Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ankh1234

Boje sie zwiazku, jak na to zaradzic?

Polecane posty

Gość Ankh1234

Witam, Mam 21 lat, wychowalam sie w normalnej rodzinie, mialam okazywana milosc, mlodosc przebiegla bez zadnych wiekszych komplikacji. Ale, nie potrafie sie z nikim zwiazac. Zapisalam sie do psychologa, czekam na wizyte, ale byc moze ktos mial podobnie, a ja moge juz teraz kolejny raz rozwalic cos naprawde fajnego. Do konca liceum, w ogole nie interesowalam sie chlopakami, randkami itd. Dopiero na studiach zaczelam odczuwac, ze " nie mam chlopaka" i cos ze mna "nie tak". Na poczatku nie zwracalam na to uwagi, a potem zaczelam sie nad tym zastanawiac. Postanowilam nie krytykowac tego, co nigdy nie sprobowalam, wiec zaczely sie imprezy, pierwsze pocalunki, randki itd. Pocalunki ani kontakt fizyczny ( typu trzymanie sie za rece) nie sprawialy mi zadnej przyjemnosci, ale doszlam do wniosku, ze to dlatego, ze tak naprawde nie jestem zakochana, wiec postanowilam sie wiecej nie spieszyc. Niestety, pierwsze zauroczenie bylo porazka, nie chcial mnie, ale coz szybko sie pozbieralam. Zauwazylam, ze im bardziej on mnie od siebie odpychal tym bardziej go chcialam. I teraz to stalo sie norma - zainteresuje sie kims, okazuje sie ze ten ktos jest mna zainteresowny - puf ja trace zainteresowanie i zaczynam odczuwac do tej osoby wielka niechec. A z drugiej strony tez cierpie przez samotnosc. Obecnie poznalam chlopaka, z ktorym swietnie sie dogaduje, mamy takie same pasje, zainteresowania, poglady na zycie, odpowiadamy sobie pod wzgledem wygladu, dostalam zaproszenie na randke.... i znowu to samo! Jestem przerazona, trzese sie z nerwow, mam przed soba wizje jakiegos zwiazku, mam wrazenie ze spadaja na mnie jakies kajdany:P I juz zaczynam sie wykrecac. Nie mam pojecia dlaczego tak sie dzieje, mam nadzieje ze ktos poradzil sobie z podobna przypadloscia i mi pomoze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tez tak mialam ale mi przeszlo :) teraz jestem w szczesliwym (pierwszym) powaznym zwiazku od kilku miesiecy i to dopiero w wieku 21 lat. Wszystko przed Toba, jak trafisz na tego wlasciwego to nie bedziesz sie bala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ankh1234
Mimo wszystko, nie wierze w to, ze nagle ugna mi sie kolana i wszystkie obawy mina. Teraz mam szanse na szczesliwy zwiazek, mozna powiedziec, ze ten facet jest dla mnie idealny, a mimo to odrzucam szczescie. Coz:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ankh1234
Chodzilam na imprezy, aby kogos poznac. Poznawalam i zaczynalismy sie spotykac, mysle ze po 6 randkach mozna sie pocalowac albo zlapac za reke:/ Mimo wszystko, zawsze bylam przerazona tymi "rzeczami" i jak tylko zaczynaly robic sie powazne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsdsffsfs
Aha, no to trochę lepiej. Ale na imprezach to raczej poznasz imprezowiczów i jeśli nic nie czułaś, bez sensu się z kimś spotykać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ankh1234
