troche mieć riodzinę ale oficjalnie byc dla ukochanego obca kobietą. jednak to o czym piszesz to zupełnie inna kwestia i w tym raczej slub ci nine pomoże. Dlaczego rodzina miałaby zmienic swój stosunek do twojego faceta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bryggittta
Zdołowana - przed czy po slubie co za różnica? Chyba nie chcesz żeby po slubie dziecko mówiło do nich "babciu i dziadku". Co do kosztów - nie trzeba przeciez robić wesela. Naprawde slub wiele ułatwia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a mi się wydaje ze jego rodzina cie tylko toleruje i to dlatego zeby przeczekac jego zauroczenie tobą, w tygodniu go nie ma a jak wraca na weekend to go wyciągają w pilnych rodzinnych sprawach i w ten sposó ten związek powinien umrzeć powolną śmiercią naturalną . niby nikt do tego palca nie przyklada tylko jak widzisz jestes na uboczu i zaden slub tego nie zmieni. niektórzy nie lubią panien z dziećmi, ostatnio slyszalam bardzo podobną historię do twojej , rodzinka tez bierze chlopaka na przetrzymanie, nie są zadowoleni z jego sympatii ale czekają aby sie samo rozpadlo prawie w tym nie pomagają, a jednak chyba chlopak niedlugo zmądrzeje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdołowana bardzo
Była raz taka sytuacja, że ja byłam w pracy a mój facet z moim dzieckiem pojechał do swoich rodziców w odwiedziny, wrócił z jakim prezentem. Pytam się od kogo dostałeś a mały mi odpowiada, że dziadek mu dał. Mój facet po prostu na pytanie gdzie jedziemy odpowiedział, że do dziadka. Rozmawiałam z moim chłopakiem na ten temat, powiedziałam, że powienien ze mną uzgadniać takie rzeczy. Obraził się wogóle i słowo "dziadek" już więcej nie padło.Teraz to już nie wiem jak on się ma do nich zwracać Nie chcę dziecku mieszkać w głowie. Szczerze to nie wiem jakie tu jest dobre wyjście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z tym prezentem to ty głupio wypalilas i w takiej sytuacji powinnas przeprosic dziade brzmi dumnie i gdyby dziecko tak do niego mowilo to byloby milo , przeciez jest wiele cioc ktore wcale nie sa ciociami dziadkowie tez tacy sa, ja mam 13 letnią corke ktora do tesciow mojej doroslej corki mowi dziadek i babcia , im to nie przeszkadza , a mi nawet do glowy nie przyszlo zeby to wyjasniac i prostowac, bo tak jak ty jestem sama mam dwoje doroslych dzieci i jedno nieletnie i jestem rozwodką , mio rodzice nie zyją jego mają wszystkich gdzies ( ze wzajemnością) więc nagle moi swatowie stali sie dziadkami dla obcego dziecka a zeby bylo smieszniej to ta najmlodsza corcia ma innego ojca niz te dorosle dzieci. zagmatwana sytuacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mieszanie w głowie
ale dlaczego słowo "dziadek" ma namieszać Twojemu dziecku w głowie? nie bardzo rozumiem problemu. jesteś z tym mężczyzną, zakładam, że chcesz spędzić z nim resztę życia. czyli zarówno on, jak i jego rodzina, będą w życiu Twojego dziecka obecni. rozumiem, że "tato" jest zarezerwowane dla ojca. ale już "dziadków" ma się więcej niż jednego. no i dziecko będzie miało "zapasowych" dziadków, którzy może dzięki temu, że tak są nazywani, otworzą się bardziej na Twoje dziecko? takie to złe? a o mieszanie w głowie się nie martw ;) dzieci ogarniają wszystko zupełnie sprawnie, znacznie lepiej, niż się dorosłym wydaje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale co tu mial uzgadniac? to chyba mile ze jego rodzice sie zgadzaja na takie mowienie? wolalabys zeby Twojemu dziecku kazali sie zwracac "pan" "pani" :| to chyba logiczne ze mowi dziadek, babcia... Przesadzasz... a potem sie dziwisz ze facet nie chce Cie nigdzie zabierac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To proste jak drut
