Czy przeżyliście kiedyś wakacyjną miłość?

Mam na myśli, że wieesz... leżysz sobie na plaży, tu mewka Ci gdacze, tam butelka po piwsku, morze szumi, ratowniczka z celulitem biega w pomaranczowym podkoszulku... i bach! LOVE. Miłość. Stoi on/ona jak marzenie, piękna sylwetka, idealna twarz. Później seks na plaży i te inne? A później wielkie obietnice jak w "Agnieszce" Łez? A później wielki ch*uj? Znaczy sie kontakt się urywa i na jesieniu pozostaje blade wspomnienie? Niech mi no ktos opowie to dziwne takie..

ja z kazdego obozu wracalam z chlopakiem :D ale potem te milosci szybko sie konczyly..na szczescie :P

Nie :P

nie.. a chciałabym heh:P tzn taką żeby przerodziła się w coś więcej.. :P wakacje już się zaczęły więc kto wie? hehe :P

Moja przyjaciółka w tamtym roku wróciła znad Bałtyku wzbogacona o niewiarygodny seks z Niemcem. Opowiadala mi jaki to był cudowny, ile to spędzali razem czasu, pokazywała zdjęcia jego, ich wspólne, kolegów, zabierał ją na jakieś koncerciki... I tak opowiada mi lalunia już drugą godzinę i ja nagle. - Misia, ale Ty nie znasz niemieckiego, a angielski masz łamany.. Po polsku on mówił? - No wiesz, to był chyba niemiecki, po polsku umiał "kurwa", "kocham", "Miśka" i "poszło mi oczko". Padłam:D

e no, nie pozwolcie mi tak po prostu opasc na samo dnoo, opowiedzcie mi cos jeszcze, no pusiulki moje nooo!!!