Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mainnnka

ślub córki a ja czuję się niepotrzebna w przygotowaniach

Polecane posty

Gość mainnnka

Moja córka niebawem wychodzi za mąż.............zawsze wyobrażałm sobie,że jak ona będzie wychodzić za mąż to ja we wszystkim będę uczestniczyć.Tzn.właściwie to myślałam,że to my z mężem urządzimy jej wesele. Niestety moja córka od początku wszystko załatwia sama ze swoim przyszłym mężem.W niczym się mnie nie radzi......jedynie jeżdziłam z nią aby wybrać suknię ślubną,ale to też było tylko po to żeby się nazywało,że suknię kupowała ze swoją matką. Jak pojechałam z nimi do lokalu,aby ustalić menu(sma mi to zaproponowała)i wybrałam według własnego doswiadczenia ze trzy dania to po powrocie do domu zrobiła mi taka haję,że płakłam cały dzień.Powiedziała,że to jest jej wesele,a ja sobie wybieram co mi się podoba.Urządziła mi karczemną kłótnię też z tego powodu,że w tym lokalu właścicielka pokazzywała nam zdjęcia z różnymi wariantami ustrojenia stołów i ja wtedy powiedziałam,że bardzo mi sie podoba.To córka po wyjściu nakrzyczała na mnie jak mogłam przy tej właścicelce głośno powiedzieć,że mi się te wystroje stołów ze zdjęć podobało,jak to nie mi się ma podobać tylko jej,a jej się to nie podobało.Ale ja tylko wyraziłam swoje zdanie....nic nikomu nie narzucając.Ona stwierdziła,że teraz przezemnie właścicielka ustroi te stoły tak jak na zdjęciu....a to nieprawda,bo córka właśnie z nią uzgodniła jak chce mieć przystrojone stoły.Ale to jej nie wystarczyło,musiała na mnie nakrzyczeć za to jak smiałm wyrazić swoje zdanie. Wiecie odkąd zaczęły się przygotowania do wesela to ja jestem coraz bardziej znerwicowana.....przepłakałam już wiele dni i nocy.boli mnie ogromnie to,że moja córka mnie tak potraktowała,że nic odemnie nie chce abym jej w czymś pomogła.Ostatnio tak się żle czułam,że myślałam że to jakis zawał....ale cały czas się modliłam,żeby nic mi się nie stało przynajmnie do tego wesela,bo inaczej córka by mnie oskarżyła,że zachorowałam,żeby jej zepsuć slub i wesele. Napiszcie jak to było w Waszym przypadku,szczególnie panien młodych czy Wy też z przyszłym mężem wszystko sami robiliście??czy też było tak jak u mnie,że matka była odstawiona na boczny tor?/Czy to może ja jestem nienormalna i za dużo chcę?Może to jest jest normalne,że nie powinnam wogóle wyrażać swojego zdania?/Wiecie po tych ostatnich wydażeniach ja już sama zwątpiłam w siebie....jeszcze niedawno myślałam,że jestem dobrą matką i że córka mnie kocha.jednakże teraz to myślę,że jest wręcz odwrotnie.Wogóle zauważyłam,że córka już jest tak nastawiona do mnie,że tylko czeka o co się zaczepić żeby na mnie nakrzyczeć i tak jest. Tak bardzo jeszcze niedawno cieszyłam się ze ślubu córki i wesela...niestety teraz to boję się,że podczas wesela córka mnie też będzie atakować i dlatego uważam pójscie na wesela jako zwyczajny obowiązek...nie mam żadnej radości wręćz odwrotnie...boję się tego wesela....że nie wytrzymam i się rozpłaczę w którymś momencie,bo przypomną mi się przykrości,które mi córka robi cały czas w związku z tym weselem. Nigdy w życiu nie pomyslałabym,że z okazji tak radosnego i wyjątkowego..jedynego w swoim rodzaju wydarzeniu będe taka smutna i tak niechętnie będę o tym myśleć. Myślałam,że łąćzy moją córkę ze mną jakaś szczególna więż i że w takim najważniejszym dla niej przeżyciu będę jako matka blisko uczestniczyć...niestety moja córka mnie sprowadziła do roli normalnego gościa. Chyba sobie na to czymś zasłużyłam....mam nadzieję że tylko dlatego.............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mainnnka
nikt nie chce odpisać??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mnie się wydaje że masz
syndrom nieodciętej pępowiny...wyluzuj trochę... to dobrze, że sami potrafią sobie zorganizowac imprezę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wanddzia
Córka ma stresa przed tym slubem i sie na tobie wyżywa. Teraz są takie czasy, ze para młoda, a w szczególnosci kobitka, chce sobie wszystko odstawić tak, jak to sobie wyobraziła. Niech robi co chce, olej ją. Jak cie nastepnym razem poprosi o pomoc czy radę, to powiedz, ze nie masz czasu, po co ma sobie toba gębę wycierać. Albo jej powiedz "tak sie na mnie wydarłas ostatnim razem, że juz nie mam ochoty wyrazac swojego zdania, bo zaraz to zinterpetujesz po swojemu i znowu sie na mnie wydrzesz". Musisz sie nauczyc rozmawiac z ludxmi, zwłaszcza z własną córką. Jak acie niesprawiedliwie traktuje - to jej to po prostu powiedz. I wymanewruj sie z dalszej współpracy, niech sobie weźmie kolezankę do doradzania i robienia awantur

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczerze napiszę, chociaż pewnie zaraz odezwą się tutaj głosy że wszystko zwaliłam na rodzinę, że u mnie przygotowaniami w większej części zajmowały się moja mama i siostra. Dlaczego> Siostra wtedy pracowała przy dekoracjach ślubnych, ma talent, zapał i doświadczenie, mama nie wyobrażała sobie nie brać udziału. Teściowa doradziła, podsunęli nam pomysł na jedną salę, z czego nie skorzystaliśmy, uzgadniałam z nią menu, pytałam co o tym myślą. Kiedy znalazłam lokal w którym chciałam mieć wesele pytałam mamy o zdanie zaraz po mężu (wtedy narzeczonym). Wiedziałam że aktywne uczestniczenie w tym jest dla niej bardzo ważne, że chce co robić, co sama zaproponowała. Nie mówiła nic na temat listy gości, obrączek czy innych rzeczy o których tylko my we dwoje powinniśmy decydować. Bardzo przeżywała ślub pierwszego z czworga dzieci a ja... mogę tylko napisać, że cieszyłam się że ktoś się tym zajmie. Nie było moim marzeniem wybierać prezenciki dla gości i układ kwiatków na stołach. Tylko rad siostry w kwestii sukienki nie słuchałam, mama stanęła po mojej stronie i jak najbardziej była za tym żebym sama decydowała. Cieszę się że moja rodzina pomogła, ale trzeba robić to taktownie- oczywiście, nie sugeruję że Ty tego nie robisz, tylko daję dobrą radę. Wiedziałam że wszelka ich pomoc ma na celu to żeby było miło naszym gościom- i, co ważne, nam samym. Jeśli córka denerwuje się jasnym wyrażaniem przez Ciebie swojego zdania, może najpierw dowiedz się czego ona potrzebuje? Zapytaj ją jakie menu planuje, kogo chce zaprosić, jaką chce muzykę i wtedy zapytaj jak Ty możesz w tym pomóc. To jej dzień, Ty swój ślub do zaplanowania już miałaś. A co do rozmów z właścicielem sali, zespołem czy fotografem... najlepiej wysłuchać ich propozycji, dogadać pewne kwestie a dopiero później wyrażać własne zdanie. Córka mogła się czuć trochę zdezorientowana kiedy na wstępnej rozmowie pokazywałaś co Ci się podoba i czego byś chciała, to jej i narzeczonego zdanie ma być najważniejsze, chociaż nie zaszkodzi- na osobności- zwrócić uwagę na potrzeby gości. Najlepiej ze słowami: "Co TY o tym myślisz?".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość idelajda
Do autorki topicu. Ja wlasnie jestem na zerowym stopniu przygotowan i jak narazie o wsystko pytalam zdanie sowjej mamy, pokazalam jej menu i lokal w jakim bym chciala aby wesele sie odbylo a ona mi doradzila np. ze ciasta zamowimy osobno nie z tej sali bo napewno wiekszosci i tak na stol nie postawia i miala racje tak tez bedziemy chcieli z narzeczonym zrobic, powiedziala tez ze zamiast jajek faszerowanych i ryby po grecku lepiej jak zrobia jakies miesne potrawy bo te jajka moga tylko zaszkodzic a ryby i tak na weselu zazwyczaj nikt nie je i z tym tez sie zgodzilam ale jak powiedziala ze gosciom na dowidzenia oprocz wodki bedziemy dawac ciasto itp. to sie z nia nie zgodzilam bo ciast az tak wielu nie bedzie a jak jeszcze kazdemu mam potem pakowac w opakownie i dawac do domu to musialabym 2 razy tyle zamowic. Moze byla glosniejsza wymiana zdan ale nie zrypalabym tak swojej mamy bo wiem ze ona to przezywa rownie mocno jak ja w koncu wydaje swoja jedyna corke za maz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slub za tydzien
