Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość badlady

nieszczesliwe, zawiedzione, niespelnione zony - wstyd sie przyznac

Polecane posty

Gość badlady

wstyd sie przyznac do wlasnego nieszczescia.. latwiej opowiadac z duma jakie to ma sie zarabiste zycie.. opowiadac z usmiechem na ustach...choc serce sciska.. albo wmawiac samemu sobie ze taka kolej rzeczy.. ze nie moze byc w zwiazku super przez tyle lat... Jestem nieszczesliwa. Nie wiem czy kocham swojego meza. Mam dosc bycia z nim, mam dosc jego. Sa mile chwile ale przeplataja sie z okropnymi.. juz nawet nie placze.. nasz zwiazek to popadanie ze skrajnosci w skrajnosc.. wyzwyska, awantury... a potem sielanka i wszystko cacy.. Ostatnio kochalam sie z mezem. Po wszystkim nie mialam ochoty nawet sie przytulic.. poczulam do niego tylko niechec.. Nie lubie juz sexu.. z nim... o nikim innym nie mysle przez natlok obowiazkow... Co jakies 2 tygodnie poczuje jakas fizjologiczna potrzebe.. jak zrobienie kupy.. i wtedy sie bzykamy. To tyle. Jestem nieszczesliwa. Corka ma 3 lata i zaczyna dostrzegac to co dzieje sie w domu.. rozumiec sarkazmy i cedzone przez zeby slowa.. A tak naprawde nie wiem czy go kocham, czy jestem uzalezniona od niego finansowo... i emocjonalnie.. czy zyje nadzieja ze bedzie jak kiedys... sucks:( Sa jakies kobiety nieszczesliwe w malzenstwach?? z dziecmi?? jak sobie z tym radzic? po czym poznac ze to koniec....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo Ci wspolczuje, nie mam doswiadczenia w tej kwestii ale jak dziecko jak piszesz juz to zauwaza to albo musicie byc bardziej dyskretni albo sie rozstancie, tak bedzie lepiej dla Was i dla Dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to kase wzieli
u mnie to samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga01025
boże jakbys opisywala moje młżeństwo z tą rożnicą że ja chyba jeszcze cos do niego czuje dzis przyjechal z roboty i nie odezwal sie słowem chyba nie ma potrzeby porozmawiac z żoną też marze ze bedzie lepiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to kase wzieli
jednak nie kojarze tego z koncem -raczej z rutyna i znudzeniem jak długo jestescie razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to kase wzieli
mi sie wydaje ze ja meza bardzo kocham a on mnie mniej-lub inaczej niz bym chciala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to kase wzieli
mi brakuje czulosci ,pieszczot i zapewnien ze jestem kochana scysje sa na porzadku dziennym dziecko ma 3 latka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość badlady
9 lat rutyna moze tez... ale z rutyna dalabym sobie rade.. nie moge z wybuchami agresji (naszymi wspolnymi) zloscia.. dialogami przepelnionymi nienawiscia, wrogoscia.. az po obojetnosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość notakaaaaaaaaa
badlady jakbym czytała o sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie było podobnie z tym że ja mam trudny charakter i walczę o swoje. W końcu odpuściłam bo miałam dość, straciłam nadzieję że zmieni podejście do mnie i to było przełomem. Zaczeło się układać z tym że na wiele rzeczy przymykam oko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość badlady
w Wy ile razem? mnie brakuje spokoju, faceta ktory bedzie mniej impulsywny.. ktory bedzie potrafil zalagodzic sytuacje , ustapic i czasem przemilczec.. niestety moj maz- "uczen" po kilku latach malzenstwa przeroslmnie-mie, czyli "mistrza".. brakuje mi poczucia bezpieczenstwa i czlowieka ktoremu mozna ufac bez wzgledu na wszystko poza tym moj maz czuje sie ode mnie lepszy.. przy kazdej klotni podkresla ze jestem nikim bez niego..dolujace troche ale za to poczucie wyzszosci coraz bardziej go nienawidze.. prowadzimy razem firme.. zdecydowalismy sie otworzyc interes w jego fachu - on jest inzynierem .. ja zajmuje sie robota papierkowa(nie jestem inzynierem:) skonczylam mgr administracje), umowami, latam po urzedach itd... jestesmy wspolnikami... ale na kazdym kroku podkresla ze firma bez niego by nie istniala a beze mnie jakos by sobie poradzil.. mam dosc robienia za sekretarke: gdy potrzeba skonstruowac umowe robie to w ciagu 2 dni - jak nie ma wielkie pretensje.. a potem ja prosze sie 3 tg zeby laskawie przeczytal dokladna specyfikacje w umowie i ja zaakceptowal... jestem olewana ignorowana i mam tego dosc najgorsze ze ma jakies napady chamstwa i prostactwa przy naszej corce: "nie zmylas podlogi, nie umylas nocnika dziecka itp itd, ale sie wykpilas z obiadem - kiedy na dwa dni jest ten sam obiad) masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość badlady
kolorowyowoc ja tez mam trudny charakter ale jak juz napisalam moj maz przerosl mnie ze wszytkim.. kiedys byl wyjatkowo spokojnym ugodowym czlowiekiem.. nie umiem przymknac oczu na jego zaczepki..gdyby nie corka chyba bym go zatlukla

