kobieta w zielonej sukience 0 Napisano Lipiec 30, 2009 Jak w temacie - odradzam zdecydowanie! Będę pisać długo, ale chcę uzasadnić moją niechęć do tego banku, w którym pracują osoby nieuprzejme dla klientów, który jest nastawiony "na masówę", nie szanuje klienta, utrudnia wszystko, nie ułatwiając niczego i, generalnie, zniechęca do siebie coraz więcej klientów... Po pierwsze, niczego nie załatwisz w innym oddziale niż ten, w którym zakładałeś konto. Teoretycznie, to zależy od chęci pracowników tego innego oddziału, ale u mnie jedyne, co udało mi się załatwić, to wprowadzenie nowego nazwiska w dane. Zmiana maila już nie była możliwa - kobieta przy mnie wypisała jakiś wniosek, wzięła ode mnie podpis i zakleiła kopertę, adresowaną do C. - miasta, w którym założyłam konto, bo tam studiowałam. Niestety, wiadomości na mail nadal nie przychodziły, więc zadzwoniłam do C., gdzie dowiedziałam się, że muszę się zjawić osobiście i osobiście złożyć tamten podpis. No sorry, ale mówimy o koncie mailowym, więc po kiego grzyba ja mam jeździć gdzieś po Polsce?? Mój brat, studiujący w W., a który konto założył dla odmiany w mieście, w którym mieszkamy, również nie mógł we W. nic załatwić. Tym razem, chodziło o kredyt studencki. Musiał wydać kasę na bilety, żeby osobiście jakieś papiery przynieść... Dodatkowo, odkąd zmieniłam nazwisko, przestały mi przychodzić karty kodów. Musiałam przychodzić do oddziału, odstać swoje pół godziny [co najmniej!] w kolejce, żeby od pani odebrać kopertę z dyskietką, która przecież miała mi przychodzić pocztą. Kolejna "atrakcja" - jeśli chciałabym umożliwić sobie załatwienie wszystkich spraw na miejscu, oznaczało to konieczność zamknięcia konta w C. i założenie nowego, w mieście, w którym mieszkam :/ No przecież chodzi o ten sam bank! Ale totalnie przegięli w przededniu moich 26 urodzin. Otóż, miałam założone konto studenckie. Powtarzałam różnym pracownikom, że od jakiegoś czasu już studentem nie jestem, więc wolałabym to konto zmienić. Słyszałam, że w odpowiednim czasie oni sami się do mnie zgłoszą w tej sprawie. Dzień przed urodzinami, z pełnym koszem zakupów - przed imprezą - okazało się, że terminal nie czyta mojej karty. Zapłacił za mnie mąż, poszłam do bankomatu - nie da się odczytać stanu konta, nie da się wybrać kasy, ale karty bankomat nie "połyka". Sobota, więc oddział - a jakże - zamknięty - zadzwoniłam na infolinię. [Na połączenie czekałam kwadrans, to taki gratisowy "ułatwiacz" wszystkiego...] W końcu, usłyszałam, że w związku z tym, że kończę 26 lat, oni DZIEŃ WCZEŚNIEJ blokują moje konto. BEZ ŻADNEGO OSTRZEŻENIA. Czujecie bluesa? Mam urodziny i w prezencie dostaję blokadę na koncie. Żeby sytuację rozwiązać, muszę jechać do tego chrzanionego oddziału macierzystego. Na konto internetowe też nie mogłam wejść -> zero dostępu do wszystkich zapisanych "kontaktów", odbiorców przelewów. W poniedziałek musiałam wcześniej skończyć pracę. Najpierw, oczywiście, założyłam sobie konto w INNYM banku. Wszystkie formalności zajęły kilka minut, kobieta była bardzo miła, za przelewy nie będę płacić żadnych chorych pięćdziesięciu groszy... Potem, oczywiście, wycieczka do C., a tam pracownica zdecydowanie mniej miła, która na szczęście zgodziła się na przelanie mi części kasy na nowe konto [CO KOSZTOWAŁO MNIE 5 ZŁ!!], a części wypłacenie. Natomiast do tych moich kontaktów na koncie internetowym też nie miała dostępu, więc wydrukowała mi tylko potwierdzenie przelewu, na którym zależało mi najbardziej... I TU HISTORIA MOGŁABY SIĘ ZAKOŃCZYĆ. Ale... W poniedziałek bank wysłał do mnie przesyłkę. We wtorek, DWA DNI PO URODZINACH, przeczytałam, że wkrótce kończę 26 lat, więc moje konto będzie zablokowane... Bank PKO BP nie szanuje klientów, niczego nie ułatwia, a raczej wszystko utrudnia. Pomijając pracowników linii informacyjnych, osoby w nim zatrudnione nie należą do miłych. Na dzień dzisiejszy, zrezygnowałam z niego ja, mój brat, zastanawia się nad tym mój ojciec, który jest jednak, przynajmniej na razie, "uwiązany" kredytem odnawialnym. ODRADZAM. STANOWCZO. Pozdrawiam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach