Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość

Australia - Sydney.

Polecane posty

Gość

Gdzieś pod koniec lat 50. lub 60. w Sydney zdarzyła się rzecz niezwykła: miasto zauważyło swój wspaniały port. Rzecz jasna od jakiegoś czasu wiedziano, że w centrum miasta znajduje się 55 km kwadratowych głębokiej, umożliwiającej żeglugę wody - doprawdy trudno coś takiego przeoczyć . Jednak, jak się zdaje, prawie nikomu nie przychodziło wcześniej do głowy, że ta przypominająca fiord zatoka może być wielką atrakcją. - To była przede wszystkim swego rodzaju przeszkoda. Coś ,co trzeba byo pokonać, chcąc dostać się z jednej strony miasta na drugą- wspominała lata 60 dziennikarka Deidre Macken. - Niektórzy tam żeglowali, na brzegach rozrzuconych było kilka małych plaż, ale nie było to coś, ku czemu zwracałbyś się dla przyjemności. Potem Sydney zaczęło kolejno odkrywać mnóstwo innych rzeczy - rozległe, miłe parki, dzielnice, które były tym, czym dzielnice powinny być, kilometry wspaniałych oceanicznych plaż, zróżnicowaną kulturowo ludność. I rzecz w tym,że całkowicie umykało to uwadze mieszkańców, ale wcześniej nikt nie zauważył, iż te cechy mają pewną wspólną jakość - zebrane razem mogą uczynić z Sydney jedno z najbardziej ujmujących i przyjaznych mieszkańcom miast świata. Teraz to dostrzegają. Dziś Sydney pławi się w blasku wiary w siebie. Dzięki godnemu pozadroszczenia klimatowi, znakomitym resteauracjom, niemal maniakalnemu zaangażowaniu w sprawy kultury, kwitnącej gospodarce i ekscytacji wywołanej przez olimpiadę panuje tu atmosfera miejsca, którego czas wreszcie nadszedł. Dziś prawie wszyscy obsypują Sydney pochlebstwami. Ale jeszcze nie tak dawno niewielu ludzi uważało je za miejsce szczególne. Sydney nie było perłą antypodów, lecz zaledwie \" Wielkim Dymem\"- dość nudną, brudną, pracowitą, prowincjonalną niezbyt atrakcyjną metropolią. W Australii to Melbourne było ośrodkiem kultury, wyrafinowania i władzy. - To dość symptomatyczne,że w 1956 roku letnie igrzyska olimpijskie zorganizowano w Melbourne, a w 2000 wybrano Sydney- powiedział Roger Johnstone, mąż Deidre. Jedliśmy obiad w nadbrzeżnej azjatycko - australijskiej restauracji Wockpool. Szef kuchni tego lokalu nosił multikulturalne imię Kylie Kwong, w którym zawiera się historia współczesnej Australii. -W 1956 roku nikt by nawet nie marzył o przyznaniu Sydney organizacji igrzysk - ciągnął Roger. - To miejsce o piątej było martwe. Praktycznie nie było tu teatrów ani nocnego życia. Puby zamykano o szóstej wieczorem. Zjedzenie naprawdę dobrego posiłku było prawie niemożliwe. Trochę to zmieniło się , prawda? Istotnie . Wockpool zajmuje najlepsze miejsce w sercu 65 - hektarowego Darling Harbour - wartego 2,4 miliarda dolarów amerykańskich wielkiego skupiska sklepów, restauracji, muzeów, ośrodków konferencyjnych i przestronnych placów. Wszystko to rozmieszczone jest wokół pięciohektarowej odnogi portu przy zachodnim krańcu centralnej dzielnicy biznesowej, czyli CBD, jak Australijczycy nazywają swoje śródmieścia. Te niegdyś ruchliwe nadbrzeża, wzdłuż, których ciągnęły się magazyny wełny, szopy na maszyny, kolejowe stacje rozrządowe i inne tyleż użyteczne , co szpetne obiekty zaczęły podupadać, pustoszeć w latach 50. W 1988 roku , gdy