ocencie, prosze sytuacje obiektywnie-ja i moj facet!

Sytuacja miala miejsce wczoraj. Moze dla niektorych wyda sie to dziecinne ale dla mnie nie jest do smiechu. Otoz zaczelo sie od gadu gadu. Zaimportowala mi sie stara lista kontaktow, na ktorej bylo kilka osob nielubianych przez mojego R. Szybko skasowalam te kontakty. Pozniej moj R. jakims cudem zorientowal sie ze mam stara liste, i zaczal wypytywac, czy abym kogos nie skasowala. Na poczatku nie przyznalam sie ale tak dla draki zupelnie, by po chwili powiedziec mu jakie kontakty usunelam. I tu sie zaczelo, ze go oklamuje itd. ale jak zaznaczylam i mowilam mu to wielokrotnie te moje pocztkowe nieprzyznanie sie bylo tak dla jaj... Kilka chcwil pozniej moj R. poszedl do sklepu. Kupil sobie piwo, a ja widzac je zapytalam po co mu je. Wie, ze ja nie lubie, gdy on pije. Ale ok jedno piwo - nie mialam nic zlego na mysli, a on ze wg mnie on jest alkoholikiem, pijakiem, no zdenerwowal sie na potege. Wywiazala sie mala awantura, i wlasnie uzyl tu slow ktore mnie bardzo bardzo zabolaly-" wypad, spieprzaj, nie chce Cie widziec na oczy" Nie wiem, co robic. Co myslicie?

Zrób to, o co Cię prosi :)

i nie odzywać się. Należą Ci się przeprosiny. A jak nie to niech spada na drzewo.

zrob to co chcial - spieprzaj. bedzie Cie jeszcze po nogach calowal abys do niego wrocila

Najlepsze jest to, ze on ode mnie oczekuje przeprosin, za to ze go skrzywdzialam, czyli te klamstwo z gg oraz w jego domysle wrzucanie go do 1 worka z alkoholikami. Na prawde juz sil mi brak.

Spieprzaj. Jakaś dziwna jesteś. Pytanie "po co Ci piwo?" mnie osobiście by pokonało... Turlaj dropsa mała.