Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nawet płakać nie mam sił

Zdradza mnie, a miało być tak pięknie...

Polecane posty

Boże, nawet nie chcę myśleć co by było, gdybym nie dostała pracy, bo finanse byłyby katastrofalne, tyle co na opłaty i bardzo skromne życie, a tak to wszystko co zarobię mogę odłożyć, na wykup , na remont, na meble. Chociaż o stronę finansową nie muszę się martwić. Tylko dzięki tej pracy jeszcze nie do końca się nie załamałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i na kartę
i tak to już jest...gdyby on prosił o wybaczenie czułabyś siłę, nawet byś nie wedziała,że jest dla Ciebie ważny:-) Teraz boisz się samotności ale dasz radę- każda daje:-) Półka, samochód, elektryka w domu-wszystko to ktoś w końcu zrobi ale najpierw Ty musisz zrozumieć,że to na pewno nie będzie on. Przy nim jest inna kobieta inne plany ,on juz w innej bajce jest. Gdyby oś wg niego było zbyt trudne , to z pewnościa rozmawiałby inaczej. On już sobie wszystko przewartościował.Wiem,że jestem okropna pisząc to ale może dzięki temu nie popełnisz błędu proszenia o powrót... P.S. mieszkanie też możesz zamienić na mniejsze ale .pamiętaj, w zyciu zawsze coś jest po coś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wydma oaza..
autorko chcialam ci tylko powiedziec ejdna rzecz- faceci sa dziwni... trudno ich zrozumiec. ja ze swoim sie rozstalam bo mnie zaniedbal (myslal tylo o pracy i nauce, przestal do mnie dzwonic i pisac - studiowalam wtedy za granica) rozstalismu sie i wiesz co ? nie odezwal sie przez 7 miesiecy !! wyobrazasz sobie co za zaciecie ??? silna wola ???? a bylusmy razem 2,5 roku !!! . 7 mcy... dla mnie bylo to niewiarygodne. po 2 tyg od zerwania napisaam do niego na gg - odpisal polslowkami , wiedzialam ze nie chce rozmawiac. potem na swieta (po 5 m-cach od rostania ) wyslalam zyczenia - odpisal b milo, na drugi dzien wyslal mi zyczenia imieninowe.. i znow cisza.. dopiero kolejne 2 m-ce pozniej - czyli wlasnie dokladnie po 7 mcach poproslil o spotaknie- zeby wyjanic wszystko co zaszlo !!! . chcial do mnie wrocic ... ale bylo juz za pozno bo ja bylam w cudownym zwiazku ktory trwa juz ponad rok... . autorko!! na kazdego czeka ta cudowna, wyczekiwana milosc. zaslugujesz na nia i wierze ze wkrotce jej doznasz.. pozdrawiam!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na pewno, gdyby on prosił o wybaczenie byłoby mi lżej i to prawda, że boję się samotności, bo nie bardzo wyobrażam sobie kogoś innego obok mnie. I wiem, że dam radę, jakoś się z tym w końcu uporam, choć teraz mnie to przeraża. Z tym wszystkim, co mnie teraz tak bardzo martwi, też sobie poradzę, z bardzo prostego powodu - bo nie będę miała innego wyjścia. Tylko czy będę potrafiła jeszcze komuś tak bardzo zaufać? Bo bez 100%-wego zaufania związek nie ma sensu. Wątpię, i to bardzo. Drugi raz boleśnie się sparzyłam. A tak prawdę mówiąc on okazał się strasznym egoistą, bo wie w jakiej sytuacji mnie zostawia i jak będzie mi ciężko teraz z tym wszystkim i mam nadzieję, że będzie go to gniotło długo. Mieszkania na pewno nie będę zamieniać na mniejsze (mieszkanie mam duże, a po remoncie będzie piękne) bo nie koszty utrzymania, czy remontu mnie przerażają, ale sam remont, każde wymagałoby mniejszego, lub większego remontu. A faceci są dziwni, prawie wszyscy, a niektórzy, jak mój i ten Twój Oazo, szczególnie wybitnie. Mam nadzieję, że i