ja mam slub za tydzien a z mama wogole sie niemoge dogadac, delikatnie mowiac dziala mi na nerwy... najpierw myslalam ze sie bedzie wczuwac bedzie zaangazowana i bedzie sie wtracac do wszystkiego, owszem pomogla zalatwic sale , orkiestre i kucharki, bo to akureat po znajomosci od kogos tam... ale wiekszosc rzeczy ktore ja jej pokazywalam bylo takie tylko "no fajne" bez entuzjazmu bez niczego... raz a czas zapyta co tam a tak to siedzi na naszej klasie, wychodzi gdzies na jakies spotkania, jedzi na wycieczki...owszem niech jezdzi ale niech tez pomysli o rodzinie... masakra co sie z nia dzieje... bardziej interesuje sie zyciem znajomych niz tym co sie dzieje ze mna i przy s;ubie... a potem i tak zuca fochem jak na cos zalatwie sama albo sie niezgodze na jej pomysl albo mi sie niepodoba... wtedy z obraza" no tak tobie sie nic niepodoba co ja wymysle" ale nieporozmawia o tym tylko ona wszytsko z gory wie a potem sie obraza... powiem wam ze wlasnie pzrez to odechciewa mi sie tego wesela gdyby to odemnie zalezalo to bym to odwolala w pizdu, myslalam ze wszytsko pojdzie inaczej ze bedzie jakiejs wsparcie radosc... juz nie raz plakalam jak ona sie zachowuje... i czuje ze to wesele po czesci przez nia bedzie zepsute niestety:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slub za tydzien
najpsze jestto jak dzwoni z pracy i mowi ze musimy zadzwonic zalatwic to i to, albo pojechac gdzi a potem jak przychodzi do domu to sie nic nieodzywa tylko zasiada na naszej klasie i tak jakby tematu niebylo... ostatnio wymyslila zeby wodke jak bedziemy dawac na zakonczenie wesela zeby kupic inna niz ta na stolach ze tak ładnie by bylo.... ale przeciez sie daje weselna a nie inna kupiona dodatkowo... mamy palacowa ktora ma naprawde ladna butelke a ona wymyslila zeby kupic doodatkowo kłosowke z kłosem w srodu... niezgodzilam sie bo dla mnie to dziwny pomysl...weselna to weselna... dala nam obraczki na przetopienie zebysmy mieli taniej , ale jak sie dowiedziaal ze zloto idzie w gore to stwierdzial ze moze by te stare jeszcze zostawic na inne czasy oczywiscie w dniu kiedy szlismy juz zalatwiac wszytko...bylam zla... i ostatni jej pomysl... kuzynka brala slub tydzien temu, my zaprosilismy tylko jej rodzicow i jej brata, tej kuzynki nie... ona tez nas niezaprosila wczesniej tylko po tym jak doszly do nich nasze zaproszenia... ja powiedzialm ze niejdziemy,, rodzice pojechali... i potem mama wymyslila ze moze by jednak ich zaprosic i zebysmy w ich poprawiny pojechali tam i ich zaprosili.... ehhh dojze ze nas na odwal sie zaprosili to jeszcze w ich poprawiny mialam tam jechac?? tym bardziej ze nieszlam dlatego ze ich nie chcialam zapraszac... ja zwariuje do tego slubu mowie wam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a powiedz jak było między wami do tej pory? czy córka radziła się Ciebie i ustalałyście co i jak wspólnie, czy częściej było tak że Ty miałaś swoje zdanie, ona swoje a musiało być po Twojemu?... zamążpójście i wesele symbolicznie są początkiem nowego, samodzilengo życia. jesli młodzi chcą i są w stanie sami zorganizowac wszystko, to niech to robią. moi rodzice organizowali od A do Z wesele mojego brata i widziałam jak mają dość. dlatego nasze organizujemy sobie sami. owszem, korzystamy z rad - ojciec nagrał nam salę i zespół, z mamą razem kupowałyśmy suknię dla mnie i sukienkę dla niej, omawiałyśmy i