Jesli chodzi o te imprezy to nie byly to jakies wielkie zabawy w klubach czy lokalach, po prostu zwykle domowki ze znajomymi ze studiow, gdzie nie bylo nie wiem jakis strug alkoholu itd. Godzilam sie na spotkanie tylko z tymi, ktorzy mnie czyms zainteresowali, po prostu mi sie podobali. Same poznawanie bylo interesujace, ale kiedy zaczynam widziec z ich strony objawy zainteresowania, to po prostu uciekalam. Czasami mam wrazenie, ze mysle jak facet, ze bardziej bawi mnie gonienie kroliczka:/ Nigdy jednak nie oszukiwalam chlopaka z ktorym sie spotykalam, mowilam szczerze ze to nie to, balam sie isc dalej i moze to moj blad, ale balam sie ze w przeciwnym razie bede sie bawic jego uczuciami, a tego nie chcialam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sama_84
Hej autorko! ja mam dokladnie tak samo jak piszesz, tyle ze jestem troche starsza 24 lata! i tak samo jak uciekam przed facetami, tak uciekam przed innymi decyzjami, ktore sprawialy by ze nie czulabym sie wolnym ptakiem. Po prostu boje sie zakleszczenia, stlamszenia i nie wiem jak to inaczej jeszcze nazwac. Tez ide do psychologa bo to strasznie utrudnia zycie. Ja z kolei wychowywalam sie w patologicznej rodzinie i wiem ze to wszystko stad sie bierze. Moze u ciebie tez ma to podloze psychologiczne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość strach przed zobowiązaniami
?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ankh1234
taka_Sama84 - wlasnie nie wiem skad sie to u mnie bierze, mialam wzglednie normalne zycie - zywkla rodzina, szkola, znajomi. Od 18 roku zycia mieszkam sama i strasznie mi sie to spodobalo, ta niezaleznosc itd. Boje sie tego stracic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ankh1234
Jest to calkiem mozliwe, ale niestety nie przypominam sobie zadnych zdarzen, ktore moglyby to spowodowac. A jak to jest po prostu moja cecha charakteru:/?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ankh posluchaj mnie...nie musisz isc do zadnego psychologa ! Ja naprawde moglabym sie podpisac w wiekoszosci pod tym co napisalam. Tez tak mialam do czasu az nie poznalam mojego obecnego faceta. Tez myslalam,ze boje sie zwiazkow itd. ale po prostu ja nie trafilam wtedy jeszcze na tego odpowiedniego. To nie ma nic wspolnego z obawa przed zwiazkiem. Ja tez sie balam zwiazku jak nie bylam pewna czy akurat z tym chlopakiem chce byc... nawet na poczatku mojego obecnego zwiazku mialam watpliwosci (jakies 2,5 miesiaca temu)ale zmienilo sie to diametralnie. Stwierdzilam,ze ok sproboje najwyzej to zakoncze. Teraz sobie juz nie moge wyobrazic rozstania. Mozna powiedziec,ze nie zakochalam sie od pierwszego wejrzenia ale teraz czuje,ze nie zamienilabym K. na zadnego innego. Wszystko jest z Toba w porzadku,musisz trafic na odpowiednia osobe. Pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja;]
Ja mam tak samo!podobał mi się bardzo chłopak lecz gdy on odwzajemnił mi swoje uczucia poczułam strach i obrzydzenie;[Boje sie, że to jakaś choroba;[niechce byc inna! TAK NAPISAŁABYM MIESIĄC TEMU! PO BLIŻSZYM SPOTKANIU POSTANOWIŁAM GO POCAŁOWAC.[BARDZO SIE BAŁAM ALE TO BYŁO JEDYNE ROZWIĄZANIE]ZACZĘŁAM ROBIC WSZYSTKO CO DO TEJ PORY NIE ROBIŁAM.TO POMOGŁO! ZACZĘŁAM CZĘŚCIEJ WYCHODZIC NA MIASTO, POZNAWAŁAM NOWE PRZYJACIÓŁKI I TAKŻE KOLEGÓW;] WYSZŁO NA TO, ŻE TEN STRACH I OBRZYDZENIE POWSTAŁO DLATEGO, ŻE BAŁAM I WSTYDZIŁAM SIE INNYCH LUDZI;[PEWNIE SAME ZAUWAŻYŁYŚCIE, ŻE KLASOWYM GADUŁĄ, KTURE MIAŁY NAJWIĘCEJ PRZYJACIÓŁ I PRZYJACIÓŁEK LEPIEJ SIE UKŁADAŁY BLIŻSZE ZNAJOMOŚCI;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez nienawidze tych tekstow
