Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

ketryf

jak odejść i zranić jak najmniej...

Polecane posty

Mam 25 lat. Jestem z nim 8 lat, zaręczona od 2. Jest jedynakiem, mama jest bardzo nadopiekuńcza, dzwoni po 5 razy dziennie...robi obiadki i mówi jaki jest wspaniały ble ble ble... Różnie się układało były podbite oczy etc... zawsze jednak był powrót bo nie wyobrażałam sobie bez niego życia. Chcę się rozwijać,,, uczyć poświęcać sobie więcej czasu, tymczasem wciąż wymaga bym zajmowała się jego sprawami... gdy się stawiam jest awantura. Robię się coraz bardzoej agresywna ... A on mówi, że to moja wina, że to ja go do takiego stanu doprowadzam,,, nie mam siły najchętnej bym uciekła. Kocham go ale mamy całkowicie inne oczekiwania - on jest nastawiony na siebie ja, ja, ja przez wszystkie przypadki. Ja chciałabym stabilizacji- dziecka też wkrótce... Krytykuje moich przyjaciół, rodzinę. Kocham go, ale podobno czasami miłość nie wystarcza. Tak bardzo mi źle, tak bardzo chciałabym się uwolnić, ale wiem, że zmusi mnie szantazem, zebym została... potem będzie lepiej--- i potem znowu, aż w końcu pewnego dnia nie wytrzymam i zrobię mu albo sobie krzywdę. Nie wiem jak to zakończyć, jak zmienić :( Może rzeczywiście wszystko to moja wina :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość płomyk nadziei
Kochana nic nie jest twoja wina najgorsze to samego siebie obwiniac gdzie ludzie tam problemy takie juz jest to zycie :( szczerze z nim porozmawiaj i zdaj sie na swoja intuicje zobaczysz jeszcze bedzie dobrze i powiem Ci ze trafne jest to powiedzenie nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo nie raz juz sie o tym przekonałam :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×