Dziecku kitu nie wciskaj. To byloby super swinstwem. Dziecko ma tylko Ciebie i jesli choc raz poczuje sie oszukane, to taka rana moze pozniej bardzo zle sie goic. Dziecku mow tylko prawde albo nie mow nic. Kto to jest? To jest taki pan , ktory z Toba mieszka, a tamte osoby to jego rodzina. Poza tym naucz sie odrozniac wlasne iluzje od rzeczywistosci. Traktujesz go jak meza? A na jakiej podstwaie. Maz to facet co nosi to samo nazwisko co Ty i ma w stosunku do Ciebie prawny obowiazek miedzy innymi ekonomiczny. A jak chce z tego obowiazku zrezygnowac to musi miec decyzje sadu. A jak wyglada prawnie Twoja relacja z tym facetem , o ktorym piszesz? Mylenie wlasnych wyobrazen czy marzen z rzeczywistoscia to schiza. Moze warto pogadac ze specjalista? A tak powaznie - uwazaj, bo robisz duzo glupich bledow i ktoregos dnia mozesz sie obudzic z lapa w nocniku. Nie Ty pierwsza i nie ostatnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mieszanie w głowie
małe sprostowanie: - Maz to facet co nosi to samo nazwisko co Ty niekoniecznie, nie ma takiego obowiązku żeby małżonkowie nosili to samo nazwisko, znam całkiem sporo małżeństw, z wieloletnim (15-25 lat) stażem, w których każde nosi swoje nazwisko (jeśli są dzieci, mają łączone) :P - i ma w stosunku do Ciebie prawny obowiazek miedzy innymi ekonomiczny. do tego nie trzeba mieć ślubu, wystarczy umowa cywilno-prawna. a nazywanie "dziadkami" rodziców partnera życiowego nie jest kłamstwem i nikomu nie robi krzywdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdołowana bardzo
''' Traktujesz go jak meza? A na jakiej podstwaie. Maz to facet co nosi to samo nazwisko co Ty i ma w stosunku do Ciebie prawny obowiazek miedzy innymi ekonomiczny. A jak chce z tego obowiazku zrezygnowac to musi miec decyzje sadu.A jak wyglada prawnie Twoja relacja z tym facetem , o ktorym piszesz?" Traktuję go ja męża - nie mamy śubu, bo tak razem kiedyś zadecydowaliśmy, co nie zmienia faktu, że żyjemy jak małżeńtwo. Mamy wspólny dom, wspólne finanse, kocham go dbam o niego. Jak są jakieś problemy m.in.finanowe to razem je rozwiązujemy, jak są kłopoty to nie obracam się na pięcie i nie kończę związku. Pod tym względem czym się róznimy od małżenstwa mieszkającego za ścianą? Wracając do "dziadek" - wystaszyło mnie to sformuowanie, bo to mój facet je wymyślił. Nie wiem czy jego rodzicom to pasuje, nie pytał ich o zdanie ani mnie. Dziecko to jest dzieko, tu chodzi o uczucia. Nie chciałabym takiej sytucji, że dziecko się do nich przywiąże, pokocha, oni je tak samo potem nadejdzie sytuacja, że my się rozejdziemy i oni się już nie zobaczą. Przyjdzie potem dzień dziadka i nie wiem jak to będę miała wytłumaczyć czemu już dziadka nie ma. Jeśli chodzi o mnie to już jakiś czas temu poczułam to, że chcę z nim resztę życie spędzić,ale jego planów nie jestem pewna. Mówi, że kocha, robi ze mną plan na przyszłosc, że chiałby mieć ze mną dziecko, że na wakacje, to w przyszłym roku tamto, ale jego zachowanie czasem zaprzecza temu co mówi, bo rzadko się ostatnio widujemy, a jak już to są inne sprawy ważniejsze od mnie. Po za tym jest jeszcze kwesia finansów- i nie wiadomo czy nie nadejdzie w najbliższym czasie sytuacja, że on będzie musiał za granice do pracy wyjechac o czym ostatnio wspominał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To proste jak drut
Od malzenstaw za sciana roznicie sie tym, ze nie jestescie malzenstwem. Tyle i tylko tyle. Twoje zycie, zrobisz co zechcesz. Tylko nie placz potem, ze Cie los zle potraktowal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ok ale Co Ci ten slub da?? powiedzmy ze bedziecie \"małżenstwem\" poł roku - w tym czasie dziecko nauczy sie mowic do nich |babciu, dziadku\" a po np 2 miesiacach sie rozejdziecie i co wtedy? nadal bedzie mowic babbciu dziadku? chyba nie. Wiec to czy jestescie razem jako para czy jako malzenstwo nie ma znaczenia. Nie prosciej pogadac z facetem albo wytlumaczyc dziecku ze juz dziadkow ma a ci to sa \"przyszywani\". Nie rozumiem Twojego parcia na slub... Masz problemy w zwiazku i powinnas sie lepiej skupic na swoich relacjach z facetem - ktorego praktycznie nie widujesz - niz na tym co mysli dzieckko widujac \"dziadków\" raz na ruski rok...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdołowana bardzo