planowałyśmy menu itd - ale nie latałam się radzić z każdą pierdółką. wydaje mi się że to jest dobre, moi rodzice mają wolne głowy, nie stresują się tak bardzo jak przy bracie... nie podoba mi się to co opisujesz - tzn to jak Cię córka traktuje, ze krzyczy na Ciebie itd - ale pytanie czy nie przemawia przez Ciebie rozgoryczenie. sama pisałaś że chciałaś córce wesele zorganizować, a ona postanowiła zrobić to sama. jetes pewna że nie próbujesz mimo wszystko nadmiernie ingerować w wybory, narzucac swoje zdanie?... tym niemniej córka nie powinna na Ciebie krzyczec. a z tego że bedziesz gościem - ciesz się. mniej stresu i jak sie cos nie uda to nikt nie bedzie mógł miec pretensji do Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przykro mi ze masz teraz nat niesympatyczne nastawienie do calego slubu. ja sie z mama naradzam na biezaco nad czyms . dlatego ze widze ze sprawia jej to radoche choc z drugiej strony smutno jej ze corka wylatuje z domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdf
mialam podobnie,ale my za wiekszosc placilismy,rodzice symbolicznie sie dokladali.mamie zostawilam wybor sali,daty oraz menu i ciast. tata zajal sie drukiem zaproszen,winietek,wszystkiego co mozna bylo. reszte zalatwialismy my. rodzice byli przy wyborze sukni,ale my za nia placilismy. bylo troche zgrzytow,bo oni tez chcieli robic po swojemu,a my po swojemu.. w efekcie wesele bylo piekne,nikt sie po nim nie czepial,mielismy racje. zostaw corce to co chce robic sama,doradzaj jak Cie zapyta,ale obserwuj z boku przygotowania. powodzenia! aha,u nas tez byly klotnie ze wzgledu na dekoracje-rodzice chcieli wszytsko co oferowal lokal,my chcielismy ciac koszta. przydobilismy sale tylko odrbine.wyszlo super.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kapryśna kryśka
Ja mam ślub za miesiąc. Generalnie z mamą dogaduję się średnio, ale staram się pilnować, żeby nie poczuła się źle. Nie rozumiem w ogóle Twojej córki, przecież jak razem pojechałyście ustalać menu i dekoracje, to mogła po ludzku powiedzieć, że jej nie odpowiada to co Tobie i byłoby ok. Ty trochę za bardzo chciałabyś decydować o wszystkim. Możesz zasugerować, zaproponować, ale prawda jest taka, że to ślub i wesele Twojej córki i niech ona ma to o czym marzyła. Jak jej się Twoje pomysły nie podobają, to nie czuj sie urażona. Teraz jest tyle różnych rozwiązań, że naprawdę ciężko trafić tak, żeby podobało się wszystkim. Zwłaszcza, że przecież Ty i córka to już 2 różne pokolenia. Moja mama ma różne pomysły, które mi się nie widzą, ale ona w sumie nie wie 'jak się robi teraz', ma wyobrażenie ze swoich młodych lat. Na szczęście w okolicy jest wiele ślubów, to mama chodzi i ogląda dekoracje przy domu, w kościele i nie powiem, coraz częściej coś fajnego wymyśla. Generalnie u mnie było tak, że suknię najpierw oglądałam sama, wybrałam te co mi się podobają i potem pojechałam przymierzać z mamą. W sumie wybrałam tą, która najbardziej podobała się i mnie i jej. Chociaż w wielu przypadkach ona proponowała przymiarki jakichś wielkich falbaniastych itp, które w ogóle mi się nie podobają. Z menu to jest tak, że tym się teściowa zajmuje, bo się na tym zna i na pewno będzie super. Chociaż jeszcze w sumie nie wiem jakie będzie to menu. Dla Ciebie mam takie rady. Po pierwsze powiedz córce to co czujesz i to co tu napisałaś, bo może ona w tym stresie nie zdaje sobie z tego sprawy. Po drugie, ustalcie coś czym będziesz się mogła zająć Ty - zorganizowanie kwiatów do kościoła, dekoracja domu, samochodu - poszukaj różnych przykładowych dekoracji w sieci, zapisz sobie te które ci się podobają i pokaz córce. Jak coś wybierze, to Ty zajmij się zorganizowaniem tego. Po trzecie, w kwestiach najważniejszych nie narzucaj jej swojego zdania, bo to