Samotność depcze mi po piętach

Właśnie dziś skonczyłam druga klase LO...Sama nie wiem do konca co jest tego przyczyną, że im jestem starsza tym coraz mniej odnajduje się w otoczeniu...właściwie dzisiaj - legalnie rozpoczęte wakacje a mi sie chce płakać i to tak jak nigdy ;( Zamiast być nastawionym optymistycznie z szerokim usmiechem na twarzy, ja siedze i sie zameczam myslami "jakby to było gdybym...to czy tamto zrobila badz NIE zrobila". Zawsze cieszyłam sie na mysl wakacji, mówiłam "wreszcie odpoczne od tej chmary szkolnej", unikałam towarzystwa a teraz...teraz najchetniej wpadłabym do miejsca pełnego ludzi, bo dosc mam tego ciaglego siedzenia w domu...tyle, że "chcę" jest dość ograniczone...miejszkam w małej miejscowości, raptem pare autobusów dziennie, ostatni o 21.00....i gdzie sie tu ruszyć jak nie ma czym?! Nic totalnie mi nie idzie...jak już się jakiś chłopak zainteresuje moją osobą to zaraz wszystko sie sypnie szybciej niż zaczęlo budować... Eh, pewnie wiekszosc stwierdzi, ze sie nad sobą użalam...eh...sama juz nie wiem....poprostu musiałam sie wygadać :((

Nie wszyscy są fałszywi...nie nrakuje Ci tego żeby wyjść i sie chociaz powygłupiać?

Może i przyciąga, ale na jak długo? Zresztą trudno kogoś poznać jesli sie w domu siedzi, nie? Tak mnie cięgnie do ludzie, tylko nie mam za bardzo warunkow..

o rany, ostro zes napisal,ale odpowiem. Robila loda i jak to mowisz dawalam szpary. Mialam kilkunatsu chlopaków i co z tego, skoro dalej czuję sie samotna.

do ja pie r odole takie rady to sobie w odbyt wsadź patałachu za co mam jechać? co za frajer

gimnazjum skonczylo szkole i urzadza podszywy

jem qpe