Nie wiem co się musi stać takiego, żeby jego brat + jego kuzynostwo zaczęło mieć jakiś szacunek do mnie i przestałi mnie traktować jak jego współlokatorkę. Zrobiliśmy ostatnio w domu imprezę - zaprosiliśmy jego kuzynów i jego rodzeństwo. Jak się impreza zaczęła wieczorem tak wyszli następnego dnia koło południa. W czasie imprezy nieraz powiedziałam, że przed południem musimy jechać dziecko odebrać do mojej mamy, a potem mamy już plany, że gdzieś z nim pojedziemy po południu. Nikt sobie nic z tego nie zrobił. Mimo wiedzieli, że mamy dzień zaplanowany nie wiedzieli kiedy mają wyjść, mało tego wiedząc o tym żeby mamy dziecko odebrać jeden kuzyn jeszcze prosił mojego faceta, żeby ten pojechał z nim zaraz na zakupy do centrum handlowego, potem jeszcze gdzieś i następnie go odwiózł do domu. Czułam się tym oburzona, bo stałam obok a tak jakby mnie tam nie było. Oczywiście rodzinie głupio odmówić - tak więc nasze plany legły w gruzach, dziecko spędziło u babci także popołudnie bo nie było jak go odebrać. Gdy już w końcu mieliśmy zamiar spędzić wspólny rodzinny wieczór - tamci znowu dzwonią, że jest impreza, czy może wpadniemy - jakby nie wiedzieli, że mam dziecko w domu! No to potem się zaczęło, że może by on sam przyszedł jak ja nie mogę. On im od razu odmówił - powiedział, że mamy dziecko w domu i nie wyjdziemy. Jednak następnego dnia w nerwach powiedział mi, że zrobił tak tylko dlatego bo wiedziałby, że byłabym obrażona gdyby poszedł sam i nie chciał się kłócić. tak to wygląda na okrągło. Wychodzi na to, że widzimy 2 dni w tygodniu i jeśli chodzi o niego to nie ma potrzeby takiej żeby ze mną czas spędzić. Tu nie chodzi o to, że ja go trzymam w domu na siłę, chce iść niech idzie, tylko niech mi się nie dziwi, że mi przykro z tego powodu, że on nie ma potrzeby jednego spokojnego wieczoru ze mną spędzić i porozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzadzudzi
problem nie jest w tym, ze nie macie slubu, tylko w podejsciu twojego faceta. nie watpie, ze cie kocha i planuje byc z toba na stale. ale musi nauczyc sie odmawiac, nawet rodzinie, bo teraz Ty i dziecko jestescie dla niego najwazniejsza rodzina. byc moze on ma taki charakter, ze nie umie powiedziec "nie" i nie wynika to wcale z jego zlych intencji. taki po prostu jest. ale nie mozna dac sie tak wykorzystywac. porozmawiaj z nim spokojnie, bez obrazania sie i wyrzutow, bez tekstow "bo ty zawsze robisz to, nigdy nie robisz tego..". na spokojnie powiedz mu, ze czujesz, ze jestes na drugim planie po rodzinie, ze chcialabys zeby poswiecal ci wiecej czasu, ze brakuje ci go, tesknisz (zwlaszcza, ze malo sie widujecie przez jego prace). powiedz, ze przykro ci czasem ze on pojdzie do rodziny i nie spedza czasu z toba i dzieckiem... nawiasem mowiac zachowanie jego rodziny jest straszne. za bardzo przyzwyczaili sie, ze twoj facet im pomaga (w blahych sprawach), a on daje sie wykorzystywac. ale moim zdaniem wasz slub tu nic nie zmieni. to twoj facet powinien raz czy dwa odmowic, powiedziec np. "dzis nie moge bo mamy z X (Toba) i dzieckiem inne plany", albo: "jesli zapraszacie do siebie to ok, ale przyjde z moja rodzina.."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale po co sie tak uwzięłaś na jego rodzine? To Twoj facet jest idiotą skoro woli spędzic czas z kuzynami niz z Toba i dzieckiem. Nie zwalaj winy na nich, bo gdyby Twojemu naprawde zalezało to wyprosiłby ich grzecznie jeszcze tego samego wieczoru. NIe wmówisz mi ze ich o to prosił i nalegał a oni mieli to w dupie. Skoro jego rodzinka widzi, ze facet zamiast słuchac Ciebie woli spotykac sie z nimi i robic wszystko bez Ciebie to sie nie dziw ze to wykorzystują. Zrozum w końcu, ze to Twoj facet jest głownym problemem. Jakos moj potrafi odmówić mamie spotkania bo akurat ja u niego jestem i nie ma czasu. Potrafi tak zorganizowac czas, ze spedzamy ze soba kazdy weekend i jego rodzice sie nie wtracają. Tak wiec pomysl czy ten zwiazek ma sens, bo dla Twojego faceta to jestes chyba tylko sprzataczka, kucharka, kochanka... prawdziwa, przyszłą żonę pewnie bedzie rodzinie przedstawiał - Ciebie przeciez nie musi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×