Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Madame Douanier

Jak sobie poradzić z taka niesprawiedliwością?

Polecane posty

Gość Madame Douanier

Chciałabym się komuś wygadać, ale nie wiem komu. Burzy mnie taka straszliwa niesprawiedliwość, fakt, że dobrym ludziom przydarzają się takie historie... Kilka miesięcy temu poznałam w pracy chłopaka. W życiu nie spotkalam tak szczerej i uczynnej osoby, która dobro wszystkich przedkładała bezinteresownie nad własne. Chłopak jest do tego niesamowicie pracowity, najpierw odłożył na studia, teraz zbiera na własny interes. Od rodziców od lat nie wziął ani grosza. Biła od niego zawsze taka duma i wiara we własne możliwości, pokonał tyle przeciwiestw w swoim życiu (wyprowadzka do innego kraju, problem z rasizmem, utrzymaniem się na powierzchni, poważne problemy ze zdrowiem). Ale się nie poddawał, nikomu nie dał nawet do zrozumienia, jak mu ciężko. Pomógł mi wiele razy, przynosił zakupy, jak byłam chora, towarzyszył mi w trakcie wizyty u dentysty, martwił się, kiedy miałam problemy, oferował pomoc finansową, kiedy zabrakło mi na rachunki. Po dwóch latach harówki wreszcie zaczęło świtać światelko w tunelu. Zaczął planować podróże (w tym wymarzoną po Europie, którą zawsze chciał zwiedzić), zaczął snuć plany o własnym domu i samochodzie. Mówił, że za pięć lat będzie ustawiony, byl taki szczęśliwy, kiedy o tym rozmawialiśmy. I nagle rodzina zadzwoniła do niego z wiadomościa, że jego młodszy brat został pobity do nieprzytomności, jest w śpiączce, lekarze rozkładają ręce, a była to najprawdopodobniej zemsta konkurentow jego ojca w biznesie. Jeśli stan brata się nie poprawi, chłopak chce wracać do domu, po czym najprawdopodobniej nigdy go już nie zobaczę. Koniec jgo planów i marzeń. Chce mi się płakać. Raz, dlatego, że być może stracę najlepszego przyjaciela, jakiego miałam. Ale przede wszystkim ponieważ chciałabym widzieć, że jego marzenia się spełniają. Bo wiem, że na to zasłużył, widziałam, jak ciężko na to pracował, chcę, żeby mu się udało. I chciałabym, żeby dobrym ludziom przytrafiały się dobre rzeczy, żeby coś dobrego go spotkało, jakaś nagrodza za te wszystkie lata ciężkiej pracy, a nie same kopniaki od życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Już mi lepiej
jw

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przerwas
a czy ja dbrze rozumiem ze to jest bambus

