Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Marekxcx

Chcę odejść od żony po 4 latach małżeństwa mimo że mamy córkę

Polecane posty

człowiek skończył studia, ma niezłą pracę, dziecko, dom prawie już w pełni urządzony i zamiast cieszyć się sobą puki jest jest zdrowie i młodość. 0/10

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wydepilowana pacha
no to ją zgwalc moze ona tego chce? i udaje taka?haha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marekxcx
Przed ślubem też taka była - właśnie tu jest moja akurat wina, bo taka była przed ślubę, ale mnie zapewniała, że inna teraz nie może być, bo przecież nie jesteśmy małżeństwem - a ja głupi wierzyłem!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale zenada ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gizula888
Swięte słowa cyli powiela wzorce. Ona ma ze sobą problem, tylko sama sie do niego nie chce przyznać, ale jak ty ja bedziesz tak naciskał i klął do niej to na pewno jej nie pomoże. Nie znam sprawy do końca, ale poza jej zimnym chowem w domu rodzinnym miedzy wami wszystko okej? Moze ona się Ciebie boi brzydzi nie wiem co jeszcze. Bo jakoś nie chce mi się wierzyć że może być czuła dla dziecka, a dla meza którego twierdzi że kocha już ani trochę ciepła nie zostaje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość W pewnym stopniu cie
rozumiem. Sama mam problemy z okazywaniem uczuć bo tak zostałam wychowana ale zdaję sobie z tego sprawę i nad tym pracuję. Jeśli Twoja zona nie widzi problemu w sobie to nieciekawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szwagierka
no iwszystko jasne odwoluje co wczesniej pisalam naiwny jestes baby sie nie zmieniaja pod tym wzgledem:P teraz placz na swoj garbaty los racje odejdz od niej nie ma co sie meczyc:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze naogladala sie
w domu rodzinnym, ze nie tylko wobec niej rodzice nie okazywali uczuć ale i wobec siebie nawzajem wiec nie wie, jak ma wygladać miłość w związku? tak czy siak z tym trzeba walczyć a nie udawac, ze problemu nie ma albo myślec, ze tak byc powinno!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to nie ma co płakac nad rozlanym mlekiem. Dobrze wiedziałas jaka jest. Skoro w momencie kiedy sie poznawaliście, kiedy jest największa fascynacja partnerem, kiedy ludzie chcą sprobowac wszystkiego ze soba u was tego nie było to chyba cudów nie mozna było sie spodziewac. Normalne ze wiele rzeczy które się robi to kwestia zaufania, ale okazanie chociażby cienia czułości, miłosci to podstawa. Skoro tego ni ebyło to i nie będzie bo niby skąd ma sie to wziac miedzy wami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marekxcx
Naiwny - przepraszam - byłem, wiem że co jak co, ale nastawienie emocjonalne do partnerów wynosi się właśnie z z domu i kształtuje od dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wierka sierduczka