hej, ja mam to samo. mam 23 lata. nigdy nie bylam w zwiazku, tylko przelotne znajomosci. nigdy nie zaangazowalam sie w cos powaznego(oprocz mojej 1 milosci) i uciekalam po 1-2 randkach, jak postanowilam z tym wlaczyc i brnelam w kolejne spotkania z jednym chlopakiem, to na 4 juz szlam z wielkiego musu, nie wiem, jak to opisac ale popadalam w panike, leki, czulam, ze musze to zakonczyc, bo bylam bardzo niespokojna.no i zakonczylam. bardzo dobrze, ze idziesz do psychologa, ja tez o tym myslalam i wciaz mysle. ja pochodze ze zdrowej rodziny, jestem po prostu niesmiala i mam niskie poczucie wlasnej wartosci i na dodatek moja pierwsza milosc, przed ktorym sie staralam otworzyc, odrzucil mnie. na poczatku mna zauroczony, pozniej to ukrocil, bo stwierdzil, ze nie ma ze mna o czym gadac, wiec wszystko sie jedynie nasililo. od tamtej pory nie ide dalej niz pare spotkan. kiedys nie znalam przyczyny swojego zachowania, ale przeanalizowlama wszystko, szczerze odpowiedzialam i mam jasnosc:) a wlasnie zaczynajac spotykac sie z nim mialam takie mysli, co jesli uzna, ze jestem nudna, ze jestem glupia, ze nie bedzie o czym gadac, ale z drugiej strony wierzylam, ze wszystko sie samo ulozy, przeciez jest sporo takich ludzi jak ja i znajduja sobie faceta, wiec i mi sie uda. moje leki jednak rzeczywiscie zwyciezyly i przyciagnely to, czego sie obawialam. mialam wtedy 14-15 lat i od tamtej pory ciagla ucieczka. daj znac, co tam na wizycie u psycha:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez nienawidze tych tekstow
hej, ja mam to samo. mam 23 lata. nigdy nie bylam w zwiazku, tylko przelotne znajomosci. nigdy nie zaangazowalam sie w cos powaznego(oprocz mojej 1 milosci) i uciekalam po 1-2 randkach, jak postanowilam z tym wlaczyc i brnelam w kolejne spotkania z jednym chlopakiem, to na 4 juz szlam z wielkiego musu, nie wiem, jak to opisac ale popadalam w panike, leki, czulam, ze musze to zakonczyc, bo bylam bardzo niespokojna.no i zakonczylam. bardzo dobrze, ze idziesz do psychologa, ja tez o tym myslalam i wciaz mysle. ja pochodze ze zdrowej rodziny, jestem po prostu niesmiala i mam niskie poczucie wlasnej wartosci i na dodatek moja pierwsza milosc, przed ktorym sie staralam otworzyc, odrzucil mnie. na poczatku mna zauroczony, pozniej to ukrocil, bo stwierdzil, ze nie ma ze mna o czym gadac, wiec wszystko sie jedynie nasililo. od tamtej pory nie ide dalej niz pare spotkan. kiedys nie znalam przyczyny swojego zachowania, ale przeanalizowlama wszystko, szczerze odpowiedzialam i mam jasnosc:) a wlasnie zaczynajac spotykac sie z nim mialam takie mysli, co jesli uzna, ze jestem nudna, ze jestem glupia, ze nie bedzie o czym gadac, ale z drugiej strony wierzylam, ze wszystko sie samo ulozy, przeciez jest sporo takich ludzi jak ja i znajduja sobie faceta, wiec i mi sie uda. moje leki jednak rzeczywiscie zwyciezyly i przyciagnely to, czego sie obawialam. mialam wtedy 14-15 lat i od tamtej pory ciagla ucieczka. daj znac, co tam na wizycie u psycha:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez nienawidze tych tekstow
