Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lat trzydzieści dwa i pół

o co mu chodzi?

Polecane posty

Gość lat trzydzieści dwa i pół

nie potrafię zrozumieć jego zachowania, ale chyba musze streścić. Ja 33 lata, on 49. Silna chemia, właściwie od pierwszego wejrzenia. Oczywiście - banalnie, ja mam stały związek, on żonę, od 20 lat. Po dwóch latach chemia nas przerosła, całowalismy sie jak szaleni, ale nie poszliśmy ze sobą do łóżka - sumienie nie pozwoliło i mnie i jemu. Potem przez miesiac widywaliśmy się w pracy, stosunki koleżeńskie, po miesiącu zaprosił mnie na kawę, bo powinniśmy porozmawiać. Powiedział, ze jestem dla niego ważna, nie chce tego stracić, ze coś pięknego się zaczęło, że chciałby się ze mną spotykać, ale pewna granica nigdy nie może być przekroczona, bo jego żona na to nie zasługuje, bo jest wierzący i traktuje zobowiazania małzeńskie poważnie. Ja czuję podobnie, wiara nie ma dla mnie takiego znaczenia, ale szacunek dla męża tak. Jednocześnie to coś co czuję do tego mężczyzny strasznie mnie zaskoczyło, jest bardzo silne. Dlatego zgodziłam się, spotykamy się co jakis czas (co tydzień-dwa), czasem na kawie, czasem idziemy na spacer, czasem siedzimy w jego biurze (ma swoją kancelarię ) i ... gadamy o wszystkim, sprawach ważnych i nieważnych. Czasem mnie przytuli, obejmie, pocałuje we włosy i tyle ... A ja czekam na te spotkania, brakuje mi go, przy nim się uspokajam, silniejsze emocje (namiętność) mocno trzymam na wodzy. Z męzem jest ok i niby nie zdradziłam go, ale czuję się źle. Nie wiem do czego to wszystko prowadzi ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lat trzydzieści dwa i pół
szkoda, ze nikt nie zajrzał ... :(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja zajrzalam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kartkaz gumka
niby nie zdradziłas,ale jakos tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o9o9o
Pewnie znajdujesz w nim to, czego nie masz w domu. Może gdybyś z mężem widywała się raz na tydzień, też by cię głaskał i całował we włosy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jhgfdsdfgfds
"- sumienie nie pozwoliło i mnie i jemu." Gdyby tak było to niebyło by tego faceta........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gowniana sprawa, a ty niby nie zdradzilas. smieszne. dla mnie takie cos to zdrada. bo co, zdrada to tylko lozko?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lat trzydzieści dwa i pół
ktoś napisałm, że gdyby sumienie nie pozowliło to nie byłoby tego faceta .... Sumienie a uczucia to niestety dwie różne sprawy. Sumienie i uczciwość mówi nie, a z drugiej strony - przecież ja nie szukałam tego uczucia, on tez nie, oboje mamy poukladane życie. Byłoby idealnie, gdyby człowiek wychodząc za mąż czy żeniąc się, automatycznie stawał się kompletnie nieczuły na innych ludzi. Niestety, zakochania, zauroczenia sie zdarzają i oczywiście - możan to krótko podsumować, jak niektórzy na forum lubią np, słowem "dziwka". Czy zakochanie się, samo w sobie, jest czymś złym? Staram sie traktować tego człowieka jak przyjaciela, on mnie też, mam nadzieję że to "coś więcej" uda się zwyczjanie zagadać, przechodzić, przeczekać. Czy uczciwiej byłoby trwać sobie w stanie kompletnego zauroczenia (zakochania?), fantazji na temat tego człowieka i nie spotykac się z nim? Bo tego uczucia od dwóch lat nie potrafię się pozbyć, pomimo licznych prób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ej! Jak nie zdradzilas? OCZYWISCIE ZE ZDRADZILAS. To gorsze od jednorazowego seksu bez uczuc. ZDRADA EMOCJONALNA!!!!! Cos okropnego! Jestes beznadziejna! Chemia ! Tak sobie tlumacz. ZAL MI TWOJEGO MEZA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lat trzydzieści dwa i pół
wolę tłumaczyć, że chemia niż sama przed sobą przyznać że to zakochanie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o9o9o
A tak właściwie, to co chciałabyś tu przeczytać? Możesz albo tak trwać, albo to skończyć. Tyle to pewnie sama wiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do autorki - a ja Cie doskonale rozumiem... Byłam w podobnej sytuacji... Męczyło mnie to przez 3 lata... ale przeszło. Przeszło przez to że ograniczyłam nasze kontakty a na dodatek starałam się ograniczyć myśli (choć to potwornie trudne). Dziś mogę spojrzeć już z dystansu na całą sytuacje i mogę chyba powiedzieć że dobrze że minęło, że wytrwałam. Życzę Tobie wybrania słusznej drogi a która to będzie droga to już sama Ty musisz wybrać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lat trzydzieści dwa i pół
dzięki. Ja chyba mam nadzieję, że uda się to "zagadać", faktycznie przejść do stanu przyjaźni, ograniczanie kontaktów (niemożliwe całkowicie, bo czasem musimy razem pracować, a moja praca jest zbyt dobra, zebym z niej rezygnowała), powodowało, że to wszystko jeszcze sie potęgowało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lat trzydzieści dwa i pół
Macie rację - to jest bez sensu. Rozmawiałam z nim, postanowiliśmy nie spotykać się przez pół roku i spróbować zaangażować się w sowje związki. A jeśli te pól roku nic nie da - będziemy razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×