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to kase wzieli
my tez 9!!! od 2000 roku od maja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość badlady
wydaje mi sie ze najlepszy zwiazek to taki, gdzie jedna osoba jest ugodowa i skora do rozwiazan pokojowych (ale skora nie z muzu czy ze strachu tylko ze swojego wnetrza) a druga .. ewentualnie wariat. ja bylam i jestem wariat.. a moj maz zwariowal. nie widze dla nas rozwiazania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My ze sobą jesteśmy 2 lata po ślubie z czego rok to był kryzys, może od miesiąca jest dobrze czyli wszystko zupełnie na świeżo. Jestem teraz w ciąży więc nie odeszłam choć miałam takie zamierzenie o czym mąż wiedział i nie próbował zmienić. Też nie czułam się wartościowa, kochana czy szanowana przez nasz związek przeplatały się codzienne awantury kończące wyzwiskami, poniżaniem i wyjeżdżaniem na ambicje. Wogóle się nie rozumieliśmy każde z nas widziało winę w drugiej osobie i przez upartość nie potrafiło odpuścić. Miałam tego dość stwiedziłam że dziecko nie będzie cierpieć przez bak nici porozumienia rodziców w końcu takie maleństwo odczówa emocje mamusi i mimo że świadome nie jest co się dzieje samo jest nerwowe już w brzuszku. Powiedziałam dość. Dałam nam szanse i postanowiłam zmienić wspólne życie zaczynając od siebie. zastanowiłam się co ja robię źle, co mi mąż zarzuca i zaczełam to zmieniać. Mimo każdej prowokacji i możliwości wkurzenia się opanowywałam gniew, byłam milsza, zaczełam okazywać uczucia troske on z czasem sam zaczął odwdzięczać się tym samym mimo że teraz mamy kąśliwe żarty to wiemy gdzie leży granica.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość badlady
kolorowy owoc to dobrze ze uporaliscie sie z kryzysem:) tyle ze po tych 9 latach razem i kilku latach z dzieckiem jest troche inaczej niz.. z reszta zobaczysz pewnie jak wszytko sie zmieni gdy przyjdzie na swiat dziecko.. u nas wlasnie to bylo zapalnikiem... Nie chce oczywiscie sugerowac ze u wszytkich zmienia sie na gorsze.. sadze tylko ze jest trudniej dbac o zwiazek.. ze zmieniaja sie priorytety.. ze zmienia sie doslownie wszytko z dniem kiedy wracasz ze szpitala z malym zawiniatkiem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
boje się właśnie tego że dziecko zmieni wszystko i odwróci życie do góry nogami. My mimo że jesteśmy ze sobą dość krótko to dużo przeszliśmy, nie mieliśmy łatwo od samego początku. Mąż jeszcze za czasów zwykłego chodzenia miał na koncie życiowe błędy będąc pracownikiem banku nabrał kredytów rzeczy na raty a po stracie pracy został na lodzie z długami sięgającymi 20tys zł:/ miesięczne raty to było ponad tys zł plus wynajmowanie mieszkania jedzenie jeszcze w tedy studia pomagałam mu jak mogłam były nie awant6ury jak brakowało na życie praktycznie pracowałam na spłaty jego zobowiązań jeszcze nam zostały 2tys do końca tego horroru. Życie lekkie nie jest ja też nie zrealizowałam swoich marzeń zaszłam w ciąże mimo zabezpieczenia nie mogę studiować planuję za rok do pracy już też nie jestem w stanie chodzić zresztą i tak ją straciłam po poinformowaniu szefa o ciążu (umowa zlecenie) także jestem wymęczona sychicznie najchętniej wzieła bym sobie urlop od codzienności