hej, ja mam to samo. mam 23 lata. nigdy nie bylam w zwiazku, tylko przelotne znajomosci. nigdy nie zaangazowalam sie w cos powaznego(oprocz mojej 1 milosci) i uciekalam po 1-2 randkach, jak postanowilam z tym wlaczyc i brnelam w kolejne spotkania z jednym chlopakiem, to na 4 juz szlam z wielkiego musu, nie wiem, jak to opisac ale popadalam w panike, leki, czulam, ze musze to zakonczyc, bo bylam bardzo niespokojna.no i zakonczylam. bardzo dobrze, ze idziesz do psychologa, ja tez o tym myslalam i wciaz mysle. ja pochodze ze zdrowej rodziny, jestem po prostu niesmiala i mam niskie poczucie wlasnej wartosci i na dodatek moja pierwsza milosc, przed ktorym sie staralam otworzyc, odrzucil mnie. na poczatku mna zauroczony, pozniej to ukrocil, bo stwierdzil, ze nie ma ze mna o czym gadac, wiec wszystko sie jedynie nasililo. od tamtej pory nie ide dalej niz pare spotkan. kiedys nie znalam przyczyny swojego zachowania, ale przeanalizowlama wszystko, szczerze odpowiedzialam i mam jasnosc:) a wlasnie zaczynajac spotykac sie z nim mialam takie mysli, co jesli uzna, ze jestem nudna, ze jestem glupia, ze nie bedzie o czym gadac, ale z drugiej strony wierzylam, ze wszystko sie samo ulozy, przeciez jest sporo takich ludzi jak ja i znajduja sobie faceta, wiec i mi sie uda. moje leki jednak rzeczywiscie zwyciezyly i przyciagnely to, czego sie obawialam. mialam wtedy 14-15 lat i od tamtej pory ciagla ucieczka. daj znac, co tam na wizycie u psycha:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez nienawidze tych tekstow
lo jeju, przepraszam!:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez nienawidze tych tekstow
no i nie opisalam tego, ale to oczywiste, ze facet intereusje mnie tylko do momentu, kiedy nie widze z jego strony zainteresownaia jeszcze, gdy "zlapie haczyk", zaczynam sie odsuwac, byc oziebla, opryskliwa, zeby dal juz sobie spokoj. tak jakbym chciala tylko sprawdzic, czy jestem na tyle intereusjaca by zainteresowac tego, czy tamtego, ale i to mi wystarczy, a gdy juz to sie stanie, pragne, by dal mi spokoj. oczywiscie dlatego, ze boje sie, z emogloby cos z tego wyjsc. i wole za wcasu sama to zakonczyc. straszne to jest, ale to taki silny lek, ze ciezko z tym walczyc, ale oczywiscie walcze, bo chce milosci tak naprawde:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez nienawidze tych tekstow
a i tak, odczuwam niechec do faceta, czasami wrecz jakies obrzydzenie. a sama latam za tymi, ktorzy mnie maja gdzies, chcoiaz pozniej sie opamietuje i zdaje sobie sprawe, ze nie jest dla mnie odpowiedni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdfyguhi
Czytam wasze wypowiedzi i mysle sobie 'cala ja'. To jest az niewiarygodne, roznimy sie tylko wiekiem, bo ja mam 17 lat. Problem z chlopakami i zwiazkami mam odkad tylko pamietam. Bawie sie chlopakami a w cale tego nie chce. Gadam z jednym, wszystko fajnie dopoki on nie zacznie bardziej sie mna interesowac. Po prostu wtedy nawet niewiedzac kiedy robie sie chamska, ignoruje go i ogolnie mam go gdzies. Wczesniej na to nie zwracalam uwagi ale ostatnio zaczelo mi to przeszkadzac bo strasznie duzo osob teraz jest w zwiazkach i to w sumie juz takich nawet powaznych (trwajacych kilka lat). A ja taka sama, samotna ktora nie ma chlopaka bo sie tlumaczy ze go nie potrzebuje. Wszyscy sie w sumie dziwia bo uwazaja mnie za bardzo fajna dziewczyne, chlopcy sie za mna ogladaja na ulicach, moja samoocena nie jest niska, jestem pewna siebie, otwarta na ludzi i nowe znajomosci - wszystko jest ok. Tylko jak przychodzi co do czego to po prostu uciekam. To jest straszne bo ja naprawde nie chce taka byc.. Moi rodzice zyją razem, czuje sie przez nich kochana i wszystko jest w porzadku. Jedyny