e tam wzorce - ja tez jakos szczególnie przytulana nie byłam, a teraz sama wprowadziłam taki zwyczaj, ze jak przyjeżdżam do rodziców, to ich sciskam i oni juz sie tego anuczyli i nie jest to dla nich taka makabra Moze byc tak, ze ona cie zwyczajnie nie kocha. Na twoim miejscu powiedziałabym, ze rozważam rozwód. I patrzylabym, jak zareaguje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i jak pokazuje przyklad jednorazowa wizyta u psychologa sprawy nie zalatwila.. czlowieku jesli macie takie problemy i oboje chcieliscie temu zaradzic to wybacz ,ale cudow nie ma- jedna wizyta u speclaisty nic nie zmieni... a tak na marginesie.. zastanow sie czy ty tak do konca jestes nieskazitelny.. moze ta ozieblosc twojej zony wynika z pewnych twoich zachowan ,ktore ja draznia..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marekxcx
Britnej z Pirs - masz rację, ale wiesz człowiek zakochany, a dotego, jeszcze jak młody i bez doświadczenia - wszystko idealizuje. A po drugie - mi nawet do głowy nie przyszło, że można w ten sposub żyć w zwiazku, dla mnie to było nieprawdopodobne, i może dlatego nie zwracałem na to tak uwagi jak powinienem - od samego poczatu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może i autor
w czyms tam zawinił ale zaraz sie okaze że to pewnie wszystko wina autora a ona taka biedna, niewinna, zagubiona kobietka.:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość E tam wy wszedzie widzicie
prowokacje...a nawet gdyby to myślicie, ze takie sytuacje się nie zdarzają?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wierka sierduczka
Jak ja się patrzę na swoje kolezanki dzieciate (sama dzieci nie mam jeszcze), to az się boję zachodzic w ciażę. Większosci sie totalnie we łbach poprzestawialo. To pewnie nie ich wina, to pewnie hormony albo jakieś instynkty - ale dla faceta musi to być strasznie trudne w tych najcięższych przypadkach. Irracjonalne myśli, jakieś strachy na lachy z dupy wyssane, wyolbrzymianie wszystkiego. Jesli autor trafił na trudny przypadek, to nie musi to byc wcale prowokacja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
prowokacje...a nawet gdyby to myślicie, ze takie sytuacje się nie zdarzają? oczywiscie, ze sie zdarzaja, ale nie ma takiej opcji praktycznie, zeby wine za kryzys w zwiazku ponosila jedna osoba, zwlaszcza, ze w sytuacji nakrecania sie przeciwko drugiej osobie mamy naturalna tendencje do"przepisywania" malzenskiej historii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w czyms tam zawinił ale zaraz sie okaze że to pewnie wszystko wina autora a ona taka biedna, niewinna, zagubiona kobietka nic sie nie okaze, bo zeby ocenic taka sytuacje (choc i tak jasne ze to prowo) to trzeba znac opinie obu stron