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Plany życiowe są po to,by je zmieniać.Czasami zmienia je samo życie,czasami my na własne życzenie.Nie widzę związku między wyborem Twojego przyjaciela ,a Twoim rozżaleniem nad niemożliwością realizacji planów.Pytanie czyich planów:Twoich ,czy jego? twój znajomy może realizować swoje marzenia,może wrócić na łono rodziny.Dlaczego Ty więcej go nie zobaczysz?Bo on nie będzie miał czasu dla Ciebie?To czas ,by zastanowić się ,czy to jest przyjaźń lub postarać się ją kontynuować,są telefony,komputery,pociągi...tylko czy chęci będą? Zaintrygowało mnie to,co napisałaś ,bo więcej tu troski o wsparcie dla siebie niż dla niego.Czy on ma taki dylemat,zostać bliżej Ciebie ,czy brata?Z doświadczenia wiem,że nie warto martwić się za kogoś. Ja osobiście nie widzę nic niesprawiedliwego w tym,że rodzina powiadomiła brata o sytuacji jego brata.To on teraz musi wybrać .Życie ludzi dorosłych polega na wyborach.Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Madame Douanier
Nie ma znaczenia, skąd znajomy jest. Nie jest z Europy, a osobie, która użyła słowa 'Bambus' podziekuję, proszę nie wypowiadaj się tu więcej. Dzidka52: Widzisz, to bardzo bolesna sytuacja. To jest bardzo bliski znajomy, i chciałabym, żeby mu się w życiu powiodło, po prostu mu dobrze życzę, bo wiem, jakie miał ciężkie życie i jak bardzo był zdeterminowany, żeby osiągnąć to, co osiągnął. Boli mnie, kiedy widzę go teraz, podłamanego i zrezygnowanego, szczególnie kiedy przypominam sobie nasze rozmowy o jego planach. Problem jest taki, że jeśli on wróci do domu, to to już więcej do Europy nie powróci. Przede wszystkim boję się, że on jest w stanie zrobić krzywdę ludziom, którzy pobili jego brata. Po drugie, jego ojciec od dawna chciał, żeby znajomy wrócił do kraju, żeby pomóc w prowadzeniu biznesu. On przyjechał do Europy, żeby zrobić coś samemu, a nie stać w cieniu rodziców. Zamiast pławić się w luksusach u siebie tyrał tu całymi dniami i nocami, żeby móc powiedzieć ojcu, z któym zresztą nie ma wcale dobrych kontaktów, że coś wreszcie osiągnął sam. Kiedy go poznałam powiedział mi, że nienawidził życia “tam”, bo wszyscy kojarzą go z ojcem, i był całkowicie od rodziny uzależniony. Jesl teraz powróci, boję się, że go to złamie, bo był przekonany, że mu się uda, a teraz, nie z jego winy, być może będzie musiał wrócić. Jeśli zaś chodzi o mnie: nie jesteśmy razem, i nigdy nic między nami nie było. Mam wielu znajomych, ale tylko kilkoro bardzo bliskich przyjaciół, z którymi jestem niesłychanie zżyta. On wniósł w moje życie coś nowego, podniósł mnie na duchu, kiedy byłam w bardzo kiepskiej sytuacji, chyba tylko dzieki niemu nie rzuciłam tej cholernej pracy, której nie znoszę. I boli mnie, że on mi tyle pomógł, a ja nie mogę zrobić nic dla niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niektóre kobiety(ja do nich należę)chcą pomagać,chociaż ta druga strona czasami wcale tego nie wymaga.To ,co tobie wydaje się niesprawiedliwe,wcale ,ale to wcale nie musi być tak odbierane przez Twojego przyjaciela.Może to zwykła kolej rzeczy lub wyzwanie,wspomniałaś o wendecie,rodzinnych zobowiązaniach.Twój przyjaciel opuszczając nasz kraj ,nie ma tu powrotu? Z pewnością wziął to pod uwagę ,może ma dość dyskryminacji,może zatęsknił za rodziną? Ja uczę się ludzi słuchać i jeżeli o to poproszą ,powtarzam- poproszą ,podaję za i przeciw .Ostateczna decyzja zawsze ,ale to zawsze musi należeć do nich,bo konsekwencje ponosi zawsze decydent. Hipotetycznie Twój przyjaciel zostaje i do końca życia będzie czuł wyrzuty sumienia,że nie pomógł,nie pożegnał brata,nie ,,odwdzięczył się oprawcom".Konsekwencje?możesz przewidzieć. Jeżeli wyjedzie potwierdzi,że lubi pomagać.Rodzina wzywa,a to u niektórych obcokrajowców jest priorytetem.Nie zatrzymasz go,ponarzeka co by tu nie zdziałał ,ale wyjedzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Madame Douanier
Wdzisz, gdyby doszło do ew. zemsty, to dla niego sprawa skończyłaby się najprawdopodobniej w więzieniu, albo co gorzej, na kolejnej zemście z tamtej strony, o efekcie końcowym nie musze chyba pisać. Poza tym wizy, przeloty, to spore koszty, a do tego prawa imigracyjne zostały ostatnio bardzo zaostrzone. On sam nie chce wracać, ale być może będzie musiał. Obowiązek względem rodziny to jedno, a wlasna wola to drugie. Rozumiem różnice międzykulturowe, powiedziałam mu, że rodzina jest najwazniejsza i cokolwiek postanowi, nikt nie będzie ingerować. Jednak jako przyjaciółce, osobie stojącej z boku po prostu przykro widząc, że ktoś, na kim mi zależy nie będzie mógł zrealizować planów. Jego też to boli, bo swoje życie widział do tej pory inaczej. Chciałoby sie zobaczyć, że na dobrych ludzi czeka nagroda. Miałam we Francji przyjaciółkę, która była w strasznych tarapatach finansowych, zdarzało się, że nie jadła kilka dni i nikomu o tym nie mówiła, bo chciała za wszelką cenę skończyć studia. Teraz, latach wyrzeczeń, dostała stypendium i pojechała na miesiąc do Japonii. I takie happy endy chciałabym widzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×