problem to tez ten ze faktycznie - jestem troche niesmiala. Udałabym sie do psychologa czy psychiatry ale nie wiem co jak i gdzie. Mam nadzieje ze jednak jakos sobie z tym poradze jesli jednak za kilka lat nadal bede miala ten sam problem - wtedy gdzies sie udam. Ale mam pytanie bo ktos u gory napisal ze trzeba trafic na tego jedynego no ale skad bede wiedziala ze to ten jedyny skoro sie boje sprobowac? Nawet jesli to juz kilka razy myslalam ze to ten, ze to ten jedyny wszystko myslalam ze bedzie juz dobrze ze juz jestem pewna ale jak tylko go zobaczylam to znow sie zamknelam i nie bylo zadnej opcji zebym sie dla niego otworzyla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MariannaJulia
Mam 17 lat i boje sie, ze mam to samo. Do 15 czy 16 roku wszystko było ok, miałam paru chłopców, a w jednym byłam wyjątkowo zakochana. W wieku 13 lat byłam z nim szczęśliwa, trzynalismy sie za ręce i byliśmy ze sobą bardzo blisko, choć pierwszy ra calowalam sie w wieku 16 lat. Wtedy zaczęły sie moje problemy, po pocałunki z bliskim przyjacielem spanikowalam i poprosiłam o ukrocenie kontaktów fizycznych; nie pociagal mnie w żaden sposób. W lecie wyjechalam na długi okres i myśle ze popelnilam ogromny błąd, gdyż przez pare dni byłam w otwartej relacjiz nowo poznanhm chłopakiem. Seksualności nigdy nie była dla mnie problemem, ale po tych paru dniach, kiedy byłam blisko fizycznie z kimś kto nawet mi sie podobał, ale nie byłam zakochana, uciekam za kazdym razem. Raz na imprezie pocalowalam sie po pijanemu z chłopakiem, którego potem odtracilam. Wcześniej nawet mi sie podobał, ale wydawał mi sie nieodpowiedni w porównaniu z moja wieloletnia miłością (niespelniona). Ostatnio trafiłam na tego platonicznie ukochanego, nie widziałam go rok i nie byłam pewna uczuć, za drugim razem był bardzo pijany i dobieral sie do mnie. Nigdy niczego nie pragnelam tak jak związku z nim, a jednak po tamtej nocy strasznie spanikowalam, tygodnie bez jedzenia, scisniete gardło i żołądek, generalnie to samo. Wcześniej każdy malutki kontakt fizyczny zapewniał mi niesamowita radość i uniesienie, ale potwornie sie boje ze to rozprezenie w wakacje wywarlo jakieś skutki na mojej psychice. Potrzebowałam rozladowania, to prawda, ogólnie mam spory temperament, ale to nie była właściwa osoba. Tak bardzo chciałabym wejść w szczęśliwy związek z tym chłopakiem, o którym pisałam, nie mam z nim stałego kontaktu, ale pewnie za niedługo znowu go spotkam. Może powinnam spróbować? Bardzo zmieniłam sie od wakacji i nie szukam przypadkowego kontaktu, wiec może gdybym zaczęła sie z nim normalnie spotykać, naturalnie zblizylibysmy sie do siebie. Obecnie randkuje z 6 chłopcami, ale żaden z nich to nie to. Wszystkich zawsze porownywalam do tego jednego wlasnie, ale teraz jestem bardzo niepewna swoich uczuć. Może jest jeszzcze za wcześnie na jakaś terapie czy coś, chociaż u mnie w domu nigdy nie było szczerej i prawdziwej milosci. Jeśli chodzi o odczuwanie niechęci i wstretu do chłopców po jakimś czasie, to u mnie to jest niestety bardzo silne. Ale próbuje z tym walczyć i dlatego nie odwzajemnilam pocałunku z tym "jedynym", zwłaszcza, ze nie byłam w ogóle pijana, jako ze gardze po tych wakakcjach używkami. Mam nadzieje ze mi sie uda, może o kwestia przełamania sie? Życzę wszystkim powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam identycznie to samo. Nie wiem co poradzic. nie miałabym problemu, ale juz mam 22 lata na karku i ludzie się ze mnie śmieją! Nie mam z kim iśc na imprezy a na mojej uczelni w grupie wszyscy sa sparowani już - bo tak trzeba, bo to modne się z kimś pokazać etc. A ja nie mam nikogo, i dokładnie mam to samo, chyba nigdy nikogo nie kochałam, nie przypominam sobie żeby tak było, nie czułam nigdy zakochania, zdarzało mi się, dawniej że ktoś mi się podobał, i spotykałam się z nim niby przypadkiem etc. wreszcie coraz częściej kolegowaliśmy się i on zaczynał chcieć, a ja wtedy nie chciałam - natychmiast mi się odwidziało wszystko i tak dalej kilka razy już tak robiłam. Byli też tacy co sami do mnie startowali - ich natychmiast odrzucam, mam wstręt jakiś nie wiem czemu jak to ktoś zaczyna relację, a nie ja. Właściwie nie chcę być z nikim, bo po prostu boję się ograniczenia, stłamszenia, boję się, że to już koniec, jakbym wiedziała, że to jakiś przelotny romans będzie czy coś to ok, ale jak taki facet by chciał związku to chyba bym z przerażenia umarła. mam koszmary, że uciekam sprzed ołtarza, rzucam welon i biegnę już tak mam od liceum. Rodzinę mam ok, więc nie wiem skąd to się wzięło. Boję sie panicznie związku, przez to nikogo nie mam, przez to nie chodzę na sluby i imprezy bo nie znam żadnego wolnego kolegi - wszyscy są zajęci, z reszta ja lubię tylko zajętych bo czuję się bezpiecznie, z wolnymi się nie zadaję z przyczyn wiadomych. Więc chciałabym znaleźć kogoś takiego z kim mogłabym pójść na jakieś przyjęcia, zabawy, spotkania i żeby ludzie się ze mnie nie smiali że nikogo nie mam, bo to jest przykre dla mnie - najlepiej osobę która ma tak samo jak ja. wtedy byśmy się nawzajem kryli i uniknęli związku. to moje marzenie, albo drugie rozwiązanie to wizyta u psychiatry. Nie wiem, po prostu się boję, boję się, że związek to KONIEC KONIEC mojej pięknej wolności kiedy robię co chcę kiedy chce gdzie chcę etc. Że będzie rodzina , mżą, dom dzieci i ja nic nie będę mogła zrobić już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślałem, że tylko ja tak mam.Ja unikam związków.Czuje(albo sobie wmawiam), że jestem nie gotowy, nie dojrzałem do związku.Nawet jak dziewczyna chce i z początku jest ten polot pociągu miłosnego(zauroczenie) z czasem wszystko mija.Tak jak koleżanka wyżej wolę towarzystwo zajętych.Czasami jest mi przykro, bo dziewczyna się "napoci" a ja? Nic... http://niesmiali.net.pl - poznaj nowych ludzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam 23 lata i to samo, zawsze sie komuś podobałam nawet w podstawówce, gimnazjum - zawsze kilku chłopaków sie kręciło. Ale ja byłam młoda, myslałam, że mam czas... Potem w liceum zupełnie nie wiem czemu nie czułam potrzeby posiadania kogokolwiek, zero nawet myślałam, że jestem aseksualna... ale j miałam zajęcia do 15 potem zajecia dodatkowe, potem nauka tak, że w ogóle nie miałam czasu dla siebie, byłam zmęczona i nie w głowie mi były romanse... Przyszły studi, jeszcze większość osób była sama, upłynęło juz kilka lat i wszyscy sa sparowani, a ja?...sfrustrowana... Właściwie mam niskie poczucie własnej wartości uważam, że jestem brzydka, a nawet koszmarnie brzydka, że jestem do niczego, wstydzę sie facetów... zwalałam swoją samotność na brak urody... ale po pierwsze każda potwora znajdzie swojego amatora, a po drugie