ma być jej dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja mama uczestniczyła w przygotowaniach do naszego ślubu, wszystko z nią omawiałam i cieszyłam się, że ona ma z tego satysfakcję. Ale to już nawet nie o to chodzi, mogę przyjąć, że Twoja córka chce zrobić wszystko po swojemu. Nie wyobrażam sobie jednak, że mogłabym krzyczeć na swoją mamę albo doprowadzić ją do łez!!! Moja mama jest bardzo taktowna i ma wyczucie chwili, ale nawet gdyby nie miała (np.: moja teściowa nie ma) to i tak rozmawiałabym z nią grzecznie i spokojnie. Z teściową, która wtrącała się czasami idiotycznie w przygotowania też rozmawiałam kulturalnie i spokojnie. Uwzględnialiśmy to co się dało uwzględnić, inne rzeczy robiliśmy po swojemu przedstawiając mamie męża jakieś sensowne uzasadnienie. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy mogli krzyczeć na moja lub jego mamę. TO SĄ NASZE MATKI!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
droga autorko - rozumiem Twoje rozgoryczenie, ale zrozum to jest najważniejszy dzień w zyciu Twojej córki, nie w Twoim. Ty już miałaś swój dzień i pozwól córce zorganizować go tak jak chce Po Twojej wypowiedzi wnioskuję, że jesteś nadopiekuńcza matką z nie odcięta pępowiną Zrozum - t jest wesele i ślub Twojej córki. Ja swoje mamie powiedziłam na samym początku, że albo będzie po mojemu, tak jak ja chcę, albo wcale - bo to ona upierała się na wesele, nie ja, a wiedziałam, że będzie mnie to kupę nerwów i zdrowia kosztowało, wiec na samym poczatku zaznaczyłam, że nie zyczę sobie fochów, niezadowolenia itp, owszem mogła mi doradzić i powiedzieć co jej się podoba, ale niestety mamy zupełnie odmienny gust, przyjełam do wiadmości jej zdanie i opinię, ale na moje decyzje nia miały wpływu w kwestii wyboru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u nas na przykład teściowa jest praktycznie całkowicie wykluczona z przygotowań. jakos tak wychodzi po prostu. ona lubi każdą decyzję przemyśleć piętnaście razy, obejrzec, wrócić do domu, pojsce obejrzec jeszcze raz, pojsc obejrzec cos podobnego gdzies indziej, znow wrocic do odmu, pomyslec... a my z narzeczonym jestesmy tacy ze jak sie nam podoba to bierzemy. zostawiłam jej do załatwienia ciasta, bo na tym sie zna, i rozłożenie ich rodziny przy stole. i tak bedzie miala z tym full roboty az do wesela :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wyobrazam sobie przygotowan do slubu bez obecnosci mamy! moj slub byl rok temu, poczawszy od sukni, welonu i butow a skonczywszy na menu czy bukiecie, dekoracji sali i kosciola, nie liczac wyboru ciast czy tortu - wszystko wybieralam z mama! jesli w czyms sie nie zgadzalysmy to po prostu dyskutowalysmy o tym w domu, bez klotni i krzykow. ale my z mama jestesmy jak syjamskie siostry. mamy ten sam gust i spojrzenie na zycie :) wspolczuje autorce sytuacji z corka. Rozumiem przedweselny stres, ale mama to mama, nie ma wiekszej przyjemnosci niz planowanie tych chwil wlasnie z mama!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czarna koala-widze ze mamy podobnie z tesciowymi hehe! nasza dostala za zadanie zajac sie drucikami do naszych prezencikow dla gosci i je wyginac jak jej pokazalam :) wiec tez byla zajeta,a do reszty jej nie dopuszczalam bo nie ma gustu ;) jedynie przyjmowalam jej prosby gdzie chce siedziec i spac. i wyszlo git :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atlantyda600
Zazdroszczę pomocy ze strony mam. Moja mama mieszka daleko, więc nie mam co liczyc na jej pomoc. Mało tego marudzi, że co to za wesele na 40 osób, że nie oplacamy hoteli przyjezdnym gościom, nas na to nie stać. Ogólnie narzeka i nie kwapi sie do pomocy. Teściowa też nie jest lepsza, ostatnio wyskoczyła ze stara tuniką z szafy i pomysłem że ubierze ja na wesel - koszmar. Na szczęście jestem zaradna i potrafię sobie sama wszystko zorganizować i mam przyjaciółki do pomocy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona 82