mój będzie kiedyś tego co zrobił żałował. Wiecie, "najzabawniejsze" jest to, ze stało się to wszystko tuż przed tym, jak pokomplikowane sprawy, tak jak z moją pracą, czy wykupem mieszkania zaczęły wychodzić pięknie na prostą i tylko w tym jednym mam pociechę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak mi cię żal......... miałam podobną historię. Minęło 6 lat, odszedł i do dzisiaj nie wiem dlaczego, nie było innej kobiety. Po dwa lata temu zmarł. Boli dalej, kocham dalej, był to dla mnie dramat..... Żyć musze jednak dalej.... Pozostawil mi swoją córke...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj dopiero, wracając z pracy wstąpiłam do operatora zapytać co z tą kartą do telefonu się stało i nic się nie dowiedziałam, bo mi pani powiedziała, że muszę przyść z kartą i nie będzie problemu, bo ona ją wymieni, ale muszę przyjść sama, to znaczy osobiście, skoro telefon jest na mnie. A gdzieś tak w okolicach południa on już zaczął się o to niepokoić i przysłał SMS z pytaniem. Nie odpisałam, bo od piątku mam pusto na swojej komórce. Potem, wyłączyłam głos, bo pomyślałam, że będzie dzwonić i przeszkadzać mi w pracy i miałam rację, jak doładowywałam komórkę było 6 nieodebranych połączeń i SMS, że przyjeżdza dziś po swoje rzeczy, czy będę w domu. Odpisałam, że muszę mieć tą kartę, a w domu będę za godzinę. Wróciłam, ale on nie przyjechał, nie wiem, może nie zdążył, bo wieczorem szedł do pracy? Nie wiem, kiedy teraz przyjedzie, bo jutro, ja do domu po pracy wrócę bardzo późno. Jakoś nie bardzo mnie to nawet obchodzi, bardziej zależy mi na drabinie, kluczach, karcie do makro, czyli tym co on ma mojego. Jakoś to wszystko ze mnie spłynęło i już tak nie przeraża i mam nadzieję, że tak zostanie i już nie wróci. Niech nie wraca, wolę taką obojętność jaka jest teraz. Chociaż coś mi się wydaje, że ta obojętność zaczyna przekształcać się we wrogość, a nie chcę okazywać wrogości, złośliwości, czy złości jak przyjdzie, wolę obojętność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No proszę, czyli jesli chodzi o kartę, może się odzewać, jeśli już o honor mężczyzny i jego obronę to nie nie chciał. Sama widzisz co z niego był za typ. W takiej sytuacji faktycznie obojętność jest lepsza. Dlatego kiedyś radziłam, żebyś załatwiła te sprawy, bo poźniej jest nagabywanie, które nie ma nic wspólnego z partnerstwem, nawet jeśli to tylko byłe partnerstwo. Pamiętam, że mnie najbardziej właśnie zmęczyły te sprawy umów, zameldowań, adresów i rzeczy, które zajmowały mi miejsce w mieszkaniu i zwyczajnie denerwowały. Powiedz operatorowi, że nie masz tej karty, dziecko zgubiło komórkę czy coś w tym stylu, że chcesz duplikat. Pewnie będą chcieli opłatę za wydanie duplikatu, ale skoro masz komórkę na kartę, to ty z niej korzystaj a on niech zabiera rzeczy i spada. Wiem, ze kochasz, ale sama widzisz jak się zachowuje. Ja kiedy czytałam te jeszcze parenaście dni temu Twoje wypowiedzi, wierzyłam, że to się jakoś da jeszcze ułożyć, ale jeśli potrafi zadzwonić 6 razy w sprawie karty a wcale nie w sprawie tak przecież ważniej to niech ucieka gdzie pieprz rosnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i na kartę
