jak przeżywacie porażki?

Obojętnie jakie.

całe moje życie to porażka, więc z przyzwyczajenia je olewam

to Cie wzmocni i do przodu

czasem placze,czasem gadam do siebie pod prysznicem udajac ze gadam do osoby ktorej chcialabym wygarnac...roznie:D

ryczę, potem czytam, ryczę, idę do miasta i kupuję bluzkę itp i....ryczę:-) aż zauważę światełko w tunelu

ja tez gadam pod prysznicem:P i przez sen...ostatnio mocno zaniedbalam pewne sprawy,to mi ciezko zasnac w nocy i jak sie przebudze to ciezko wrocic do snu,ogolne nerwy

Ja jestem ospała, obojętna na wszystko, jstem nieobecna i małomówna, nic mnie nie interesuje, a potem idę spać.

celuloza całe moje życie to porażka, więc z przyzwyczajenia je olewam :D:D

dusze je w sobie, niby olewam a tak naprawde nie chce o tym myslec i wiecej sie za to nie zabieram (bardziej podswiadomie czy tam nieswiadomie bo swiadomie to nie mam z tym niby problemu, wsyztsko jest ok a potem jak mam to powtorzyc to wynajduje 10tys roznych wymowek )

Tłumię je w sobie

ja przez to nie mam pracy :( parenascie rozmow, tysiace wyslanych CV i tak wzielam do sibie te porazki, ze od 6 lat nie 'potrafie' znalezc pracy, bo na mysl, ze mam usiasc przed czlowiekiem i gadac mu pier doly, patrzec z niedowierzaniem dlaczego tyle lat siedze w domu, zalamuje sie jeszcze bardziej :(