ja mieszkam za granica i niedawno bylam pozalatwiac sprawy i moja mama tez jakos za bardzo sie nie interesowala.Tzn poszla ze mna popytac o sale i menu mi wiem ze pomoze,ale z reszta mialam tez problem.I mnie tam nie ma pytalm ja o wiele spraw to jakos mowila ze ja musze sama itd jakos bylam zdana sama na siebie.I jeszcze wlasnie klocilam sie z nia ,bo dla niej wszystko za drogie sie wydawalo,a ona wie ile pieniedzy mamy przeznaczone na wesele itd i my sami za wszystko placimy,wiec tego nie rozumialam.Poszlysmy pytac o sale i menu i cene to byla naburmuszona.Nie wiem chwilami myslalam ze moze zazdrosna?Ale to glupie wytlumaczenie bo wiem ze dla mnie chce jak najlepiej,ale nie rozumiem jej zachowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mainnnka
dziękuję Wam za wypowiedzi jak Wy to widzicie.Zgodze się z tym,że jestem nadopikuńczą mamą i mam dośc mocny charakter.Jednakże w sprawie slubu córki ani razu nie próbowałam jej narzucic swojego zdania.Po prostu jak o czyms ze mna rozmawiała to mówiłam jej ,ze mnie sie by podobało tak czy tak,nigdy nie było zebym powiedziła ...wybierz tak bo ja uważam że tak bedzie dobrze.A zreszta córka od poczatku ani razu się mnie radziła ani w kwestii sali...sami ją wybrali ani w kwestii sukni,welonu,reszty dodatków.zaproszenia i inne dodatki zobaczyłam jak mieli juz gotowe,a w dodatku wszystko robia w jakies konspiracji a póżniej przychodza i z satysfakcja prezentuja.Doskonale rozumiem,że to jest jej dzień i absolutnie nie chce narzucać jej swoiego zdania,ja po prostu tylko mówię co by mnie sie podobało skoro mnie pyta.A i tak zazwyczaj jest tak,że córka wybiera wszystko odwrotnie niz to co mnie przypada do gustu.Widzę teraz,że ona chce za wszelką cene pokazać że o wszystkim od początku do końca decyduje ona i jej partner.Wiem,że ja mam silna osobowość ale nigdy w zyciu nie byłam przeciwko moim dzieciom.Zawsze starałam się je wspierać,ale od dawna jest tak,że wszelka moja pomoc ona odbiera jakby atak na jej dorosłość.Niedawno po takiej ostrej kłótni,kiedy znowu na mnie nakrzyczała jak juz się trochę uspokołam to poprosiłam ją na rozmowę i próbowałam jej wytłumaczyć,że rozumiem to że jest dorosłą kobietą(26 lat) i szanuję jej sposób organizowania slubu i wesela,ale jako matka mam chyba prawo wyrazić swoje zdanie co wcale nie oznacza,że ona ma tak zrobić.Powiedziłam jej ,ze inaczej wyobrażałam sobie przygotowania do tak wzruszającego i jednego z najwazniejszych wydarzeń w moim zyciu.Że tak czekałam na tą chwilę......tu już poryczałam się na dobre.I to,że myślałam że to będzie dla nas obydwu ogromna radpością....i to ze swoim postepowaniem sprawiła,że już boję się odezwać i niech sie nie dziwi ze zaczynam się robic obojetna gdy mnie o czyms informuje .Tak właśnie informuje,bo to inaczej nie mozna nazwać...ona się mnie nie radzi w zadnej sprawie tylko mnie informuje.Córka mi odpowiedziła ,że ja jestem taka że o wszystkim chciałabym decydować i wszystkim rządzić.I to mnie zabolałao jeszcze bardziej,bo z tego wynika,ze ona jest bardzo negatywnie nastawiona do mnie i tylko czeka żeby mi coś udowadniać.Trudno mi to wszystko zrozumiec i przez to wszystko zaczełam powaznie nielubić siebie ...swojego charakteru,że przez moja silna osobowość moja córka zamiast byc moją przyjaciółką jest moim wrogiem. Powiedziła mi że przy mnie czuje się nie jak kobieta a jak mała dziewczynka....na to ja że to wiem ale jest moim dzieckiem i dla mnie bedzie zawsze moją córeczką. To wszystko strasznie mnie boli,bo widzę ile córka ma kompleksów...pomimo pieknej urody,dobrego wykształcenia..dobrej pracy....ja od zawsze mówiłam jej jaka jest mądra sliczna ,inteligentna,,ale na nic sie to zdało bo ona i tak nie ma wiary w siebie....i dlatego wszystko co powiem odczytuje jako atak na swoja osobe. Niestety nie widze wyjscia z tej chorej sytuacji....no bo cóż ....