tak się zastanawiam...jak to możliwe,że z dnia na dzień dochodzi do takich rewolucji. Gdybyś nie zajrzała do tego laptopa to z pewnością on nadal byłby z Tobą, naprawiał szafki i samochód.Razem jedlibyście posiłki, razem sypiali. KIedy poznałaś smutną prawdę on postanawia wyjechać, pozrywać wszystki nitki, zacząć gdzieś od nowa. To zdumiewające co siedzi w facetach. Gdybyście byli mał,żeństwem , ciekawe, czy też tak by to wszystko rozegrał tzn. wziąłby tobołek i poszedł w świat nie oglądając się za siebie? Jak to o nim świadczy? Z naszego punktu widzenia takie zachowanie jest podłe ale czy nie miał racji odchodząc? Twoja wiedza o nim , o tym jak wyznawał miłość drugiej, nigdy nie pozwoliłaby wrócić do tego co było. On pewnie wiedział o tym .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak myślę, że odezwał się z tą kartą, bo chodziło mu o to, żebym przejęła kartę i ją sama doładowywała, bo więcej się nie odezwał, uważa pewnie, że on jest w porządku bo mnie poinformował, że karta nie działa, więc nie może jej doładować (wcale nie jestem pewna, czy mówił prawdę) a jak ja nic nie zrobię, to z własnej winy zapłacę karę. Dupek. Kartę już mam, poszłam do operatora i dostałam duplikat. Dają bez opłat. Tak właściwie telefon też mógłby mi oddać. :P I zabrać swoje rzeczy, ale się nie odzywa. Ja dzwonić do niego nie będę, bo niby na jaki nr? Tej jego ukochanej? Wykluczone! Mam już mechanika do samochodu, któremu spokojnie będę mogła powierzyć swoje autko do naprawy, nie zedrze ze mnie, a zrobi dobrze, bo to ktoś z polecenia. Ulżyło mi, jak sobie o nim przypomniałam. Byłam u niego, dogadałam się i niedługo autko trafi na warsztat. :) O remont będę się martwić, jak już bedę miała go robić, nie wcześniej, bo po co? Ja też wcześniej miałam nadzieję, że to może jakoś się ułoży, teraz już wiem, że nie, i nawet nie chciałabym, bo nigdy nie byłoby wiadomo, kiedy by się powtórzyło, a ja nie chcę przeżywać tego jeszcze raz. Stać mnie na kogoś, kto będzie kochał tylko mnie inaczej wilę być sama, a on? Jeśli mu nie wyjdzie w tym dalekim mieście, z pewnością będzie żałował, ale sam tak wybrał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znów jestem spokojna i dobrze, bo jak w końcu przyjdzie po swoje rzeczy nadal bedę spokojna, bez zdenerwowania, bez złości, bez złośliwości, powiem mu co może wziąć, a co nie, bo to przecież on odchodzi, nie ja, więc ja decyduję, czego mu nie oddam z domu, ze "wspólnego majątku". Wiesz, karto, też tak się zastanawiam, co by było, gdybyśmy byli małżeństwem, albo mieli dziecko? Przecież to było gdzieś tam w planach, też wziąłby swój "tobołek", zawiesił na kiju i poszedł sobie, jak Jaś Wędrowniczek? Zniszczył coś czego nie można już naprawić, bo nie można cofnąć czasu. Wszystko powoli wychodzi na prostą, a ja coraz bardziej odnajduję się w nowej sytuacji i z tego bardzo się cieszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość astree
Dzielna dziewczyna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki astree. :) Ktoś tu kiedyś napisał mi, że ten ból, który czuję... - to nie boli pęknięte serce, to bolą rosnące skrzydła - Wtedy wydawało mi się to niedorzeczne, nieprawdziwe, niemożliwe, tak bardzo bolało, a jednak to prawda, i to bardzo pięknie powiedziana. :) Teraz to wiem. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Brawo!!! Trzymałam kciuki i wiedziałam że dasz radę.Ten topik powinna czytać każda osoba która znalazła się w podobnej sytuacji i powinna brać z Ciebie przykład. Napisałaś kiedyś że teraz będzie Ci trudno zaufać komuś w kolejnym związku tak na 100%. Ja jestem w tej chwili z facetem który został kiedyś zdradzony i bardzo zraniony. To była pierwsza jego dziewczyna i nie widziała świata poza nią. Byli ze sobą 4 lata, chciał dać jej wszystko a pewnego dnia dowiedział się od kolegi że ona go zdradza. Nie wyparła się.Rozstali się. I mimo że od tamtej pory minęło sporo lat, gdzieś to w nim siedzi. Na początku naszego związku przechodziłam koszmar, był tak zazdrosny że czasami miałam ochotę po prostu to zakończyć. Ale za bardzo go kochałam to po pierwsze a po drugie wiedziałam od niego co przeżył i rozumiałam że to wszystko dlatego, że boi się mnie stracić. Ale najgorszy jest całkowity brak poczucia własnej wartości u niego. Jest przystojnym mężczyzna o dobrym sercu i bardzo dobrym charakterze a widzi w sobie tylko wady. I to mnie boli najbardziej. Że nie potrafię przekonać go że jest wartościowy. Wiem jedno, że nigdy go nie zdradzę. To by go zabiło, wiem o tym a po drugie to sama to przeszłam i rozumiem jak boli zdrada. Na koniec coś optymistycznego:)jest coraz lepiej. Nie podejrzewa mnie bez przerwy o coś złego, sam powiedział że mi ufa bo widzi jak bardzo go kocham.I co najważniejsze to nie tylko słowa bo widzę po jego zachowaniu że tak właśnie jest. Co nie oznacza że się nie boi. Życzę Ci żebyś kiedyś była we wspaniałym związku i jeżeli będzie warto to zaufała, na to potrzeba sporo czasu ale jest możliwe. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rfvbgt
jestem pełna podziwu dla Ciebie.........jeszcze zaświeci dla Ciebie słoneczko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyjechał, już wyjechał. Właśnie z nim rozmawiałam zadzwoniłam na ten pamiętny nr i ... on odebrał, czyli wyjechał z nią, a mówił, że wyjeżdża sam, ale on wiele rzeczy mówił i mało z tego było prawdą. Tak mi żle, smutno, płakać mi się chce. Jak długo to jeszcze będzie trwało zanim mi całkiem przejdzie? Jedyne co mi się teraz tłucze po głowie to : NIE! NIE! NIE! NIE! NIE! Dlaczego to musiało się skończyć? Dlaczego? Przecież miało być tak pięknie, wszystko było takie proste, ustalone, zaplanowane i nagle straciło sens. Dlaczego? Pytałam kiedy przyjedzie po swoje rzeczy, bo to nie przechowalnia, powiedział, że wie, ale nie miał kiedy (?). Chyba było słychać przez telefon, że jestem zła, a miałam być spokojna. Niedobrze. Ale jak tu się uspokoić w rozmowie z nim, kiedy wszystko się we mnie trzęsie?Przyjedzie jakoś w tygodniu i zabierze. Zapytałam co mam zrobić z internetem? Bo on tu, do tego laptopa miał podpisaną umowę na internet mobilny, umowę także na mnie, tak jak z telefonem było. I z tym nie wiem co zrobić, bo powiedział, że jak dam mu ten modem, to on będzie co miesiąc przelewać na moje konto opłatę za niego, a jak nie to nie. Ja mam w domu stałe łącze, a dwa internety mi nie potrzebne, tylko jak mu uwierzyć teraz. Nie wiem co zrobić. Za kilka dni przyjedzie zabrać swoje rzeczy i we mnie znowu się wszystko rozdrapie, tak jak teraz po tej rozmowie. Już nie chcę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, ze tak Ci przykro, myśl nieustannie o tym, że to początek czegoś lepszego. Kiedy uporasz się już ze wszystkimi remontami i innymi sprawami to poczujesz się taka silna i nic nie będzie Cie już tak przerażało jak kiedyś. Dasz radę, na pewno. Z twoim charakterem!!!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a wy dalej o tym samym
bredzicie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tadruga.