muszę spojrzeć prawdzie w oczy i powiedzieć, że zaczepiają mnie faceci na uczelni, na imprezach, na zajęciach, nawet na ulicy... No więc generalnie chyba nie odstraszam ich wyglądem, mimo, że tak mi się wydaje! Mam obsesję na tym punkcie, często płaczę, że jestem taka brzydka. To zaczepianie przez facetów jest na nic, bo ja zawsze myślę, że pewnie nie dokładnie widzieli moją twarz etc. ... Mam kolegów, dawniej nawiązywałam kontakty z wolnymi, a teraz już z zajętymi, ale to nie prowadzi do związku... mało tego jednego udało mi się uwieść, sama tego chciałam, a jak zaczął się mną interesować to...UCIEKŁAM. Każdy kto podchodzi etc. jest odsyłany przeze mnie z kwitkiem. Jestem przerazona, że nie dam rady, że nie będę miała czasu, że będę musiała stworzyc rodzinę, a nie mam pojęcia jak sie za to zabrać. Jest mi wstyd tylko dlatego, że moi znajomi śmieją sie ze mnie, że jestem sama. Być może oni mają kompleksy, albo mi zazdroszczą...bo ja się z nikogo nie śmieję, jak jest sam, nawet mnie to nie obchodzi. Ale oni mnie źle traktują przez to! Mam przez to depresję! Chcę mieć chłopaka, że by POKAZAĆ, że go mam innym i zamknąć im usta!!! To koszmar! Codziennie o tym myślę, zaczęłam się gorzej uczyć na studiach, zawalm egzaminy, nie śpie w nocy bo szukam sposobów na znalezienie faceta- chodzę jak zombie w dzień. Jest to moją obsesją! Natomiast mimo, że szukam faceta na pokaz to panicznie boję się związku, co sie wyklucza. Jak facet podbija, pyta się co u mnie, czy zatańczę, to ja jestem sparaliżowana, bo wg. mnie on to robi w celu wiadomym. Na dodatek sami fajni wykształceni, porządni faceci mnie zapraszają, a ja nic, porozmawiam i uciekam. To mnie dobija!!! Ja nie jestem gotowa, ja sie boję związku. Nie wiem czy sie boję obowiązków, czy braku czasu??? Nie wiem. To koszmar, takie partie mi przeszły koło nosa...a ja nic. Dalej się boję, na małżeństwo nigdy się chyba nie zdecyduję. Wolny związek jak już coś. Chyba będe nad sobą pracować, bo to jakaś fobia?! Nawet rodzice już mi każą szukać kogoś, dziadkowie...kuzyni, kuzynki mają kogoś, a ja jestem starsza i dalej sama i nie umiem nic z tym zrobić. teraz mam wrażenie, że ja usiłuje pokazać, że jestem twarda bez serca, że nikogo nie potrzebuję, że dam sobie radę sama, ja gram cały czas przed ludźmi, bo co oni sobie pomyślą? A co o moim facecie pomyślą? A co o nas pomyślą? Jejku, jestem taka niepewna i zaszczuta - chyba to mnie niszczy. Muszę mieć ludzi w d... Aż mi ulżyło jak to napisałam...eh...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam 21 lat i też tak mam , myślałam ,że jestem z tym sama. Koleżanki mi powtarzają ,że czas sobie kogoś znaleźć nie uciekać przed związkiem ,spróbować ,dać szanse i można by wymieniać cały monolog. Podobam się chłopakom nie mam problemu z nawiązywaniem znajomości ale uciekam przed tymi co chcą ze mną być starają się po to żeby uganiać się za tymi co mnie olewają a jak mi się już uda zbudzić ich zainteresowanie to przestaje i tak w kółko .Podobał mi się w szkole taki jeden przystojny chłopak ,flirtowaliśmy ,umówiliśmy się nawet na randkę ,ale olał mnie nie będę ściemniać tak to wyglądało do tej pory ciągnie mnie do podobnych do niego .W mojej rodzinie nie zawsze się zbyt dobrze układało na pewno nie chciałabym mieć takiego chłopaka jak mój ojciec choćby z deka podobnego .Mam żal do niego i jakoś może i to to , strach przed tym że okaże się taki sam jak on i że mnie skrzywdzi i nie będę szczęśliwa jak mama. Próbowałam ,spotykałam się z innymi ale wiecznie mnie przeraża jak chcą mnie poznać bliżej ,wypytują wiadomo chcą coś wiedzieć ale mam wrażenie ,że ich zranię i tego nie chcę odsuwam się .Dwa spotkania jest zainteresowany to mówię stop nie ciągnę tego .No cóż faktycznie psycholog może pomoże .Bardzo podobnie mam do was .Powodzenia w walce o siebie .Też zamierzam walczyć .