ślub przecież przejdzie..,ale zaniedługo pewnie pojawi sie dziecko...i ja chciałabym być dobrą babcią dla swojej/go wnuczki/a ale obawiam się że przez nasze relacje córka bojąc się że mogę byc autorytetem dla wnuczka odseperuje mnie od niej/go.A ja z pewnością nie będę się narzucać,bo czuję że ona walczy ze mną jak z rywalką.A ja jestem przecież jej matka. Jakie to wszystko jest bolesne. Mam nadzieje,że przynajmniej niejednej z Was coś da do myslenia ta sytacja w mojej rodzinie,obyście będąc matkami nie popełniali mojego błędu,a córkom aby w tym szale i ferworze przygotowan so slubu pomysleli co czują ich matki.Dla nich to tez jest jeden z najwazniejszych dni w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona 82
dodam,ze pozniej sie nie odzywala jak ja sie odezwalam jesli chodzilo o wesele to od razu klotnia.Tez przez nia plakalam.Musze tu napisac,ze moja mama to moja najlepsza przyjaciolka,zawsze tak bylo,dlatego nie rozumiem jej zachowania dasow burmuszenia itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość liliowa kokardka
autorko smutno mi sie zrobilo po przeczytaniu twojego posta:( mam nadzieje ze ja nie jestem dla mojej mamy taka wredna jak twoja córka dla Ciebie :( szkoda ze moja mamusia jest 300km stad i nie moge jej przytulic :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, szczerze mówiąc nie podpisałabym się pod Twoim stwierdzeniem, że masz "mocny charakter" zważywszy na hektolitry łez, które wylewają się z Twojego posta ;) Raczej wszystko strasznie przeżywasz.Nie bardzo wyobrażam sobie, jak dorosła kobieta może płakać "wiele dni" o takie rzeczy. Pytasz, jak było u innych - ja generalnie nie "przeżywałam" wesela, tylko ślub. Wesela w ogóle nie chciałam, więc było mi relatywnie serdecznie wszystko jedno, jakie będą kokardki :P nadałam tonację (złoto), wybraliśmy z Mężem salę, zespół, i inne tego typu rzeczy, a pomniejsze funkcje, które mogliśmy bez trudu przeboleć, pozostawiliśmy rodzinie, wiedząc, że są w tych kwestiach kompetentni i zrobią dobrze (i przy okazji poczują się potrzebni). Moja mama nadała ton dekoracjom, ojciec przygotował zaproszenia (ma agencję reklamową), teść z teściową mieli ustalić menu ale sami ufając sprawdzonemu kucharzowi dali mu zasadniczo wolną rękę i jedzenie było :):):) generalnie - wszystko, w czym nam pomogli, było świetne. Tylko że my mieliśmy po pierwsze - pewność, że nasi rodzicie w danych kwestiach są kompetentni, a po drugie - luz jeśli chodzi o pierdoły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No córka nie powinna się na Ciebie wydzerac i zwróciłabym jej uwage że chyba zapomniała do kogo się odzywa. Mam w rodzinie kuzynkę, która planowała swój ślub od roku. Prosiła wiele osób o pomoc ale chyba tylko dlatego żeby się pochwalić swoim przyszłym meżem (jego kasą) i tak o wszystkim decydowała sama. I można powiedzieć że jej się w dupie poprzewracało, myslała że jak wychodzi za mąż to wszyscy będa koła niej skakać. To są słowa jej matki, która była na nią cholernie zła. Ciocia postanowiła sie w nic nie wtrącać, kuzynki się na nią poobrażały a ona przed ślubem wszystkich przepraszała bo nikt nie chciała jej nawet sukni pomóc ubrać. Moim zdaniem powinnaś się odsunąć na boczny tor i czekać aż córka zmądrzeje trochę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdf