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vbgbthyt
badlady- patrzac na moim przykladzie sadze ze skoro masz nerwowy charakter to po prostu spokojny maz zaczal odpowiadac pieknym za nadobne i sama mowisz "uczen przerosl mistrza" :O zamiast uwazac ze powinnas miec ugodowego partnera ktory by spokojni znosil awantury dlaczego nie popracujesz nad soba by taka choleryczka nie byc? nikt czegos takiego ni wytrzyma na dluzsza mete wiec sie nie dziwie twojemu mezowi, moze to ty popsulas sowje malzenstwo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PYTANIE DO AUTORKI TOPIKUU
Moze to zabrzmi niedyskretnie ,ale odpowiedz szczerze... poszlas ze swoim facetem do lozka PRZED SLUBEM? mieszkaliscie razem PRZED SLUBIEM KOSCIELNYM? odpisz prosze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heh, kto teraz z seksem czeka do ślubu ja nie znam ani jednej takiej kobitki sama z tym nie czekałam i mieszkałam przed uważam że to najlepszy sposób by kogoś poznać od każdej strony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katrlinn
badlady to nie tak ze jedna ma byc wredna a druga te wrednosc niczym matka tersa znosic :O co to z amilosc kiedy ty nie potrafisz zapanowac nad swoimi emocjami ? chcialas miec podnozek do kopania ? ty bedziesz wpadac w furie a twoj maz niczym kawalek kamienia bedzie tylko cie uspokaja i przytulal ? troche to nie w porzadku nie uwarzasz ? facet sie zawzial, zamist rzucic walczy z toba za pomoca twojej broni. bycie razem to sztuka kompromisu, chyba nie dojrzalas do zwiazku, szkoda tylko dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ile mozna
Witam wszystkie dziewczyny tak samo nieszczesliwe jak ja !mam nadzieje ze ktos kiedys to przeczyta przynajmniej i moze bedzie mial mi chec cos doradzic Od prawie 10 lat jestem mezatka ,wlasciwie niewiem dlaczego wyszlam za maz i nie moge znalesc sensownej odpowiedzi-to smutne!z mezem znalam sie bardzo krotko poniewaz dzielilo nas ponad 400km a poznalismy sie jak on pracowal na wyjezdzie.Na poczatku niby bylo ok ,byl nawet czuly ale po latach zaczynalam zauwazac ze cos sie zmienia ,wypala.mamy 2 dzieci starszego synka i coreczke mladsza ,niewiem jak doszlo do tej drugiej ciazy bo juz wtedy bylo niezabardzo miedzy nami,chociaz dzieci sa dla mnie najwazniejsze ale czy dla nich tylko warto tkwic w toksycznym malzenstwie?ciagle klotnie ,wyzwiska ,mijanie sie wdomu jak obcy ludzie -to wszystko wykancza mnie nerwowo! oczywiscie nie pracuje bo ktos musi zajmowac sie dziecmi -jedno chodzi do szkoly a drugie ma 2 latka,cokolwiek bym nie zrobila to jest zle a potem w klotni on wszystko odwraca ,najgorsze ze dzieci to widza i slysz zwlaszcza starsze ! mieszkam daleko od rodzicow i nawet jakbym chciala odejsc to nie mam dokad ani z czym,jestem finansowo od niego uzalezniona i nie mam mozliwosci pojscia do pracy bo to male miasteczko.plakac juz nie mam sily akazda proba rozmowy a raczej mojego monologu konczy sie niczym bo niby slucha ale nic nie ma do powiedzenia po tym ,wogole nie ma sobie nic do zarzucenia,niewiem jak mam rozmawiac ,co robic i wogole ,nigdy on nie zaproponowal rozmowy ,wyjasnienia sobie ,jemu chyba tak dobrze ,nie wspomne ze dzieci tez malo go obchodza,wedlug niego to ja powinnam sie zajmowac bo ,,pan"pracuje a jesli sobie cos kupie ,jakas rzecz dla siebie z rzadko sie to zdarza to mam wczesniej czy pozniej wypomniane ze mam zachcianki,mam dosyc mojego malzenstwa meza i wszystkiego,czy mam cierpiec tylko dlatego ze lacza nas dzieci??????bo zdaje sie ze tylko to! wspomne ze nawet jak jest ,,normalnie"to nie ma mowy o jakims czulym gescie czy slowie,wogole zrobil sie chamski i zlosliwy co tylko mi zarzuca ! wiem ze nie jestem sama tu i jak czytalam to wszystko to jakby o sobie,niewiem co dalej bedzie i jak sie potoczy moje zycie ,bede zyc chyba zludzeniami ze sie cos poprawi! pozdrawiam wszystkch

