Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zastanawiam sie nad tym

Jak sobie radzić z różnicą w dochowach partnerów?

Polecane posty

Gość zastanawiam sie nad tym

Witam, może ten problem wyda się wyssany z palca ale jednak mnie to trapi - do tego stopnia że wczoraj się przez to popłakałam :/ Chodzi o to że mój chłopak jest już po studiach i ma bardzo dobra pracę a ja jeszcze studiuję i w wakacje nie mam jak dorobić (w roku szkolnym daję korepetycje ). No i wiadomo jak to jest z dorywczą pracą - raz jest , raz nie ma. A mało osób chce zatrudniać studentki studiów dziennych. W każdym razie moi rodzice jakoś nie specjalnie kwapią się do tego żeby dawać mi pieniądze (z jednej strony się uczę wiec teoretycznie powinni mnie utrzymywać ale z drugiej nigdy nie doświadczyłam czegoś takiego jak 'kieszonkowe', zawsze jak od nich biorę choć 10 zł to muszę tłumaczyć na co;/) Skutek jest taki, że od rodziców już prawie wogóle nie dostaje kasy (głupio mi ciągle prosić i patrzeć na te znecierpliwione miny a sami nie dają.. ) i bardzo często jestem całkiem spłukana (w roku szkolnym z korków odkładam może dwie stówki które najczęściej idą na jakiś wyjazd, ubrania itd). No i mój chłopak wczoraj wypalił z tekstem : "Wiem, że jesteś spłukana - mogę Ci dać trochę pieniędzy:/ " Ja podziękowałam po czym on pytał strasznie nachalnie i wciskał mi ta kase aż się rozryczałam w końcu;/ O to że nie mam, że rodzice mi nie chcą dać i że czuje się głupio kiedy on wpada na takie pomysły... Co innego jeśli płaci np. za obiad na mieście a co innego kiedy chce mi dać bo wie że rodzice mi nie dadzą ;/ porażka. Ktoś mnie rozumie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawiam sie nad tym
? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawiam sie nad tym
Ani jednej osoby która tez jest na studiach i ma podobne dylematy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz byłam w identycznej sytuacji:) Mojego faceta poznałam jako właśnie biedna studentka, on też po studiach z własną firmą. I wiadomo, że go stać było na wszystko a mnie czasami nawet przysłowiowy chleb brakowało. Zaproponowal mi pieniądze, ale ich nie przyjęłam to jak był u mnie zgarnął rachunki z kuchni i mi je po opłacał:P Generalnie wiele było takich sytuacji i nie ma co ukrywać, jak mnie nie miałam pieniędzy to brałam bo innego wyjścia nie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bukaa
Ja cię rozumiem, choć w sytuacji takiej nie byłam. Myślę, że twój chłopak nie chciał cię urazić, tylko chciał pomóc. Może potraktujesz jego pieniądze jako pożyczkę, którą stopniowo będziesz spłacać w trakcie roku szkolnego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chciał dobrze ale jakiś
taki mało delikatny i bez wyczucia ten twój chłopak.Chociaż doceń ,że chciał na pewno dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawiam sie nad tym
heh dzięki:) Wiem, że chciał dobrze ale jednak uderzył w mój czuły punkt - bardzo mnie to boli że jestem bez kasy zupełnie i czasem tylko pare groszy z dorywczej pracy wpadnie.... EwelinaEwa - dzięki za Twoją wypowiedź - nasi faceci są chyba podobni bo mój też jak tylko może płacić to płaci ale już z tym dawaniem bezpośrednio to jednak zbyt dosadnie... Dzięki za wszystkie wypowiedzi - jakoś tak podniosły mnie na duchu (bałam się że jak to bywa na tym forum przeczytam jakieś głupie teksty a tu takie ciepłe słowa:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko ale słuchaj dlaczego uważasz, że to dosadne było? Jesteś z nim, powinniście więc rozmawiać o wszystkim, nie krępować się siebie. Mi też bylo trudno przemóc się w rozmowie na temat pieniędzy, ale w końcu musiałam. Dobrze, że masz swoj honor, ale to przecież Twój facet i jak widac chce dla ciebie dobrze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A007