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość one way
Ta historyjka przypomina mi trochę taką z mojego podwórka. Też chciał odejść, bo taka be byłam, a po latach okazało sie, że to 18-letnia sunia tak go nastroiła. Nigdy sie nie przyznał, nawet teraz, choć nie ma to już znaczenia. A z sunią już teraz 28-latką rozmawiałam, więc sciemy mi nie mógł wcisnąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zawsze szczery.... byc moze to jest kolejna prowokacja ... ale uwierz wkurwiaja mnie takie gadki... niby dorosli ludzie a czasami tokiem myslenia nie roznia sie od 5 -latkow... zalosne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale ja bym sie nie zdziwila
gdyby facet w koncu znalazł sobie inną no bo ile można wytrzymac w takim związku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem po tzw. zimnym chowie i wiem jak to jest... a jest nieciekawie, doszło nawet do tego, że obrzydzają mnie płaczący ludzie - nigdy nie wiem, jak się wobec nich zachować... przez lata wpajano twojej żonie, że nie należy się przytulać, że okazywanie uczuć to słabość, że płaczą tylko słabi ludzie... Może to pozwoli Ci ją zrozumieć: mi każdy uścisk partnera kojarzył się od razu z jego chęcią na sex, do tego stopnia, że sex mi obrzydł... każdy dotyk był dla mnie wymuszeniem kontaktu fizycznego, bardzo źle się z tym czułam, jeszcze gorzej się dołowałam gdy już nie wytrzymałam i zaczęłam płakać (pierwszy raz płakałam w wieku 25 lat - a było mi z tym tak źle, tak okropnie, czułam się taka słaba, taka głupia - no bo jak można płakać, jak ja mogę płakać, przecież tylko słabi ludzie płaczą, a ja nie jestem słaba). Pracowałam nad sobą, oj długo pracowałam, partner często potrafił zarzucić mi oziębłość. Na początku nie potrafiłam podejść i sama z siebie go przytulić, teraz jest trochę lepiej, ciągle się staram. Nie poszłam do psychologa, nie potrzebowałam tego, wystarczyło, że sama sobie uświadomiłam w czym tkwi błąd, teraz nawet przytulanie miło mi się kojarzę, ale płakać nadal nie umiem. Twoja żona wie, co jest nie tak, tylko nie jest w stanie sobie uświadomić, że powinno być inaczej. Nie umie się zmusić do przytulenia, choć bardzo by chciała, uwierz, naprawdę bardzo by chciała być przytulana. Ja jak zaczęłam walkę to kazałam swojemu facetowi nawet jak go odepchnę żaby znów mnie przytulił. Oj ciężko mu było, ciężko... czasem dawał za wygraną i odpuszczał sobie. A ja właśnie wtedy bardzo potrzebowałam bliskości. Długo trwało zanim się przed nim otworzyłam, nie jedną wojnę stoczyłam sama z sobą. Nadal ideałem nie jestem, potrafię ranić oziębłością, nadal nie wiem, jak zachować się gdy ktoś płaczę (z tym chyba nie wygram), ale staram się no i zawsze ma się do kogo przytulić. Musisz zaprowadzić żonę do psychologa, dobrego psychologa, któremu ona zaufa i razem metoda małych kroków z tym walczyć... choć patrząc na moja rodzinę niestety muszę stwierdzić, że czasem to walka z wiatrakami... Mam tylko nadzieję, że gdy już założę własną nie będę miała problemów z okazywaniem uczuć. Czego Twej żonie i Tobie życzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Twoja żona wie, co jest nie tak, tylko nie jest w stanie sobie uświadomić, że powinno być inaczej. Nie umie się zmusić do przytulenia, choć bardzo by chciała, uwierz, naprawdę bardzo by chciała być przytulana. no prosze, znasz zone autora??? to moze kochanke tez znasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie znam autora, jego żony czy domniemanej kochanki... znam życie i statystyczny portret psychologiczny osoby z takimi problemami, kto czytał fachową literaturę ten wie o czym piszę... usiłuję jedynie pomóc autorowi zrozumieć żonę, skoro nawet psycholog nie raczył naświetlić mu całej sytuacji, a co on zrobi to jego sprawa... może się rozwieść, może zostać i się męczyć, może spróbować coś zmienić, jego życie jego decyzje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marekxcx
Zawsze szczery to nie prowokacja!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
usiłuję jedynie pomóc autorowi zrozumieć żonę, skoro nawet psycholog nie raczył naświetlić mu całej sytuacji, a co on zrobi to jego sprawa. to chyba czytalas nieuwaznie, przeciez psycholog mial zonie wiele do zarzucenia :-) a swoja droga, ty naswietlilas cala sytuacje, tak? no brawo :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marekxcx
Cheysula - a co Ty myślisz, że ja nie chcę jej zrozumieć? Problkem jest w tym, że z obserwacji jej rodziców, ja sobie doskonale zdaję sprawę z tego, dlaczego tak jest, ale to ona nie chce się zmienić, i zamiast być bliżej zembną, zwłaszcza po ślubie, ona ciągnie do matki, nie ma dznia, żeby znią nie rozmawioała - a po tych jej rozmowach z matką zawsze jest tylko gorzej!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uważasz, że zarzucenie komuś pewnych win, jest naświetleniem sytuacji??? No to chylę czoła, bo mi się wydawało, że by naświetlić komuś sprawę, należy przedstawić motywy postępowania i zaproponować metody lecznicze (terapia, rozmowa etc) i ew. naświetlić dalsze losy w przypadku niepodjęcia żadnych kroków zapobiegawczych. No ale ja się nie znam, możne i masz rację... może wystarczy zarzucić kogoś pretensjami, wytknąć mu wszystkie błędy i ten sam w czarodziejski sposób sobie z nimi poradzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×