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam juz dobrze po 30 i mam to samo.Samo nie przejdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rany.Ja tez juz bliżej 40 niż 30 i nadal to samo.Byłam parę lat w związku ale to ja byłam ta,której bardziej zalezalo?Od trzech lat jestem sama i czuje,ze stoję w miejscu.Samo nie przejdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba jednak samo PRZEJDZIE!!! Pisałam w tym wątku 2 lata temu :) Co się zmieniło od tego czasu??? Stałam sie bardziej otwarta - oczywiście pracowałam nad tym bo źle mi było z tamtym nastawieniem, na każde zaproszenie znajomych mówiłam TAK nawet jak się bałam i nie chciałam w głebi duszy, szłam na każda IMPREZĘ, na siłę poznawałam ludzi, tańczyłam, bawiłam się. Co prawda nadal nikogo nie miałam:-) Stałam się bardziej otwarta zaprzyjaźnilam się z kilkoma osobami (mam prawie 25 lat więc późno wszystko zaczynałam), poznałam facetów koleżanek, potem poznałam kolegów - tylko kolegów, nikogo nie podrywałam. Ale NAUCZYŁAM SIĘ znajomości z facetami, jak rozmawiać, o czym, wyluzowałam się. Zapisałam się na zajęcia sportowe na mojej uczelni, poznałam masę fajnych dziewczyn i facetów, no i sport i sukcesy w sporcie dały mi siłę i wiare w siebie. Coraz lepiej szlo mi poznawanie ludzi, wyrażanie swoich potrzeb, aż wreszcie poznałam faceta ktory bardzo mi się spodobał, poderwałam go, świetnie się dogadywaliśmy, zaczeliśmy się spotykać. zaryzykowałam ale w sumie nie miałam czego ryzykować bo tak mi sie podobał (mądry z poczuciem humoru + przystojny) że nie mogłabym zrezygnować za nic w świecie. Myślę, że musicie sie otworzyć na otoczenie a potem poznać tego właściwego, bo jesli poznacie kogoś komu w waszej ocenie będzie czegoś brakowało to nic dziwnego, że nie będziecie miały motywacji by z nim być, generalnie warto poznawać jak najwięcej facetów, zaczepiać, rozmawiać bez zobowiązań, poznaj 100 może trafisz akurat na właściwego ^^ pzdr. Pierwsza samoistnie wyleczona tu się zgłasza :-) Po prostu nie myślcie co inni powiedzą, czy was rodzina skrytykuje, że się dziwnie zachowujecie, czy znajomi z uczelni, pracy was obgadają, róbcie to co chcecie, realizujcie swoje plany, nawet głupie, nie wstydźcie się!!! bądźcie szczęśliwi nie patrzcie na opinie innych. Ja np sama zaczepiałam mojego faceta, pisałam do niego bo mi sie podobał i nie chciało mi się czekać czy on coś napisze czy nie. nie przejmujcie się niczym, róbcie co chcecie a nie co uważacie za stosowne. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja tak robię jak autorka posta powyżej i nic. To znaczy przyciągał samych takich, którzy mnie nie interesuja. Mamy inne podejście do życia, inne poglądy, źle się przy nich czuje i im bardziej się odsuwam, tym bardziej oni lgna :( Nie wiem pech abo ja jestem jakaś felerna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×