skąd się biorą ludzi, których nikt nie lubi?

jestem pracownikiem buira, razem ze mną w biurze siedzą: kadrowa, główna księgowa i księgowa z biura rachunkowego. te dwie księgowe to rodzina, teściowa i synowa. kadrowa jest spoko, a te dwie... masakra. nikt ich nie lubi. jak ktoś z pracowników ma jakąś sprawę do mnie lub kadrowej, to najpierw dzwonią i pytają: "a są lochy?"... przychodzą tylko jak ich nie ma, i wprost mówią: "a tak późno przychodzę, bo ja tych dwóch pizd nie lubię".. i to wszyscy. jak jest ponad setka osób w firmie, tak każdy jeden ich nie znosi. i one niby nie są jakieś tak bardzo podłe, chamskie, wredne... ale mają w sobie coś takiego odpychającego, człowiek przy nich czuje się taki mały, gorszy... mimo, że wprost niby tego nie okazują... skąd się tacy ludzie biorą??

widocznie maja w sobie zle fluidy a ludzie nie glupi, wyczuwaja to.

[ale mają w sobie coś takiego odpychającego, człowiek przy nich czuje się taki mały, gorszy..] :)

Prawdopodobnie one też ludzi nie lubią. I ludzie to wyczuwają.

inni w firmie jakoś siebie znoszą, podchodzą do siebie z mniejszym bądź większym szacukiem, ale nie ma niechęci... i ja mam tak samo. jak ich nie ma w pracy, to aż lepiej mi się pracuje.

u mnie też jest taka biurowa.Baba niemiła, wszystko co mówi i jak dzwoni do kogoś to tylko po to żeby zatruć komuś życie,utrudnić. Nic sie nie poradzi na takich ludzi i nie zmieni.

nie zależy na waszej akceptacji i szacunku. Mają was za idiotów i bardzo słusznie. 90% ludzkości to kretyni. Z pewnością czują nad wami wyższość i też słusznie.

czort go wie

rodzą się, żeby wku**ać innych :O :O

CHUJ W DUPĘ TAKIM FARFOCLOM... też mam w robocie takich. nóż się w kieszeni otwiera na sam ich widok :(

a ja mysle że są poprostu nieszczęsliwe , niedowartościowane i koniecznie muszą wszystkim wokół dać odczuć że w pewnym sensie ich statut jest wyższy ( w firmie) zarozumialstwo ale takie wynikające z niskiej samooceny