Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wyślij jeden kod

Który rok w małżeństwie jest najgorszy?

Polecane posty

Gość wyślij jeden kod

Jedni mówią że 3, bo po 2 latach miłośc umiera. Inni że 7. Jak tow końcu jest i dlaczego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedy rodzi sie dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kingaaaaaaaaaa
u co 10 pary milosc nie umiera nigdy, to jest udowodnione naukowo, jak umiera po 2 latach( czyli u wiekszosci) to nie byla to milosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie co? też mi się wydaje, że jak się dziecko rodzi to jest jakiś kryzys... zawsze myślałam, że to bzdura, że mnie to nie dotknie, że my się kochamy itp. itd... jestesmy ze sobą 10 lat, 4 lata po ślubie. po 3 latach małżeństwa a więc 9 wspólnie spędzonych pojawiło się dziecko, ogromne szczęście, radość, wielka miłość i co? i kryzys... który tak naprawdę skończył się po pół roku... on wiecznie w pracy, ja wiecznie wkurwiona, on przychodził z pracy, ja wykończona obowiązkami przy maluchu naskakiwałam na niego o każde spóźnione 5 minut, masakra jakaś :P zołzą się zrobiłam straszliwą a on "olewaczem". i tak sobie to trwało i skończyło się jak poszłam do pracy hehe czyli 5,5 miesiaca po porodzie ;) teraz obydwoje wracamy z pracy i obydwoje zajmujemy się dzieckiem. miałam pare wyjazdów służbowych podczas których on się zajmował maleńką i zrozumiał, że to nie takie hop siup. duuużo rozmów, duuużo zrozumienia, miłość i obustronna chęć do naprawienia tego co nas łączy sie naprodukowałam a chodziło mi tylko o to, że to nie konretne lata są złe dla związku ale jakies wydarzenie, z którym sobie nie radzimy - narodziny dziecka (wyczekiwanego zresztą bardzo)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"edni mówią że 3, bo po 2 latach miłośc umiera. Inni że 7. Jak tow końcu jest i dlaczego?" zauroczenie się kończy a nie miłość umiera miłośc to podobno coś innego ale ci co się hajtają z pociągu fizycznego i zauroczenia to potem wypisują takie bzdury o umierającej miłości... mogą zacząć brać amfę i sobie miłość posymulować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość la donna
Niestety, ale po urodzeniu dziecka milosc faceta do kobieta sie zmienia i to na stale. Zona staje sie przede wszystkim matka jego dziecka, a potem dopiero zona, kochanka. To juz nie jest ta namietna milosc, powodujaca dreszczyk emocji, tylko bardziej spokojna, sentymentalna milosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość la donna
sorry za powtorzenia, ale wiadomo o co chodzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam się. Miłość nie umiera, ale rzadko się zdarza (o ile się zdarza). Cała reszta to gierki, które wcześniej czy później się kończą, gdy fascynacja minie. Wiekszość bym traktowała jako zauroczenie. Ale niektórzy już pożądanie połączone z sympatią do człowieka biorą za miłość. Ehh..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kotek zdzirki orencz
Na razie przede mną.:P 38 lat w małżeństwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
meaaa>>> kryzys ?jak sie dziecko rodzi ? nie ;).....jest radosc i euforia :)......taki malenki kryzysik pojawia sie bo ktos trzeci pojawil sie miedzy dwojgiem , ktos komu trzeba poswiecac tyle uwagi nie majac czasu dla siebie :)....ten kryzysik szybko mija wlasciwie z chwila gdy malenstwo siada na nocniczku i fafluni po swojemu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×