Faceci w większości działań są prostolinijni i nie mają podtekstów. Chciał dać więc w otwarty sposób to powiedział. Bierz w takich sytuacjach. Powiędz: dzieki, i tyle. Niepotrzebnie zrobiłaś z tego płacz i dyskusje. Sama raczej nie proś, ale jak jesteście parą i on daje to jest jasna i czysta sytuacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawiam sie nad tym
heh pewnie macie racje ale jakoś nie może mi przejść w takich sytuacjach przez gardło "ok, włóż do portfela..." za to od razu odpowiadam "dzięki, poradzę sobie, jak będę naprawdę potrzebować to poproszę..." Choć w domyśle oboje wiemy że to nigdy nie nastąpi:/ A płacz i dyskusja się zrobiła bo on ciągle drążył ten temat przez jakieś 20 min a ja wieczorem chciałam w końcu odpocząć od tych wszystkich problemów z braku kasy... Ale fakt faktem - jesteśmy razem i to normalna sprawa że kto pracuje ten ma a kto nie ten nie ma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawiam sie nad tym
W ogóle wszystko wyszło z tego że wiedział że musiałam w ciągu dnia wydać trochę kasy na różne rzeczy i martwił się ile mi zostało;/ A mi jakoś wstyd było się przyznać że mam w portfelu 7 zł i puste już konto podczas gdy on lekką ręką wypłaca z bankomatu ile uważa za słuszne a w sklepach i tak płaci za "swoje zakupy" do których ''dorzuca" moje rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to normalne, że nie poprosisz:) ja też nie prosiłam nigdy, wstydziłam się, ale jak dawał pieniądze to niestety musiałam brać. Dziś jestem całkowicie na jego utrzymaniu i przez jeszcze najbliższe 5 lat będę. Ale teraz to mi tak nie przeszkadza. Wciąż go nie proszę o nic, ale mam już kartę do bankomatu z dostępem do jego konta:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawiam sie nad tym
EwelinaEwa - chyba jednak więc trzeba się czasem przełamać ale to i tak ciężkie. Z drugiej stromy jest ta pewność że co by się nie działo przynajmniej jedna strona związku jest stabilna finansowo i jest w stanie wyprowadzić na prostą tą drugą... Ale już i tak nie mogę się doczekać aż zacznę zarabiać jakieś konkretne pieniądze... W ogóle to drażni mnie też podejście moich rodziców - w końcu nie tylko chłopak jest osobą która powinna mi czasem pomóc. Większość moich znajomych dostaje kasę na utrzymanie na studiach od rodziców - u mnie odpada opłata za akademik/mieszkanie bo mieszkam w mieście w którym studiuje a i tak jakoś nie są świadomi że czasem jem obiad na uczelni albo muszę kupić coś nowego :/ I tak boli mnie każda wydana złotówka bo nie wiem kiedy wpadnie kolejna kasa ;/ Świat chyba jednak kręci się wokół pieniędzy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Genomi