hmm mysle autorko,ze potem bedzie wlasnie podobnie,Twoja corka chce udowodnic ze przerwala pepowine.. ma 26lat, ja mam 27 i to samo robie z moja mama..pokazuje jej ze podejmuje wlasne decyzje,ale pytam ja o niektore sprawy,choc ona i tak jak wyraza swoje zdanie to konczy slowami,ze i tak zrobie po swojemu,wiec po co ona ma wyrazac swoje zdanie.. ehhh mamy chyba przeginaja to w 1 to w 2 strone.. przeciez chodzi o porade,a nie pytanie jak mam postapic. mysle ze tak jak corkom,tak i mamom trudno sie znalezc w tej sytuacji. z dzieckiem-nie badz nadopiekuncza,ale kiedy corka powie,mamo jak zdorbi to a to,czy moglabys wpasc? to sie nie wahaj ani chwili... moja mama sie troche ode mnie odciela..nie powiem zeby to bylo dobre..bo mam slabszy kontakt,a z tata lepszy.. szkoda,ale chyba taka jest kolej rzeczy.. odetnij sie chwilowo od przygotowan,nie placz tyle,zrozum ze masz dorosla corke,znajdz sobie jakies hobby,rob cos z mezem,nie mysl tyle i chwal ja jak cos Ci pokazuje.inaczej skonczy sie zle. trzeba to zaakceptowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a kto płaci
A kto płaci za to wesele?? Jeśli Ty, to powinnaś też mieć coś do powiedzenia, ale jesli młodzi sami, to niech robią po swojemu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piekna maryna
Moim zdaniem zapracowałas sobie sama na taką sytuację. Myśle tez, ze córka nie tyle koniecznie chce urzadzic imprezę tak a tak, ile chce ci pokazać, ze teraz jest koniec twojej dyktatury i teraz będzie robiła jak uwaza. Jest przy tym troche niekonsekwentna i niepewna, bo swoja nadopiekuńczoscia i przekonaniem promieniujacym na całą rodzinę - ze bez ciebie nikt sobie nie da rady i nikt sie nie obejdzie - troche ja upośledzilaś. Piszesz, że dziewczyna ma kompleksy. Ano pewnie ma. Pewnie uważa, ze nic nie umie zrobic wystarczająco dobrze, jak ktos tego nie kontroluje. I z jednej strony chciałaby sie z tego wyrwac, a z drugiej strony ciagle powraca ta irracjonalna obawa, ze nie da rady, bo w końcu do tej pory ciagle była wyręczana, a kazda decyzja była weryfikowana. Ślub to faktycznie jakiś symbol nowego poczatku i widac,ze ona chce sobie wreszcie tak zorganizowac sprawy, zeby poczuc sie jak dorosla osoba, a nie jak dziecko. Daj jej odetchnąć. Jak cie będzie gdzies ciagnąć w kolejne miejsce, to powiedz, że nie możesz, niech idzie sama albo z narzeczonym czy przyjaciółką. Nie obrazaj się, jak tyle lat traktowalaś ją jak niedorozwiniętą, to ona teraz potrzebuje chwile, zeby sie z tego otrzasnąć. Jak sie nastepnym razem wydrze na ciebie, to zamiast ryczeć - spytaj spokojnie, o co własciwie chodzi. Powiedz, że nie narzucasz swojego zdania, tylko je wyrazasz, bo o to prosiła. I ze nie musi go w ogole brać pod uwagę, jest w końcu dorosłą osobą, a ty nie jesteś jej wrogiem, tylko chcesz dla niej dobrze i rozmawiasz z nia jak z dorosłą osobą, więc niech nie reaguje jak dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mainnnka
no właśnie my z mężem mielismy płacić za sale,ale po tym jak nie mamy prawa do wyrażenia swojego zdania nawet w kwestii menu to mąz powiedział,ze damy im ta kasę przeznaczoną na salę w prezencie .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piekna maryna
O i widzisz - z tą salą kolejny przykład - dam kasę, jak będę mogła zadecydować (choc nazywasz to niewinnym wyrazeniem zdania), a jak nie mogę, to kasa będzie później. A nie obiecałas jej tej kasy na salę? Ocvzywiscie nie twierdzę, ze masz sie dokładac. Ale wypadaloby dotrzymywac danego słowa. I nie stosować szantażu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdf
nie wiem czy w prezencie jest OK.. jeslli tesciowie tez sie dokladaja to glupio zeby od was nie dostali.. pomysl o odcieciu pepowiny. a jak to nie pomaga to popatrz na wszelkie tematy na 1 stronie tego forum,jak dziewczyny same decyduja o wszystkim... to 21 wiek,nie 19sty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×