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje życie małżeńskie to totalna porażka:( Jesteśmy 3,5 roku po ślubie, mamy 2 letnią córcię niby wszystko ok;) ale niee:( Mój mąż nadal jest pod skrzydłami swoich ukochanych rodziców;( tylko ich zdanie liczy się u nas w domu ( a mieszkamy osobno) ! Wszystko zależy od ich decyzji (bo mają kasę i jak im się sprzeciwimy to się utnie - tak nam dają do zrozumienia) o to się z mężem kłócę:( Ja chcę żyć swoim życiem i życiem MOJEJ rodziny! Do sedna: śpimy osobno (ja śpię z córcią) mój mąż ma w nosie czy mam ochotę na sex :( nawet jak mówię do niego,że nie mam ochoty to i tak "robi swoje" widząc,że ja mam obojętny wyraz twarzy:( czuję się wtedy jak d****a :( nie wiem czy go kocham:( już nie wiem co do niego czuję. Jego zmienność nastrojów:( cały czas siedzi przed telewizorem i gra w te swoje głupie gry albo po raz 1000 ogląda jakiś film na DVD:/ w domu jak posprząta (odkurzy "swój pokój" to jest tak zmęczony,że nie ma czasu zająć się dzieckiem:( Ja mam wszystko robić!Wyjść sama nie mogę...a sam z dzieckiem mi nie zostanie,więc wszędzie z dzieckiem muszę chodzić, nawet do lekarza! A on? siedzi w domu i odpoczywa, bo po pracy jest zmęczony ( szczerze się w pracy nie narobi)...Teraz jestem na L4 po wypadku samochodowym i co?? skoro ja jestem w domu to "PAN" spoczął na laurach! NIC nie robi bo od tego ja jestem:/nawet kibla po sobie nie spłukał nie mówiąc o umyciu:/ co z tego,że nie mogę dźwigać,przemęczać się i w ogóle... ostatnio stwierdził,że cały dzień byłam z dzieckiem to się nie narobiłam! I kazał mi drzwi nosić od wielkiej szafy:( bolało mnie wszystko (i boli nadal) ,że kupiłam żel przeciwbólowy. Ale on nadal mówi,że udaję:( Dla niego teraz jest ważna kasa z odszkodowania (mojego) bo ze swojego raczej nic nie dostanie.Zabawa z dzieckiem polega u niego na tym,że włączy małej bajki w TV i pójdzie grać dalej! jestem dla niego tym czym jego mamusia dla jego tatusia:/ ale ona się na to zgodziła bo nie miała wyboru ja walczę i dostaję kopy:( On czerpie przyjemność z tego,że mi dogryza,wyzywa i widzi jak ja cierpię...śmieje się pod nosem i jeszcze bardziej uprzykrza...Trzyma mnie tylko moja Córcia,która teraz śpi koło mnie;) to właśnie MIŁOŚĆ do Tych istotek trzyma nas w takich toksycznych związkach....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktośkakaka
Witaj, jestem w podobnej sytuacji, różni mnie tylko to, że ja mam chłopaka, a Ty męża. Na swojego partnera nie mogę patrzeć, bo chce mi się rzygać, nie mam ochoty się przytulić, ani dać buzi. A co już mówić o sexie - ta świania myśli tylko o sobie. 2 minuty posuwania i koniec - to jest jego seks! W dodatku jest niewykształcony, głupi i okropny z charakteru. Pracy również nie ma, a ja noszę pod sercem jego dziecko... :(((( Boże, w co ja się wplątałam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamusia 2 pociech
wiecie co dziewczyny bog w końcu pokara to bydło ja też jestem jedna z tych nieszczęśliwych to przykre ale widze ze nie jestem jedyna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamusia 2 pociech
i wiecie co wam jeszcze powiem to chore jest ze kobiety muszą tak cierpieć. Ja jestem 4 lata po ślubie 6 sie znamy tylko ze tak naprawde poznalam tego czlowieka po ślubie wtedy zaczely sie problemy seks na zawołanie do dzis mam odraze do seksu kiedy sie kochamy to czekam kiedy skończy bo ja od kąd zaszlam w pierwsza ciaze nie mam przyjemności z seksu ale dla niego to nie istotne. Rozumiem was w 100% co bym nie zrobiła zawsze bedzie mu malo kłotnia o to ze obiad nie ugotowany ale jak ugotuje to i tak go kur.. nie je. gdyby ktos dał mi gwarancjeze znajde sobie kiedys mezczyzne ktory bedzie mnie traktowal jak kobiete a nie kure domowa pewnie bym go zostawila jestem z nim dla tego ze odchodzac nie bede miala srodkow do zycia ale czy warto moze kiedys bede patrzyla na to inaczej bo jak narazie jestem bardzo nie szczesliwa i szczerze mowiac mam dośc uśmiechania sie i mowienia ze jestem szczesliwa bo nie jestem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamusia 2 pociech
walczyć z wiatrakami, z dnia na dzień jest coraz gorzej żyć sie odechciewa eh.. cholerna dorosłość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
mamusiu 2 pociech---> Bóg tutaj nie pomoże, trzeba wziąć sprawy w swoje ręce. Dzieci do złobka i iść do pracy, jeśli któraś nie pracuje. Wynająć mieszkanie bądź zamieszkać czasowo u kogoś z rodziny, jest też opcja wywalenia faceta z domu. Problemy same się nie rozwiążą, a wszystko wygląda tak szaro i mało realnie na początku, ale znam wiele kobiet, którym się udało uwolnić od takiego męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×