No ja cie chyba nie pociesze, bo ja sobie nie radzilam z ta roznica. Na szczescie sytuacja rozwiazala sie sama. Jak zamieszkalismy razem, musialam zrezygnowac z wczesniejszej pracy. Pomagali mi rodzice troszke, troszke dorabialam. Ale wszystko to razem, wygladalo jak skromne kieszonkowe. On za to zarabial i zarabia bardzo dobrze. Nie widzial problemu w tym, ze za wiekszosc rzeczy i wiekszosc mojego utrzymania musi placic. Ja widzialam problem i to duzy. Wszystkie wlasne pieniadze wydawalam na dom. Ciuchy, czy kosmetyki dla siebie to tylko jak juz na prawde musialam. Az mnie w dolku sciskalo jak prosilam go o kase na zakupy /zakupy do domu- zywnosc itp./ Wiele dni i nocy przeryczalam, kiedy moj facet, tak jak twoj, usilowal mi wcisnac kase, zebym sobie cos kupila. Nigdy nie wzielam. Nie bralam prezentow. Nie chcialam jezdzic na wakacje, az nasz zwiazek wisial na wlosku, w koncu jechalam, ale czulam sie jak smiec. Wiem, ze to nienormalne, ale mam taki charakter, ze finansowa niezaleznosc to dla mnie podstawa. Teraz mam prace. Zarabiam dobrze. Wciaz mniej niz moj facet, ale starcza mi lekko na wszystko. Wydatki na dom dzielimy po rowno /ja tak chcialam od poczatku, chociaz on chcial placic wiecej/. To co zostaje nam z wyplaty, to sa prywatne pieniadze i nikt, nikogo nie kontroluje. Duze zakupy tez dzielimy na pol, wakacje tez. Czasem jak on chce cos dla nas wybitne fanaberyjnego, to pozwalam mu placic. Ale juz nie czuje sie jak pasozyt. Wiem jedno, gdybym nie znalazla pracy, rozstalibysmy sie w koncu. Nie potrafie byc na czyims utrzymaniu i koniec. A ostatnio byla smieszna sytuacja. Bylismy w miejscu gdzie nie bylo bankomatow i nie mozna bylo placic karta. Moj facet nie mial gotowki. Ja tak. Dalam mu pare euro na zakupy. Dlugo nie chcial wziac, az nie powiedzialam: Ze powinien poznac jak sie czuje osoba sponsorowana, w koncu ja za taka robilam dobrych kilkanascie miesiecy. Stwierdzil, ze to okropne uczucie. Ja jako sponsor czulam sie super... Aaaa nie zwierzam sie znajomym i rodzinie (rodzice wiedza jaki ze mnie fis, reszta nie) z naszego ukladu finansowego. Bo zadko spotykam sie ze zrozumieniem. Tak wiec dla wielu nadal jestem utrzymanka, bo wiedza ze moj maz jest majetnym czlowiekiem. A mnie zupelnie jego kasa nie interesuje. Interesuje mnie zawartosc mojego portfela. Taki typ ze mnie, co poradzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Viera Viera
ja mam nieco podobnie... przepasc miedzy moimi zarobkami a zarobkami mojego faceta jest ogromna. dla mnie to co jest drogie...dla niego juz niekoniecznie. tez czesto oferuje mi pomoc materialna...nie korzystam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiem i pytam
hmm u mnie tez tak bylo na poczatku,ze nie przyznawalam sie mojemu facetowi (ktory zarabia kilka razy wiecej niz ja)do tego, ze jestem co miesiac na minusie . Po prostu twierdzilam,ze musze sobie sama z tym poradzic. On i tak zazwyczaj placil za nas jak gdzies wyjezdzalismy czy wychodzilismy,wiec nie chcialam jeszcze dodatkowo go jakos obciazac. Bylo tak do czasu ,kiedy zobaczyl przypadkiem wyciag z mojej karty kredytowej. No i wtedy musialam sie mu przyznac do tego ,ze nie jest mi lekko . Splacil wtedy moje zadluzenie , i duzo mi pomaga. Tak jak ktoras z dziewczyn pisala wczesniej - tez mam karte z dostepem do jego konta w tej chwili , takze nie musze go "prosic" o pieniadze, tylko sobie biore ,kiedy juz naprawde potrzebuje ;). Poza tym wymusil na mnie,zeby on placil za paliwo, moje ubrania , kosmetyczke, paznokcie czy cos takiego... Moze to dla niektorych osob jest nie do przyjecia, ale cale szczescie to nasze zycie i nasze wybory ,a nie innych ludzi :) .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×