Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość rivivaaa

Jak z tym żyć,jak zostawić to za sobą?

Polecane posty

Gość rivivaaa

Czujesz,że on już cie nie kocha. Wypiera się tego,ale to czujesz.Już od dawna.Jak odejść od kogoś kto jest dla ciebie całym światem i co dzień od wielu lat dziękujesz losowi,że postawił go na twojej drodze? Czy w ogóle odchodzić? Jak radzić sobie ze strachem i bólem? Jak przestać kochać? I w końcu jak żyć jeśli zostawi? Co robić ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rivivaaa
Chciałabym ale w to wątpię. Niby wszystko jest ok,ja jednak czuję,że już go straciłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porozmawiac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rivivaa
Rozmawiałam i się wypiera,ale nie patrząc mi w oczy. Wszystko było dobrze i nagle przestało. Tzn niby się nic nie zmieniło,ale nie ma w nim tego ciepła które się czuje. Dalej jest czuły tak jak był (choć zawsze nie wiele-bardzo trudno mu okazywać uczucia) ale coś jest inaczej. Sama nie wiem jak to wytłumaczyć :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiem ze nie jestes r
kochana, ty jestes do niego wrecz przyssana. nie kocha cie, to jest glowny powod do rozstania. o czym z nim rozmawiasz, jak mozesz z nim przebywac jesli nie ma uczuc ? czy jestes na zasadzie kury domowej:posprzata, ugotuje,wyprasuje, da dupy, pocieszy...to nie wystarczy - bo co dostajesz od niego ty ? moze obelgi, piesc pod oko, wulgaryzmy...ale trzymasz sie go bo srasz ze strachu przed samotnoscia, przed byciem ze soba, przed swoimi myslami nieskrepowanymi jego pijackim belkotem, badz grozbami, przeklenstwami i tym co znasz na pamiec, nawet po zapadnieciu zmroku. wydaje ci sie, ze nie moze byc juz lepiej bo przeciez zlapalas szczescie za nogi, i chociaz masz swiadomosc, ze to toksyczny zwiazek, tkwisz w nim po uszy bo przeciez czasem jest dobry i od niechcenia cie przytuki, nie wazne, ze krotko, tobie wydaje sie, ze w tym momencie dotknelas stopami nieba. jego slowa, choc rania sa znana ci piosenka, jego ton glosu, kiedy krzyczy wydaje ci sie anielskim spiewem ;)[no, troche przesadzilam ale to po to zebys zwrocila uwage na swoje otepienie], jego wyglad juz nie robi na tobie wrazenia bo w koncu jestescie ze soba tyle lat...ze i to stalo sie nieistotne. juz nawet seks nie jest tak piekny, jak dawniej. co prawda pamietasz jeszcze fragmentarycznie, kiedy dopiero co sie poznaliscie, jaki potrafil byc delikatny, ile potrafil dawac ci ciepla, delikatnosci...tyle, ze szybko to zmienil, kiedy z nim zamieszkalas i teraz seks jest pospieszny i jednostronny, a ty sluzysz mu za mebel. po wszystkim masz wrazenie, ze dobrze spelnilas swoj obowiazek i nawet usmiechasz sie do siebie bo moglo byc przeciez gorzej. myslisz sobie, przynajmniej nie jestem sama, nie musze patrzec na sciany, ani godzinami w telewizor, ani wygladac przez okno i zazdroscic ludziom, ze maja kogos obok siebie. patrzysz czasem jak on zasypia, wtedy ma mine taka niewinna.po prostu kochasz go, patrzac na jego bezradnosc.chcialabys miec go takiego bezradnego czasem na codzien..czasami myslisz, ze wolalabys odejsc, wrocic do siebie, do swoich zainteresowan, poswiecic sie swoim pasjom, zmarnowac czas na wyprawe w gory [bez niego], czy tez poczytac dobra fachowa lekture, jak dawniej, spotkac sie ze znajoma, z ktora dyskutowalas kiedys do rana na tematy, ktore was obie fascynowaly..ech, tyle, ze teraz on jest najwazniejszy. przylgnelas do niego, on od ciebie raczej odstaaje i daje ci wyraznie do zrozumienia, ze cie nie kocha, ze nie jestes juz ta sama koboieta co dawniej,ze pelno w tobie glupoty, brzydoty i strachu...cdn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×