rozpoczęło się zagospodarowywanie terenów nad zatoką, społeczność miasta po raz pierwszy od 150 lat uzyskała dostęp do znaczniejszej części portowej brzegu. Dziś do Darling Harbour przybywa 15 milionów ludzi rocznie, aby robić zakupy ,jeść, spacerować, popatrzeć na oceanarium lub zwiedzić Narodowe Muzeum Morskie, bądź też w jakiś inny sposób korzystać z licznych możliwości jakie oferuje ten rejon. Od miejsca , w którym siedzieliśmy , wzdłuż wschodniej strony portu ciągnął się kompleks stylowych barów i restauracji nazywany Nabrzeżem Cockle Bay, który ostatnio dodał jeszcze 3100 miejsc do i tak już bogatej gastronomicznej oferty Sydney. Na odkrytych tarasach tłumy w większości młodych, opalonych, najwyraźniej dobrze prosperujących klientów, sączyły wysoko cenione australijskie wina i raczyły się jadłem, które można zaspokoić szeroką gamę kulinarnych gustów, począwszy od kuchni francuskiej, przez malezyjską, po współczesną australijską, określaną skrótem \" mod -Oz\". Trzydzieści lat temu moglibyście z pewnym trudem znaleźć tu kieliszek australijskiego Shiraza, ale cała reszta - jedzenie na świeżym powietrzu, kuchnia z miejscowymi inspiracjami, a nawet kobiety w roli szefów kuchni- po prostu nie istniała. -Zaledwie 10 czy 12 lat temu w CBD wieczorem nie spotykało się prawie żywej duszy- zauważyła Deirdre. - Przychodzenie do miasta wieczorem nie miało sensu. Nie było tu co robić. -Więc co się stało? - To- powiedział Roger, kiwając głową w stronę chlupoczącej wody. -Odkryliśmy to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eqv
ło rzesz ty tyle liter!!!!!!! skond ty znasz az tyle wyrazow i liter?? mozesz to strescic bo tyle liter to ja nie przeczytalem jeszcze w swoim 58 letnim zyciu a co dopiero tak odrazu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
FAKT ,ŻE TO WŁAŚNIE PORT decyduje o obliczu miasta, pozostaje poza dyskusją. Choć zajmuje on tylko drobną część z 3800 km kwadratowych powierzchni metropolii, znaczny procent z czterech milionów mieszkańców Sydney bezustannie odczuwa jego obecność. Ponieważ wciąż rozgałęzia się w boczne odnogi i ukryte zatoczki, jego linia brzegowa rozciąga się do 240 km, w większości uroczych, a często wprost niezrównanych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czym różnią się Aborygeni od Afrykańczyków? Mają czarny kolor skóry, ale rysy inne, nosy szersze, włosy dłuższe, na Pacyfiku na wyspach Melanezji są też czarni, ludzie z Nowej Gwinei są niscy, na Mikronezji mają rude włosy, Maorysi są podobni do Indian, mają swoje bóstwa, piękną ziemię, roślinnośc', obyczaje, fajne domy , ciekawe rzemiosło Lepią figurki, robią naszyjniki, malują maski, rzeźby, wyobrażam sobie muzeum z pięknymi pamiątkami w domu mam wachlarz, łupinę orzecha kokosowego wydrążoną jak miskę, leżą muszelki, kamyki gładkie, woreczki z lawendą, bursztyny , breloczek, amulet, malutkie, cienkie wisiorki, pudełeczko z piórkiem, skałki na podstawie, ale trzeba myc' i dbac' o królestwo:) Na Polinezji płaszczki uśmiechają się pod moimi nogami i łaskoczą mnie , w pobliżu plaża , ludzie machają przyjaźnie, siedząc na czubku łódki kieruję w ich stronę, przywożę im pełny kosz świeżych owoców i ryb, będzie obiad i tańce Bay!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×