przeczytalam wszystko co napisalas i czuje sie koszmarnie, poniewaz ja jestem tez "wplatana" w cos takiego, tylko, ze ja jestem ta druga kobieta, wiem ze on z mieszka ze swoja, znam ja nawet, calkiem mila dziewczyna, ale i tak ja krzywdzimy... Czuje sie okropnie, tez mi potrafi napisac, ze teskni , bedac z nia w domu. Po przeczytaniu tego wszystkiego stwierdzilam, ze koniec tej znajomosci. widze Twoj bol, wczesniej do mnie takie cos nie docieralo... Tylko teraz nie wiem czy pojsc otworzyc dziewczynie oczy, powiedziec jej jak zachowal sie jej ukochany i niestety ja. czy odpuscic sobie i spokojnie patrzec na to, az znajdzie sobie kolejna "milosc-kochanke"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość astree
Dasz radę.No bo kto jak nie ty? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfrew
napisz co u Ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przyjechał, zabrał swoje rzeczy i nic się nie rozdrapało, tylko wkurzył mnie nieziemsko. Starałam się opanować, ale tak właściwie już mi było wszystko jedno. Co za burak z niego, nie zasłużył ani na jeden dzień z tych ponad dwóch lat, które spędziliśmy razem, nawet na ten najgorszy. Szkoda, że doszłam do tego wniosku dopiero teraz. Wpadł z kolegą i workami, i poszedł jak tajfun przez mieszkanie zgarniając wszystko, co uznał, że jego. Zabrał właściwie ubrania, buty i narzędzia, z których faktycznie większość była jego wcześniej. Laptopa mu nie oddałam i na to był wściekły, bo niby tyle w niego włożył. Wiele rzeczy zostawił, wziął DVD a o pilocie zapomniał, nie wziął płyt z filmami, a były jego, nie wziął kosmetyków i najważniejsze - zapasowych kluczy do swojego samochodu, razem z pilotem od alarmu. Modemu do internetu też nie wziął, bo nie dałam mu laptopa. Zastanawiam się czy zabrał swoje opony z piwnicy, ale nie chce mi się iść sprawdzić. Co jeszcze zostawił, będzie się okazywać z czasem, jak będę znajdować. I on też z czasem sobie o tym przypomni, czy się upomni? Nic mnie to nie obchodzi. Oddał mi klucze i ... kartę do telefonu, tą co się niby popsuła. Drabiny nie przywiózł, powiedział, żebym sama ją sobie przywiozła od tego kolegi, palant. I pojechał, i mam nadzieję, że już więcej go nie zobaczę i o nim nie usłyszę. Trochę boli, ale to nie serce, a raczej duma i wstyd, że byłam taka ślepa. Oj, dużo prawdy jest w tym, że nie ważne jak ktoś zaczyna, ale jak kończy, bo tutaj dopiero widać jakim się jest człowiekiem i klasę. Koniec związku. Teraz buduję życie na nowo, już wiele udało mi się osiągnąć, a osiągnę wszystko, co będę chciała, sama, i tylko sobie to bedę zawdzięczać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciesz sie dziewczyno
ze teraz odszedł...po slubie byłoby gorzej:)....dasz rade..zapomnisz:)...wiem ze jest ciezko bo kiedyś również zostałam zdradzona tylko ze moj ciul zdradzał mnie z 3 laskami...jedna o drugiej nie wiedziala...w sumie to ja napisalam do kazdej.....płakałam dlugo az przyszedł dzien w ktorym przestałam...doszłam do wniosku ze jestem lepsza od niego:) zrobiłam sie na bóstwo i poszlam sie bawic znowu zyc!!!.....teraz mam meza córcie:) jeszcze bedziesz szczesliwa....a teraz płacz...wypłacz sie.....az wkoncu przyjdzie dla Ciebie ten Dzień:)..pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i na kartę
mimo wszystko szkoda,że tak się zachował. Tak mało jest dzisiaj facetów z klasą ,a zwłaszcza wtedy kiedy odchodzą (a raczej uciekają...) Nie szukaj na siłę kogoś nowego ( lekarstwa) nie musisz udawać swojego szczęścia i biegać na tańce. W końcu zaakceptujesz nową sytuację...Wiele z nas nie ma szczęścia w miłości:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i na kartę
teraz zauważyłam,że cała" akcja" trwała trochę ponad miesiąc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli jeszcze kogoś to interesuje... pojechałam dziś, po pracy, do tego kolegi po drabinę i czego się dowiedziałam...? On jeszcze nie wyjechał z miasta, tak jak sądziłam. Nadal tu jest i nadal chodzi do pracy. A ta dziewczyna... wszyscy w pracy jej unikają, nie chcą mieć z nią nic wspólnego, bo jest taka, jak określił "ordynarna", gruba, brzydka, chamska, prostaczka zupełnie bez wyczucia taktu, wszyscy chowają przed nią swoje telefony, żeby nie dostała nr bo "jak się przyczepi, tak koniec", wysyła głupie SMS i dzwoni. A wygląda jak "lachon" i tak ją tam wszyscy nazywają, ten kolega nawet jej imienia nie pamiętał, bo imienia nikt nie używa. Małe to dla mnie pocieszenie, a właściwie żadne, bo miałam nadzieję, że jest miła, fajna, sympatyczna, wtedy wiedziałabym chociaż, że przegrałam, bo miałam silną konkurencję, a tak? tragedia! :O Skoro zrezygnował z naszego związku dla kogoś takiego, to ile ten związek dla niego znaczył? Ja go kochałam, a on mnie? Chyba nie ma wątpliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnie, że interesuje! Ja tam sobie myślę, że to dobrze, ze ona jest beznadziejna. Jakoś tak się składa, że faceci wybierają wlaśnie te laski, które są głupie i wtedy mogą się czuć przy nich szczególnie. Wynika to z ich braku wartości, bo przy takich czują się dowartościowani. Zawsze przecież mogą sobie pomyśleć "o matko ale ona głupia", ja muszę jej pomóc bo sama nie da sobie rady i poczucie wartości od razu pnie się w górę. Sama też pewnie zauważyłaś, że te które są bezwzgledne, nieobliczalne, wredne też nie narzekają na brak powodzenia i nie skarżą się na zdrady swego mężczyzny. Nie wiem dlaczego te dobre, normalne, ciepłe mają gorzej. Nie generalizuję, wiem, ze to nie jest norma, ale czesto tak jednak bywa. Chyba jest tak dlatego, ze po poerwsze, w odruchu ludzkich uczuć myślą, że sobie poradzi, bo z reguły ma wokół siebie ludzi, którzy są za nią, a po drugie nie boją się jej nieobliczalności. Myslę, że szybko będzie żałował, wstydził się, wyrzucał sobie swoją głupotę ale jak wiadomo na głupotę nie ma lekarstwa:) pewnie nawet to, ze kłamał w sprawie wyjazdu jest dowodem na jego tchórzostwo, chyba się bał, że będziesz go nękała a tu takie rozczarowanie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *****.........*******
26.09.2009.10.00-12.45 Zdradzona, zdradzony - czyli jak się odnaleźć po zdradzie www.przemiany.com.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×